{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Sensacyjny Tande: chciałem tylko się pokazać...
Tej wygranej nie spodziewał się nikt. Daniel-Andre Tande jeszcze w sobotę nie znalazł się w składzie na konkurs drużynowy. 24 godziny później wygrał zawody indywidualne i został liderem Pucharu Świata. – Nawet nie przyszłoby mi to do głowy – przyznał 21-latek Norweg.
W niedzielę na Vogtland Arenie było wietrznie, ale warunki pogodowe nie miały wpływu na najważniejsze rozstrzygnięcia. Tande jako jedyny dwukrotnie przekroczył 140 metrów. Po pierwszej serii przegrywał z Peterem Prevcem, ale w drugiej skutecznie zaatakował. – Czy czułem nerwy? Zawszę czuję, ale teraz przekułem je w coś pozytywnego – wyznał dla dziennika "Aftenposten".
Dotychczasowy dorobek Tandego w Pucharze Świata wyglądał skromnie. Tylko raz znalazł się w czołowej "10" – w poprzednim sezonie w Niżnym Tagile. Sporą część rywalizacji spędzał w tak zwanej "drugiej lidze" – latem wygrał Puchar Kontynentalny (wyprzedził Dawida Kubackiego i Macieja Kota), ale sukces przeszedł bez większego echa. Tyle, że pozwolił 21-latkowi wskoczyć do zmagań w najważniejszym cyklu.
Tande skakał początkowo w Klingenthal dobrze, ale bez błysku. Na sobotnich treningach zajął 15. i 20. miejsce – to było za mało, aby załapać się do składu na konkurs drużynowy. Wystrzał formy nastąpił dopiero w pierwszej serii niedzielnego konkursu. – Nie mogliśmy się tego spodziewać po wcześniejszych skokach – wyznał Magnus Brevig ze sztabu norweskiej kadry.
– Oczywiście, znaliśmy jego możliwości. Mimo wszystko to jednak największa niespodzianka w mojej karierze trenerskiej – dodał szkoleniowiec. Tande może okazać się objawieniem sezonu. Ostatnim Norwegiem bez większego dorobku, który zaskoczył świat skoków był Sigurd Pettersen. Miał wtedy 22 lata, a więc rok więcej niż Tande obecnie.
Gdzie może tkwić przyczyna sukcesu 21-latka? – Tak naprawdę chciałem się tu tylko pokazać. Nie sądziłem, że wygram. Co mi pomogło? Tym razem było niezwykle skupiony, gdy wjeżdżałem na górę. Zmieniłem ten element – analizował Tande, który pozwolił Norwegom powetować sobie "drużynówkę". W sobotę ich zespół był dziewiąty po dyskwalifikacji Andersa Fannemela.