{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Absurdalne błędy gości. Termalica – Śląsk 1:1
Kibice Termaliki Bruk-Bet wciąż muszą poczekać na pierwsze zwycięstwo zespołu w Niecieczy. W spotkaniu 18. kolejki Ekstraklasy ich drużyna zremisowała 1:1 (0:1) ze Śląskiem Wrocław. Zwycięstwo goście stracili na własne życzenie.
W sobotę obfite opady śniegu uniemożliwiły rozegranie spotkania pomiędzy Termaliką a Jagiellonią Białystok. Dlatego Słonie miały nieco więcej czasu na odpoczynek, niż zespół Tadeusza Pawłowskiego, który w weekend zremisował bezbramkowo z Pogonią Szczecin. Jego piłkarze na zwycięstwo czekali już od dziewięciu kolejek.
Jeszcze dłuższą serię – bez strzelonego gola – miał Jacek Kiełb. Po raz ostatni trafił do bramki w końcówce sierpnia. Tym razem potrzebował zaledwie 12 minut, by pokonać Andrzeja Witana. Udało mu się wykorzystać rzut karny, podyktowany za zagranie ręką w polu karnym przez Pavola Stano.
Na prawdziwe emocje musieliśmy poczekać aż do ostatnich dziesięciu minut. Najpierw absurdalny błąd popełnił duet Kiełb – Flavio Paixao. Obaj znaleźli się sam na sam z Witanem, jednak Portugalczyk podał do kolegi w momencie gdy ten... był na spalonym. Chwilę później Mariusz Pawełek niepotrzebnie interweniował poza polem karnym. Mogło się to skończyć czerwoną kartką – skończyło kontuzją bramkarza i rzutem wolnym, po którym Dawid Plizga doprowadził do remisu.
Ten sam zawodnik mógł dać Termalice zwycięstwo, gdy w doliczonym czasie gry ponownie pokonał rezerwowego Jakuba Wrąbla. Jednak arbiter słusznie odgwizdał wtedy spalonego. Śląsk pozostanie zatem na przedostatnim miejscu w tabel. Termalica jest 10., ale ma jedno spotkanie do rozegrania więcej.