Język polski jest na tyle bogaty, że można trafnie opisać wszystkie odcienie sportu. Nawet porażkę czternastoma golami w życzeniowo wygranym meczu.
Wczesną nocą wywiązała się na TT dyskusja o wyrazach, które są w stanie oddać to, co czujemy po meczu z Chorwacją. Przeczytałem – "nie ma takich słów!", "to hańba", "wstyd". Nie widziałem określeń bez napiętnowania w mianowniku, choćby takich jak "szok", "niedowierzanie", "klęska". A skoro brak adekwatnych słów, to po co pisać, można przecież pomilczeć. Cisza jest też przekazem.
Zamykałem niejedno wydanie gazety. Wiem, że często grafikowi potrzebny jest wyraz na cztery, albo na pięć liter, a zmęczona głowa o 23 nie podpowiada synonimów. Mamy te gotowe, dyżurne. No to z nich korzystamy, nie zastanawiając się, co będzie czuł ten, o którym piszemy. Nie pamiętamy, że jeszcze wczoraj ci sami byli kochani i silnoręcy, bo wygrywali z mistrzami.
Sport ma największy ładunek emocji. I sport do swego opisu powinien mieć dziennikarzy potrafiących operować świeżym językiem, zachęcającym do lektury, odległym od debaty parlamentarnej. Prawie codziennie spotykam adeptów pytających, jak mówić i pisać o sporcie. Odpowiadam – nietuzinkowo, daleko od sztampy! Ba, ale jak do tego dojść?
Przez dziesięciolecia pośpiech zmuszał do korzystania z gotowych zwrotów. Zagranie mogło być tylko fatalne, piłka wyekspediowana, a faul i jedenastka tylko ewidentne. Przymiotnik "oczywisty" nie miał uzasadnienia, bo przecież każdy mały kibic zaczynał lekturę pomeczową od tej samej gazety. Mamy kolejne pokolenia dziennikarzy spod znaku 4F – fantastyczne, fenomenalne, fascynujące i fatalne.
Obserwuję od lat język naszych mediów – ubożeje z dnia na dzień. Już nic się zaczyna, nie ma swego początku, tylko rusza. Kiedyś ruszał zawsze w maju kolarski Wyścig Pokoju. Dziś rusza losowanie, festiwal, a lada tydzień przeczytamy, że po weselu ruszyła noc poślubna. Nic już nie ma miejsca, bo wszystko się odbywa. Przykłady można mnożyć, wystarczy tylko czytać tytuły najważniejszych portali.
Nieodżałowany Bohdan Tomaszewski pochwalił kiedyś młodszego komentatora słowami "słucham pana, jest dobrze, ale niech pan trochę więcej CZYTA". I to jest to, co było do udowodnienia w tytule. Sportowcy grają na boiskach, a dziennikarze grają literami i słowami. Co napisać po meczu z Chorwacją? Dobrze wypadłby Znak Zapytania...
Jerzy Chromik