Nie do pobicia... "Brudne" rekordy w świecie kobiet

Jarmila Kratochvilova (z prawej) (fot. Getty)
Jarmila Kratochvilova (z prawej) (fot. Getty)
Kacper Bartosiak

W Rio de Janeiro padł kolejny bastion: Wayde van Niekerk poprawił rekord świata Michaela Johnsona na 400 metrów. W świecie kobiet takich "świętości" jest znacznie więcej. Dwie mają ponad 30 lat i od dawna nikt się do nich nie zbliżył. Czy jednak rekordy na 400 i 800 metrów powinny być uznawane? Sporo wskazuje na to, że kryje się za nimi zorganizowany system dopingu...

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Olimpijski występ Caster Semenyi w biegu na 800 metrów z wielu względów był najbardziej kontrowersyjnym wydarzeniem igrzysk w Rio. Reprezentantka RPA wygrała z ogromną przewagą nad resztą stawki, jednak jej czas 1:55.28 to dopiero... 11. wynik w historii dyscypliny! Co zastanawia? Z dziesięciu najlepszych aż siedem pochodzi z przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.

Rekord świata na 800 metrów od 1983 roku należy do Jarmili Kratochvilovej. To najdłużej niepobity rekord w historii lekkiej atletyki. Czeszka jest także autorką drugiego wyniku na 400 metrów. Z fizycznego punktu widzenia, jej sprawa pozornie wydaje się mieć wiele wspólnego z losami Semenyi. Obu wytykano niezbyt "kobiecy" wygląd – sylwetkę rekordzistki świata w latach osiemdziesiątych porównywano do... boksera wagi średniej. Jednak na tym podobieństwa się kończą.

Afrykańska biegaczka świetne wyniki zaczęła notować już w wieku nastoletnim, z kolei Kratochvilova wielką formę osiągnęła po trzydziestce. Wcześniej nie mogła pochwalić się większymi sukcesami na arenie międzynarodowej. Owszem, przygodę ze sportem zaczęła późno, tuż przed osiągnięciem pełnoletności, jednak do najwyższego poziomu dochodziła z mozołem. W tym miejscu należy jednak dodać, że nigdy nie została na dopingu przyłapana, jednak okoliczności jej wyników muszą budzić zrozumiałe wątpliwości.

(fot. K. Łagowski/SPORT.TVP.PL)
(fot. K. Łagowski/SPORT.TVP.PL)

Urodzona w 1951 roku zawodniczka w latach siedemdziesiątych była przeciętną w skali światowej reprezentantką Czechosłowacji na 200 i 400 metrów. W 1972 roku 21-letnia wówczas Jarmila osiągnęła pierwszy znaczący sukces – wywalczyła brązowy medal mistrzostw kraju na 400 m z niezbyt imponującym czasem 55.40.

Cztery lata później w krajowej stawce okazała się bezkonkurencyjna na 200 metrów (24.30) i 400 metrów (54.64). Dla porównania – w tym samym 1976 roku podczas igrzysk olimpijskich w Montrealu triumfowała Irena Szewińska, która w finale pobiła rekord świata wynikiem 49.29. Kratochvilovej na najważniejszej imprezie zabrakło. Gdyby się jednak pojawiła, to z czasem z finału krajowych mistrzostw... nie przebrnęłaby nawet pierwszej rundy eliminacji!

Późne dojrzewanie Jarmili

Jeszcze ciekawiej wygląda spojrzenie na wyniki mistrzostw Europy z 1978 roku. Kratochvilova w Pradze wystartowała na 400 metrów i... odpadła w półfinale z czasem 53.93. A już dwa lata później na kolejnych igrzyskach wywalczyła srebro i złamała barierę 50 sekund. A to wszystko... tuż przed 30. urodzinami!

Kratochvilova to były przede wszystkim mięśnie. Dla mnie najbardziej interesujące w jej rekordzie na 800 metrów jest to, że poprawiła poprzedni najlepszy wynik o zaledwie dwie dziesiąte sekundy. Choć jej rekord jest fenomenalny, to nie był wydarzeniem epokowym, bardziej delikatną korektą – uważa Przemysław Babiarz, dziennikarz TVP Sport.

W języku angielskim kogoś osiągającego sukcesy w późniejszym wieku określa się mianem "late bloomera" – w wolnym tłumaczeniu "późno dojrzewającego". Czeska biegaczka rzeczywiście sportowo "dojrzała" wyjątkowo późno. Podczas ME w Pradze 32-letnia Irena Szewińska powoli schodziła ze sceny, ale i tak okazała się lepsza od młodszej o 5 lat Kratochvilovej. Kolejne lata to już jednak pasmo sukcesów Czeszki, która choć całe życie specjalizowała się w biegu na 400 metrów, to nagle stała się biegaczką wszechstronną.

W 1979 roku zdobyła dwa złote medale mistrzostw kraju... w biegach sprinterskich na 100 i 200 metrów. Wtedy też odniosła pierwszy sukces na arenie międzynarodowej – podczas Halowych Mistrzostw Europy sięgnęła po srebro na 400 metrów z czasem 51.81. Rok później, podczas jedynego jak się miało okazać startu na igrzyskach, sięgnęła po srebro na 400 metrów (49.46), ulegając w finale Maricie Koch (48.88).

Jarmila Kratochvilova (z prawej) w 1987 roku (fot. Getty)
Jarmila Kratochvilova (z prawej) w 1987 roku (fot. Getty)

"Turbo" Kratochvilovej w sztafecie w 1983 roku:

Igrzyska w Moskwie zostały zapamiętane jako impreza bezprecedensowa z innego względu. W ich trakcie... nie złapano na dopingu ani jednego sportowca! W historii antydopingowych testów olimpijskich, które rozpoczęły się w w 1968 roku, IO w Moskwie pozostają jedyną "białą plamą".

Oficjalnie przeprowadzono blisko 10 tysięcy różnego rodzaju testów. Żaden z nich nie dał wyniku pozytywnego. Władze Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego chwaliły przygotowanie organizatorów i z dumą mówiły o "najczystszych igrzyskach w historii". W nieoficjalnym obiegu pojawiały się jednak inne opinie.

Igrzyska... chemików?

Doktor Manfred Donike – członek komisji medycznej MKOl – prywatnie przeprowadził dodatkową serię dużo bardziej wnikliwych testów. Testował autorski system wykrywania podwyższonego poziomu testosteronu w moczu zawodników. Efekt? Około 20 proc. pozytywnych wyników! Gdyby wtedy obowiązywał jego system, złote medale straciłoby aż szesnastu triumfatorów...

W 1989 roku te doniesienia potwierdziły ustalenia australijskiego rządu. "Trudno mówić o tym, by ktokolwiek w Moskwie uczciwie zdobył medal, a już na pewno nie złoto. (...) Większość nie stosowała jednej substancji, a kombinację kilku zakazanych środków. Igrzyska w Moskwie równie dobrze można nazwać Igrzyskami Chemików" – napisano w oficjalnym raporcie, który został przedstawiony w senacie.

Dziennikarz śledczy Andrew Jennings – który demaskował korupcję w FIFA i MKOl – uzyskał anonimowe potwierdzenie od pułkownika KGB, który miał przyznać, że przedstawiciele sowieckich służb... fałszowali wyniki testów. – Udało nam się przez to uniknąć wielu skandali – miał powiedzieć wojskowy.

Podczas "najczystszych igrzysk w historii" na lekkoatletycznej bieżni pobito 6 rekordów świata. Ustanowiono także 5 najlepszych wyników w historii igrzysk. To właśnie wtedy wyśrubowała do kosmicznego poziomu rekord świata w biegu na 800 metrów niejaka Nadieżda Olizarenko. Jej wynik – 1:53.43 – do dziś pozostaje drugim w historii tego dystansu. Trzy lata później poprawiła go... 32-letnia wówczas Jarmila Kratochvilova.

Ceremonia zamknięcia igrzysk w Moskwie (fot. Getty)
Ceremonia zamknięcia igrzysk w Moskwie (fot. Getty)
(fot. K. Łagowski/SPORT.TVP.PL)
(fot. K. Łagowski/SPORT.TVP.PL)

Czeszka zszokowała świat nie tylko późnym wypłynięciem na szerokie wody lekkiej atletyki. Wyróżniała się przede wszystkim budową ciała. Według zainteresowanej i jej trenera Miroslava Kvaca, to efekt dorastania na wsi i ciężkiej pracy w siłowni. – Gdy moje siostry pomagały w kuchni, ja ciężko pracowałam na polu. Od zawsze zawstydzałam pod względem siły chłopaków – wspominała biegaczka, które całe życie mieszka w liczącym 2 tysiące mieszkańców Golcuvie Jenikovie.

Kratochvilova słynęła z katorżniczego podejścia do treningów. Biegała z oponą tira przywiązaną do bioder i dźwigała 140-kilogramowe ciężary, jednak zdaniem wielu obserwatorów zmiany w jej wyglądzie to efekt przyjmowania jakiejś formy testosteronu.

Nigdy nie widziałem takiego ciała! Myślę, że coś musi być chemicznie nie w porządku z jej organizmem. To musiało się zdarzyć w trakcie ostatnich pięciu lat. I jestem pewny, że nie jest to zasługą podnoszenia ciężarów... – ocenił w 1984 roku Leroy Perry, lekarz amerykańskiej reprezentacji.

Rok wcześniej Kratochvilova wprawiła świat w osłupienie. Widząc świetną formę odwiecznej rywalki w miesiącach poprzedzających mistrzostwa świata, Marita Koch wybrała starty na krótszych dystansach. Pod jej nieobecność Czeszka zdominowała zawody w Helsinkach. Od 7 do 10 sierpnia wzięła udział w siedmiu biegach. Wywalczyła złoto na 400 metrów, śrubując rekord świata do poziomu 47.99. Także na 800 metrów była bezkonkurencyjna (1:54.68). Do tego wszystkiego dołożyła srebro w sztafecie 4x400 m.

Co ciekawe, "na poważnie" zaczęła traktować biegi na 800 metrów dopiero od 1981 roku. Wcześniej specjalizowała się na dystansie 400 metrów i startach sprinterskich. Być może właśnie to stało się kluczem do pobicia rekordu świata – pobiegła wtedy tak, jak zwykła to robić na dystansie dwa razy krótszym.

Koch "odzyskała" rekord świata na 400 metrów w 1985 roku, osiągając w Australii czas 47.60. Nawet w 2017 roku ogląda się ten bieg jak film science-fiction. Biegnąca na drugim torze Niemka łatwo zdystansowała drugą na mecie Olhę Władykinę, która osiągnęła fantastyczny przecież czas 48.27, który do dziś daje jej miejsce w pierwszej piątce najlepszych wyników w historii! Kratochvilova też wtedy biegła, ale podobnie jak pozostałe nie zmieściła się nawet... w kadrze! Z czasem 50.95 przybiegła piąta.

Kosmiczny rekord świata Marity Koch:

Choć Koch dysponowała bardziej "naturalnym" talentem niż jej odwieczna rywalka z Czechosłowacji, to za nią także ciągnie się smuga dopingu. I to jeszcze dłuższa. Skrót NRD (Niemiecka Republika Demokratyczna) zyskał w latach osiemdziesiątych nowe rozwinięcie – "Niemiecka Republika Dopingowa". Szybko znalazł potwierdzenie w faktach.

W 1991 roku doktor Werner Franke i jego żona Brigitte Berendonk (była lekkoatletka) opublikowali książkę "Doping: od badań do oszustw". Przedstawili w niej nadzorowany przez władze NRD system nielegalnego wspomagania sportowców. Dotarli do lekarskiej dokumentacji, która szczegółowo opisywała komu aplikowano i w jakich ilościach.

Według tych danych, Koch w latach 1981 – 1984 regularnie zażywała turanabol. To steryd anaboliczny, który jest pochodną testosteronu. Przyjmowany jest doustnie i w bardzo krótkim czasie pozwala znacząco zwiększyć rezerwy energetyczne organizmu, dodając siły i wytrzymałości. Ponadto jest szybko usuwany, co sprawia, że trudno go wykryć. Rocznie Koch miała przyjmować od 530 do 1460 miligramów tej substancji.

To wcale nie koniec. Franke i Berendonk dotarli także do listu, który Koch wysłała do szefostwa farmaceutycznego koncernu Jenapharm. Miała się w nim żalić, że inna niemiecka biegaczka Barbara Woeckel... dostaje większe dawki sterydów! Wszystko dlatego, że jej wujek był szefem firmy, która zaopatrywała niemieckich biegaczy. Właśnie jemu Woeckel miała zawdzięczać pokonanie Koch w finale biegu na 200 metrów podczas mistrzostw Europy w Atenach.

Zainteresowana zaprzeczała tym informacjom. – Podczas MŚ w Helsinkach w 1983 roku byłam badana trzykrotnie i nic nie wykryto. Żaden test podczas kariery nie dał pozytywnego wyniku. Całe życie byłam dojrzałą i rozsądną biegaczką – odpierała zarzuty Koch, która po zakończeniu kariery zajęła się prowadzeniem sklepu ze sportowymi akcesoriami.

Charakterystyczne zmiany

Kratochvilova także gorliwe zaprzecza, by kiedykolwiek wspomagała się zabronionymi substancjami. – Doping? Mam czyste sumienie – przekonywała w 2006 roku. W latach osiemdziesiątych poddano ją także testowi płci, który również nie pozostawił żadnych wątpliwości. Jednak podobnie jak u Koch, także i w jej przypadku są pewne poszlaki przemawiające za tezą o dopingowym podłożu sukcesów.

W 2006 roku jeden z największych czeskich dzienników "Mlada fronta Dnes" dotarł do raportów, które miały wskazywać na państwowy system dopingu w komunistycznej Czechosłowacji. Bezpośrednich powiązań z Kratochvilovą nie wykazano, choć była ona przecież jedną z największych postaci sportu w kraju.

Pod koniec lat dziewięćdziesiątych spotkałem Kratochvilovą. Wyglądała jak szczupła pani, o której nikt by nie powiedział, że była kiedyś tą umięśnioną panią z bieżni. Zupełnie nie do poznania! – wspomina Przemysław Babiarz.

Dla mnie te zmiany w wyglądzie są charakterystyczne. Kiedy Ben Johnson wrócił po pierwszej banicji za doping, to wyglądał tak, jakby stracił 1/3 mięśni. U Kratochvilovej wyglądało to podobnie. Kiedyś miała potężną muskulaturę, po latach nie było tego widać. Duża część sportowców złapanych na dopingu w późniejszych latach wyglądała bardzo podobnie – ocenia dziennikarz TVP.

Ben Johnson (fot. Getty)
Ben Johnson (fot. Getty)

Jak do tej sprawy odnosi się środowisko biegaczy? W ankiecie portalu Let's Run, który skupia miłośników biegów na różnych dystansach, wyniki są druzgocące. Zdaniem 92,5 proc. respondentów rekord Czeszki to zasługa jakiegoś rodzaju dopingu. W sondzie wzięło udział ponad 11 tysięcy ankietowanych.

Rekord świata na 800 m jest wyśrubowany na kosmicznym poziomie. Żadna kobieta nie jest w stanie pobiec szybciej. Ten wynik przetrwa najbliższych 100 lat.

Sprawa "brudnych" rekordów na 400 i 800 metrów może wydawać się tylko sportową ciekawostką, jednak wiąże się z poważnymi konsekwencjami. Po trzech dekadach kolejne pokolenia biegaczek nie są w stanie zbliżyć się do tych granic, na czym traci sport.

Właśnie na ten aspekt zwróciła uwagę Swietłana Mastierkowa, świetna biegaczka na średnich dystansach. Złota medalistka na 800 i 1500 metrów z Atlanty zdołała pobić rekord świata na 1000 metrów oraz w biegu na milę, ale do wyniku Kratochvilovej nie zdołała się zbliżyć. "Życiówka" jednej z najlepszych zawodniczek ostatnich lat na tym dystansie to "tylko" 1:55.87...

Usain Bolt poprawiając rekordy stał się bohaterem kultury masowej, a każdy kolejny wynik wiązał się nie tylko ze splendorem, ale także z wymiernymi korzyściami finansowymi. Biegaczki są takiej szansy pozbawione, choć Czeszka w 1983 roku była przekonana, że jej rekord przetrwa maksymalnie 3 lub 4 lata. W ostatnich latach jako kandydatkę do poprawienia jej wyniku wskazywała... Rosjankę Mariję Sawinową, która po dopingowym skandalu zniknęła z bieżni.

Prawdy o dopingu w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych nie poznamy nigdy, o ile nikt z pamiętających tamte wydarzenia nie zdecyduje się na przerwanie milczenia. Poszlaki dają do myślenia, a korelacja najlepszych wyników w historii startów na 400 i 800 metrów ze złotą epoką dopingu w sporcie musi być przynajmniej zastanawiająca. Wyrywkowe testy dopingowe wprowadzono dopiero w 1989 roku, już po igrzyskach w Seulu.

Mężczyzna po dopingu może zostać szybszym mężczyzną. Kobieta po dopingu... zostaje mężczyzną. Zyskuje dodatkowe przyspieszenie i traci swoją kobiecość.

Symptomatyczne jest też to, że rekordy kobiet na 100, 200, 400 i 800 metrów liczą średnio ok. 30 lat. Te same wyniki w świecie mężczyzn są blisko sześć razy młodsze. Skąd taka sytuacja? Również może mieć dopingowe podłoże...

Zdaniem walczącego z dopingiem Victora Conte, założyciela laboratorium medycznego BALCO, dzieje się tak przez genetyczne predyspozycje przedstawicieli obu płci. Kobiece organizmy są z natury bardziej podatne na wpływ sterydów anabolicznych, które w ich przypadku dają dużo lepsze efekty. Z jego badań wynika, że biegacz szprycujący się sterydami jest w stanie poprawić czas na 100 metrów o dwie dziesiąte sekundy. Biegaczka – o cztery dziesiąte. U kobiet zmiany w wyglądzie fizycznym i muskulaturze spowodowane stosowaniem dopingu są o wiele wyraźniejsze i efektywniejsze.

Co zrobić z "brudnymi" rekordami na 400 i 800 metrów? Przy okazji kolejnych rocznic wyczynów Koch i Kratochvilovej temat powraca, jednak nie można zapominać o jednej z podstawowych zasad prawa – każdy pozostaje niewinny dopóki nie udowodni mu się złamania reguł. Mimo wielu niepokojących wskazówek, które układają się w logiczny łańcuch poszlak, sprawa pozostanie tylko fascynującym zagadnieniem teoretycznym.

Rekordy są kwestią pewnej konwencji. Umawiamy się, że w określonych warunkach pogodowych osiąga się wynik i on jest uznawany za rekord świata. Jest prosty sposób – trzeba postawić cezurę na roku 1988 albo 1990 i powiedzieć: do tego momentu nie mieliśmy badań, które mogłyby te rekordy zweryfikować. Rekordy zatem pozostają, a my zaczynamy liczyć od nowa. Skoro można było wymienić oszczep i przesunąć w nim środek ciężkości, zmieniając zasady gry, to dlaczego dla dobra sportu nie zresetować wyników od igrzysk w Seulu? – zastanawia się Przemysław Babiarz.

Nie da się tego zamieść pod dywan, jednak nie sposób znaleźć rozwiązanie, które mogłoby pogodzić dbanie o dobre imię Kratochvilovej i Koch z przyszłością kolejnych pokoleń biegaczek. Brak nowych rekordów to brak nowych wybitnych sportowców i brak perspektyw dla świata biegów. To mniejsze pieniądze od sponsorów i mniejsze zainteresowanie widzów. To problem, który będzie powracał przy okazji każdej większej imprezy, podczas której kolejne pokolenia będą mierzyć się z wynikami, które w świecie wolnym od dopingu muszą pozostać rezultatami nie do pobicia.

Kacper Bartosiak

ank
Czy rekordy na 400 i 800 metrów powinny zostać wymazane?
Najnowsze
Nie żyje syn mistrza Polski. Miał 31 lat
Nie żyje syn mistrza Polski. Miał 31 lat
| Piłka nożna 
Adam Gołaszewski nie żyje (fot. Getty Images/X)
Spora niespodzianka w finale pucharu. Czekali aż... 92 lata!
Piłkarze Go Ahead Eagles (fot. Getty Images)
Spora niespodzianka w finale pucharu. Czekali aż... 92 lata!
| Piłka nożna 
Blisko wielkiej sensacji! "Na luzie, bez zbędnego napinania się"
Maciej Czyrek (L) i Marcin Komenda (P) (fot. PAP/Marcin Gadomski)
Blisko wielkiej sensacji! "Na luzie, bez zbędnego napinania się"
fot. Facebook
Sara Kalisz
"Budujemy historię". Rośnie nowa zimowa siła polskiego sportu
Nikola Mazur (fot. Getty)
"Budujemy historię". Rośnie nowa zimowa siła polskiego sportu
Jakub Kazula
Jakub Kazula
Kolejne osiągnięcie kadrowicza. Przekroczył magiczną granicę
Tomasz Fornal i Norbert Huber (fot. PAP)
Kolejne osiągnięcie kadrowicza. Przekroczył magiczną granicę
fot. Facebook
Sara Kalisz
Co ze stanem zdrowia "Lewego"? Flick zabrał głos
Robert Lewandowski (fot. PAP/EPA)
Co ze stanem zdrowia "Lewego"? Flick zabrał głos
| Piłka nożna / Hiszpania 
Pierwszy Polak w NBA: koszykówka mocno się zmieniła [WIDEO]
Cezary Trybański (fot. Getty)
Pierwszy Polak w NBA: koszykówka mocno się zmieniła [WIDEO]
| Koszykówka 
Do góry