Przejdź do pełnej wersji artykułu

Cztery przyczyny porażek Vive. "Tak już się nie gra"

Julen Aguinagalde (fot. Getty) Julen Aguinagalde (fot. Getty)

Szczypiorniści Vive Tauron Kielce pożegnali się z Ligą Mistrzów już w 1/8 finału. Mistrzowie Polski w 2017 roku nie imponowali formą, ale przed dwumeczem z Montpellier byli faworytami. Co stało się, że nie obronią tytułu? – Na grę zespołu ma wpływ wiele czynników. Nie można wskazać jednego konkretnego elementu, który sprawił, że kielczanie odpadli z dalszej rywalizacji – tłumaczy Zygfryd Kuchta, medalista olimpijski z Montrealu.

APLIKACJA TVP SPORT – JAK POBRAĆ?

Rozszyfrowani przez Montpellier

Przed meczami z Montpellier wszyscy w Kielcach zdawali sobie sprawę, że dwumecz będzie niełatwą przeprawą. W składzie zespołu z Francji jest bowiem aż czternastu reprezentantów różnych krajów. Wśród nich tak utytułowani zawodnicy jak Michael Guigou, Valentin Porte, Vid Kavticnik czy Vincent Gerard.

Zdaniem trenera piłki ręcznej, Eugeniusza Lijewskiego w starciach 1/8 finału Ligi Mistrzów w zespole mistrzów Polski zawiodło wiele elementów. Kielczanie nie byli przygotowani na tak szybką grę rywala.

– Vive zostało rozszyfrowane. Taktyka opierała się o współpracę środkowych i bocznych rozgrywających z Julenem Aguinagalde. W meczach z Montpellier to nie wychodziło. Oprócz tego brakowało bramek z drugiej linii. Na wynik wpłynęła też wolna gra w ataku pozycyjnym. Tak już się nie gra w piłkę ręczną. Francuzi pokazali, że trzeba grać bardzo szybko i agresywnie. Przeciwnicy zaprezentowali się solidnie w obronie, o czym nasi szczypiorniści zapomnieli. To przyczyniło się w dużej mierze do porażek – tłumaczył ojciec Marcina i Krzysztofa Lijewskich.

Podobne zdanie na ten temat ma Zygfryd Kuchta, który w przeszłości prowadził męską i kobiecą kadrę. – Obrońcy tytułu zderzyli się z innym stylem gry, opartym na kontrataku i szybkich wznowieniach. Z tym nie dawali sobie rady. Popełniali też wiele prostych błędów w końcówkach. Sztab szkoleniowy musi sobie odpowiedzieć na pytanie czy wynika to z przygotowania fizycznego, czy też mentalnego – przyznał dla SPORT.TVP.PL.

Uros Zorman (L), Diego Simonet (P) (fot. PAP/Piotr Polak) Uros Zorman (L), Diego Simonet (P) (fot. PAP/Piotr Polak)

Zmęczenie

Zawodnicy Tałanta Dujszebajewa mają w nogach wiele imprez. Większość z nich brała udział w igrzyskach olimpijskich. Kielczanie grę o trofea rozpoczęli też wcześniej od innych. Zaledwie dwa tygodnie po powrocie z Rio de Janeiro kielczanie zameldowali się w Dausze, gdzie rywalizowali o IHF Super Globe.

Gdy sezon na dobre się rozpoczął Vive rywalizowało na trzech frontach – w Lidze Mistrzów, PGNiG Superlidze i Pucharze Polski. Niektórzy szczypiorniści mieli też "w nogach" spotkania eliminacji mistrzostw Europy. – Obciążenia były spore, stąd spadek formy – uważa Kuchta.

Inne zdanie na ten temat ma Lijewski. – Szczypiorniści z Kielc są profesjonalistami. Większość drużyn ma w swoich składach graczy, którzy byli na igrzyskach i rozegrali wiele spotkań. Tutaj bym nie szukał usprawiedliwienia. Zwycięstwo przed rokiem w Lidze Mistrzów też miało wpływ na nastawienie. Nie wiem, czy zawodnicy bali się podjąć jeszcze raz taki wysiłek? Muszą sobie odpowiedzieć na to pytanie – dodał.

Krzysztof Lijewski (fot. PAP/Piotr Polak)

Kontuzje

Kielczan w tym sezonie nie oszczędzały też kontuzje. Dean Bombac czekał na debiut w drużynie mistrza Polski ponad miesiąc. Wszystko przez uraz, którego nabawił się jeszcze na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Z tej samej imprezy z kontuzją wrócił Michał Jurecki. Reprezentant Polski miał podwójnego pecha. W pierwszym meczu po powrocie do zdrowia złamał kość śródręcza i pauzował kolejne kilka tygodni. Do treningów na dobre wrócił dopiero w styczniu.

Kiedy do zespołu powoli wprowadzał się "Dzidziuś" pech dopadł innego kluczowego zawodnika. Mariusz Jurkiewicz, który podczas przygotowań do mistrzostw świata doznał poważnego urazu barku. Dla 34-latka oznaczało to koniec sezonu.

– On był najważniejszym zawodnikiem. Dawał temu zespołowi wiele w obronie i ataku. Późno w sezon wszedł też Jurecki. Widać było w meczach Ligi Mistrzów, że nie jest jeszcze w optymalnej dyspozycji – stwierdził Kuchta.

Michał Jurecki (fot. PAP/Piotr Polak)

Transfery

Przed sezonem do Vive dołączyli Dean Bombac, Darko Djukić i Filip Ivić. Większych pretensji nie można mieć w zasadzie tylko do ostatniego. Chorwat – zwłaszcza w pierwszej części sezonu – bronił jak w transie. Swoimi interwencjami potrafił wyprowadzać z równowagi rywali i dawać impuls do lepszej gry kolegom z zespołu.

Pozostali zawodnicy nie spełnili jednak oczekiwań. Wiele obiecywano sobie po Bombacu, który rewelacyjnie kierował grą reprezentacji Słowenii podczas mistrzostwa świata w Polsce. W Kielcach dotychczas nie pokazał swojego potencjału.

Skrzydłowy z Serbii również nie jest graczem na miarę Ivana Cupicia. Chorwat latem przeniósł się do Vardaru Skopje. Obaj szczypiorniści zawiedli w starciach z Montpellier.

– Na pewno nie byli wyróżniającymi się szczypiornistami. Każdy ma jednak prawo do słabszego dnia... – stwierdził Kuchta.

Filip Ivić (fot. PAP/Piotr Polak)

Orlen Wisła wykorzysta dołek?

Po odpadnięciu z Ligi Mistrzów kielczan czekają wyzwania na krajowym podwórku. Zawodnicy Tałanta Dujszebajewa bronią Pucharu Polski i mistrzostwa Polski. Meczami z Montpellier wysłali jasny sygnał do bezpośrednich rywali – Orlen Wisły Płock. Pytanie tylko czy płocczanie będą w stanie wykorzystać dołek formy Vive. Odpowiedź powinniśmy poznać już w najbliższy weekend, kiedy dojdzie do ligowego starcia w ramach "Świętej Wojny"...

Spokój w Vive. "Nie będzie nerwowych ruchów"

Źródło: SPORT.TVP.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także