W sobotę 29 kwietnia Anthony Joshua (19-0, 19 KO) został pierwszym od 13 lat pięściarzem, który znokautował Władimira Kliczkę (64-5, 53 KO). Po pełnym zwrotów akcji bokserskim thrillerze przełamał rywala w 11. rundzie, zdobywając mistrzowskie tytuły federacji IBF i WBA. W tej fantastycznej walce nie przegrał jednak nikt.
Brytyjczyk odpowiedział na wiele pytań. Jak z tą jego szczęką? Lepiej niż ktokolwiek mógł przypuszczać. W szóstej rundzie znalazł się wprawdzie na skraju przegranej przed czasem, ale pozbierał się w niesamowity sposób. Niewielu czołowych pięściarzy królewskiej kategorii podniosłoby się po tak potężnej bombie...
– To był najstraszniejszy cios, jaki przyjął w karierze. W tamtym momencie bardzo bałem się, że przegra – tłumaczył trener Robert McCracken. Joshua potrafił przetrwać najgorsze, by w ostatnich rundach nieoczekiwanie wykazać się lepszym przygotowaniem fizycznym, które także było kwestionowane przed walką.
Do ringu wszedł najcięższy w karierze (113,4 kg). Rywal z kolei ważył najmniej od 2009 roku. Mało tego – Joshua w żadnej z poprzednich osiemnastu walk nie musiał wychodzić do ósmej rundy, Ukrainiec miał za to na koncie aż osiem pojedynków na pełnym dystansie. Zgodnie z przewidywaniami ekspertów miał wyciągnąć młokosa na głęboką wodę i tam go zatopić. Stało się jednak odwrotnie – w ostatnich minutach w ringu na Wembley brutalnie rządziła młodość.
Po sobocie wiemy też więcej o sile brytyjskiego króla nokautu. Ostatnim człowiekiem, który miał Kliczkę na deskach, był Samuel Peter (36-6) w... 2005 roku. Potem nie potrafili tego dokonać nawet mocno bijący David Haye (28-3) czy Aleksander Powietkin (31-1). Poprzednie łatwe wygrane przed czasem mogły nie powiedzieć wszystkiego o Joshui, jednak 11 rund z Ukraińcem pozwoliło lepiej poznać jego rzemiosło.
Nie jestem idealnym bokserem, ale bardzo się staram. Wiem, że przede mną jeszcze mnóstwo pracy.
Szczęka, kondycja, serce i siła mogą być na mistrzowskim poziomie, ale na pewno wiele do życzenia wciąż pozostawia defensywa. Po leniwych czterech rundach Kliczko zaczął boksować jak za najlepszych lat, zaczynając wszystko od kąśliwego lewego prostego. Brytyjczyk nie miał wtedy dużo do powiedzenia. Najlepsze wrażenie sprawiał, gdy walczył na instynkcie. To właśnie szalony atak dwie sekundy po gongu otwierającym jedenaste starcie rozpoczął proces destrukcji byłego mistrza.
Dobrze, że doszło do jednoznacznego rozstrzygnięcia, bo sędziowie nie byli jednomyślni. Po dziesięciu rundach Steve Weisfeld widział prowadzenie Kliczki (95:93), z kolei Don Trella i Nelson Vazquez punktowali (odpowiednio – 96:93 i 95:93) na korzyść młodszego. Trudno mieć do nich zastrzeżenia – to był trudny do oceny pojedynek z wieloma bardzo wyrównanymi rundami.
Ekscytujący styl nowego czempiona przyciąga kibiców i... rywali. Przy wszystkich atutach Joshua jest łatwy do trafienia. "Jesteś marzeniem dla każdego, kto choć trochę potrafi boksować. Będę się z tobą bawił w ringu" – komentował na gorąco w mediach społecznościowych Tyson Fury (25-0, 18 KO), który rozbroił Kliczkę w zupełnie inny sposób.
Joshua wróci do domu z mistrzowskimi pasami i znakomitymi perspektywami. Za tę walkę zarobi około 15 milionów funtów. Za każdą następną z pewnością więcej. Kliczko po najdłuższej w karierze przerwie między występami (17 miesięcy) pokazał się jednak z nadspodziewanie dobrej strony. Przyjął warunki ringowej wojny i był bliski wygrania jej przed czasem.
W sobotę na Wembley mimo porażki wygrał wizerunkowo i zasłużenie został nagrodzony owacjami. Jego dekada dominacji nie stała przecież pod znakiem tak widowiskowych pojedynków – więcej było w nich klinczowania i wyrachowania. Takiego Ukraińca jak 29 kwietnia – z tytułami przy nazwisku czy bez – z pewnością nadal będą chcieli oglądać kibice.
Tylko czy dalsza rywalizacja ma sens? Młodszy z braci przed odniesioną w listopadzie 2015 roku porażką z Furym podpisał kontrakt z telewizją RTL na pięć walk. Pierwsze dwie zawarte w umowie zakończyły się porażkami... W długiej historii wagi ciężkiej tylko George Foreman zdołał odzyskać tytuł po 40. urodzinach. W trwającej od ponad dwóch dekad karierze Władimir po raz pierwszy zaznał dwóch porażek z rzędu.
Do myślenia daje też fakt, że przegrywał z dwoma reprezentantami młodego pokolenia, którzy reprezentują zupełnie inne style. Z potężnie bijącym, ale ograniczonym technicznie Joshuą potrafił przez wiele rund rywalizować jak równy z równym, z kolei do zwinniejszego Fury'ego nie był w stanie dobrać się ani przez moment na przestrzeni dwunastu rund. Jeśli zdecyduje się na zakończenie kariery, to paradoksalnie tą porażką zostawi po sobie o wiele lepsze wrażenie niż wieloma wcześniejszymi zwycięstwami.
29 kwietnia wiele zyskała też cała dyscyplina. Pojedynek cieszył się ogromnym zainteresowaniem, a w boksie rzadko zdarza się, by wartość sportowa dorównywała marketingowej. W tym wypadku nawet ją przerosła – kibice zobaczyli jedną z najlepszych ringowych wojen w wadze ciężkiej w XXI wieku.
Rewanż? Taka klauzula znalazła się w kontrakcie. Wszystko wskazuje na to, że o jego losach zdecyduje Kliczko. – Jest taka możliwość. Zanim cokolwiek określę muszę przeanalizować, co poszło nie tak w tej walce. Gratuluję Anthony'emu. Był na deskach i wstał, walczył jak mistrz – mówił tuż po porażce. Gdyby chciał teraz spróbować sił z kimś innym, to z żadnym rywalem z elity nie będzie na straconej pozycji.
Joshua ma w perspektywie drugi pojedynek z legendą lub starcia z innymi mistrzami. Deontay Wilder (37-0, 36 KO) komentował walkę spod lin i wielokrotnie deklarował chęć spotkania się z Brytyjczykiem. Jeśli w przeciągu pół roku na ring nie wróci Fury, to właśnie Amerykanin będzie obok Kliczki wymarzonym przeciwnikiem dla nowego podwójnego mistrza w kolejnym występie.
Piękne plany mogą jednak wziąć w łeb w zderzeniu z brutalnymi realiami światowego boksu. Brytyjczyk musi myśleć o obowiązkowych pretendentach – narzucanym przez organizację IBF Kubracie Pulewie (25-1, 13 KO) oraz kandydacie federacji WBA Luisie Ortizie (27-0, 23 KO). Jeśli zamiast któregoś z nich wybierze bardziej kasową walkę, to może stracić jedno z trofeów. Tylko czy w obliczu kosmicznych dochodów, które może wygenerować pojedynek z Kliczką, Wilderem czy Furym, będzie to miało w ogóle jakieś znaczenie?
Kacper Bartosiak
Follow @kacperbart