| Piłka ręczna / Reprezentacja mężczyzn
Polscy szczypiorniści przegrali już trzeci mecz w eliminacjach ME 2018. W Mińsku okazali się wyraźnie słabsi od Białorusi – 23:32 (10:15). Piotr Przybecki, trener Orlen Wisły Płock, krytykuje grę naszej drużyny, ale jednocześnie broni Tałanta Dujszebajewa. Jest zdania, że nie powinniśmy myśleć o trzech zwycięstwach do końca eliminacji, ale skupić się na niedzielnym rewanżu z Białorusią.
Damian Pechman, SPORT.TVP.PL: – Kiedy ostatnio oglądał pan tak słaby występ reprezentacji Polski?
Piotr Przybecki, Orlen Wisła Płock: – Nie pamiętam. Naprawdę ciężko się oglądało to spotkanie. Jestem w kropce, bo nie potrafię wymienić zbyt wielu plusów. Białorusini po przerwie szybko nam odjechali. Nie potrafiliśmy się im przeciwstawić, chociaż nie zagrali wcale rewelacyjnie. Niestety, popełniliśmy za dużo błędów. Graliśmy wolno, nieskutecznie...
– To miał być mecz jak o mistrzostwo świata, ale trudno było dostrzec u naszych zawodników agresję...
– To rzucało się w oczy, ale nie wiem, dlaczego tak się stało. Naprawdę trudno to wytłumaczyć. Przecież w Mińsku wystąpili zawodnicy, którzy mają ogromne doświadczenie. Tymczasem popełniliśmy masę prostych błędów. Brak wykorzystanych sytuacji sam na sam, brak współpracy... Ktoś źle podał, ktoś się nie stawił w obronie...
– A może nasza drużyna była zbyt pewna siebie?
– Nie mogę się z tym zgodzić. Przecież nie zdobyliśmy jeszcze w eliminacjach punktów, byliśmy w sytuacji podbramkowej. Z punktu widzenia psychologicznego zespół mógł się jednak czuć mocny. Do reprezentacji wróciły wielkie nazwiska, czyli Karol Bielecki, Krzysztof Lijewski, Michał Jurecki i Kamil Syprzak.
– W trakcie styczniowych MŚ trener Dujszebajew apelował, aby zaufać młodej drużynie (od 02:10). Dlaczego więc znów wrócił do znanych nazwisk?
– To decyzja trenera i jego należałoby zapytać. Jestem jednak zdania, że należy grać najlepszym składem i cieszę się, że Bielecki oraz Lijewski zgodzili się pomóc reprezentacji. Celem jest Tokio 2020 i musimy zrobić wszystko, aby zagrać na igrzyskach. W danym momencie musi więc grać najsilniejszy zespół. Doświadczeni gracze powinni wspierać młodszych.
– Wyobraża pan sobie, że zabraknie Polski podczas przyszłorocznych mistrzostw Europy w Chorwacji?
– Sytuacja jest bardzo trudna i... musimy liczyć chyba na cud. Nie należy jednak gdybać. Najważniejszym zadaniem trenera Dujszebajewa będzie przygotowanie do niedzielnego meczu z Białorusią w Płocku. Nie powinniśmy myśleć o tym, że jesteśmy pod ścianą i musimy wygrać trzy pozostałe spotkania. Niech celem będzie zwycięstwo w najbliższym meczu. Zastosujmy metodę małych kroków.
– Po meczu pojawiły się krytyczne uwagi pod adresem Tałanta Dujszebajewa.
– Cóż, żyjemy w takim kraju. Musimy zawsze znaleźć kozła ofiarnego. Uważam, że problem leży w innym miejscu.
– Problemem nie jest łączenie pracy w kadrze i Vive Kielce?
– Nie tylko w Polsce stosuje się takie rozwiązanie. Na krótką metę to zdaje egzamin i przynosi efekty. Trudno wymagać od trenera, aby w jednej chwili porzucił pracę w klubie. Związki idą często na kompromis i zgadzają się na łączenie obowiązków. Na dłuższą metę nie zawsze się to jednak sprawdza. Moim zdaniem rok, dwa lata to maksimum.
– Skoro winnym porażek nie jest trener Dujszebajew, to kto?
– Powinniśmy przewidzieć wcześniej, że pojawi się problem zmiany pokoleniowej. Już kilka lat temu należało wprowadzić do drużyny młodych zawodników, aby zdobywali doświadczenie. U nas czekaliśmy do ostatniej chwili, gdy nie mieliśmy już wyjścia. Łatwo powiedzieć, że w polskiej lidze nie ma odpowiednich zastępców. Gdybyśmy kilka lat temu dali szansę kilku 20-latkom, to może teraz zbieralibyśmy tego owoce. U nas do kadry wchodzą zawodnicy w wieku 25-26 lat i dopiero zbierają doświadczenie. Dzieję się to za późno!
– Jak zagrać w niedzielę, aby nie doszło do powtórki z Mińska?
– Gra się zawsze tak, jak przeciwnik pozwala. Trudno będzie w ciągu trzech dni wymyślić coś, czym zaskoczymy Białorusinów. Wiele możemy jednak poprawić. Choćby rytm gry, skuteczność czy rzuty z koła. Możemy też zniwelować mocny punkt rywali, czyli szybkie wznowienie gry. Czy to się uda? Nie mamy innego wyjścia. Nie możemy już sobie pozwolić na potknięcie. Mamy w reprezentacji wielu doświadczonych zawodników, którzy byli już w podobnej sytuacji podczas wielkich turniejów. Skoro wtedy potrafili się podnieść, to dlaczego teraz miałoby się nie udać?
33 - 27
Polska
29 - 26
Izrael
29 - 29
Rumunia
36 - 36
Portugalia
36 - 23
Izrael
27 - 28
Polska
37 - 30
Rumunia
32 - 32
Izrael
13:00
Polska
16:00
Portugalia
16:00
Rumunia
16:00
Portugalia