Po dziewięciu miesiącach Ferdinando de Giorgi został zwolniony z funkcji trenera reprezentacji Polski. Działacze PZPS sugerują, że czas już, by kadrę poprowadził polski selekcjoner. O opinię zapytaliśmy byłych znakomitych siatkarzy i trenerów. Zdania są podzielone.
Daniel Pliński (wicemistrz świata 2006, mistrz Europy 2009):
Czas, by trenerem kadry został Polak. Nie zamierzam jednak wskazywać konkretnego. Jeśli w innych ekipach krajowi trenerzy dostają szansę, to czemu u nas miałoby być inaczej? Prawda jest taka, że w naszej lidze jest niewielu polskich szkoleniowców. Trzeba jednak pamiętać o tym, że trenera kształtują i budują wyniki, a te osiąga grupa siatkarzy i to ona ma główny wpływ na to, jak zespół gra w ważnych turniejach.
Wróćmy do 2014 roku: kto wygrał mistrzostwo świata? Czy to był kunszt nowego młodego trenera, Stephane’a Antigi? A może związku, który zorganizował imprezę? Nie, wygrali siatkarze, cała grupa i atmosfera, jaką udało im się stworzyć. Trzeba po prostu trafić z odpowiednią osobą w odpowiednie środowisko. Niemcy, Serbowie, a nawet Słoweńcy w porównaniu z nami naprawdę mają kim grać! My cały czas szukamy składu, niby go odmładzamy, ale w rzeczywistości jest inaczej.
Mamy chłopaków przed trzydziestką i zastanawiamy się, czy ich zostawiać, czy nie. Jeśli chodzi o trenera, stawiałbym na Polaka. Oczywiście, można mówić, że na razie nasi młodzi szkoleniowcy mają słabszy warsztat od zagranicznych, ale znają mentalność siatkarzy. Nikt dziś nie zagwarantuje, że reprezentacja Polski w 2018 roku odniesie sukces. Bez względu na to, jaką wielką postać trenerską byśmy nie ściągnęli. Wiem tylko, że potrzebny nam trener, który będzie żył z zespołem. Zarówno podczas treningów, zgrupowań, jak i w trakcie każdego meczu.
Waldemar Wspaniały (trener reprezentacji Polski w latach 2001-2003):
Ktoś podjął decyzję o zwolnieniu de Giorgiego i to on powinien się martwić, co teraz zrobić. W takich sytuacjach trzeba mieć plan, a widzę, że jak na razie chyba go nie ma. Wiadomo, że w przyszłym roku są mistrzostwa świata. Nie łudźmy się – presja znów będzie duża. Ktokolwiek zostanie selekcjonerem na pewno nie będzie przystępował do tej imprezy na luzie.
Przyznam, że przeżyłem szok, gdy usłyszałem w środę o zwolnieniu de Giorgiego. Podobnie jak wtedy, gdy zwalniano Stephane'a Antigę. Włoch pracował przecież z tym zespołem niewiele ponad cztery miesiące! Teraz słyszę, że potrzeba nam młodego polskiego trenera. Musimy sobie jednak zdać sprawę z tego, że jeśli zostanie wybrany i nie osiągnie sukcesu, zostanie spalony! I to już na początku kariery. Dlatego nie wymienię żadnego nazwiska, choć wiem, że jest paru zdolnych chłopaków.
Od kilku lat mówię, że są polscy trenerzy z papierami na prowadzenie mocnych klubów, a nawet reprezentacji. Jednak trzeba najpierw zaufać im w klubach. Nie może być tak, że w 16-zespołowej lidze mamy pięciu Polaków i 11 szkoleniowców zagranicznych. W gronie tych rodaków, o których myślę w kontekście poważnej pracy trenerskiej są moi koledzy oraz byli gracze, których prowadziłem. Nie chcę im jednak robić krzywdy i dawać "pocałunku śmierci", więc po cichu będę trzymał za nich kciuki.
Zbigniew Zarzycki (mistrz świata 1974, mistrz olimpijski 1976, trener reprezentacji Polski w latach 1992-1993):
Potrzeba nam odważnego człowieka, w każdym sensie. Kogoś pokroju Nikoli Grbicia, który miał pewne problemy z dyscypliną w serbskiej kadrze. Złożył dymisję, związek stanął za nim murem i teraz udało się ten zespół zjednoczyć. Niestety, u nas nie ma ciągłości w stylu: zawodnik i od razu dobry trener, tak jak w przypadku Grbicia, czy Andrei Gianiego. Owszem, byli zawodnicy próbują sił, ale jeszcze nie z takim skutkiem.
Uważam, że w sytuacji, w jakiej znalazła się nasza siatkówka, najlepszym wyborem byłby Lorenzo Bernardi. Niekwestionowany autorytet, zna polską ligę, mentalność naszych siatkarzy. Jego uważam za "pana trenera". Nie należy na siłę szukać młodego Polaka. Oczywiście, jest kilka nazwisk, które można tu wymienić, ale twierdzę, że ci ludzie nie są jeszcze gotowi na poprowadzenie tak silnej reprezentacji jak nasza.
Jeśli nasz związek miałby szansę przechwycić z reprezentacji Niemiec Andreę Gianiego, to byłbym też za taką próbą. W każdym razie nie ma się co oszukiwać: kadrę musi wziąć ktoś, kto już w pierwszym roku zrobi jakiś porządny wynik. Do tej pory zazwyczaj mieliśmy taką sytuację, że przychodził trener i zaczynał budowę zespołu.
Wysłuchał Rafał Bała
Redakcja Sportowa Polskiego Radia