Żaden z nich nie ukończył jeszcze 50 lat. Ba, jeden jest tuż po 30-stce! Trudno więc wymagać od takiej grupy dużego doświadczenia, choć jest w niej szkoleniowiec z medalem mistrzostw świata na koncie. Jedno jest pewnie: jakikolwiek będzie wybór władz PZPS, zawodnicy muszą się przygotować na przełom w sposobie prowadzenia reprezentacji.
Jeśli działacze PZPS chcą dosłownie traktować zapowiedzi prezesa Jacka Kasprzyka o "młodym polskim trenerze", to najtrafniejszy byłby wybór Michała Gogola. Już sama obecność 32-letniego młodzieńca w grupie kandydatów dla wielu osób jest zaskoczeniem. ale nie dla tych, którzy polskie środowisko siatkarskie dokładnie śledzą od co najmniej kilku lat. Michał to syn Zdzisława Gogola, wychowawcy m.in. Michała Kubiaka oraz Michała Ruciaka i trenera kadry juniorów w latach 2004-2008. Siatkówkę ma w genach. Dość wcześnie zdał sobie sprawę, że jego droga wiedzie śladami ojca, czyli szlakiem trenerskim.
Zaczynał jako statystyk (m.in. 5 lat w Resovii, w reprezentacji Polski – w 2014 roku podczas MŚ), był asystentem selekcjonerów w kadrze B. W zeszłym roku przeniósł się do Szczecina i od grudnia 2016 do dziś jest pierwszym szkoleniowcem występującego w PlusLidze Espadonu. Bez wątpienia jego atutem jest doskonała znajomość niuansów taktycznych i wyczucie słabych punktów rywali. Głównie dzięki temu przeciętny pod względem personalnym zespół pokonał już w tym sezonie m.in. ONICO Warszawa i Trefla Gdańsk.
Sam zainteresowany przyznał, że nie ma jeszcze wystarczającego doświadczenia, by porównywać się z takimi szkoleniowcami jak Anastasi, Gardini i de Giorgi, ale z każdym miesiącem zdobywa coraz większy posłuch wśród zawodników (w Espadonie trzej – Murek, Wika i Ruciak – są od niego sporo starsi...). To efekt solidnej pracy i sprawiedliwego traktowania. Michał Gogol zdaje sobie sprawę, że na razie jest brany pod uwagę przez PZPS jako asystent przyszłego selekcjonera, ale w dalszej przyszłości z pewnością mógłby poprowadzić biało-czerwonych.
Pod względem wieku i doświadczenia w pracy trenerskiej Gogola przewyższa Andrzej Kowal, jego dobry znajomy z Resovii. W sumie prowadził zespół z Podkarpacia przez ponad 6 sezonów (zdobywając z nim 3 mistrzostwa kraju i srebro Pucharu CEV), miał Michała w swoim sztabie trenerskim. Można więc śmiało powiedzieć, że Gogol sporo się w tym czasie nauczył.
Kowal przez większość swojej kariery zawodniczej i trenerskiej był związany z Resovią (dziś pełni w klubie rolę dyrektora sportowego). Przed laty występował w kadrze Polski juniorów, a niedawno sam doprowadził reprezentację B do podium Ligi Europejskiej. W 2014 roku jego kandydatura była rozpatrywana przez PZPS w kontekście wyboru trenera pierwszej kadry. Do porozumienia nie doszło i następcą Andrei Anastasiego ostatecznie został Stephane Antiga. Przez kilka sezonów pracy w Rzeszowie Kowal udowodnił, że potrafi sobie poradzić z presją, która w podkarpackim klubie jest jedną z największych w całej PlusLidze.
W trudnej sytuacji – choć na nieco innym poziomie niż swego czasu Kowal – jest obecnie Robert Prygiel. Jego ambicje również sięgają stanowiska selekcjonera, choć na razie całą uwagę skupia na podźwignięciu z dolnej części tabeli PlusLigi Czarnych Radom.
Kilkanaście lat temu "Pryku" – jak mówią o nim koledzy z boiska – był ważną postacią w reprezentacji Polski. Wiktor Krebok zabrał go na igrzyska olimpijskie do Atlanty w 1996 roku. W 2002 roku Waldemar Wspaniały znalazł dla niego miejsce w zespole, który poleciał do Argentyny na mistrzostwa świata. Grał też w mistrzostwach Europy i w Lidze Światowej, w której w 2003 roku był najskuteczniejszym z biało-czerwonych. W tym samym sezonie podpisał kontrakt z Gazpromem Surgut, zostając pierwszym Polakiem w lidze rosyjskiej. Później przypomniał sobie o nim trener Raul Lozano i to właśnie Argentyńczykowi Prygiel zawdzięcza najwięcej jeśli chodzi o warsztat szkoleniowy.
– Podpatrywałem jak pracuje Raul – zarówno kiedy byłem u niego zawodnikiem, jak i w czasach, gdy pełniłem rolę asystenta w jego sztabie w Czarnych Radom – przyznaje 41-letni trener. Znany jest z konsekwencji i raczej surowej dyscypliny. Zapowiada, że do PZPS przyśle rewolucyjny plan rozwoju polskiej siatkówki i prowadzenia kadry narodowej. Na razie nie chce jednak zdradzić, na czym polega jego nowatorski pomysł.
Bardzo prawdopodobne, że – w przypadku powierzenia reprezentacji Pryglowi – działacze PZPS chcieliby mieć w sztabie również Jakuba Bednaruka. Obecność tego ambitnego i nieco ekstrawaganckiego szkoleniowca Łuczniczki Bydgoszcz byłaby zresztą mile widziana także w ekipie współpracowników Piotra Gruszki, Andrzeja Kowala czy Vitala Heynena.
Jednak to właśnie z Pryglem będzie Bednarukowi najbardziej po drodze – to koledzy jeszcze z dawnych, juniorskich czasów (ten sam rocznik – 1976). Nawet dziś – jako trenerzy dwóch zespołów, którym nie brakuje problemów – często do siebie telefonują i wymieniają się poglądami na siatkówkę.
Bednaruk to sportowy obieżyświat. Był rozgrywającym w dziewięciu klubach, w tym w słynnym Itasie Trentino (został mistrzem Włoch, ale jego rola w zespole była epizodyczna). Jednak – jak sam przyznaje – wielkiej kariery nie zrobił. Z różnych, niekoniecznie sportowych, względów. Bez wątpienia ma smykałkę do pracy z młodzieżą. Udowadniał to przez kilka lat, prowadząc w Politechnice Warszawskiej utalentowanych zawodników (Artur Szalpuk, Bartłomiej Lemański, Aleksander Śliwka, czy Damian Wojtaszek) i pomagając im ukształtować się pod względem siatkarskim.
Głównie dlatego otrzymał w 2015 roku propozycję prowadzenia reprezentacji Polski juniorów. Sukcesu jednak nie odniósł, choć bez wątpienia na ławce trenerskiej tryskał energią i pomysłami. Jako zawodnik był rozgrywającym, który słynął z dobrego "czytania" gry rywali. To wciąż jego duży atut – również jako trenera – podobnie jak umiejętność dotarcia do młodych, czasami krnąbrnych siatkarzy.
Cierpliwości i pokory na ławce trenerskiej z pewnością nauczył się już Mariusz Sordyl. Przed laty bardzo wszechstronny zawodnik (grał jako atakujący, przyjmujący, a nawet... rozgrywający), 145-krotny reprezentant Polski. Bardzo dobrze wyszkolony technicznie, solidny i spolegliwy siatkarz. Choć pochodzi z Wadowic, to największe sukcesy święcił z klubem AZS Olsztyn (2 Puchary Polski, złoty i srebrny medal mistrzostw kraju).
W 1992 roku został uznany najlepszym polskim siatkarzem. Potem wyjechał do Francji, gdzie grał 6 lat w Lyonie, Tourcoing, Avignonie i Strasbourgu. Ukończył studia ekonomiczne. Pracę trenerską rozpoczął w 2006 roku w ukochanym AZS-ie Olsztyn. Później prowadził kadrę Polski juniorów, rumuński klub z Zalau (mistrzostwo i Puchar Rumunii) i – krótko – reprezentację tego kraju. Od 2013 roku do niedawna pracował w Katarze, z zespołem Al Ahli Dauha.
W jego trenerskiej pracy widać konsekwencję, chęć doskonalenia się i dążenia do celu. Tym najbliższym jest praca w Europie. Czy od razu w reprezentacji Polski? Być może na razie w którymś ze znaczących zespołów w solidnej lidze – np. we Francji. Sordyl perfekcyjnie mówi po francusku i ma nad Sekwaną sporo znajomości.
Ten kraj jest także doskonale znany Piotrowi Gruszce, który – tak jak Sordyl – grał w Tourcoing, ale znacznie więcej czasu spędził w lidze włoskiej i tureckiej. To bez wątpienia jedna z najwybitniejszych postaci w historii polskiej siatkówki. Jest rekordzistą pod względem liczby występów w kadrze (450) i nie zapowiada się, by w najbliższych latach ktoś mógł go w tej klasyfikacji dogonić.
Od połowy lat 90-tych XX wieku, przez kilkanaście sezonów był podporą ekipy biało-czerwonych – zarówno jako przyjmujący, jak i atakujący (w zależności od zapotrzebowania kolejnych selekcjonerów). Uczestnik trzech igrzysk olimpijskich (1996, 2004 i 2008), wicemistrz świata 2006, mistrz Europy i najlepszy zawodnik tego turnieju w 2009 roku (ma też w dorobku brąz ME z 2011 roku). Jeśli Bednaruka i Sordyla można zaliczyć do siatkarzy, którzy często zmieniali kluby, to Gruszka jest w tej kwestii bliski rekordowych osiągnięć. Był zawodnikiem aż 13 zespołów. Pracę trenerską zaczął w 2014 roku w BBTS-ie Bielsko-Biała, a od dwóch sezonów jest szkoleniowcem GKS-u Katowice.
Kilka miesięcy temu Ferdinando de Giorgi wybrał go na asystenta w reprezentacji Polski. Miał być autorytetem dla swoich następców na boisku i łącznikiem między wymagającym selekcjonerem, a zawodnikami drużyny, która w ostatnim czasie przeżywała kryzys. Nie do końca się to udało, a niektórzy obserwatorzy twierdzili nawet, że Gruszka jest na ławce zbyt pasywny. Niewykluczone jednak, że taka była jego rola i na takich zasadach współpracował z de Giorgim. Na razie nie było mu jeszcze dane – jako trenerowi – grać o najwyższe cele w lidze i europejskich pucharach. Stąd więc wątpliwości – czy poradzi sobie pod wielką presją, która jest nierozerwalnie związana z występami polskiej kadry siatkarzy?
Takie doświadczenia ma za sobą jedyny zagraniczny szkoleniowiec w stawce, czyli Vital Heynen. Polskim kibicom znany szczególnie z prowadzenia Transferu Bydgoszcz w PlusLidze, ale nie z tym epizodem związane jest jego najpiękniejsze wspomnienie z naszego kraju. 48-letni Belg prowadził reprezentację Niemiec, która w 2014 roku w Katowicach sięgnęła po brązowy medal mistrzostw świata.
Naszym zachodnim sąsiadom pod wodzą Heynena nie powiodło się natomiast w kwalifikacjach olimpijskich 2016 oraz w mistrzostwach Europy – w 2013 i 2015 roku nie awansowali do półfinału. Dopiero po powrocie do ojczyzny i objęciu belgijskiej kadry, Vital miał okazję powalczyć o medal czempionatu Starego Kontynentu. W 2017 roku – podczas turnieju rozgrywanego w Polsce – Belgowie byli rewelacją fazy grupowej. Pokonali nawet obrońców tytułu – Francuzów, jednak w meczu o brąz ulegli Serbom (mimo prowadzenia 2:1 w setach) i musieli obejść się smakiem.
I właśnie to wydarzenie rodzi wątpliwości co do Heynena jako potencjalnego selekcjonera polskiej kadry. Bez wątpienia dobrze przygotował swój zespół do mistrzostw, idealnie dobrał taktykę na mecze grupowe, ale w decydującej fazie jego siatkarze nie wytrzymali presji ze strony silnych Rosjan, a później doświadczonych Serbów. Nie sprostali też trudom turnieju pod względem fizycznym. Nie sposób jednak odmówić Heynenowi fachowości i zaangażowania w prowadzenie zespołu.
Jego ekspresja porównywalna jest z tą, jaką przy brazylijskiej ławce prezentował Bernardo Rezende. Również w klubowych rozgrywkach – w Belgii, Francji i w Niemczech święcił triumfy. Ma także osiągnięcia w europejskich pucharach. Z pewnością jest najbardziej doświadczony spośród wszystkich szkoleniowców, których tym razem pod uwagę bierze PZPS. Zapowiada, że szybko nauczy się języka polskiego. Jednak – z drugiej strony – zastanawiające jest, dlaczego jest gotów zostawić dla naszej kadry swoją ojczystą reprezentację oraz dobry niemiecki klub, VfB Friedrichshafen?
Zaskoczeniem może być fakt, że w grupie kandydatów na selekcjonera nie ma Krzysztofa Stelmacha, jednego z najlepszych polskich siatkarzy lat 90-tych XX wieku, który wiele lat grał we Włoszech pod okiem najlepszych trenerów. Potem jako szkoleniowiec pracował m.in. w ZAKSie Kędzierzyn-Koźle i Skrze Bełchatów. Obecnie prowadzi I-ligowy AZS Częstochowa. Swego czasu był też asystentem Daniela Castellaniego w reprezentacji Polski. Wśród kandydatów brakuje też Radosława Panasa, utalentowanego trenera, który kilka lat temu pracował z kadrą B (uniwersjadową).
Działacze PZPS będą teraz zapraszać wybranych szkoleniowców i dokładnie wypytywać o ich wizję pracy z reprezentacją. A to może oznaczać co najmniej kilka tygodni do momentu wyboru, bo prawie wszyscy kandydaci na co dzień pracują przecież w klubach.
Rafał Bała
Redakcja Sportowa Polskiego Radia
0 - 3
USA
1 - 3
USA
0 - 3
Niemcy
2 - 3
Słowenia
3 - 0
Egipt
3 - 1
Argentyna
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (971 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.