Zimowe igrzyska olimpijskie w Pjongczangu dobiegły końca. Polacy zdobyli w nich dwa medale – złoto i brąz w skokach narciarskich. W Korei nie zabrakło niespodzianek, historycznych sukcesów i skandali.
Największy bohater: Martin Fourcade
Francuz, podobnie jak pochodzący z Norwegii Johannes Klaebo, zdobył w Korei trzy złote krążki. Dzięki nim został najbardziej utytułowanym olimpijczykiem Trójkolorowych. Jest także drugim najlepszym biathlonistą w historii igrzysk. Wyprzedził w tej klasyfikacji niemieckie legendy, czyli Ricco Grossa i Svena Fischera. Lepszym dorobkiem może pochwalić się tylko Ole Einar Bjoerndalen. Norweg zdobył w karierze osiem złotych medali. Czyli o trzy więcej od Fourcade'a.
Największa bohaterka: Ester Ledecka
Czeszka przeszła do historii jako pierwsza zawodniczka, która wywalczyła tytuł mistrzyni olimpijskiej w dwóch dyscyplinach. Najpierw wygrała w supergigancie, a kilka dni później w snowboardowym slalomie gigancie równoległym. Co ciekawe, dokonała tego... na pożyczonych nartach. Wcześniej dwa złote krążki w dwóch różnych dyscyplinach na jednych zimowych igrzyskach wywalczyli tylko panowie – Thorleif Haug sięgnął po nie w Chamonix w 1924 roku, a Johan Groettumsbraaten cztery lata później w Sankt Moritz. Norwegowie triumfowali w biegach narciarskich i kombinacji norweskiej.
Największy wyczyn: medalowy rekord Marit Bjoergen
W Pjongczangu norweska biegaczka zdobyła pięć medali. Łącznie ma już dorobku osiem złotych, cztery srebrne i trzy brązowe krążki. Żadnemu innemu sportowcowi nie udało się aż 15 razy stawać na olimpijskim podium. Zdobywając złoto na 30 km w niedzielę została oficjalnie najbardziej utytułowanym sportowcem w historii zimowych igrzysk. Jednocześnie potwierdziła ostatecznie zwycięstwo Norwegii w klasyfikacji medalowej w Pjongczangu.
Największa niespodzianka: hokejowa reprezentacja Niemiec
Pierwszą niespodziankę sprawili w spotkaniu ćwierćfinałowym. Pokonali w nim wicemistrzów olimpijskich z Soczi, czyli Szwedów. Na kolejną sensację nie trzeba było długo czekać. W półfinale marzenia o obronie tytułu odebrali Kanadyjczykom. W meczu o złoto nie zdołali pokonać Olimpijczyków z Rosji, z którymi przegrali po dogrywce 3:4. Co ciekawe, wygrana 2:1 w ostatnim meczu grupowym przeciwko Norwegom, była ich pierwszą na igrzyskach po 16 latach przerwy.
Największy skandal: doping Aleksandra Kruszelnickiego
Kruszelnicki wraz z żoną Anastazją Bryzgałową zdobył brązowy medal w curlingu w rywalizacji par mieszanych. Kilka dni po tym sukcesie świat obiegła wiadomość, że Rosjanin zażywał meldonium. Potwierdziły to badania próbki B zawodnika. Dopingowa wpadka to spory problem dla Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego, który jest aktualnie zawieszony w prawach członkowskich MKOl, w związku z aferą dopingową dotyczącą igrzysk w Soczi.
Najmłodsza mistrzyni: Alina Zagitowa
W chwili swojego triumfu – w programie solistek w łyżwiarstwie figurowym – miała dokładnie 15 lat i 281 dni. Rekordzistką zimowych igrzysk pod tym względem jest jednak inna łyżwiarka figurowa, Tara Lipinski. Amerykanka zdobywając złoto w Nagano była o 26 dni młodsza od Zagitowej.
Najbardziej porywający finisz: Fourcade kontra Schempp
Finisz 15-kilometrowego biegu ze startu masowego w Pjongczangu przypominał ten sprzed czterech lat. Wówczas niemal równocześnie na metę wbiegli Fourcade i Emil Hegle Svendsen. Po fotofiniszu złoty medal trafił do reprezentanta Norwegii. W Korei los oddał Francuzowi to, co zabrał w Rosji. Podobnie, jak w Soczi, wynik biegu rozstrzygnąć musiała fotokomórka. Okazało się, że w tym przypadku lepszy był Fourcade. Zaledwie o pół stopy wyprzedził Schemppa. Dzięki temu wywalczył tytuł mistrza olimpijskiego. Niemiec musiał pogodzić się ze srebrnym medalem.
Największy weteran: Noriaki Kasai
Dla Japończyka były to już ósme igrzyska. Podobnie, jak Albert Diemczenko, zadebiutował na nich w Albertville w 1992 roku. Rosyjski saneczkarz w Pjongczangu nie startował, dzięki czemu to Kasai jest najbardziej doświadczonym zimowym olimpijczykiem. Japończyk już zapowiedział, że nie były to jego ostatnie igrzyska. Planuje wystartować za cztery lata w Pekinie, a jeżeli będzie w dobrej dyspozycji, to również w 2026 roku. Miałby wówczas... 53 lata.
Największy "comeback": Mark McMorris
Kanadyjski snowboardzista w Pjongczangu wywalczył brąz w slopestyle'u. 23-latek jeszcze kilka miesięcy temu walczył o powrót do pełnej sprawności. Na początku marca zeszłego roku McMorris miał poważny wypadek. Doznał w nim złamania szczęki, lewego ramienia, miednicy i żeber. Do tego miał rozerwaną śledzionę i zapadnięte płuco. Jego życiu zagrażało niebezpieczeństwo i niewielu się spodziewało, że będzie w stanie szybko wrócić do rywalizacji. – To wyjątkowe uczucie, stanąć ponownie na podium po tym wszystkim – stwierdził McMorris, który w Soczi również zdobył brąz.
Anything is possible. @markmcmorris #NeverGiveUp #PyeongChang2018 #Olympics pic.twitter.com/485NH8MJUq
— Olympics (@Olympics) 11 lutego 2018
Największy pechowiec: Artur Nogal
Polak nie będzie miło wspominał występu podczas igrzysk w Pjongczangu. Już na samym starcie stracił szansę na dobry wynik. Niefortunnie zahaczył łyżwą o taflę i upadł na lód. – Nigdy nie zdarzyło mi się, żebym już przy pierwszym kroku wbił szpic i się przewrócił. Kiedyś musiał być ten pierwszy raz. Szkoda, że na igrzyskach olimpijskich – stwierdził w rozmowie z TVP.