| Koszykówka / NBA

Ruszyła NBA. Od szczytu do dna... Power ranking najlepszej ligi świata

LeBron James, Stephen Curry i James Harden (fot. Getty Images)
LeBron James, Stephen Curry i James Harden (fot. Getty Images)
Dawid Król

W środową noc wystartował nowy sezon w najlepszej koszykarskiej lidze świata – NBA. Wszystko wskazuje na to, że ten rok za Atlantykiem będzie wyjątkowy. Największa koszykarska gwiazda świata zmieniła konferencję, w Massachusetts wyłania się nowy potentat, po cichu doszło do dobrego przewrotu w Wisconsin... Jak wygląda dokładne zestawienie sił? Według nas tak – oto power ranking SPORT.TVP.PL na początek rozgrywek.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Główny faworyt do zdobycia ligi jest ten sam co rok, dwa czy trzy lata temu. Inne drużyny jednak nie spały, chcąc strącić mistrza z tronu... choć niekoniecznie jeszcze w tym sezonie.

Kevin Durant i Stephen Curry (fot. Getty Images)
Kevin Durant i Stephen Curry (fot. Getty Images)

1. Golden State Warriors
Jeśli nie dojdzie do żadnej katastrofy, Golden State Warriors zdobędą kolejny tytuł mistrzowski. Nie ma innej opcji – przewaga Wojowników nad resztą ligi jest ogromna już na starcie sezonu, a wraz z jego upływem będzie jeszcze większa. W tym zespole jest wszystko: znakomita ofensywa, twarda defensywa, błysk, liderzy, dobry trener...

Na czele Wojowników staną dwie supergwiazdy, zawodnicy z najlepszej piątki, a najpewniej także trójki ligi – Stephen Curry i Kevin Durant. Tu potęga zespołu z zachodniego wybrzeża się nie kończy, bo pierwszą piątkę Steve Kerr może, a właściwie będzie mógł skomponować z pięciu koszykarzy na poziomie Meczu Gwiazd. Największego wzmocnienia w Oracle Arena dopatrują się w DeMarcusie Cousinsie, jednym z trzech najlepszych centrów ligi. Do zespołu z Oakland trafił, godząc się na bardzo niskie jak na zawodnika tej klasy zarobki... Za jeden rok gry zainkasuje trochę ponad 5 milionów dolarów, a więc ponad dwa razy mniej od na przykład Marcina Gorata, przy całej sympatii do Polaka, koszykarza o wiele gorszego. Na byłego gracza New Orleans Pelicans i Sacramento Kings kibice poczekają jednak jeszcze kilka miesięcy, bo wciąż leczy kontuzję ścięgna Achillesa.

Z całą pewnością można jednak powiedzieć, że kadrowo tak mocni jak w tym sezonie za rok Warriors już nie będą. Cousins związał się z klubem tylko na sezon, potem zechce wrócić do gaży zasadnej dla uczestnika Meczu Gwiazd. W przyszłym roku może też wygasnąć umowa Kevina Duranta, który ma wprawdzie możliwość przedłużenia kontraktu o rok (opcja zawodnicza z wypłatą na poziomie 31,5 miliona dolarów), ale niekoniecznie musi z niej skorzystać. Jak na razie Wojownikom zagrażają jednak tylko kontuzje i oni sami... Przyjście Cousinsa oznacza kolejny mocny charakter w szatni, a jeśli center chce pozostać efektywny w nowej drużynie, musi podporządkować się lepszym od siebie. Jeżeli tak zrobi, a pewnie zrobi, bo inaczej nie godziłby się na przejście do takiej drużyny, wzmocnienie ofensywy będzie wielkie. Tym bardziej, że, w przeciwieństwie do poprzednich podstawowych środkowych Wojowników, były student Kentucky dysponuje dobrym rzutem za trzy punkty.

Kyrie Irving (fot. Getty Images)
Kyrie Irving (fot. Getty Images)

2. Boston Celtics
W Konferencji Wschodniej trwa bezkrólewie – Cleveland Cavaliers, którzy w ostatnich latach w play-offach wygrywali ją zawsze, stracili LeBrona Jamesa. Największy kandydat na nowego władcę czeka już jednak w Bostonie. Więcej, wszystko wskazuje na to, że byłby w stanie strącić z tronu Kawalerzystów nawet, gdyby przewodził im "Król James". Celtics to drużyna, która ma wszystko, aby bić się o zwycięstwo nie tylko w sezonie zasadniczym w swojej konferencji, ale także w finałach z Warriors. Wszystko, to znaczy co?

Młodość, doświadczenie i kapitalnego trenera na ławce. Brad Stevens to człowiek, który potrafiłby ułożyć w harmoniczną całość nawet mityczny Chaos. W Bostonie będzie mieć prostsze, choć nadal niełatwe zadanie, bo liczba wartościowych zawodników w składzie Celtów jest spora. Najważniejsi – Kyrie Irving i Gordon Hayward – dopiero wracają do gry, ale nawet bez nich zespół był groźny w zeszłosezonowych play-offach. Wyróżniali się młodzi Jayson Tatum i Jaylen Brown, którzy w tym sezonie powinni być jeszcze lepsi...

Kłopotem dla Stevensa będzie ułożenie odpowiedniej rotacji między tą młodą dwójką a Haywardem. Tatum zaliczył świetny debiutancki sezon, spędzając sporo czasu na parkiecie, głównie z powodu kontuzji byłego koszykarza Jazz. Trener powinien jednak podołać zadaniu. Mniejszym problemem wydaje się Terry Rozier – rozgrywający, który w zeszłym sezonie udanie zastępował kontuzjowanego Irvinga, zażądał nowej umowy. Działacze nie spełnili jego żądań, obecny kontrakt wygasa wraz z zakończeniem rozgrywek... Innymi słowy w trakcie sezonu najpewniej zostanie wymieniony.

Chris Paul i James Harden (fot. Getty Images)
Chris Paul i James Harden (fot. Getty Images)

3. Houston Rockets
W Teksasie zrobili wszystko, aby w nowe rozgrywki zespół wkroczył jeszcze mocniejszy. Do MVP ostatniego sezonu Jamesa Hardena i Chrisa Paula dołączyła kolejna gwiazda – Carmelo Anthony. Były koszykarz Denver Nuggets, New York Knicks i Oklahoma City Thunder tym razem będzie musiał przyzwyczaić się do częstszego wchodzenia z ławki rezerwowych, ale niezwykle ofensywny profil gry Houston powinien wydobyć z niego co najlepsze.

Trochę w cieniu skrzydłowego pozostaje drugi z najważniejszych ruchów Rockets tego lata, czyli przedłużenie kontraktu z Clintem Capelą. Szwajcarski środkowy w Teksasie zostanie do 2023 roku, zarabiając do 20 milionów dolarów za rok. To niewiele, biorąc pod uwagę, że chodzi o jednego z najlepszych defensywnych wysokich w NBA, który dodatkowo był najskuteczniejszy z gry w całej lidze w zeszłym sezonie (65,2 procent trafionych rzutów).

Świat wciąż nie poznał prawdziwej siły Rockets. Zeszłe rozgrywki były dla nich pechowe, bo, po świetnym sezonie zasadniczym, w play-offach w najważniejszym momencie kontuzji doznał Paul. Mimo to postraszyli Warriors w finale konferencji, w której przegrali serię 3:4. Teraz zechcą pokazać, że zdrowi są w stanie rozmontować nawet Golden State.

Kawhi Leonard (fot. Getty Images)
Kawhi Leonard (fot. Getty Images)

4. Toronto Raptors
W ostatnich latach Raptors nic nie wychodziło tak dobrze jak sezon zasadniczy i tak źle jak play-offy. Teraz ten drugi element ma się zmienić, oczywiście na lepsze. Powód? Kawhi Leonard. Gwiazda kojarzona z San Antonio Spurs (MVP finałów w 2014 roku) trafiła do Kanady w wymianie, w której Toronto straciło swojego najlepszego strzelca DeMara DeRozana, młodego centra Jakuba Poetla i wybór w pierwszej rundzie draftu w 2019 roku.

Cena była wysoka, ale wymierna. Leonard w ostatnim sezonie praktycznie nie grał, jednak to nadal jeden z najlepszych koszykarzy w lidze, wybitny po bronionej stronie parkietu i bardzo dobry po atakowanej. Co więcej, to człowiek stworzony do gry w play-offach, a tego w Toronto brakowało najbardziej.

Nie wiadomo, czy koledzy Leonarda, przede wszystkim Kyle Lowry, będą w stanie dotrzymać mu kroku w play-offach, ale w sezonie zasadniczym Toronto powinno bić się o wygranie Konferencji Wschodniej z Bostonem. Powinno, bo forma nowej gwiazdy, mimo dobrego okresu przygotowawczego, wciąż pozostaje małą niewiadomą. Tak samo zresztą jak to, czy będzie w stanie być równie efektywnym zawodnikiem bez Gregga Popovicha na ławce trenerskiej...

Rudy Gobert i Donovan Mitchell (fot. Getty Images)
Rudy Gobert i Donovan Mitchell (fot. Getty Images)

5. Utah Jazz
Gdy cała liga idzie w kierunku rzutu za trzy i small ballu (w dużym skrócie: poświęcenie wysokich na rzecz szybszych, niższych zawodników), Jazzmeni brną pod prąd. W Salt Lake City stworzono zespół oparty o system dwóch wież rodem z lat dziewięćdziesiątych. Trumny broni najlepszy obrońca zeszłego sezonu Rudy Gobert, a wspomaga go Derrick Favors. Trener Quin Snyder stawia właśnie przede wszystkim na twardą defensywę.

To sprawia, że Utah jest bardzo niewygodnym rywalem dla każdego zespołu w lidze. Nie mogliby przy tym walczyć o zwycięstwa, gdyby gry ofensywnej nie tworzyli tacy koszykarze jak Ricky Rubio i Donovan Mitchell. Pierwszy po przejściu z Minnesoty do Jazz odżył, znakomicie wpasował się w system Snydera, dorzucając do niego element zaskoczenia. Hiszpan jest jednym z najlepiej podających i broniących rozgrywających w NBA, poprawił też zresztą swój największy mankament, czyli rzut. Słowem w Salt Lake City jego atuty są uwypuklone, a przecież o to w koszykówce i sportach zespołowych w ogóle chodzi.

Drugi to człowiek, który ma wnieść Jazz na wyższy poziom. Człowiek, który jest największym "przechwytem" zeszłorocznego draftu. Utah wybrało go z numerem 13., a debiutancki sezon szybko pokazał, że powinien był znaleźć się w czołowej trójce – na podobnym lub wyższym poziomie wśród debiutantów grali tylko Tatum i Ben Simmons. Teraz zagra drugi sezon, w którym powinien uczynić krok naprzód i stać się najważniejszą postacią w ofensywie swej drużyny, o ile już nią nie jest. Pokazał zresztą, że odpowiedzialność za wynik może spoczywać na jego barkach w play-offach, w których tremy debiutanta absolutnie nie było po nim widać.

Giannis Antetokounmpo (fot. Getty Images)
Giannis Antetokounmpo (fot. Getty Images)

6. Milwaukee Bucks
Drugiego zespołu, który marnowałby potencjał tak bardzo jak Bucks, w zeszłym sezonie nie było. Teraz ma się to zmienić za sprawą Mike'a Budenholzera, nowego trenera Milwaukee i jednego z najlepszych fachowców w lidze... w przeciwieństwie do Jasona Kidda, który choć na parkietach NBA był świetnym rozgrywającym, to w roli prowadzącego drużynę zupełnie sobie nie radził.

Przyjście specjalisty, który w sezonie 2014/15 potrafił wywalczyć z Atlanta Hawks pierwsze miejsce w Konferencji Wschodniej z 60 zwycięstwami na koncie, od początku uzdrowiło wiele problemów Kozłów. Już w okresie przygotowawczym Milwaukee znacznie częściej wymieniało się między sobą piłką, było więcej ruchu bez niej i jasny pomysł na... Giannisa Antetokounmpo. Jaki? Grek ma agresywnie atakować kosz, a rzutami z dystansu mają zajmować się przede wszystkim jego koledzy. Z czasem powinno przyjść także lepsze zarządzanie końcówkami spotkań – bolączka drużyny z zeszłego sezonu, która pozbawiła ją przynajmniej kilku zwycięstw.

I kadra jest zresztą lepsza niż przed rokiem. Do Wisconsin trafił center Brook Lopez, który nie pasuje wprawdzie idealnie do Bucks, ale nadal jest zawodnikiem o sporym potencjalne ofensywnym, doświadczeniu i tym, co Budenholzer – uczeń Popovicha, przypominający go stylem i pomysłem na zespół – lubi najbardziej, czyli inteligencji. Jeśli do tego Giannis wykona planowany, kolejny krok naprzód, wszystko wskazuje, że Bucks będą się bić o jedno z czołowych miejsc na Wschodzie, a może nawet to najwyższe. Sam Grek powinien być w ścisłym gronie najlepszych zawodników w lidze i walczyć o tytuł MVP sezonu zasadniczego.

Ben Simmons i Joel Embiid (fot. Getty Images)
Ben Simmons i Joel Embiid (fot. Getty Images)

7. Philadelphia 76ers
Talent gromadzony przez lata w Filadelfii w zeszłym sezonie wreszcie pozwolił 76ers na awans do play-offów. Mimo to wątpliwości wokół drużyny Bretta Browna wciąż jest sporo. Joel Embiid pozostaje jednym z największych talentów w lidze, ale nikt nie może zapewnić fanów, że dogra do końca sezonu w zdrowiu – to o jego stopy, plecy, palce u rąk, słowem wszystko, działacze będą drżeć najbardziej.

Po tym, jak Ben Simmons został debiutantem roku, powinien uczynić krok, a raczej rzut naprzód. Świetne podanie i umiejętność zdobywania punktów blisko kosza są oczywiście cenne, ale nowoczesna koszykówka wymaga, aby Australijczyk częściej decydował się na rzuty z dystansu. Na razie nie pokazał poprawy w tej kwestii, przynajmniej nie było tego widać podczas okresu przygotowawczego. Teraz, gdy rywale znają go lepiej, częściej będą wykorzystywać także jego braki. Na pewno poprawi się za to w i tak bardzo dobrej jak na koszykarza z krótkim stażem w obronie.

Czynnikiem, który może wynieść 76ers do ścisłej ligowej czołówki, ma być Markelle Fultz. "Jedynka" zeszłorocznego draftu ma za sobą fatalny sezon debiutancki, który upłynął pod znakiem problemów ze zdrowiem i rzutem. Przez wakacje pracował głównie nad tym elementem, a w Filadelfii liczą, że rozgrywający pokaże, dlaczego przed rokiem chciał go mieć każdy z zespołów wybierających w czołówce draftu (z wyjątkiem Celtics zdecydowanych od początku na Tatuma i prawdopodobnie Lakers).

Paul George i Russell Westbrook (fot. Getty Images)
Paul George i Russell Westbrook (fot. Getty Images)

8. Oklahoma City Thunder
W Oklahomie udało się utrzymać status quo. Albo prawie, bo zespół opuścił Anthony. Najważniejsze jednak, że pozostał w nim Paul George, czego przed rokiem, gdy pozyskiwano go z Indiany Pacers, spodziewało się niewielu.

Cel drużyny jest prosty i jak najbardziej realny – awansować do play-offów. Trudno sobie wyobrazić, żeby miało do tego nie dojść, kiedy w pierwszej piątce grają były MVP ligi Russell Westbrook, wspomniany George czy dobry, defensywny center Steven Adams.

Dodatkowo wzmocniono ławkę rezerwowych. Teraz, gdy Westbrook będzie odpoczywać, zastąpi go Dennis Schroeder. W zeszłym sezonie Niemiec był pierwszym rozgrywającym Atlanta Hawks i nadal uznaje się go za spory, choć nie do końca spełniony, talent. Thunder pozyskali również Nerlensa Noela – koszykarza, który od czasu, gdy Embiid w 76ers ozdrowiał, był pogubiony i nie potrafił odbudować się też po wymianie do Dallas Mavericks. Nadal zdradza jednak spory potencjał, szczególnie w grze obronnej.

Jimmy Butler i Karl-Anthony Towns (fot. Getty Images)
Jimmy Butler i Karl-Anthony Towns (fot. Getty Images)

9. Minnesota Timberwolves
O zespole z Minneapolis w ostatnich tygodniach było zdecydowanie najgłośniej. To z powodu Jimmy'ego Butlera, który wywołał otwarty konflikt w zespole. Najpierw zażądał wymiany, potem gdy jej nie dostał, nie krył niezadowolenia, o czym dowiedzieli się i działacze, i koledzy z zespołu.

Mimo to były lider Bulls pozostał w Timberwolves i na pewno rozpocznie z nimi sezon. Atmosfera nie jest dobra, ale nie była też taka w ostatnim sezonie, a zespół i tak pewnie awansował do play-offów.

Wkrótce Minnesota powinna spaść w rankingu, bo gdy Butler wreszcie zostanie wymieniony – a stanie się tak najpewniej do lutego – zespół nie otrzyma za niego rekompensaty, która dawałaby na parkiecie tyle co on. Trudno się dziwić, bo został mu ostatni rok kontraktu. Kiedy odejdzie liderem będzie Karl-Anthony Towns – center, który po fantastycznym sezonie debiutanckim nieco spoczął na laurach i nie potrafił przyjąć na siebie najważniejszej roli w zespole. Tak jednak nie może być w nieskończoność...

Damian Lillard (fot. Getty Images)
Damian Lillard (fot. Getty Images)

10. Portland Trail Blazers
Od lat lekceważeni w rankingach, bez problemów awansują do play-offów i podobnie powinno być w tym sezonie. Blazers są zespołem zgranym, z dwójką liderów w postaci Damiana Lillarda i C.J. McColluma, która gra w Oregonie od początku zawodowej kariery.

Szczególnie istotny jest ten pierwszy, z którym nie da się "grać" o wysoką pozycją w drafcie (to znaczy przegrywać niemal celowo, dość znany w NBA proceder pod terminem "tankowanie"). Lillard chce wygrywać i robi wszystko, aby tak właśnie było, szczególnie w końcówkach spotkań, kiedy krew w jego żyłach osiąga temperaturę zera absolutnego – w czwartej kwarcie jest jednym z najlepszych w lidze. Co więcej, zimą do drużyny trafił solidny, ale wciąż młody center w postaci Jusufa Nurkicia, który, jak pokazuje okres przygotowawczy, wciąż się rozwija... Otóż Bośniak nauczył się rzucać za trzy punkty, choć w trakcie sezonów w NBA wcześniej nie oddał ani jednego rzutu zza 7,24 metra.

Victor Oladpio (fot. Getty Images)
Victor Oladpio (fot. Getty Images)

11. Indiana Pacers
Rozsądne wzmocnienia i zatrzymanie wszystkich najważniejszych zawodników powinny pozwolić Indianie na utrzymanie się w czołówce Konferencji Wschodniej. Więcej, rdzeń drużyny oparty jest o graczy młodych, którzy powinni wznieść się wyższy poziom, nikogo nie zdziwią więc mocniejsi Pacers niż przed rokiem.

O losach drużyny będzie decydować Victor Oladipo, który już przed rokiem wykonał ogromny krok naprzód. Obrońcę będzie wspomagać przede wszystkim center Myles Turner, a powiew świeżości do drużyny powinien też wnieść nowy w Indianie Tyreke Evans. W zespole zarządzanym przez Larry'ego Birda wszystko idzie we właściwym kierunku.

LeBron James i Damian Jones (fot. Getty Images)
LeBron James i Damian Jones (fot. Getty Images)

12. Los Angeles Lakers
Jak zmienić zespół przeciętny, słaby, nieatrakcyjny, bez ambicji do walki o play-offy w najgłośniejszą drużynę w NBA? Ściągnąć LeBrona Jamesa. Przyjście najlepszego koszykarza na świecie do Jeziorowców zmieniło perspektywy i dla kibiców, i dla drużyny. Ale Amerykanin nie jest magikiem, pewnych rzeczy nie da się zmienić ot tak.

Tym bardziej jeśli wziąć pod uwagę, że nowe drużyny Jamesa w pierwszych miesiącach nie grały na miarę oczekiwań, a i Miami Heat, i Cleveland Cavaliers były przecież dużo lepiej zbilansowane kadrowo. W Los Angeles LeBron trafił na drużynę młodą, niedoświadczoną i niespecjalnie dopasowaną do niego.

James, aby być w pełni efektywnym, potrzebuje graczy dobrze rzucających z dystansu, szczególnie rozgrywającego. Teraz ich nie ma – Lonzo Ball nie jest Kyrie Irvingiem, Brandon Ingram Kevinem Love'em i w pierwszych miesiącach pracy będzie to widać. Młodzi Lakersi wciąż uczą się gry na najwyższym poziomie, choć LeBron im w tym pomoże. Na początek celem powinien być sam awans do play-offów... Może być jednak tak, że po raz pierwszy od lat "Króla Jamesa" w nich nie będzie.

Dodatkowy kłopot to uzupełnienie składu koszykarzami znanymi z nie najlepszej renomy. Wśród Lakersów w tym sezonie znaleźli się bowiem Rajon Rondo (rozgrywający bez rzutu), JaVale McGee, Michael Beasley i Lance Stephenson, którzy osobno potrafią narobić problemów w szatni jakiegokolwiek zespołu. Razem? Wystarczy iskierka, aby zapaliła się lampka alarmowa. Właśnie zapanowanie nad ego niedoszłych gwiazd może być najtrudniejsze zadanie stojące przed młodym trenerem Luke'em Waltonem i... Jamesem.

Nikola Jokić (fot. Getty Images)
Nikola Jokić (fot. Getty Images)

13. Denver Nuggets
W Kolorado powinni bić się o play-offy, między innymi z wymienionymi wyżej Lakers. Defensywa Nuggets wciąż nie jest taka, jaką być powinna, ale grupa młodych zawodników stale się rozwija. Najwięcej uwagi rywale powinni skupić na Nikoli Jokiciu – centrze łamiącym wszelkie schematy. Serb mimo 213 centymetrów wzrostu nie dominuje fizycznie nad rywalami. Jest za to mistrzem podań wśród wysokich, a w zdobywaniu punktów pomaga mu świetne wyszkolenie techniczne. Przypomnijmy, że został wybrany przez Denver dopiero z 41. numerem w drafcie 2014 roku, a wynalazł go polski skaut Rafał Juć.

John Wall (fot. Getty Images)
John Wall (fot. Getty Images)

14. Washington Wizards
Największe wzmocnienie, do jakiego doszło latem w stolicy, jest związane z osobą Marcina Gorata, a dokładniej tym, kto go zastąpił... Miejsce Polaka w wyjściowej piątce Czarodziejów zajmie bowiem Dwight Howard. Nie jest to już wprawdzie najlepszy center w lidze, ale nadal bardzo solidny zawodnik, szczególnie w defensywie.

Wizards będą się bić o play-offy, do których powinni awansować, o ile zdrowie dopisze. Dotyczy to szczególnie dwóch najważniejszych graczy, a więc obrońców Bradleya Beala i Johna Walla. Utrata któregokolwiek z nich znacznie skomplikuje sytuację w drużynie prowadzonej przez Scotta Brooksa.

DeMar DeRozan (fot. Getty Images)
DeMar DeRozan (fot. Getty Images)

16. San Antonio Spurs
Młodsi kibice NBA mogą nie pamiętać czasów, w których Spurs brakowało w play-offach. Ostatni raz do takiej sytuacji doszło przed wybraniem Tima Duncana z numerem 1. w drafcie 1997 roku. Każda passa musi się kiedyś skończyć i wiele wskazuje, że tak będzie w tym sezonie w San Antonio.

Za Leonarda trafił tam wprawdzie DeRozan, ale nie jest to zawodnik, który najlepiej pasuje do systemu gry Popovicha. Jeśli Spurs znów będą wśród ośmiu najlepszych drużyn w Konferencji Zachodniej, to właśnie on musi ich tam zaciągnąć. Tyle że tak słabych klocków nie musiał układać od dawna... Zawieść nie może też LaMarcus Aldridge.

Anthony Davis (fot. Getty Images)
Anthony Davis (fot. Getty Images)

16. New Orleans Pelicans
Po odejściu DeMarcusa Cousinsa Pelicans może zabraknąć siły ognia, aby znaleźć się w play-offach. Wszystko będzie spoczywać na barkach Anthony'ego Davisa, który pozostaje jednym z najlepszych zawodników w lidze, ale nadal nie jest cudotwórcą. Wsparcie Jrue Holidaya czy Nikoli Miroticia i sporo szczęścia będzie niezbędne, tym bardziej że widoków na zmianę sytuacji w Nowym Orleanie nie widać.

Luka Doncić (fot. Getty Images)
Luka Doncić (fot. Getty Images)

17. Dallas Mavericks
Jeszcze nie teraz, jeszcze nie w tym sezonie, ale w Dallas zaczyna rosnąć świetny zespół. Zaczyna, bo tego lata do Teksasu trafił Luka Doncić – statystycznie najlepszy debiutant w historii NBA. Słoweniec jako dziewiętnastolatek ma za sobą wygranie Euroligi jako lider Realu Madryt i Eurobasketu jako jeden z dwóch liderów (obok Gorana Dragicia) Słowenii.

W Dallas powinien tworzyć wybuchową, idealnie skomponowaną mieszankę z zeszłorocznym debiutantem Dennisem Smithem Juniorem. Zespół zasilił też DeAndre Jordan, czyli jeden z najlepszych defensywnych centrów w lidze. W cień zejdzie za to Dirk Nowitzki, który w tym sezonie będzie wchodzić z ławki rezerwowych. Nikogo nie zdziwi, jeśli Mavericks wejdą do play-offów, ale na razie nie będzie to ich podstawowy cel. A co nim będzie? Rozwijanie młodych zawodników i budowanie zespołu na przyszłość. O powodzenie projektu nie trzeba się specjalnie martwić, skoro z ławki trenerskiej prowadzi go Rick Carlisle.

Marcin Gortat (fot. Getty Images)
Marcin Gortat (fot. Getty Images)

18. Los Angeles Clippers
Marcin Gortat trafił do nowego, niestety dla Polaka, nie najlepszego zespołu. Clippers są w przebudowie, opierają się na zawodnikach z Europy, a Polak może mieć problemy z grą w pierwszej piątce. W trakcie okresu przygotowawczego na poważnego rywala wyrósł mu bowiem Boban Marjanović.

Najważniejszy wśród Clippersów powinien być Danilo Gallinari. Włoski skrzydłowy w okresie przygotowawczym błysnął dobrą formą. Mimo to o dobrych wynikach nie może być mowy, jeśli nie będzie mieć wsparcia debiutantów i Milosa Teodosicia... A serbski rozgrywający w pierwszym sezonie w NBA w zeszłym roku rozczarowywał i miał problemy ze zdrowiem.

Hassan Whiteside (fot. Getty Images)
Hassan Whiteside (fot. Getty Images)

19. Miami Heat
Po Heat walczących o mistrzostwo nie ma już śladu. Zespół zarządzany przez Pata Rileya popadł w marazm i nie widać światełka w tunelu – nie są najgorsi w lidze, nie widać jednak perspektyw, aby stali się lepsi. Ostatnia przepadła wtedy, kiedy nie udało się przeprowadzić wymiany, która sprowadziłaby na Florydę Jimmy'ego Butlera. Zanosi się na to, że w najlepszym wypadku w Miami będą się bić o ostatnie lub przedostatnie miejsce w play-offach, o ile na swoich plecach zechcą ich tam zanieść Goran Dragić, Hassan Whiteside, ewentualnie Justise Winslow.

Kevin Love (fot. Getty Images)
Kevin Love (fot. Getty Images)

20. Cleveland Cavaliers
Wkrótce kibice w Ohio przypomną sobie, jak wygląda życie bez Jamesa, a wygląda źle. Jedyną nadzieję dla Cavaliers mogą stanowić Kevin Love, który jako osobny lider przed laty w Timberwolves sprawdzał się źle, oraz wybrany z numerem 8. tegorocznego draftu rozgrywający Collin Sexton.

Andre Drummond (fot. Getty Images)
Andre Drummond (fot. Getty Images)

21. Detroit Pistons
Podobnie jak w Miami, tyle że gorzej... Tak wygląda krajobraz w Detroit. Pistons to zespół bez lidera, bez talentu, ze złymi wyborami w draftach w ostatnich latach i brakiem wolnych pieniędzy na "złowienie" dobrych wolnych agentów (nawet gdyby mieli miejsce w salary cap wątpliwe, że lepsi gracze połasiliby się na grę dla Tłoków). Niespecjalnie pomoże nawet ściągnięty w zeszłym sezonie Blake Griffin, który z wielkiego talentu zamienił się w chronicznie kontuzjowane rozczarowanie, na razie jeszcze nie "wielkie". Bez przełomu w jego grze (a także Andre Drummonda) nie będzie przełomu w Detroit.

Kemba Walker (fot. Getty Images)
Kemba Walker (fot. Getty Images)

22. Charlotte Hornets
Kemba Walker, Kemba Walker i Kemba Walker – na tym będą stać Szerszenie w nadchodzącym sezonie. To odrobinę za mało, aby myśleć o walce o cokolwiek poza wysokim numerem w drafcie. Perspektywy przed zespołem Michaela Jordana nie są najlepsze, ale Walker, podobnie jak wspomniany wcześniej Lillard, posiada mentalność i umiejętności, które nie pozwolą spaść Charlotte na samo dno.

Zach LaVine (fot. Getty Images)
Zach LaVine (fot. Getty Images)

23. Chicago Bulls
Skończyła się kariera Jordana, skończyła się kariera Bulls – i tak od dwudziestu lat. Od przebłysku w postaci pojawienia się Derricka Rose'a minęło kilka sezonów, ale po tym, jak efektowny rozgrywający stał się także szklanym eksponatem, poprawy nie widać. I dbają o to działacze... Za duże pieniądze podpisano dwóch zawodników, którzy słyną w tym samym stopniu z efektowności co podatności na kontuzje, czyli Zacha LaVine'a i Jabbariego Parkera (obaj zarabiają po 20 milionów dolarów rocznie, co zapycha salary cap i paraliżuje ruchy transferowe Byków). Sytuacji nie poprawia to, że dobrze rokujący Lauri Markkanen ostatnio doznał urazu. Na razie jednego, ale bardziej pesymistyczni kibice boją się, że Fina nawiedził już duch Rose'a... Gdyby tak się stało, każdy potrafiący zrobić różnicę koszykarz z United Center potrafiłby również doznać kontuzji od pierwszego mocniejszego podmuchu wiatru znad jeziora Michigan.

Mark Gasol (fot. Getty Images)
Mark Gasol (fot. Getty Images)

24. Memphis Grizzlies
Memphis to drużyna, która od lat nie narzeka na źle budujących ją działaczy, ale teraz przechodzi przez czas przebudowy. Nadzieje Grizzlies skupiają na osobie wybranego w tym roku z numerem 4. w drafcie Jarrena Jacksona i weteranach w postaci Mike'a Conleya i Marka Gasola. Potencjał tego pierwszego szacuje się nawet na najwyższy w ostatnim drafcie, ale czas na jego rozwój również na jeden z dłuższych.

Kristaps Porzingis (fot. Getty Images)
Kristaps Porzingis (fot. Getty Images)

25. New York Knicks
We włościach Jamesa Dolana nie zmienia się nic, był marazm i jest marazm. Do czasu, aż wyleczy się Kristaps Porzingis, oglądanie drużyny z Manhattanu może być bolesne dla kibiców, ale we wciąż trwającej przebudowie są promyki nadziei. Przed sezonem z dobrej strony pokazali się debiutanci, czyli Kevin Knox i Allonzo Trier. Może to oni pociągną ten zespół pod nieobecność Łotysza... Może...

D'Angelo Russell (fot. Getty Images)
D'Angelo Russell (fot. Getty Images)

26. Brooklyn Nets
Kilku ciekawych, solidnych zawodników, ale brak widocznego lidera i wyraźnego pomysłu na zespół. Oto największe, obok zapchanej listy płac, problemy zespołu z Brooklynu. Nets muszą liczyć na spokojny rozwój młodych zawodników, jak na przykład Jarretta Allena. Nie zaszkodziłby także niespodziewany wybuch talentu D'Angelo Russella, który jak do tej pory nie spełniał pokładanych w nim nadziei ani w Los Angeles, ani w Nowym Jorku. Wątpliwe, że nagle się to zmieni.

Aaron Gordon (fot. Getty Images)
Aaron Gordon (fot. Getty Images)

27. Orlando Magic
W Orlando zebrano trochę talentu, licząc, że w przyszłości coś z tego będzie. Krótko mówiąc, zrobiono dokładnie to co w niemal wszystkich sezonach od odejścia Dwighta Howarda (tak, to było "zaledwie" sześć lat temu), ale jakiegokolwiek postępu nadal nie widać.

Kłopot Magic tkwi w tym, że żaden z utalentowanych nie zdradza potencjału do bycia zawodnikiem, na którym można oprzeć cały klub. Jeśli komuś do tego najbliżej, to Jonathanowi Isaacowi, przed którym wiele pracy, nim stanie się w efektywnym zawodnikiem na parkietach NBA. To samo tyczy się Mohameda Bamby zdradzającego ogromny potencjał defensywny (239 centymetrów rozpiętości ramion). Najwyraźniej liderem zespołu będzie Aaron Gordon i choć jest to koszykarz dobry, rozwijający się w należytym tempie, to na tak zwaną pierwszą opcję w zespole liczącym się w walce o cokolwiek w tej lidze się nie nadaje.

DeAndre Ayton (fot. Getty Images)
DeAndre Ayton (fot. Getty Images)

28. Phoenix Suns
O zespole z Arizony będzie w tym sezonie głośno za sprawą ostatniego draftu i wybranego w nim z numerem 1. DeAndre Aytona. Młody center na parkiecie wygląda jak nieślubny syn Davida Robinsona – porusza się w podobny sposób, ma niemal identyczną budowę ciała i taki sam wzrost co jeden z najlepszych środowych lat dziewięćdziesiątych.

Ayton to chłopak Suns, związany z Arizoną od dawna, także w koledżu. Nim zostanie gwiazdą z prawdziwego zdarzenia w NBA, musi się jednak nauczyć ligi, szczególnie po bronionej stronie parkietu. Z czasem tak się stanie, bo zdradza ogromny potencjał i już na starcie ma rozmaity jak na wysokiego wachlarz ofensywny – groźny jest nie tylko w "pomalowanym", ale też na dystansie i półdystansie.

Talentu w Suns jest zresztą więcej. Wśród reszty uzdolnionych na czele stoją Josh Jackson i Devin Booker, który w zeszłym sezonie zdobył 70 punktów w meczu z Celtics. Młodzi potrzebują jednak czasu na rozwój. Na szczęście dla nich nie muszą się o to martwić. W Phoenix postawiono nie tylko na mniej doświadczonych zawodników, ale i trenera – od sezonu 2018/19 drużynę prowadzi Serb Igor Kokoskov znany w szczególności z owocnej pracy z młodzieżą (w ostatnich trzech sezonach był asystentem w Utah Jazz, przyczyniając się do wybuchu formy między innymi u Mitchella i Goberta).

Trae Young (fot. Getty Images)
Trae Young (fot. Getty Images)

29. Atlanta Hawks
W Georgii postawiono na przebudowę, ale nie robi się z tego głową. Drużyna, która jeszcze kilka lat temu uchodziła za jedną z solidniejszych w NBA, obecnie nie ma czym straszyć rywali i dokonuje nie najlepszych typów w drafcie. Przykładem ostatnia edycja, kiedy zrezygnowano z trzeciego wyboru na rzecz piątego, aby do Hawks trafił Trae Young zamiast Doncicia.

Młody obrońca budził sporo emocji w NCAA, porównywano go do Curry'ego z racji sporego zasięgu przy rzucie za trzy punkty, ale ma też swoje ograniczenia. Jest niski, wątły i stąd ma kłopoty w defensywie. W okresie przygotowawczym nadrabiał to wizją – widział wszystko i wszystkich, od razu, wtedy też efektywnie i efektownie podawał. Pierwsze spotkanie z zawodową koszykówką powinno być jednak dla niego bolesne, a potencjał na zostanie niewypałem jest spory (co nie znaczy, że tak być musi, zwyczajnie w wypadku takich zawodników jest to trochę loteria co świetnie znają na przykład Lakers w związku z Russellem). Jeśli wybór działaczy się obroni, Young wniesie trochę show do dość smutnie grającego w zeszłym roku zespołu, a tego ten potrzebuje najbardziej. Nie z powodu wyników, lecz fatalnej frekwencji na trybunach... A poza Youngiem? Czy można napisać coś miłego, optymistycznego na temat Hawks? Pozostawmy to pytanie bez odpowiedzi...

Marvin Bagley (fot. Getty Images)
Marvin Bagley (fot. Getty Images)

30. Sacramento Kings
Królowie szorują po dnie ligi tak długo, że w Golden 1 Center niedługo wyrosną wodorosty. Zarząd Sacramento w kategorii "najgorszy w lidze" zająłby pierwsze pięć miejsc i to niestety widać na parkiecie. Drużyna, która próbuje przebudować się poprzez draft, od lat wybiera co najwyżej średnio, a pomysł działaczy na klub idealnie oddaje wymienienie DeMarcusa Cousinsa za Buddy'ego Hielda w zeszłym sezonie. Większość laików słusznie zapyta: "a kto to taki, ten cały Hield?". Odpowiadamy: dwójka z dobrym rzutem, niezłym kozłem, ale taka, co do NBA trafiła po czterech latach w NCAA, czyli... największy talent na świecie to nie jest, choć wicedyrektor Kings Vlade Divac widział w nim nowego Curry'ego... Nie wiemy, w jakich okularach go w nim zobaczył, ale fajnie byłoby je zdjąć, choćby na minutę.

Teraz zespół ma wzmocnić Marvin Bagley III, numer 2. draftu. Potencjał jest spory, ale ten zawodnik nie jest pozbawiony znaków zapytania, a adaptacja do NBA powinna zająć mu więcej czasu niż Doncicowi czy Aytonowi. Tym bardziej, że wielkiej pomocy w drużynie mieć nie będzie. Podawać będzie mu na przykład De'Aron Fox, zeszłoroczny numer 5. draftu, czyli rozgrywający, który nie potrafi rzucać, a jakość wyboru(ów) Kings dobrze oddaje to, że po nim wybrano między innymi Markkanena, Smitha i Mitchella.

Zobacz też
Mavericks podpisali kontrakt z numerem pierwszym w drafcie
Cooper Flagg

Mavericks podpisali kontrakt z numerem pierwszym w drafcie

| Koszykówka / NBA 
Legenda NBA przedłużyła kontrakt z klubem
LeBron James (fot. Getty Images)

Legenda NBA przedłużyła kontrakt z klubem

| Koszykówka / NBA 
Kolejny Polak powalczy o grę w NBA!
Igor Milicic junior (fot. Getty)

Kolejny Polak powalczy o grę w NBA!

| Koszykówka / NBA 
18-latek z numerem 1 w drafcie NBA
Cooper Flagg (fot. Getty Images)

18-latek z numerem 1 w drafcie NBA

| Koszykówka / NBA 
Wyjątkowa droga MVP. Dorównał samemu LeBronowi
Shai Gilgeous-Alexander został MVP finałów NBA (fot. Getty).

Wyjątkowa droga MVP. Dorównał samemu LeBronowi

| Koszykówka / NBA 
Wielkie emocje w finale. Poznaliśmy mistrza NBA!
Koszykarze Oklahomy City Thunder zostali mistrzami NBA (fot. Getty).

Wielkie emocje w finale. Poznaliśmy mistrza NBA!

| Koszykówka / NBA 
Nieudany eksperyment dobiegł końca. Gwiazda NBA zmienia klub!
Kevin Durant (fot. Getty Images)

Nieudany eksperyment dobiegł końca. Gwiazda NBA zmienia klub!

| Koszykówka / NBA 
Będzie siódmy mecz w finale NBA
Fanów NBA czeka Game 7 pomiędzy Pacers a OKC (fot. Getty)

Będzie siódmy mecz w finale NBA

| Koszykówka / NBA 
Historyczna transakcja u giganta NBA!
Los Angeles Lakers (fot. Getty Images)

Historyczna transakcja u giganta NBA!

| Koszykówka / NBA 
Rywalizacja trwa! Finał NBA wciąż nierozstrzygnięty
Koszykarze OKC potrzebują już tylko jednego zwycięstwa w finale NBA (fot. Getty)

Rywalizacja trwa! Finał NBA wciąż nierozstrzygnięty

| Koszykówka / NBA 
Polecane
Najnowsze
Konferencja reprezentacji Polski przed meczem z Niemcami [ZAPIS]
nowe
Konferencja reprezentacji Polski przed meczem z Niemcami [ZAPIS]
| Piłka nożna / Euro 2025 kobiet 
Euro 2025. Oficjalna konferencja prasowa reprezentacji Polski kobiet przed meczem z Niemcami (3.07.2025)
Reprezentacja tuż przed EURO (program oraz konferencja prasowa)
Euro 2025 kobiet – reprezentacja Polski tuż przed turniejem (program oraz konferencja prasowa)
nowe
Reprezentacja tuż przed EURO (program oraz konferencja prasowa)
| Piłka nożna / Euro 2025 kobiet 
Wielki sukces Polki! Jest strefie medalowej
Wiktoria Rogalińska (w czerwonym stroju) jest już pewna co najmniej brązowego medalu PŚ w Astanie (fot. PAP/Tytus Żmijewski)
pilne
Wielki sukces Polki! Jest strefie medalowej
Mateusz Fudala
Mateusz Fudala
Polki debiutują w ME. Oglądaj mecz z Niemkami w TVP!
Niemcy – Polska [NA ŻYWO]. Transmisja online meczu EURO kobiet, live stream (04.07.2025). Gdzie oglądać?
transmisja
Polki debiutują w ME. Oglądaj mecz z Niemkami w TVP!
| Piłka nożna / Euro 2025 kobiet 
Polki z potencjałem na wielkie kariery. Jedna z nich ma już ofertę [WIDEO]
Paulina Tomasiak (fot. Getty)
nowe
Polki z potencjałem na wielkie kariery. Jedna z nich ma już ofertę [WIDEO]
| Piłka nożna / Euro 2025 kobiet 
Świetne wieści. Jedna z liderek ma być gotowa na mecz z Niemkami!
Sylwia Matysik (fot. Getty Images)
nowe
Świetne wieści. Jedna z liderek ma być gotowa na mecz z Niemkami!
Dawid Brilowski
Dawid Brilowski
Nina Patalon: kluczowe aspekty to determinacja i poświęcenie [WIDEO]
Nina Patalon (fot. TVP SPORT)
Nina Patalon: kluczowe aspekty to determinacja i poświęcenie [WIDEO]
| Piłka nożna / Euro 2025 kobiet 
Do góry