| Motorowe / Formuła 1

Robert Kubica. Człowiek z blizną

Robert Kubica (fot. Getty Images)
Robert Kubica (fot. Getty Images)
Antoni Cichy

Pyta stróż: "Gdzieś pan był tyle lat? Wędrowałem przez głupi świat." Konstanty Ildefons Gałczyński. Wcale nie o Nim.

W Australii będzie już niedzielne popołudnie, w rodzinnym Krakowie wzeszło słońce. Budzik zadzwonił o 6:00, może 6:05. Wyrwał ze snu. Zgasły światła, bolidy wystrzeliły. Wrócił.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Dłoń. Na szczęście nie pianisty

Niedziela 6 lutego 2011 roku niczym nie miała różnić się od poprzedniej i od następnej. Szaro, ponuro. Obudziła nas koszmarna wiadomość: wypadek Kubicy. Pierwsze informacje, że jest źle. Kolejne, że bardzo źle. Później napływały już tylko gorsze. Krwotok wewnętrzny, operacje, dłoń w opłakanym stanie, Fernando Alonso na miejscu – doniesienia migały jak slajdy. Serce chciało wybierać te lepsze, karmiąc się nadzieją, że to one, a nie te straszniejsze, są prawdziwe.

Wypadek na trasie Ronde di Andora wyrwał z niedzielnej drzemki nie tylko świat Formuły 1, nie tylko zespół Renault i kibiców.

Było około godziny 14, a ja byłem w Genui. Dostałem telefon, że kierowca F1 – Robert Kubica jest w bardzo ciężkim stanie po wypadku. Doszło do podwójnej amputacji ręki. Obrażenia, których doznał zagrażały jego życiu. Kiedy to słyszałem, nie wiedziałem, czy uda się uratować rękę. Gdy dotarłem na miejsce, sytuacja była już ustabilizowana. Sama operacja była bardzo skomplikowana i podjęte ryzyko się opłaciło – mówił w Trzeciej Stronie Medalu, w radiowej Trójce Igor Rosello. Człowiek, który przez siedem długich godzin walczył tamtej niedzieli o dłoń Kubicy.

Taka sama jak przed spotkaniem z barierką nie będzie już nigdy. Artysta w dziedzinie chirurgii ręki wiedział to od początku. Cieszył się, że trafiło na innego artystę, od kierownicy a nie gam i tonacji. – Byłem dobrej myśli. Gdyby Kubica był pianistą, toby więcej na fortepianie już nie zagrał. Był bardzo zdeterminowany i widać tego efekty – powiedział z perspektywy kilku lat.

Kiedy otworzył oczy wybudzony z farmakologicznej śpiączki, pytał o pilota Jakuba Gerbera. Chciał się upewnić, czy wszystko z nim w porządku. Sześć dni po wypadku udzielał wywiadu i zapowiadał, że za rok wraca. Miał nad nim czuwać medalion z kroplą krwi i skrawkiem szaty św. Jana Pawła II.

"Drugi debiut" Kubicy. "Tegoroczna inauguracja będzie inna"
fot. TVP
"Drugi debiut" Kubicy. "Tegoroczna inauguracja będzie inna"

Tytanowe kości

Otrzymał dar do powrotów. Jak po Montrealu, kiedy w 2007 roku bolid znalazł się na poboczu, odbił od bandy, przekoziołkował między pędzącymi kierowcami przez tor i zatrzymał na ścianie. Nie pozwolili mu ścigać się tydzień później w Grand Prix USA (a zgłaszał gotowość), to wrócił czwartym miejscem we Francji. Po roku w Montrealu pojechał po pierwsze i jedyne zwycięstwo w karierze. A kiedy minął linię mety, mechanicy BMW Sauber bili mu pokłony.

Nie chciał przyjmować do wiadomości, że się nie da. Jeśli nie teraz, to znaczy, że trzeba nad tym dalej pracować. Ze szpitalnego łóżka, z dłonią dopiero co odratowaną, rozprawiał o powrocie. Mówił na łamach La Gazzetta dello Sport, że jak w sezonie 2011 nie zdąży, to w 2012 chciałby już jeździć. Powrót do zdrowia trwał jednak dużo dłużej. Dzisiaj w wywiadach zauważa: wszyscy patrzą na prawą rękę, a zapominają, że był operowany od stóp do głów.

Tych operacji wystarczyłoby na całą stawkę F1. Pięć najpoważniejszych trwało łącznie 30 godzin. Innych zabiegów, korekcji płyt tytanowych (w tym tej starej, ze złamania ręki sprzed lat), usuwania zrostów, za dużo, by porachować. Wypis ze szpitala był na tomy. Prawe ramię – połamane. Łokieć – połamany. Nadgarstek – połamany. Kolano – uszkodzona rzepka, połamane. Kość piszczelowa i strzałkowa – połamane. Kości śródstopia – połamane. Jeszcze około sześciu utraconych litrów krwi. Podbite oko było błahostką.

Małe radości

Ze szpitalnego łóżka wytyczał szlak powrotu. Wierzył, że nie przesadzi, kiedy powie, że za rok usiądzie w kokpicie. Pracował po sześć-siedem godzin dziennie. Ale rok po wypadku dopiero testował auto WRC. Jechał równie szybko jak przed wypadkiem. Mała rzecz, która cieszyła.

Patrząc w szpitalny sufit w lutym 2011, uczył się radości z drobnostek. Dzielił się tym w rozmowie z L'Equipe w 2012 roku po rajdzie du Var. – Kiedy leżysz w szpitalu, widzisz ludzi, którzy nie mieli tyle szczęścia co ty, próbujesz to relatywizować. Często nie przywiązujemy wagi do wielu spraw. Kiedy wszystko układa się dobrze, życie jest piękne, zdrowie dobre, zdarzy się coś głupiego, a my z miejsca się na to skarżymy. Ale kiedy jesteś przykuty do łóżka szpitalnego, nie możesz wstać, małe rzeczy zaczynają wtedy sprawiać radość. W takich chwilach jesteś czasem szczęśliwszy, nawet jeśli nie posiadasz tego, o czym marzysz – zdradzał szpitalne przemyślenia. Przekonywał się też, jak bardzo kocha ściganie.

W tym samym wywiadzie potwierdził: – Szczerze mówiąc, nawet przez myśl mi nie przeszło, że nie wrócę.

Najpierw musiał wrócić do punktu wyjścia. Na torze kartingowym udowodnił sobie i oglądającym te przejazdy, że operacje nie pozbawiły go zmysłu kierowcy. Pojechał piekielnie szybko, zbliżył się do rekordu. Bywał na torach kartingowych, ćwiczył też w rajdówkach. W Ronde dell`alta Val Tidone startował z numerem 0. Nie był klasyfikowany, inaczej zostałby zwycięzcą.

Odbudowywał się przez rajdy. Oswajał z kierownicą i nową, nie tak sprawną prawą ręką. Doceniał życie, którego nie stracił. I upamiętniał tych, którzy z trasy nie wrócili. Jego też to mogło spotkać. Był na pogrzebie pary tragicznie zmarłej podczas 47. Rally Coppa Citta di Lucca. Valerio Catelani mieszkał w tej samej miejscowości co Kubica, w Pietrasanta. Kochał rajdy i… Danielę Bertoneri, jeździli razem. Podczas jednego z odcinków specjalnych wypadli z trasy, spłonęli żywcem.

"Wracamy z Kubicą". Jak zmieniły się bolidy Formuły 1? (odc. 1)
(fot. Williams Racing/TVP SPORT HD)
"Wracamy z Kubicą". Jak zmieniły się bolidy Formuły 1? (odc. 1)

Trzeba to zaakceptować albo wysiąść

Walka trwała, nie przystawał. Po dwóch latach już ścigał się w WRC–2. Z siedmiu rajdów, w których wystartował, wygrał pięć, w jednym dojechał drugi, w jednym szósty. Do klasyfikacji generalnej liczyło się sześć najlepszych. Zwyciężył bez żadnego „ale” i patrzył, którędy teraz wiedzie droga powrotna do F1. – Jestem dość wymagający, szczególnie w stosunku do siebie. Wiem, że przede mną jeszcze długa droga i mam nadzieję, że poprawa stanu ramienia i dłoni nie jest jeszcze zakończona – skwitował sukces.

Przesiadł się do WRC. Już w sezonie 2013 autem z WRC–2, niższej kategorii, pojechał po 13. miejsce w klasyfikacji generalnej. Najlepsze, jakie Polak zajął kiedykolwiek. Spędził tam jeszcze dwa sezony, zaznaczył obecność zwycięstwem w OS-ie. Wygrany wyścig F1 i OS – dokonał tego jako trzeci w historii sportów motorowych. Rajdy kochał od lat. Nawet, kiedy kierownicę i pedały gazu, hamulca stawiał między fotelem a ekranem komputera. Potrafił zakolegować się z internetowymi rywalami, odwiedzić ich, bo przecież nie był „tym Kubicą” tylko tak jak oni pasjonatem gry.

O ściganiu, wypadku mówił szczerze. Stał obok rajdówki i rozmawiał z BBC. To było w 2013 roku. – Zapłaciłem za błąd wielką cenę. Ale mogłem jeszcze większą. To część naszego sportu, trzeba to zaakceptować.
Czy kochasz ten sport tak samo, jak wcześniej? – dostał pytanie.
Myślę, że jeszcze bardziej – odpowiedział zdaniem, które go definiuje.

Widział ograniczenia, ale nie dramatyzował. Bardziej niż o trzymaniu widelca podczas obiadu myślał o pozytywnych impulsach z symulatora. Już ciągnęło go do bolidu. Nie lubi nic robić na pół gwizdka, więc przyznał: jeszcze nie.

Doznałem ciężkich kontuzji. z drugiej strony mam szczęście, że jeszcze mogę jeździć. Jazda w Formule 1 nie stanowiłaby problemu. Ale miałbym kłopot wytrzymać przez wszystkie okrążenia. Może któregoś dnia, kiedy FIA zezwoli na szersze bolidy o 10-15 centymetrów, pojadę. Ale rajdy nie są drugim wyborem. Liczy się, że widzę postęp. Nawet jeśli w życiu codziennym ręka mi dokucza, to za kierownicą samochodu rajdowego, w symulatorze widzę postęp. Pytanie, jak daleko zajdę i jak dużo czasu mi to zajmie. Nie ma znaczenia, czy to potrwa miesiąc, rok czy dziesięć lat. Może któregoś dnia znów otrzymam szansę, żeby pojechać w Formule 1.

"Wracamy z Kubicą". Kierowcy Formuły 1 i ich zarobki (odc. 2)
(fot. TVP SPORT HD)
"Wracamy z Kubicą". Kierowcy Formuły 1 i ich zarobki (odc. 2)

Kiedy nierealne stało się realne

Czas mijał, miłość do Formuły 1 wciąż się tliła. Kubica brał udział w rajdach, a ze świata F1 płynęły zapewnienia, że przyjmą go z otwartymi ramionami. Powtarzał to choćby Eric Boullier, szef Kubicy w Renault, wówczas już pracownik McLarena.

Polak spróbowałby, nie bał się jazdy. Ale pamiętał, że F1 jest jak narkotyk. I tego się obawiał. – W zeszłym sezonie miałem plany, żeby wziąć udział w testach F1. Czułem się dość pewnie, byłbym w stanie to zrobić. Ale zadałem sobie pytanie: co dalej? A "dalej" jest nierealne z powodu moich ograniczeń. Nie zrobiłem tego, chroniłem siebie. Istniało zbyt wielkie ryzyko, że spodobałoby mi się, a wtedy... To byłoby jakby ktoś wbił mi nóż prosto w serce – powiedział „Mirror”.

Szykował się, stawiał małe, ale pewne kroki. Testy w symulatorach, coraz więcej wyścigów, testy bolidów GP3, Formuły 1. I w końcu w czerwcu 2017 roku wyjechał na tor bolidem Formuły 1. Jeździł szybciej niż Sergiej Sirotkin. I w swoim stylu „skarżył się na przyczepność, podsterowność, docisk aerodynamiczny, a największy uśmiech miał po 115 okrążeniach”, co z radością przekazało Renault.

W powrocie do F1 miał pomóc Nico Rosberg. Mistrz świata z 2016 roku. Nawet kilka dni temu, przed sezonem 2019, powiedział o Kubicy „to prawdopodobnie najlepszy kierowca w stawce”. A jego ojciec tak kiedyś charakteryzował Roberta w wywiadzie dla „Dziennika”: "No tak, Kubica. Proszę pana, ja nie widzę u niego słabych stron. Żadnych".

Keke Rosberg z Williamsem zdobył mistrzostwo świata, Nico zaczynał tam karierę w F1. Znał Franka Williamsa, ludzi w zespole. Misja zakończyła się częściowym powodzeniem, Kubica wrócił jako kierowca rezerwowy w sezonie 2018. Minęło dwanaście miesięcy. Przestali współpracować. – Już mnie nie potrzebuje – potwierdził kilka tygodni temu szczęśliwy Rosberg, prywatnie przyjaciel Polaka jeszcze z czasów kartingu.

Tragiczni bohaterowie Franka Williamsa

Kubica nie prosił o litość. Chciał usłyszeć, że Williams jest pewny, w co wchodzi. Na konferencji prasowej podczas prezentacji przyznał: – Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy powiedziałem – jeśli macie wątpliwości, to tego nie róbmy. Bo jak będzie trudny czas, to najłatwiej będzie pokazać palcem na moją rękę – nie musiał tłumaczyć, dlaczego.

"Wracamy z Kubicą". Rekordowy powrót Roberta? (odc. 3)
(FOT. TVPSPORT.PL)
"Wracamy z Kubicą". Rekordowy powrót Roberta? (odc. 3)

Mam dwie specyficzne rzeczy, po których mnie poznasz. Rękę prawą, którą ci podam, która jest, niestety, po wypadku trochę inna. I mam duży nos! – przedstawił się niewidomej Julii, kiedy złożyła mu wizytę w garażu Williamsa. Nos – to znak rozpoznawczy od lat. Zdeformowana ręka – to trofeum po zwycięstwie nad śmiercią.

Zaufał mu jeden z najwybitniejszych zespołów w historii. Teraz niestety będący cieniem stajni, która trzęsła F1 za czasów Rosberga, Nelsona Piqueta, Nigela Mansella, Alaina Prosta. I w której dokonał żywota po wypadku na Imoli bóg toru, Ayrton Senna.

Tragizm jest częścią dziejów Williamsa. Zespołu i jego założyciela, Sir Franka Williamsa. Nie zrobił nigdy zawrotnej wyścigowej kariery. Ale zawsze lubił wcisnąć pedał gazu. Niekiedy nawet przeszarżować. Sześć, może siedem razy dachował. Nawet tej liczby nie potrafi sobie przypomnieć. W życiu już nie ucieknie od koszmaru ostatniego dachowania – to dobrze pamięta. Ból szyi, rękę próbującą odpiąć pas i przerażającą świadomość, że nie jest w stanie. Spieszył się na lotnisko w Nicei po testach. Później już nie wsiadł do samochodu o własnych siłach. Fotel kierowcy zamienił na wózek inwalidzki. Nie stracił życia, ale… czucie w nogach bezpowrotnie.

Prawa ręka Kubicy nie mogła przerazić Claire Williams. Miała dziesięć lat, kiedy ojciec przestał chodzić, otoczyły go pielęgniarki, tylko sprzęt medyczny pozwalał krwi krążyć w miarę normalnie. Przyznaje, że jej życie ukształtowała książka mamy wydana w 1991 roku. Nie wiedzieli, że ją pisała. Tak Virginia Williams pragnęła pokazać, jak ten jeden moment zmienił rodzinę Williamsów, rozliczyć się z gniewem i żalem.

Frank zaprosił Claire do zespołu. Teraz ona zarządza, ale ma się na baczności. Po zmianie sponsora Williams zmienił barwy. – Gdyby mu się nie spodobało, zwolniłby mnie – próbowała pokazać, że ojciec choć się odsunął, nadal czuwa. W biurze zwracała się do niego Frank, w domu musiała pamiętać, żeby mówić „tato”. Inaczej dostawała burę od mamy. Wpatrzona w ojca, przyzwyczajona do jego niedoskonałości, widzi w Kubicy oddanego kierowcę, fizycznie przygotowanego do jazdy jak mało kto.

Nie postrzegam Roberta jako tak bardzo pokiereszowanego, nigdy tak nie patrzyłam. Nie wiem, może przez to, że przywykłam do widoku Franka. Nie mówię, że można to porównywać, po prostu nie postrzegam tak Roberta – odnosiła się do zdrowotnych przejść Polaka w rozmowie z oficjalną stroną F1. – Nie powierzylibyśmy mu fotela kierowcy, gdybyśmy nie mieli pewności, że jest w stanie prowadzić bolid. Z perspektywy kondycji fizycznej, trudno znaleźć kierowcę w lepszej formie. Ten facet nieustannie pokazuje nam, że jego sprawność jest na doskonałym poziomie – dodała.

Trudne życie Roberta Kubicy po powrocie do F1
fot. TVP
Trudne życie Roberta Kubicy po powrocie do F1

Może któregoś dnia...

Myślę, że tak naprawdę żaden z nas nie wie, przez co przeszedł – powiedział na konferencji zapowiadającej Grand Prix Australii Daniel Ricciardo. Po jego słowach kierowcy spojrzeli w lewo i zaczęli bić brawo. Siedzącego obok Kubicę oklaskiwali dwaj, którzy zdominowali ostatnią dekadę F1. Lewis Hamilton i Sebastian Vettel, zdobywcy ośmiu z minionych dziewięciu tytułów. Z Brytyjczykiem zna się od czasów kartingu, Vettelowi zrobił miejsce w kokpicie na jeden wyścig po wypadku w Kanadzie. Może tak otworzył mu furtkę do historii F1?

Niemiec zdobył pierwszy tytuł u boku Marka Webbera. Australijczyk złamał kiedyś poważnie nogę. Jest twardym facetem, nie mięczakiem. Odwiedził Kubicę w 2011 roku w szpitalu. – Kiedy stałem koło jego szpitalnego łóżka we Włoszech po wypadku, po prostu nie wierzyłem oczom, był w takim stanie – wspominał, kiedy ziścił się powrót Polaka. A zdanie opatrzył ikonką rąk złożonych do modlitwy.

Widzą, czego dokonał. Rywale zawsze cenili profesjonalizm Kubicy. Nie był nigdy sportowcem z gatunku celebrytów. Skoncentrowany na pracy, poprawie osiągów bolidu, na ściganiu, które uczynił całym swoim życiem. Rok temu lepszą ofertę na stole położyli Rosjanie, miejsce w kokpicie zajął Sergiej Sirotkin. Kubica nie odszedł, pracował jako kierowca treningowy i czekał – To wiele mówi o jego osobowości – zauważyła Claire Williams.

Czekał przez cały poprzedni sezon. I siedem wcześniejszych lat. Aż zrosną się kości, palce chwycą kierownicę, ręka odzyska choć część sprawności. Aż udowodni, że jest już gotowy, że znów może usiąść w bolidzie, wyjechać na tor, a jego ciało to wytrzyma. Już sześć lat upłynęło od tego zdania: – Może któregoś dnia znów otrzymam szansę, żeby pojechać w Formule 1.

Kiedy w niedzielę po 6:10 zgasły światła, bolidy wystrzeliły, wątpliwości uleciały. To nie sen, nie marzenia. Wrócił.

Następne

fot. PAP/Leszek Szymański
00:11:55

Robert Kubica: najtrudniejsze w F1, to w niej zostać!

fot. TVP
00:03:08

Kubica zdradził cel w F1. "To będzie trudniejsze niż powrót"

fot. PAP/EPA
00:01:28

Williams testuje jak szalony. Kubica lider w liczbie okrążeń

Robert Kubica: najtrudniejsze w F1, to w niej zostać!
fot. PAP/Leszek Szymański
Robert Kubica: najtrudniejsze w F1, to w niej zostać!

fot. TVP
Kubica zdradził cel w F1. "To będzie trudniejsze niż powrót"

fot. PAP/EPA
Williams testuje jak szalony. Kubica lider w liczbie okrążeń

Zobacz też
GP Miami: kiedy i o której wyścig Formuły 1?
Czas na GP Miami. Kiedy i o której wyścig? (fot. Getty)

GP Miami: kiedy i o której wyścig Formuły 1?

| Motorowe / Formuła 1 
Najmłodszy w dziejach zdobywca pole position w F1! Historia w Miami
Kimi Antonelli (fot. Getty)

Najmłodszy w dziejach zdobywca pole position w F1! Historia w Miami

| Motorowe / Formuła 1 
"Zaakceptowałem jego śmierć". Wspomnienie największej tragedii F1
Roland Ratzenberger i Ayrton Senna (fot. SuttonImages/Getty)
polecamy

"Zaakceptowałem jego śmierć". Wspomnienie największej tragedii F1

| Motorowe / Formuła 1 
Mistrz za życia, legenda po śmierci. 31 lat od śmierci Senny
Ayrton Senna (fot. Getty)16001
polecamy

Mistrz za życia, legenda po śmierci. 31 lat od śmierci Senny

| Motorowe / Formuła 1 
Retro TVP Sport – Ayrton Senna
Ayrton  Senna

Retro TVP Sport – Ayrton Senna

| Retro 
Najnowsze
Piątek walczy o koronę króla strzelców. "Pio" znów trafia!
nowe
Piątek walczy o koronę króla strzelców. "Pio" znów trafia!
| Piłka nożna 
Krzysztof Piątek strzelił kolejnego gola w tym sezonie (fot. Getty)
Jagiellonia broni miejsca na podium. Transmisja meczu z Górnikiem w TVP
Jesus Imaz (fot. PAP)
Jagiellonia broni miejsca na podium. Transmisja meczu z Górnikiem w TVP
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Polki zagrają w finale Ligi Mistrzyń!
Joanna Wołosz (fot. Getty)
Polki zagrają w finale Ligi Mistrzyń!
| Siatkówka 
Bayernowi zabrakło... minuty do mistrzostwa!
Kingsley Coman (fot. Getty)
Bayernowi zabrakło... minuty do mistrzostwa!
| Piłka nożna / Niemcy 
Polki zaczynają Euro U17. Oglądaj mecz z Włoszkami w TVP!
Polska – Włochy, Euro U17 kobiet. Transmisja online meczu fazy grupowej na żywo w TVP Sport (5.05.2025)
transmisja
Polki zaczynają Euro U17. Oglądaj mecz z Włoszkami w TVP!
| Piłka nożna / Reprezentacja kobiet 
Warta Poznań – Ruch Chorzów. Betclic 1 Liga [SKRÓT]
fot. TVP
Warta Poznań – Ruch Chorzów. Betclic 1 Liga [SKRÓT]
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Zmiana planów Świątek. Potwierdził to sztab
Iga Świątek (fot. Getty)
tylko u nas
Zmiana planów Świątek. Potwierdził to sztab
fot. Facebook
Sara Kalisz
Do góry