| Piłka ręczna / ORLEN Superliga
To prawdopodobnie najlepszy transfer w historii PGE VIVE Kielce. Nie chodzi wcale o zawodnika, ale trenera. Tałant Dujszebajew prowadzi zespół od początku 2014 roku – zdobył z nim sześć tytułów mistrzowskich, tyle samo Pucharów Polski, do tego wygrał Ligę Mistrzów. Wprowadził klub na nieosiągalny dotąd poziom, chociaż jego budżet – kosmiczny w polskich warunkach – wypada blado na tle europejskich potentatów.
Po upadku Atletico Madryt (wcześniej Ciudad Real) przez pół roku nie prowadził żadnego klubu. Miał oferty z Hiszpanii, Francji czy Niemiec, ale ostatecznie skusił go Bertus Servaasa. Pracy w Kielcach nie traktował jako chwilowego przystanku w trenerskiej karierze – podpisując umowę wierzył, że może w Kielcach zbudować silny zespół, który za kilka lat wygra Ligę Mistrzów. – Czemu nie? Wszystko jest możliwe. VIVE już w zeszłym sezonie potwierdziło, że ma ogromne możliwości, zajmując trzecie miejsce w Lidze Mistrzów – mówił w jednym ze swoich pierwszych wywiadów na stronie echodnia.eu. W tamtym momencie wierzył w to chyba tylko on. No i może jeszcze prezes Servaas.
Jest poliglotą i biegle włada m.in. rosyjskim, niemieckim, hiszpańskim i angielskim. Jednym z jego pierwszych celów po przyjeździe do Kielc była nauka języka polskiego. Tego samego wymagał od zawodników. O ile łatwiej mieli szczypiorniści z Bałkanów, o tyle trudniej Hiszpan Julen Aguinagalde czy Niemiec Tobias Reichmann. Wyjątków jednak nie było, dlatego w szatni, podczas odpraw czy meczowych czasów komunikacja odbywa się tylko w języku polskim. Wie o tym także Andreas Wolff, jeden z najbardziej spektakularnych transferów w historii VIVE, który naukę rozpoczął już jesienią 2017, krótko po ogłoszeniu informacji, że zagra w Kielcach.
Język to jedno, podróże to drugie. Jeśli tylko miał wolną chwilę od piłki ręcznej, to wspólnie z żoną Olgą zwiedzał polskie miasta: Warszawę, Kraków, Wrocław, Gdańsk, Poznań... Lista jest długa i pewnie mógłby nią zawstydzić niejednego zawodnika VIVE, który urodził się w naszym kraju. Teraz ma obok siebie całą rodzinę, ale gdy trafił do Kielc, starszy syn Alex grał w Vardarze Skopje, a młodszy Daniel w juniorskich zespołach Barcelony. Pytany o ewentualne transfery odpowiadał: – Nie zamierzam ściągać synów. To byłoby nie w porządku w stosunku do zawodników, których mam teraz w kadrze. Sytuacja zmieniła się po trzech latach – do VIVE trafili w końcu obaj synowie trenera. Rodzina jest znowu w komplecie.
Oczywiście, ktoś mógłby zarzucić mu nepotyzm, jednak wystarczy spojrzeć na statystyki Aleksa, by dojść do wniosku, że bez niego nie byłoby VIVE w Final4. Był pięciokrotnie wybierany do najlepszej "7" Ligi Mistrzów. Z kolei o umiejętnościach Daniel przekonała się cała drużyna VIVE, gdy został wypożyczony do słoweńskiego Celje. W fazie grupowej LM doszło do bezpośredniego starcia – kielczanie przegrali 27:31, a pierwszoplanową postacią gospodarzy był właśnie Daniel Dujszebajew. – Chcieliśmy wygrać, ale cóż... Nie udało się. Rozmowy z dziećmi? To chyba normalne, że ojciec po meczu spotkał się i porozmawiał z synem.
Jeszcze jako zawodnik Tałant Dujszebajew osiągnął praktycznie wszystko: trzy medale olimpijskie (złoto w Barcelonie jako reprezentant Wspólnoty Niepodległych Państw oraz dwa brązowe w barwach Hiszpanii), mistrzostwo świata i wicemistrzostwo Europy, do tego wiele sukcesów klubowych (mistrzostwa i Puchary Hiszpanii, zwycięstwa w Lidze Mistrzów i Pucharze EHF) i dwa tytuły dla najlepszego piłkarza ręcznego na świecie (1994 i 1996).
Nic dziwnego, że od swoich zawodników wymaga maksymalnego zaangażowania i walki o zwycięstwa w każdym meczu. Co z tego, że po drugiej stronie boiska jest PSG, w którym grają gwiazdy światowej piłki ręcznej? Co z tego, że VIVE miało powalczyć o Final4, ale dopiero w sezonie 2020/21? Dla Tałanta Dujszebajewa nie ma rzeczy niemożliwych. Przekonał swoich graczy, że nazwiska i budżety nie mają znaczenia w trakcie meczu. I chociaż PSG było zdecydowanym faworytem, to w dwumeczu lepsze o jedną bramkę okazało się VIVE.
O tym, że potrafi ze swoich zawodników wycisnąć maksimum, wiedzą nie tylko w Polsce, ale też za granicą. – Uważam go za jednego z czołowych trenerów na świecie. Wiem, że jest bardzo wymagający, ale też wiem, że potrafił wprowadzić na wyższy poziom każdy zespół, z którym pracował – przyznał Wolff, bramkarz THW Kiel, który od nowego sezonu będzie grał już w Kielcach.
Faktem jest, że żaden trener nie lubi przegrywać, ale Dujszebajew szczególnie. Grzegorz Tkaczyk, który wygrał z nim Ligę Mistrzów, wspomniał w autobiografii, że lepiej się schować albo uciekać z szatni, gdy trener zdejmuje swój zegarek... Jego słowa potwierdził też Arkadiusz Moryto, skrzydłowy VIVE, który z Dujszebajewem zetknął się po raz pierwszy, gdy ten prowadził reprezentację Polski. Był świadkiem "zdejmowania zegarka" podczas MŚ 2017 we Francji.
Inna sprawa, że dzieje się to w szatni, za zamkniętymi drzwiami. Poza szatnią nie zdarzyło się, żeby skrytykował swoich zawodników. – Zawsze mówię o nich tylko dobrze. Dla mnie są najlepsi na świecie. Wiem, że dają z siebie wszystko, żeby i ludzie w klubie, i kibice byli z nich dumni – tłumaczył w rozmowie z tvpsport.pl.
Jego temperament dał o sobie znać wielokrotnie w trakcie meczów. Wiosną 2014 roku, krótko po zatrudnieniu w Kielcach, VIVE spotkało się w Lidze Mistrzów z Rhein-Neckar Loewen. Po meczu doszło do ostrej wymiany zdań z udziałem szkoleniowców. Dujszebajew na konferencji prasowej tłumaczył, że Gudmundur Gudmundsson nie okazał mu szacunku i zademonstrował gesty, jakie ten miał pokazywać w jego kierunku. Z kolei rywale oskarżyli trenera VIVE, że uderzył Islandczyka poniżej pasa. Władze EHF nie znalazły dowodów, że Dujszebajew zadał cios, ale ukarały go grzywną w wysokości 5 tysięcy euro. Ostatecznie musiał zapłacić tylko połowę tej sumy, druga część została "zamrożona" do czerwca 2015 roku.
Dwa miesiące później znowu było głośno o zachowaniu trenera… W finale PGNiG Superligi doszło tradycyjnie do rywalizacji VIVE z Orlen Wisłą Płock. Wówczas mistrz był wyłaniany dopiero po trzech zwycięstwach, a nie jak teraz po dwumeczu. Po spotkaniach w Kielcach zespół Dujszebajewa prowadził w serii finałowej 2-0. W Płocku pierwszy mecz wygrali gospodarze (31:27), a następnego dnia doszło do spotkania numer 4. W jednej z akcji Karol Bielecki zagrywał piłkę do stojącego na kole Żelijko Musy. Chorwat został sprowadzony do parteru przez Marcina Lijewskiego i Zbigniewa Kwiatkowskiego. Między zawodnikami doszło do wymiany zdań i przepychanek.
W tym czasie Dujszebajew ruszył wzdłuż linii i przypadkiem (?) wpadł na trenera Wisły – Manolo Cadenasa. Skończyło się na tym, że zostali ukarani przez sędziów czerwonymi kartkami i dalszą część spotkania obserwowali już z trybun. Na pomeczowej konferencji przeprosili za swoje zachowanie, uścisnęli sobie dłoń i zapomnieli o wydarzeniu. Nie zapomniał jednak Komisarz Ligi, który po analizie materiału nałożył na trenerów cztery (Dujszebajew) i dwa (Cadenas) mecze dyskwalifikacji. Trenera VIVE czekała jeszcze poważna rozmowa z prezesem. Chyba poskutkowała, bo choć Dujszebajew nadal jest bardzo "aktywny" podczas meczów i zdarzają mu się żółte kartki, to do podobnych zdarzeń już nigdy później nie dochodziło.
Trzeba też podkreślić, że Kirgiz ciska gromy tylko przy ławce, w trakcie spotkań VIVE, albo w szatni. W innych sytuacjach jest człowiekiem o wielkim sercu, o czym przekonali się wszyscy, gdy kielczanie walczyli z kryzysem finansowym. Przekonała się o tym także niepełnosprawna dziewczynka, która po finale Pucharu Polski w Poznaniu cierpliwie czekała na moment, gdy zawodnicy zakończą świętowanie i będzie ich mogła poprosić o autograf i wspólne zdjęcie. Zauważył to Dujszebajew, który do niej podszedł, zapozował do zdjęcia, po czym... zdjął koszulkę VIVE i jej wręczył.
Wracając do kwestii finansowych... Chociaż w polskich warunkach VIVE jest potentatem, to na tle Europy wypada bardzo blado. Prezes Bertus Servaas w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" z 8 marca 2019 roku, zdradził, że budżet klubu w obecnym sezonie to około 16 milionów złotych (4 mln euro). Dla porównania PSG ma do dyspozycji 18 mln euro, Barcelona – 14 mln, THW Kiel – 9,5 mln, Montpellier – ubiegłoroczny triumfator LM – 7,5 mln, Flensburg i Rhein-Neckar Loewen – 6,5 mln. Gdyby o sukcesie decydowały tylko pieniądze, to kielczanie nie powinni myśleć o niczym więcej niż wyjście z grupy LM... Tymczasem po raz czwarty w ciągu siedmiu lat zagrają w Final4. Ogromna w tym zasługa Tałanta Dujszebajewa.
Zresztą podobnie było w Ciudad Real (później Atletico Madryt), gdzie potrafił regularnie ogrywać mającą ponad dwukrotnie większy budżet Barcelonę i zdominować Asobal Ligę (mistrzowskie tytuły w latach 2007-10) czy wygrywać Ligę Mistrzów (2008, 2009). Zresztą pewnie do tej pory pracowałby z tym zespołem, gdyby nie problemy finansowe i ogłoszona 2013 roku w upadłość klubu. Małe deja vu przeżył w ubiegłym roku w Kielcach, gdy w budżecie pojawiła się niespodziewanie "dziura" i konieczna była renegocjacja kontraktów. Dujszebajew był pierwszym, który wyraził na to zgodę. Zrobił też coś więcej, bo napisał list otwarty do mieszkańców Kielc. Oto jego fragmenty:
"Nie przyjechałem do Kielc dla pieniędzy. (...) Przeżyłem z tym klubem najlepszy okres w jego historii, wygrywając w 2016 roku Ligę Mistrzów. To wizytówka miasta, regionu i Polski. To dowód na to, że da się osiągać najwyższe cele bez kosmicznych pieniędzy, bo wciąż jeszcze bardzo odbiegamy od możliwości finansowych europejskiej czołówki.
(...)
Swego czasu grałem w jednym z najlepszych klubów świata, w Santander. Byliśmy mistrzami Hiszpanii, zwycięzcami pierwszej edycji Ligi Mistrzów w sezonie 1993/94. Teraz nie ma tam już sportu na takim poziomie. Przeżyłem piękne lata w Ciudad Real, małym mieście z 70.000 mieszkańców, które miało klub zwyciężający krajowe rozgrywki i trzykrotnie Ligę Mistrzów. Tego też już nie ma.
(...)
Mógłbym odejść do innego. Dostałem kilka propozycji, a jednak chcę zostać w Kielcach i kontynuować projekt. (...) Rezygnuję z 25 proc. wynagrodzenia, oddając je na potrzeby naszego wspólnego projektu. Wiem, nie jestem kielczaninem, ale czuję to miasto i traktuję ten region jak mój własny Dom. (...)"
Ostatecznie VIVE przetrwało najgorszy moment praktycznie bez ofiar. Może z jednym wyjątkiem – Dean Bombac postanowił nie czekać na lepsze czasy i po zaledwie jednym sezonie wrócił do Pick Szeged. Z transferu do Kielc nie wycofał się za to Wolff, chociaż był kuszony m.in. przez Veszprem. – Słyszałem, że klub już sobie poradził z problemami. Pojawiło się dwóch nowych sponsorów. Rzeczywiście, dla VIVE nadeszły lepsze czasy, a budżet w kolejnych sezonach ma wzrosnąć do blisko 6 milionów euro.
Zanim to nastąpi, VIVE (jeszcze z mniejszym budżetem) zostało rekordzistą pod względem mistrzowskich tytułów w Polsce (16) i na początku czerwca powalczy do Kolonii o drugi triumf w Lidze Mistrzów. Pierwszą przeszkodą Veszprem, następną – w ewentualnym finale – Barcelona lub Vardar. Zespół Tałanta Dujszebajewa znowu nie będzie faworytem, ale nie jest wykluczone, że znowu zagra na nosie potężniejszym rywalom.
Nawet jeśli zawodnicy jeszcze nie wierzą w sukces, to trener znowu ich przekona, że po drugiej stronie boiska są tylko ludzie, a nie gwiazdy. Zresztą ma do dyspozycji nie tylko słowa, ale też twarde dowody. Bo kto wierzył w zwycięstwo VIVE w finale LM w 2016 roku? Nie przed meczem albo po meczu, ale w 45. minucie, gdy Veszprem prowadziło różnicą dziewięciu bramek (19:28)? Albo kto wierzył, że VIVE zagra w tym sezonie w Final4, a po drodze wyeliminuje PSG? Dla Dujszebajewa nie ma meczów nie do wygrania i rywali nie do pokonania. Będzie chciał to udowodnić 1 czerwca w Kolonii.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (964 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.