Oskar "Vander" Bogdan, to zawodnik amerykańskiej organizacji Rogue, od 2011 roku profesjonalnie grający w League of Legends. Trzy lata po rozpoczęciu kariery, wraz z innymi Polakami z Team Roccat, walczył o najwyższe miejsca w LCS (obecnie LEC – europejskie rozgrywki League of Legends). W rozmowie z TVPSPORT.PL opowiedział o kondycji polskiej sceny LoL oraz ocenił, na co – na arenie międzynarodowej – byłoby stać drużynę złożoną wyłącznie z najlepszych polskich graczy.
Krystian Karasiński: – W Rogue gra pięciu Polaków. To drużyna z największą ich liczbą w LEC od czasu Roccat. Czy to świadczy o renesansie polskiej sceny League of Legends?
Oskar "Vander" Bogdan: – Dużą zasługę w promocji Lola w Polsce ma Jankos. Wygrywając split LEC i MSI przyczynił się do wzrostu popularności Ligi w Polsce. To prawda, że od czasów Roccat nie było polskiej drużyny, która mogłaby walczyć o czołowe pozycje. Jako Rogue postaramy się o to, by godnie reprezentować Polaków w LEC, ale na razie musimy usprawnić naszą grę, by wygrywać częściej. Wtedy takie porównanie będzie miało większy sens.
– W LEC, w tym splicie, gra wielu Polaków. Który z tych zawodników jest najbardziej obiecujący?
– Z pewnością Jankos jest jednym z najlepszych graczy na swojej pozycji. Reszcie brakuje trochę do czołówki, mnie też to dotyczy. Bardzo dobrze spisuje się Selfmade. Jeśli będzie konsekwentny, może stać się gwiazdą światowego formatu. Z kolei Jactroll grał ostatnio trochę gorzej niż zwykle. Ale sytuacja na scenie jest dynamiczna, każdy może mieć spadek formy, komuś może nie pasować metagame, dlatego trudno jest w tym momencie przewidzieć, kto spisze się najlepiej.
– Myślisz, że możliwe jest zbudowanie polskiej drużyny, która mogłaby walczyć o najwyższe miejsca LEC?
– Gdybym miał zbudować taki polski dream team, składałby się z Jankosa, Selfie, Woolite, IceBeasto i mnie. W Polsce brakuje toplanerów, obecnie to chyba właśnie IceBeasto spisuje się najlepiej. Selfie jest niedocenianym zawodnikiem, ale nie gra w LEC, więc trudno jest ocenić jak dobry naprawdę jest. Chciałbym zobaczyć jak radzi sobie w europejskiej lidze. Świetnym leśnikiem jest również Inspired, byłby dobrym zastępcą Marcina. W takim składzie mielibyśmy potencjał do awansu do fazy play-off. Najlepsza trójka mogłaby być jednak poza naszym zasięgiem, nawet mając w drużynie Jankosa. Takiej drużyny nie byłoby łatwo skompletować, ale gdyby do tego doszło, to gralibyśmy na wysokim poziomie.
– Jaki jest cel Rogue na obecny split LEC?
– Skupiamy się na awansie do fazy play-off. To realny cel, który możemy osiągnąć. Z drużyną znamy się dobrze, graliśmy ze sobą w Ultralidze, ale styl gry, jaki w niej mieliśmy, nie sprawdzi się w LEC. Musimy zmienić mentalność i podejście do gry. W LEC przeciwnicy są po prostu lepsi, musimy dostosować nasz poziom gry do panujących warunków.
– Traktujecie Ultraligę na równi z LEC?
– Gracze z naszej drużyny w Ultralidze bardzo starają się poprawiać swoje wyniki, to widać. Część z nich ma realne szanse na granie w pierwszym składzie Rogue. Decyzję o tym, kto zagra w najbliższych meczach, podejmujemy na podstawie wyników podczas treningów. Gracze często wymieniają się na swoich pozycjach. Dbamy o to, żeby każdy był w jak najlepszej formie. Chcemy, żeby obie drużyny grały dobrze, ale to jednak LEC jest ważniejsze i bardziej prestiżowe.
– Wasze trzy ostatnie mecze zakończyły się porażkami. Przerwa przed kolejnymi spotkaniami jest dłuższa niż zwykle. Nad czym pracujecie w tym czasie?
– Chcemy poprawić podstawy gry, takie jak komunikacja. Naszą słabą stroną było wywieranie zbyt dużej presji na leśniku. Każda linia potrzebowała pomocy, a Inspired nie był w stanie gankować wszystkich linii naraz. Musimy grać z chłodniejszą głową i szanować czas dżunglera. W meczu ze Splyce zabrakło nam agresji. Nad tym też musimy popracować. Wywieranie presji w odpowiednim momencie jest kluczowe. Chodzi mi o kontrolowaną agresję. Podczas treningów gracze mają tendencję do wchodzenia w niepotrzebne potyczki, musimy to wyeliminować. W meczach ligowych zawodnicy grają ostrożniej i nie wchodzą w niepotrzebne wymiany. Jeśli usuniemy czynnik niekontrolowanej agresji, łatwiej będzie nam ocenić czy jesteśmy w dobrej pozycji do walki. Ostatnią rzeczą, jaką chciałbym poprawić, jest champion pool całej drużyny. Bohaterowie, dobrze sprawdzający się we wczesnej fazie gry, pomogliby nam utrzymać kontrolę nad rozgrywką podczas jej późniejszych faz.
– Kluczem do wygrywania w LEC jest agresja?
– To zależy od drużyny. Dla przykładu: Splyce gra defensywnie i stawia na skalowanie, a G2 cechuje się agresją i podejmowaniem ryzyka. Moim zdaniem, ten drugi styl gry jest skuteczniejszy. Chciałbym, żeby nasza drużyna również grała w podobny sposób. Ale taka taktyka jest trudniejsza, naszej drużynie brakuje jeszcze zgrania. Być może, jeśli będziemy odpowiednio trenować, to po czasie uda nam się zaadaptować do bardziej agresywnego stylu.
– Kolejnymi przeciwnikami będą Schalke i Origen. Czego spodziewacie się po najbliższych meczach?
– Na razie nie myślę nad ich stylem gry. Schalke zwykle stawia na prowadzącego, z kolei Origen – inwestuje zasoby w swoje solo linie. Origen wydaje mi się być bardziej kompletnym zespołem. Jeśli chcemy z nimi wygrać, musimy bardzo dobrze zagrać we wczesnej fazie gry, szczególnie na dolnej alei. Bardziej niż na przeciwnikach, skupiamy się na naszym własnym stylu i jego poprawie.
– Do Rogue dołączył "performance coach", Ismael Pedraza. Jaka jest jego funkcja w zespole?
– Zajmuje się psychologią sportu. Jego praca polega na analizie zachowań sportowców w sportach klasycznych, a później przeniesieniu tego do świata esportu. Na przykład wpływ różnych technik przygotowawczych na osiągane przez nich wyniki. Pomaga nam zbudować wzajemne zaufanie, które jest bardzo ważne w sportach drużynowych. Uczymy się również jak w szybki sposób podjąć odpowiednią decyzję. Z tym trenerem współpracujemy dopiero od dwóch tygodni, więc jeszcze nie da się ocenić efektów tej współpracy.
– W LEC, a wcześniej LCS, grasz już od kilku lat. Czy dalej czujesz motywację do gry i chęć rywalizacji?
– Obecnie gram chyba więcej i bardziej intensywnie niż kiedykolwiek wcześniej. Mówię nie tylko o treningach z innymi drużynami, ale też o solo kolejce. Teraz jestem dużo bardziej doświadczony, wiem w jaki sposób trenować, by trening przynosił jak najlepsze efekty. Motywacji mi nie brakuje, chciałbym wygrać obecny split. To mało prawdopodobne, ale cieszę się, że myślę o tym w ten sposób, bo dzięki temu nie tracę chęci do gry.
– W tym roku kończy ci się kontrakt z Rogue. Zamierzasz go przedłużyć?
– Z Rogue współpracuje mi się bardzo dobrze, nie mam wobec nich żadnych zastrzeżeń. Nie zastanawiałem się jeszcze nad tym. Sezon dopiero się rozpoczął, na razie staram się skupić na osiąganiu jak najlepszych wyników.
– Jankos wraz z G2 wygrał MSI. Cieszysz się z jego sukcesu?
Na pewno trochę mu zazdroszczę. Działa to na mnie motywująco, chciałbym być na jego miejscu. Z Marcinem cały czas utrzymujemy kontakt, często spotykamy się ze sobą w studiu LEC i rozmawiamy. To taka zdrowa zazdrość, która wzbudza we mnie determinację w dążeniu do zwycięstw i sukcesów.
– Jakie połączenie na dolnej alei obecnie uważasz za najsilniejsze?
– Obecna metagame jest dynamiczna. Trudno byłoby wskazać jedną kompozycję, która dominuje inne połączenia. Siła championów zależy w dużym stopniu od tego, czy da się ich w odpowiedni sposób skontrować. Gdybym miał wybrać najsilniejszych wspierających, to byłyby to Yuumi, Karma i Lux, która weszła do mety niedawno.
– Co sprawiło, że Lux stała się grywalna?
– Lux została wzmocniona już kilka aktualizacji temu, ale jej potencjał został odkryty niedawno. Gracze wszystkich drużyn byli na wakacjach, każdy musiał z powrotem przystosować się do gry na wysokim poziomie. Wszyscy starali się grać zachowawczo, a Lux jest trudną mechanicznie postacią, być może dlatego dopiero teraz widzimy ją w LEC. O jej sile świadczy bardzo mocna tarcza, którą może otoczyć swojego prowadzącego. Do tego w łatwy sposób można aktywować aftershocka, co jest bardzo przydatne podczas wymian na linii. Lux jest obecnie najczęściej wybieranym wspierającym, a do tego ma najwyższy współczynnik zwycięstw, więc statystyki potwierdzają drzemiącą w tej postaci siłę.
– Jesteś zwolennikiem częstych zmian, czy wolisz stabilną metagame?
– Zmiany cieszą mnie wtedy, kiedy wzmocnione zostają postaci, którymi lubię grać. Cieszyłem się ze wzmocnienia Karmy. Od razu podzieliłem się tą informacją z drużyną, byśmy mogli uwzględnić jej wybór w naszych treningach. Jednak w ogólnym rozrachunku jestem zwolennikiem częstszych zmian. To przysparza pracy zawodnikom, potrzeba dodatkowych treningów, żeby zaadaptować się do ewoluującej mety. Z drugiej strony, dzięki zmianom, gra staje się ciekawsza zarówno dla profesjonalnych graczy, jak i fanów, którzy oglądają nasze zmagania.
Oskar "Vander" Bogdan gra na pozycji wspierającego w Rogue. W 2013 roku dołączył do drużyny "Kiedyś Miałem Team", z którą wywalczył drugie miejsce podczas DreamHack Winter 2013. W trakcie swojej kariery grał w takich drużynach, jak: Millenium, H2k, Team ROCCAT, FC Schalke 04 czy Team Vitality.
Wywiad przeprowadzony 24.06.2019 r.