{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Nocne konkursy skoków narciarskich? W USA rywalizowano tak już... 80 lat temu
Paweł Baran /
Nie ulega wątpliwości, że skoki narciarskie największą popularnością cieszą się w Europie. W nadchodzącym sezonie 23 z 36 konkursów Pucharu Świata zostanie rozegranych przy sztucznym oświetleniu. W Stanach Zjednoczonych, gdzie ta dyscyplina nie cieszy się dużą popularnością, nocne zawody organizowano już w... 1939 roku.
Widoki na skoki #5. Przegląd wojsk rywali: Słowenia
Amerykanie potęgą w skokach narciarskich nigdy nie byli. W historii Pucharu Świata rozegrano dotychczas 986 konkursów indywidualnych i tylko trzy zakończyły się wygraną skoczka ze Stanów Zjednoczonych. Ostatnim, któremu udało się stanąć na podium, był Jim Holland. 2 grudnia 1991 roku zakończył na drugiej lokacie zawody w Thunder Bay.
Mimo braku większych sukcesów historia skoków za Oceanem jest bogata. Świadczy o tym chociażby to, że w 1939 roku rywalizowano tam już w nocy. Równo 80 lat temu, 13 listopada, na skoczni położonej nad jeziorem Boom Lake w stanie Wisconsin zainstalowano sztuczne oświetlenie.

Nadinspektor Henry Roberts z Departamentu Wody i Światła dwa dni wcześniej zlecił swoim pracownikom zainstalowanie na skoczni 500-watowych żarówek. Nie wiadomo ile lamp powstało i jak droga była ta inwestycja. Jasne jest jednak, że budowa samego obiektu kosztowała w 1934 roku... 250 dolarów. Właśnie tyle tamtejszy Brainerd Ski Club wydał na prace inżynieryjne i materiały.
Kwota ta wydaje się niesłychanie niska. Trzeba jednak pamiętać o tym, że w latach trzydziestych XX wieku nowego Forda Convertible można było nabyć już za... 750 dolarów.
W wydaniu dziennika "Star Tribune" z dnia 6 maja 1934 roku można przeczytać o tym, że skocznia Boom Lake pozwalała zawodnikom oddawać próby na odległość maksymalnie 200 stóp, czyli około 60 metrów. Trenował tam chociażby Sverre Fredheim, który dwukrotnie startował na igrzyskach olimpijskich. W 1936 roku w Garmisch-Partenkirchen zajął jedenastą lokatę, a w Sankt Moritz w 1948 roku był dwunasty.
Swoich sił próbowali tam też sportowcy uprawiający inne dyscypliny. W książce "The Origins of the Jump Shot: Eight Men who Shook the World of Basketball" autorstwa Johna Christgau można przeczytać między innymi, że w Boom Lake skoki oddawał sam Myer Skoog. W latach 1952-1954 wraz z Minneapolis Lakers sięgał po mistrzostwo NBA.
"Gdy tylko spadł śnieg, Myer zaczynał skakać. Wracał do domu z treningu koszykówki, szybko jadł, zarzucał narty przez ramię i spieszył w kierunku skoczni nad jeziorem Boom Lake, by oddać chociaż trzy lub cztery skoki przed zgaszeniem świateł" – czytamy w książce Christgau.
Jak podaje serwis "Skisrpungschanzen", w Stanach Zjednoczonych istnieje obecnie 101 skoczni (43 wyposażone w igielit), a 181 zdemontowano – w tym tę w Boom Lake. Jak widać obiektów sporo, ale sukcesów brak. Być może formą w najbliższym sezonie zabłyśnie Kevin Bickner albo inny zawodnik?