Leeds United prowadzi w rozgrywkach Championship. W poniedziałkowym meczu pucharowym z Arsenalem pokazało się ze znakomitej strony, potwierdzając swoje tegoroczne ambicje. Ważną postacią zespołu jest Mateusz Klich, który przy Elland Road odnalazł życiową formę. Znacząco pomógł mu w tym Marcelo Bielsa. Jeden z największych trenerskich wizjonerów jest na dobrej drodze, by po ponad piętnastu latach wprowadzić Leeds do Premier League.
Leeds United od lat walczy o powrót do angielskiej elity. Gdy z niej spadało, mało kto podejrzewał, że zabraknie go w niej przez ponad piętnaście lat. Powodem relegacji były postępujące problemy finansowe, które zmieniły półfinalistę Ligi Mistrzów w średniaka Championship. Na Elland Road przestały przyjeżdżać Real Madryt czy Valencia. Widzowie musieli zadowolić się bojami z Crewe Alexandra czy Rotherham.
Klub z hrabstwa West Yorkshire znalazł się w nowej rzeczywistości, nie potrafiąc wrócić na dawny poziom. Choć w 2005 roku był bliski awansu do Premier League, przegrał z Watford w finale baraży (0:3). Inne rozstrzygnięcie tego meczu mogło uratować Leeds. Szybki awans do elity, zaledwie rok po spadku, mógłby utrzymać zespół na powierzchni.
Rok później Leeds było już jednak w League One. Drugi sezon w Championship przerósł możliwości zmagającego się z ogromnym długiem klubu. Rozpoczęła się żmudna wędrówka po niższych klasach rozgrywkowych.
Choć po powrocie klubu z Elland Road do Championship co roku mówiło się o szturmowaniu strefy barażowej i możliwym awansie do Premier League, rzeczywistość szybko weryfikowała marzenia. Leeds zazwyczaj kończyło rozgrywki w połowie stawki.
Sytuacja zmieniła się po 2017 roku, kiedy klub przejął nowy inwestor. Młody, prężnie działający biznesmen z branży telewizyjnej, Andrea Radrizzani, zaczął wprowadzać swoje idee. Wykupił stadion Elland Road, przywracając go klubowi po ponad dekadzie. Zatrudnił specjalistów odpowiedzialnych za pion sportowy. W zarządzaniu klubem korzystał z modeli zaczerpniętych z biznesu. Zorganizował tournee w Mjanmie oraz podpisał umowę z katarską akademią Aspire.
Wpływał również na pierwszy zespół, zmieniając trenerów. Szukał idealnego kandydata. Z wyznaczonymi zadaniami nie poradzili sobie Thomas Christiansen i Paul Heckingbottom. Radrizzani postanowił więc zaszokować piłkarski świat.
EL LOCO
W czerwcu 2018 roku swoim projektem zainteresował Marcelo Bielsę, jednego z największych trenerskich wizjonerów ostatnich lat. Argentyńczyk, będący wzorem dla Pepa Guardioli czy Mauricio Pochettino, przejął zespół z Elland Road tuż przed rozgrywkami 2018/19. I od razu wywarł ogromny wpływ na trzynastą drużynę poprzedniego sezonu.
Nie dokonał rewolucji, dając piłkarzom szansę na rehabilitację. Z okazji skorzystał Mateusz Klich, który przypadł do gustu nowemu szkoleniowcowi. Drużyny nie opuścili znaczący gracze. Wzmocnili ją za to Barry Douglas i Patrick Bamford, od razu wskakując do pierwszego składu.
Przed rozpoczęciem rozgrywek Bielsa zdecydował się pokazać piłkarzom drugą stronę futbolu. Nakazał im zbierać śmieci przez trzy godziny. Jednym ruchem uzmysłowił swoim zawodnikom cenę, jaką często muszą ponieść kibice, by raz w tygodniu wybrać się na mecz swojego ukochanego klubu.
Zabieg podziałał. Leeds zaczęło rozgrywki piorunująco. Nie przegrało w ośmiu pierwszych meczach. Dołączyło do ligowej czołówki, stając się głównym kandydatem do awansu. Szaleństwo Bielsy zaczynało być metodą.
KLICH
Ogromną rolę w nietypowej taktyce Argentyńczyka od początku odgrywał Klich. Bielsa dotarł do niego, zmieniając jego spojrzenie na futbol. Polak od lat kojarzony był ze świetną techniką… i dość luźnym podejściem do pracy. Szczególnie na treningach. Anegdoty o jego specyficznej współpracy z Felixem Magathem przez lata były utożsamiane z brakiem rozwoju Klicha. Uznawanego przecież w czasach Cracovii za duży talent.
Klichowi szło tylko w Holandii, gdzie ze swoją specyfiką idealnie wpasowywał się w standardy Eredivisie. Grał efektownie i długo utrzymywał się przy piłce. Miał czas na podanie, nie bojąc się siłowego starcia z rywalem. Transfer do Championship wywrócił jego piłkarską karierę do góry nogami.
Przed erą Bielsy w Leeds rozegrał zaledwie dziesięć spotkań. Był jednym z graczy, którzy mieli opuścić Ellan Road przed sezonem 2018/19. Nowy trener dostrzegł w nim coś więcej i dał mu szansę. Klich zagrał we wszystkich meczach rozgrywek, strzelając dziesięć goli i ośmiokrotnie asystując.
Nie tylko kreował, ale i odbierał piłkę. Grał od bramki do bramki, uczestnicząc w większości akcji zespołu. Świetnie odnajdował się w kombinacjach pod polem karnym rywala, nie gorzej radząc sobie pod własną szesnastką. Był kluczowym graczem.
STYL
Choć Leeds, grało fenomenalnie, nie awansowało do Premier League. Prowadziło przez większość sezonu, tracąc rezon w końcówce. Przegrało trzy z czterech ostatnich spotkań i spadło z miejsca premiującego bezpośrednim awansem. O promocję walczyło więc w barażach. W nich uznało wyższość Derby County. Przyszłoroczne plany musiało przesunąć na sezon 2019/20.
W nowych rozgrywkach nie zmieniło swojego stylu. Wciąż gra zgodnie ze strategią Bielsy. Chce jak najszybciej przenosić akcje na połowę rywala. Nie robi tego jednak prymitywnie, w myśl znanej z Championship zasady kopnij i biegnij. Zaczyna grę od bramki, wymieniając piłkę na własnej połowie. Gra w formacji 4-1-4-1, która w trakcie meczu przechodzi w charakterystyczne dla Bielsy 3-3-1-3.
Defensywny pomocnik, Kalvin Phillips, schodzi między dwóch środkowych obrońców, wypuszczając bocznych defensorów na ofensywne pozycje. Środek pola zabezpiecza jeden ze środkowych pomocników, a Klich gra wyżej od niego. W ataku środkowy napastnik Bamford wspierany jest przez dwóch schodzących do centralnych sektorów skrzydłowych, którzy zostawiają boczne przestrzenie dla szarżujących bocznych obrońców.
Leeds gra błyskawicznie. Kilka podań na własnej połowie ma pomóc w znalezieniu luki w ustawieniu rywala. Ciągły ruch zawodników ofensywnych i wspomagających ich bocznych obrońców rozrywa defensywę przeciwnika, otwierając korytarze do podań.
Zespół Bielsy stara się grać pionowo, rezygnując z długiego rozgrywania w okolicach linii środkowej. Wymienia kilka podań pod własną szesnastką, po czym przenosi ciężar gry na połowę rywala. Piłka ma jak najszybciej znaleźć się pod bramką rywala. To tam Leeds może wykorzystać swoje techniczne umiejętności, szybko rozgrywając piłkę na jeden kontakt.
W przeciwieństwie do poprzedniego sezonu, w tegorocznych rozgrywkach znakomita gra ofensywna idzie w parze ze skuteczną obroną. Leeds jest drugą najlepiej broniącą drużyną Championship.
Ich styl gry nie wybacza jednak błędów. Wysoki pressing i ofensywne szarże obrońców wymagają znakomitego przygotowania fizycznego. Tym bardziej, że tuż po stracie piłki trzeba doskoczyć do rywala, a później wrócić na swoją pozycję.
Być może właśnie intensywność, nie dająca graczom chwili odpoczynku, była powodem zeszłorocznej klęski Leeds. Klub z Elland Road w pięciu ostatnich meczach sezonu 2018/19 przegrywał z teoretycznie słabszymi rywalami, trwoniąc przewagę wypracowaną w całym sezonie.
Podobnie wyglądało to w poniedziałkowym meczu Pucharu FA. Leeds znakomicie zaczęło mecz, tłamsząc Arsenal w pierwszej połowie. Po przerwie oddało jednak inicjatywę drużynie Mikela Artety. Choć przegrało 0:1, potwierdziło swoje aspiracje. Przekonało miliony widzów, że jest gotowe do gry w Premier League. Jeśli tylko wytrzyma narzucone przez siebie tempo, osiągnie to już w tym sezonie.