Najlepsi piłkarze świata to grupa, która zarabia wielkie kokosy. Leo Messi i Cristiano Ronaldo nie mogą poszczycić się jednak mianem najbogatszych futbolistów. Numerem jeden jest... gracz rezerw Leicester City, Faiqa Bolkiaha, siostrzeniec sułtana Brunei i syn księcia, który zasłynął z kolekcji pięciu tysięcy aut, czterdziestoosobowego haremu i luksusowych jachtów o nazwach, których nie powstydziłby się Hugh Hefner.
Brunei to – obok Omanu – jeden z dwóch sułtanatów świata. Po raz ostatni o kraju ze stolicą w Bandar Seri Begawan zrobiło się głośno w 2019 roku, gdy tamtejszy władca, Hassanal Bolkiah wprowadził karę śmierci za stosunki homoseksualne. Po protestach w kraju wprowadzono moratorium na wykonywanie tej kary, gejom i lesbijkom grożą jednak chłosta i wieloletni pobyt w więzieniu. Mimo moratorium mówi się, że sułtan w ostatnich latach znacząco się zradykalizował. Ba, stał się islamskim fundamentalistą. Zupełnie inaczej było podczas początków jego panowania, które rozpoczęło się w 1968 roku, po niespodziewanej abdykacji ojca, Omara Ali Saifuddena III.
Hassanal szybko obrósł w piórka i zaczął żyć w niewyobrażalnym luksusie. Mógł sobie na to pozwolić – dzięki olbrzymim zapasom ropy przywódca Brunei aż do lat dziewięćdziesiątych był najbogatszym człowiekiem świata. Wyprzedził go dopiero Bill Gates. Wielomiliardowy majątek państwa zaczynał się uszczuplać – trudno by tak nie było, jeśli sułtan kupił pięćset Rolls-Royce’ów. W 1990 roku w garażach w Bandar Seri Begawan znajdowała się połowa wszystkich sprzedanych aut tej marki. Z okazji uzyskania pełnej niepodległości od Wielkiej Brytanii w 1984 roku postawił pałac wart 600 milionów dolarów, składający się z... 1778 pokoi, 57 łazienek i sali tronowej z tronem wykonanym ze złota. Do pałacu Istana Nurul Iman sułtan zdecydował zakupić dzieła sztuki – w tym między innymi słynny obraz Renoire’a "Dziewczynki przy pianinie", o wartości 70 milionów dolarów. Ale skoro sułtan prywatnym samolotem kupionym za pół miliarda lata do Londynu do ulubionego fryzjera, któremu za usługę płaci 20 tysięcy, nic w tym dziwnego.
Choć trudno to sobie wyobrazić sułtan pełniący jednocześnie rolę premiera państwa, ministra obrony narodowej, handlu i spraw zagranicznych kraju wcale... nie był najbardziej luksusowo żyjącym mężczyzną w kraju. Zdecydowanie przebił go jego brat. Jefri Bolkiah, a właściwie Pengiran Digadong Sahibul Mal Pengiran Muda Jefri Bolkiah ibni Al-Marhum Sultan Haji Omar Ali Saifuddien Sa'adul Khairi Waddien urodził się osiem lat po Hassanalu i od małego zazdrościł mu bycia następcą tronu. Luksusów nie musiał, bo sam w nie opływał, ale gdy został ministrem finansów, zapragnął mieć więcej od brata. Jefri zdefraudował prawie 15 miliardów dolarów z państwowego budżetu. Wydał je na... pięć tysięcy samochodów, w tym takie perełki jak pięć bolidów F1 McLarena, jedyne dwa okazy Ferrari 456 GT Sedan czy jedyny na świecie Mercedes-Benz CLK-GTR z kierownicą po prawej stronie. Każdy zakup Jefri... testował ze starszym bratem, ścigając się nocami po ulicach stolicy. Tylko ubytku w budżecie państwa Hassanal nie widział albo nie chciał zauważyć. Aż do 1998 roku.
Wtedy dowiedział się, że brat z kasy Brunei opłacał swój harem, składający się z aż czterdziestu kobiet. Wśród nich była między innymi Miss Kalifornii z 1992 roku czy Jillian Lauren, która w 2010 roku zdecydowała się opisać historię haremu w książce pod tytułem "Some Girls. My Life in Harem". – Książę utrzymywał czterdzieści kobiet, pił morze alkoholu, co w Brunei jest zakazane i każdego dnia przychodził do nas w nowym garniturze – opowiadała po publikacji książki. Rząd Brunei wszystkiemu zaprzeczył, faktem było jednak, że Jefri znalazł się na cenzurowanym. Nie pomogły w tym także trzy zakupione jachty o wdzięcznych nazwach: "Tits", "Nipple 1" i "Nipple 2" i zorganizowanie prywatnego koncertu Michaela Jacksona za 17 milionów dolarów.
Oficjalnie powodem zwolnienia księcia z funkcji ministra finansów Brunei była nieumiejętność poradzenia sobie z krachem na rynku ropy naftowej w roku 1998. Jefri został także posądzony o przywłaszczenie sobie 14,8 miliarda dolarów, ale do procesu nie doszło. Zamiast tego, w zamian za spokojną rezydenturę w rodzimym kraju, książę-playboy przekazał znaczną część swoich kosztowności na rzecz skarbu państwa. Wszystko zostało więc w rodzinie. I to jej mógł poświęcić się książę.
W roku odebrania teki ministra księciu Jefriemu urodził się jego syn, Faiq, który od małego miał jedno marzenie – zostać piłkarzem. Pieniądze szczęścia nie dają, ale marzenia pomagają spełniać – i tak też się stało w przypadku siostrzeńca sułtana. Za młodu został on wysłany do Anglii, by uczyć się w jednej ze szkół. W niej dołączył do drużyny piłkarskiej, tam zaś wypatrzyli go skauci Southampton. Po czterech latach w akademii przyszedł czas na pobyt w Arsenalu. Tajemnicą poliszynela było to, że Bolkiah zamiast pobierać pieniądze za grę... sam płacił Kanonierom za jej możliwość.
Tak samo było w Chelsea, w której Brunejczyk występował przez dwa lata. – Nie dało się być w bardziej profesjonalnym klubie. Wcześniej łączyłem naukę z treningami, w Chelsea postawiłem tylko na piłkę nożną. Nie byłem jednak w stanie podpisać tam kontraktu, bo byłem za młody. To jednak nie było dla mnie problemem – szczerze przyznał w rozmowie z radiem Progresif. Kontrakt podpisał dopiero z Leicester City. Wtedy też media zainteresowały się rodzinnymi konotacjami zawodnika. W angielskiej prasie śmiano się, że jego wartość na portalu transfermarkt.de została źle oszacowana i powinna wynosić... 20 miliardów dolarów. Taką fortunę po defraudacjach brata przypisuje się bowiem sułtanowi Hassanalowi, którego piłkarz... jest ulubieńcem. I to mimo wybryków ojca. Według mediów część fortuny sułtana została przepisana młodzieńcowi, który rzekomo ma być dużo bardziej powściągliwy w wydatkach aniżeli ojciec. Rzekomo.
World’s Richest Footballer Faiq Bolkiah 19-year-old Worth Over $20Billion https://t.co/F0QkBoZSik pic.twitter.com/MYarjQAHEP
— Unilag Elite (@Unilagelite) January 24, 2018
– Chcę żeby rodzina była ze mnie dumna, wiem, że tata i wujek stoją za mnie murem. Jestem pierwszym Brunejczykiem grającym na tak wysokim poziomie. Chcę też sprawić, by i inni w moim kraju byli ze mnie dumni – przyznał w 2018 roku Bolkiah junior, który nie przebierał w słowach opowiadając o poziomie futbolu w rodzinnym kraju, w którym mieszka mniej niż pół miliona mieszkańców. – W Brunei piłka jest na niskim poziomie, bo gdy nie żyje się tylko piłką, nie da się zajść daleko. Wiem jednak jak doprowadzić zawodników na coraz wyższy poziom – stwierdził.
Trudno jednak żyć piłką, gdy w przeciwieństwie do Faiqa ma się problemy z finansami. Bezrobocie w Brunei wynosi prawie dziesięć procent, a wskaźniki PKB na osobę, choć na pierwszy rzut oka wysokie, po odjęciu fortuny Bolkiahów spadają na łeb, na szyję. Dość powiedzieć, że w Super Lidze Brunei zwycięzca rozgrywek wygrywa do podziału czek na 14 tysięcy dolarów brunejskich – równowartość 10 tysięcy dolarów. Jefri wydawał więcej na jeden podwieczorek.
W Leicester Faiq zagrał w pięciu meczach młodzieżowej Ligi Mistrzów sezonu 2016/2017. Wszystkie przegrał. Potem znajdował się w kadrze, ale nie występował. Ostatni oficjalny występ zaliczył w 2018 roku w barwach reprezentacji Brunei podczas meczu z Timorem Wschodnim. Według wszystkich statystyk zawodnik, który przed debiutem otrzymał opaskę kapitańską zagrał jak dotąd w sześciu meczach i strzelił gola w meczu z Laosem.
67' GOAL! #Brunei captain Faiq Jefri Bolkiah pulls one back with a penalty. #Laos still lead 3-2 #AFFSuzukiCup pic.twitter.com/eGd6g4wGVd
— AFF Suzuki Cup (@affsuzukicup) October 21, 2016
Kiedyś do polskiej ligi dzięki znajomościom trafił Fabian Burdenski, którego ojciec zainwestował w Koronę Kielce. Trudno wyobrazić sobie, by gracz rezerw Leicester był gorszy od pomocnika, który wcześniej kopał w czwartej lidze niemieckiej. A fortuna, jaka stoi za Bolkiahem może kusić. Sprowadzenie przez Lechię Egy’ego Maulany Vikri zrobiło boom na gdański klub w Indonezji. Może któryś z naszych klubów powinien pójść za ciosem? Brunejczyków co prawda nie jest wielu, lecz w tym przypadku liczy się jednostka. I jej pieniądze.