| Piłka nożna / Hiszpania

Więcej niż brak szacunku. Barcelona bez Leo Messiego stoi na skraju przepaści

Luis Suarez i Leo Messi (fot. Getty Images)
Leo Messi i Luis Suarez mają odejść z FC Barcelona (fot. Getty Images)

Od feralnego 14 sierpnia i kompromitacji totalnej FC Barcelona z Bayernem Monachium nie minęły dwa tygodnie. Tyle wystarczyło, żeby przez Camp Nou przeszła rewolucja. Stary zespół przestał istnieć. W Katalonii twierdzą, że nie ma piłkarzy większych niż klub. Być może, są za to więksi od słabych prezesów – odejście Leo Messiego i Luisa Suareza to czubek góry lodowej, pod taflą skrywa się wizja katastrofy absolutnej...

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

O odejściu Messiego z różną częstotliwością pisano od około dekady. Temat wracał jak bumerang co dwa lub trzy lata, zawsze wtedy, gdy Argentyńczyk domagał się podwyżki. Taktyka agenta była skuteczna, bo za każdym razem napastnik dostawał nową umowę, strony się rozchodziły, a Leo był zadowolony także z ukrytego smaczku przedłużonego kontraktu – przebijał się na pensje z Cristiano Ronaldo z Realu Madryt.

Zastrzyki, serwetka, legenda. Kto zawdzięcza więcej? [SONDA]

Czytaj też

fot. Getty

Zastrzyki, serwetka, legenda. Kto zawdzięcza więcej? [SONDA]

Decyzja Messiego nie przyszła nagle, rosła w czasie wraz z kolejnymi rozczarowaniami w Barcelonie. Cele przed sezonem były jasne – były wielkie transfery, mają więc być wielkie sukcesy. Nic z tego nie wyszło i choć działacze chcą przekonać napastnika do pozostania, raczej nie będzie to możliwe. Czynniki osobiste i własna wola to tylko część pełnego obrazu w sprawie, odejście Argentyńczyka to ostatni akt tragedii, która nie trwała od dwóch tygodni, ale od lat.

Przeszłość przeciw legendom

Marketingowa maszyna wytworzyła obraz Barcelony jako klubu, który opiera się na swoich, stawia na wychowanków, okazuje im niezbędny szacunek, budując model sportowy i marketingowy w oparciu o wartości immanentne dla historii drużyny. Rzeczywistość nigdy nie stała jednak po stronie legend – w praktyce rzadko, szczególnie w XXI wieku, kończyły karierę na Camp Nou.

Tylko jeden z symboli wielkiej Barcelony ostatniego dwudziestolecia spędził całą karierę w klubie – był nim Carles Puyol. Inny los spotkał pozostałe legendy: Xavi Hernandez zawiesił buty na kołku w Al-Sadd, a Andres Iniesta wciąż gra w Visselu Kobe. To samo spotkało gwiazdy spoza szkółki – po szczycie formy z Camp Nou szybko odeszli Ronaldinho, Rivaldo czy Dani Alves. A teraz do listy dołączą lub mogą dołączyć kolejni: Sergio Busquets, Messi i Suarez. Nadzieję na udany koniec w Katalonii budzi jeszcze Gerard Pique.

Krótko mówiąc, odejście Messiego i Suareza nie jest żadnym novum w historii klubu. Miało być inaczej, szczególnie w wypadku tego pierwszego, ale zakończenie kariery na Camp Nou nie byłoby dla Barcelony normą, tylko wyjątkiem od reguły. Tendencja jest stała, dotyczy kadencji różnych prezesów, ale obecny wypadek jest szczególnie jaskrawy – tak źle jak za czasów Josepa Marii Bartomeu nie było od bardzo, bardzo dawna.

Katalończyk w bardzo prosty sposób pokazał, jak szybko zrazić do siebie dwie wielkie futbolowe nacje. Zaczął od Urugwaju i Suareza, choć obrazy dokonał nie prezes bezpośrednio, ale nowy trener Ronald Koeman. Holender przekazał plany zawodnikowi przez telefon – nie widzi go w zespole w przyszłym sezonie i chce, żeby odszedł. Problemem nie jest sama decyzja, tylko okoliczności i osoba, co do której zostały wypowiedziane. "El Pistolero" nie jest kolejną "dziewiątką" na Camp Nou, to trzeci najlepszy strzelec w historii klubu, bez którego osiągnięcie wielu sukcesów z ostatniej dekady nie byłoby możliwe.

Falę krytyki w Urugwaju wzmaga to, że jeszcze przed kilkoma dniami Suarez deklarował chęć pozostania w Barcelonie kosztem własnej pozycji w zespole. – Mogę być rezerwowym, nie mam z tym problemu – mówił. I problemu, pod kątem czysto sportowym, nie powinien mieć z tym zespół – w ostatnim sezonie był drugim najlepszym ofensywnym piłkarzem w drużynie po Messim. Inną kwestią jest to, czy za chęcią pozostania kryłaby się też chęć obniżki zarobków, bez której nie mogłoby być o tym mowy. Nadal, można było przynajmniej zapytać, a w razie braku zgody przekazać trudną decyzję – w ten sposób twarz zostałaby zachowana, a kibice łatwiej mogliby zrozumieć, dlaczego napastnik odchodzi.

Straty wizerunkowe w niewielkim, lecz bogatym w piłkarskie talenty Urugwaju są znaczne. Katalońska prasa rozpoczęła poszukiwania następcy Suareza, padło nazwisko Maxiego Gomeza z Valencii, ale transferu nie chcą w ojczyźnie. Nie chcą, żeby następny lider reprezentacji zmagał się z działaczami, którzy mogą potraktować go tak jak poprzednika.

Zastrzyki, serwetka, legenda. Kto zawdzięcza więcej? [SONDA]

Czytaj też

fot. Getty

Zastrzyki, serwetka, legenda. Kto zawdzięcza więcej? [SONDA]

Protest pod Camp Nou. Kibice chcą pozostania Messiego

Czytaj też

Kibice Barcelony (fot. Twitter)

Protest pod Camp Nou. Kibice chcą pozostania Messiego

Jak widzi to Messi? Jak widzi to Barcelona?

Po Urugwaju przyszedł czas na Argentynę, choć w tym wypadku wojnę formalnie wytoczył sam piłkarz. We wtorek do biur FC Barcelona trafił – zupełnie normalna forma składania oświadczenia woli w Hiszpanii – faks. Messi przekazał, że chce skorzystać z klauzuli odejścia i opuścić zespół. Kilka dni wcześniej coś podobnego, choć w lżejszych słowach brzmiących "widzę siebie raczej poza klubem niż w nim", usłyszał Koeman.

Sprawa klauzuli ma dwa oblicza. Pierwsze dotyczy kwestii formalnych i prawnych. Faktycznie klauzula odejścia w kontrakcie miała obowiązywać do 10 czerwca (pojawiają się także informacje o końcu maja lub czerwca), więc Argentyńczyk nie może z niej skorzystać. Z drugiej strony kontrakt podpisywano w 2017 roku, kiedy nikt nie spodziewał się żadnej pandemii, zawieszonych rozgrywek i przedłużonego sezonu. Cel umieszczenia zapisu był jasny – piłkarz mógł opuścić Barcelonę z własnej woli po każdym sezonie i otrzymywał krótki czas na zastanowienie. W praktyce więcej niż prawdopodobne, że sąd przychyli się do jego wniosku, inaczej zresztą prawnicy nigdy nie doradziliby mu, aby przesłał faks o takiej treści do biur.

Drugi aspekt dotyczy meritum i odpowiedzi na pytania – dlaczego Messi chce odejść i z jakiego powodu Barcelona nie chce mu na to pozwolić? Sprawa dla Argentyńczyka jest jasna: kolejne rozczarowanie udowodniło mu, że na Camp Nou nie zapewnią mu drużyny będącej w stanie wygrać Ligę Mistrzów, z kolei to on jako twarz klubu staje się też symbolem porażki. Kiedy doświadczył czegoś podobnego w Argentynie, tymczasowo zrezygnował z występów w kadrze. Sprawa w Katalonii jest podobna. Co roku miał możliwość odejścia, dlaczego więc nie miałby skorzystać z niej teraz? Tym bardziej że w razie końca jego umowy w 2020 roku, raczej na pewno musiałby podpisać do niej aneks, żeby dokończyć sezon w drużynie.

Motywy piłkarza są proste, ale klubu także. W 2017 roku prezes stanął pod presją – brak nowego kontraktu dla Messiego byłby wówczas ogromnym problemem. Ten nie chciał go podpisać, nie zamieściwszy w nim wiadomej klauzuli. Gdyby sezon skończył się tak jak planowano, bez pandemii i zawieszeń, Barcelona nie mogłaby nic zrobić. Nowe terminy sprawiły, że pojawiła się możliwość, cień nadziei na zatrzymanie gwiazdy. To ostatnia szansa dla Bartomeu, aby zachować resztki wizerunku w tej sprawie, nic dziwnego, że się jej chwycił.

W praktyce zapis o klauzuli odejścia jest oznaką słabości zarządu Barcy. Klub uznawany za jeden z największych, przez wielu za największy, na świecie wiąże się ze swoją gwiazdą, płaci jej ponad 50 milionów euro rocznie, daje możliwość corocznego opuszczenia zespołu zupełnie za darmo... To ruch więcej niż ryzykowny. Faktyczna klauzula wykupu wynosząca 700 milionów euro jest niemożliwa do uiszczenia dla kogokolwiek ze względu na zasady Finansowego Fair-Play. Bartomeu od początku musiał jednak liczyć się z tym, że nie dostanie ani grosza za legendę numer jeden w historii Camp Nou. Wygrany tamtej umowy był jasny od samego początku.

Niewykluczone, że obie strony do zgody przekona czas. Okienko transferowe będzie otwarte jeszcze długo, ale rozwiązanie sporu na drodze sądowej może zabrać zbyt wiele, aby Messi mógł opuścić klub za darmo. Kłopot w tym, że ugody nadal nie chce Barcelona. Argentyńczyk miał zostać wyceniony na przynajmniej 222 miliony euro... Przy końcu umowy za rok, 33-letnim piłkarzu, który nie chce zostać na Camp Nou, to delikatnie mówiąc, zbyt wygórowane wymagania. Tym bardziej że gwiazdę w takiej sytuacji nie można, tylko trzeba sprzedać.

Protest pod Camp Nou. Kibice chcą pozostania Messiego

Czytaj też

Kibice Barcelony (fot. Twitter)

Protest pod Camp Nou. Kibice chcą pozostania Messiego

Messi idzie na wojnę z Barceloną! Zwrócił się do FIFA

Czytaj też

Leo Messi (fot. Getty)

Messi idzie na wojnę z Barceloną! Zwrócił się do FIFA

Na skraju finansowej przepaści

W cieniu sprawy pozostaje ekonomia, daleko wykraczające poza same umowy gwiazd. To prawda, że Messi, Suarez i reszta piłkarzy, którzy mają odejść z Camp Nou, zarabiają razem ogromne pieniądze. Ogólnie rzecz biorąc, Barcelona z ponad miliardowego budżetu przeznacza na pensje dla piłkarzy około 600 milionów euro (łączny koszt z opodatkowaniem itd.). Z tego powodu w trakcie pandemii, kiedy braki w budżecie tylko do końca lipca szacowano na 200 milionów euro, działacze byli zmuszeni obciąć wypłaty zawodników do 30 procent, a ostatnio poprosić o wykonanie kolejnego takiego ruchu. Na to szczególnie źle miał także zareagować Argentyńczyk.

Straty związane z pandemią koronawirusa są generowane w wielu miejscach. Zamknięto chociażby klubowe muzeum, które w 2019 roku przyniosło 58 milionów euro zysku. Na 15 milionów euro zaległych wypłat wciąż czeka La Masia, a Barcelona przestała pozyskiwać pieniądze z dni meczowych. Według raportu "Football Money League" firmy Deloitte w 2019 roku Camp Nou wniosło do budżetu prawie 160 milionów euro.

Dalej, klub najwięcej pieniędzy w 2019 roku zarobił na marketingu opartym przede wszystkim o światowego kibica. W ten sposób do Barcelony wpłynęło 383,5 miliona euro – jak bardzo zmieni się ta kwota, kiedy w zespole zabraknie symbolu numer jeden i prawdopodobnie najlepszego piłkarza w historii? W ciągu trzech lat Katalończycy stracili przewagę na trzech południowoamerykańskich rynkach, przed Urugwajem i Argentyną wraz z odejściem Neymara padła ogromna, ponad dwustumilionowa, Brazylia.

Kolejnym aspektem, obecnym jeszcze przed pandemią, jest dług klubu, który według wiceprezesa Jordiego Cardonera obecnie ma wynosić od 460 do 470 milionów euro. Barcelona spłaca go oczywiście na raty, ale choćby jednosezonowe problemy z dopięciem budżetu, sprawiają, że wpłacane transze stają się dużo bardziej obciążające. Właśnie z tego powodu działacze byli zmuszeni prosić piłkarzy o obcięcie pensji.

Trzecim głównym źródłem dochodów dla klubu są pieniądze pozyskiwane z odsprzedaży praw telewizyjnych. W ten sposób do Barcelony trafiło w 2019 roku prawie 300 milionów euro. Tutaj odejście wielkich gwiazd może mieć największe znaczenie – w ostatnich sezonach zespół bez Messiego na boisku grał jak ligowy przeciętniak. Jeśli to się potwierdzi i powtórzy się na przykład scenariusz z sezonu 2002/03, kiedy Katalończycy zajęli dopiero szóste miejsce w La Lidze, wpływy znacznie się zmniejszą. Pieniądze uzyskiwane za grę i pokazywanie się w Lidze Mistrzów i Lidze Europy są diametralnie różne. Wystarczy jedna wpadka, aby poważnie naruszyć budżet.

Obniżenie poziomu sportowego w takim wypadku automatycznie uderza też we wpływy z marketingu. Winę za taki stan rzeczy ponosi przede wszystkim dyrekcja – Barcelona byłą na szczycie od 2008 roku, to jeden z najpopularniejszych klubów świata, jeśli zarządzano nim w taki sposób, że sezon zapaści, może doprowadzić do ruiny finansowej, to nic innego jak czysty pokaz niekompetencji prezesa i jego współpracowników, a przecież zarabiano na sprzedażach, na jednej nawet 222 miliony euro.

Nie trzeba sięgać daleko, aby znaleźć futbolowego giganta, którego szybko dosięgła degrengolada. Jeszcze w 2007 roku AC Milan wygrywał Ligę Mistrzów, teraz jego bohaterem jest 38-letni Zlatan Ibrahimović, a wielkim sukcesem byłby sam awans do elitarnych europejskich rozgrywek. O posiadaniu wielkich piłkarzy nie ma mowy, o ich ściąganiu tym bardziej. Barcelona nie musi iść tą samą drogą, ale początek końca ery Messiego został rozegrany w najgorszy możliwy sposób, choć legenda nadal może przecież odejść za darmo...

Messi idzie na wojnę z Barceloną! Zwrócił się do FIFA

Czytaj też

Leo Messi (fot. Getty)

Messi idzie na wojnę z Barceloną! Zwrócił się do FIFA

Zobacz też
Ancelotti skazany na więzienie! Siedzieć jednak raczej nie pójdzie
Carlo Ancelotti (Fot. Getty)

Ancelotti skazany na więzienie! Siedzieć jednak raczej nie pójdzie

| Piłka nożna / Hiszpania 
Hiszpanie są przekonani: rola Szczęsnego się zmieni
Wojciech Szczęsny (fot. Getty)
polecamy

Hiszpanie są przekonani: rola Szczęsnego się zmieni

| Piłka nożna / Hiszpania 
Ter Stegen na wylocie z Barcy! Może zagrać z innym Polakiem
Marc-Andre ter Stefen (fot. Getty)

Ter Stegen na wylocie z Barcy! Może zagrać z innym Polakiem

| Piłka nożna / Hiszpania 
Urbański zagra w Hiszpanii? Jest po rozmowie z dyrektorem
Kacper Urbański może trafić do Hiszpanii (fot. Getty Images)

Urbański zagra w Hiszpanii? Jest po rozmowie z dyrektorem

| Piłka nożna / Hiszpania 
Niemieckie media alarmują. Wszystko przez Szczęsnego
Marc-Andre ter Stegen i Wojciech Szczęsny (fot. Getty)

Niemieckie media alarmują. Wszystko przez Szczęsnego

| Piłka nożna / Hiszpania 
Pojedynek Szczęsny–ter Stegen w Barcelonie?
Wojciech Szczęsny, Marc-Andre ter Stegen (fot. Getty Images)

Pojedynek Szczęsny–ter Stegen w Barcelonie?

| Piłka nożna / Hiszpania 
Polski piłkarz może trafić do ligi hiszpańskiej
Jakub Kałuziński (fot. Getty Images)

Polski piłkarz może trafić do ligi hiszpańskiej

| Piłka nożna / Hiszpania 
Przyszłość Szczęsnego wyjaśniona! Jest oficjalny komunikat
Wojciech Szczęsny (fot. Getty Images)

Przyszłość Szczęsnego wyjaśniona! Jest oficjalny komunikat

| Piłka nożna / Hiszpania 
Real naciska na La Liga. Chce zmiany terminu meczu
Piłkarze Realu Madryt (fot. Getty Images)

Real naciska na La Liga. Chce zmiany terminu meczu

| Piłka nożna / Hiszpania 
Koniec wakacji Szczęsnego. Nowy kontrakt już czeka!
Wojciech Szczęsny jeszcze w tym tygodniu ma podpisać kontrakt z Barceloną (fot. Getty)

Koniec wakacji Szczęsnego. Nowy kontrakt już czeka!

| Piłka nożna / Hiszpania 
tabela
Tabela
La Liga EA Sports
 
Drużyna
M
+/-
Pkt
1
Alaves
Alaves
0
0
0
2
Athletic Bilbao
Athletic Bilbao
0
0
0
3
Atletico Madryt
Atletico Madryt
0
0
0
4
Celta Vigo
Celta Vigo
0
0
0
5
Elche CF
Elche CF
0
0
0
6
Espanyol
Espanyol
0
0
0
7
FC Barcelona
FC Barcelona
0
0
0
8
Getafe CF
Getafe CF
0
0
0
9
Girona FC
Girona FC
0
0
0
10
Levante UD
Levante UD
0
0
0
11
Mallorca
Mallorca
0
0
0
12
Osasuna
Osasuna
0
0
0
13
Rayo Vallecano
Rayo Vallecano
0
0
0
14
Real Betis
Real Betis
0
0
0
15
Real Madryt
Real Madryt
0
0
0
16
Real Oviedo
Real Oviedo
0
0
0
17
Real Sociedad
Real Sociedad
0
0
0
18
Sevilla FC
Sevilla FC
0
0
0
19
Valencia CF
Valencia CF
0
0
0
20
Villarreal CF
Villarreal CF
0
0
0
Rozwiń
Polecane
Najnowsze
Zrobiła to! Iga Świątek w finale Wimbledonu!
pilne
Zrobiła to! Iga Świątek w finale Wimbledonu!
| Tenis / Wielki Szlem 
Iga Świątek (fot. Getty)
HRM Racing triumfuje w Gdyni!
fot. materiały prasowe
nowe
HRM Racing triumfuje w Gdyni!
| Inne / Polska Liga Żeglarska 
Gumny po powrocie do Lecha: piłkarze są tu lepsi niż kiedyś
Robert Gumny wrócił po pięciu latach do Lecha Poznań (fot. PAP)
tylko u nas
Gumny po powrocie do Lecha: piłkarze są tu lepsi niż kiedyś
Radosław Laudański
Radosław Laudański
Oficjalnie! Hitowa walka Inoue potwierdzona
W maju w Las Vegas Naoya Inoue pokonał przez TKO w 8. rundzie Ramona Cardenasa, choć leżał na deskach (fot. Getty Images)
Oficjalnie! Hitowa walka Inoue potwierdzona
Mateusz Fudala
Mateusz Fudala
Świetny początek Polaków na el. ME!
Polscy siatkarze (fot. CEV)
Świetny początek Polaków na el. ME!
| Siatkówka / Reprezentacja 
Kiedy finał KMŚ 2025? Relacja z Chelsea – PSG na żywo w TVP!
Kiedy finał KMŚ 2025? Relacja z Chelsea – PSG na żywo w TVP! (fot. Getty)
Kiedy finał KMŚ 2025? Relacja z Chelsea – PSG na żywo w TVP!
| Piłka nożna 
Rok temu odpadła w... kwalifikacjach. Teraz zagra w finale!
Amanda Anisimova awansowała do finału Wimbledonu (fot. Getty).
Rok temu odpadła w... kwalifikacjach. Teraz zagra w finale!
| Tenis / Wielki Szlem 
Do góry