Brazylijczycy postanowili wybrać najlepszego siatkarza w historii swojego kraju. Wybór padł na czterdziestoczteroletniego mieszkańca Polski, który tylko ze względu na pandemię przebywa tymczasowo w ojczyźnie.
Mistrz olimpijski i dubeltowy srebrny medalista. Trzykrotny mistrz świata i współautor dwóch triumfów Brazylii w Pucharze Świata. Aż ośmiokrotny (!) zwycięzca Lig Światowej. Nie wspominając już o pozostałych tytułach, wywalczonych w rozgrywkach kontynentalnych. Niejaki Gilberto Amauro Godoy Filho, zdecydowanie lepiej znany jako Giba, mógłby udekorować trofeami niejedną ścianę w swoim domu. Kilka dni temu doszedł mu kolejny laur, już nie z kruszcu, ale także niezwykle cenny. Bo przyznany przez kibiców.
Nie wiem dlaczego akurat teraz Globo Esporte zdecydowało się przeprowadzić plebiscyt na najlepszego siatkarza w historii Brazylii, ale to nieistotne. Zważywszy na imponująca listę kandydatur wybór nie mógł być – teoretycznie – sprawą łatwą, a jednak taką się okazał. Wynik nie pozostawił wątpliwości: aż 48% głosujących wskazało na Gibę. I trudno to nazwać jakimkolwiek zaskoczeniem.
Stosunkowo niewysoki (192 cm) przyjmujący miał olbrzymi udział w największych sukcesach ekipy Canarinhos od końca lat 90-tych do początku drugiej dekady XX wieku. Bardzo szybko stał się liderem reprezentacji. Pamiętam doskonale, jak przyjechał do Katowic w 1998 roku na pierwsze w historii Ligi Światowej mecze w Polsce. Nie miał wówczas jeszcze 22 lat, a już zdecydowanie wyróżniał się na tle kolegów z drużyny. W kolejnych latach zaczął być traktowany już wręcz jako symbol brazylijskiej siatkówki. Apogeum kariery przeżył w 2004 roku w Atenach, prowadząc Brazylię do drugiego w historii olimpijskiego złota. Ale w kolejne lata wcale nie były chudsze. Wspaniałą karierę zakończył w 2014 roku, w wieku niemal 38 lat, z których 23 poświęcił na sport. Często nazywany jest, nieoficjalnie, najlepszym zawodnikiem w historii nie tylko brazylijskiej, ale nawet światowej siatkówki.
Pierwsze miejsce dla Giby w brazylijskim plebiscycie nie jest niespodzianką, ale drugie już tak. Zajął je Sergio Dutra Santos, czyli Serginho. Dlaczego tak to oceniam? Bo niezwykle rzadko się zdarza, by w tego typu zestawieniach tak wysoko plasował się libero. Fakt, że znakomity, dwukrotny mistrz olimpijski, uważany przez wielu ekspertów za "wzorzec z Sevres" na tej pozycji. Ale jednak "tylko" libero, którego roli zwykle się nie docenia. Najwyraźniej jednak brazylijscy fani siatkówki nie poddają się głównemu nurtowi i bardzo dobrze. O tym, jak bardzo uhonorowany został Serginho, świadczy lista zawodników, którzy uplasowali się tuż za nim, współdzieląc trzecie miejsce. Są to same znakomitości: Nalbert, Ricardo "Ricardinho" Garcia, Mauricio Lima oraz Renan dal Zotto – obecny selekcjoner Canarinhos, jedyny zawodnik z podium tego plebiscytu, który nie grał w złotej drużynie z igrzysk olimpijskich w Atenach.
Wracając na koniec do Giby warto podkreślić, że choć przebywa on obecnie w Brazylii, to we wszystkich wywiadach podkreśla, że to tylko pobyt tymczasowy i że jego domem jest obecnie Polska, a konkretnie Łódź. Do której wraca w styczniu.