| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Rozstanie z Rakowem było dla mnie bardzo trudne. Ostatnie miesiące sprawiały, że miałem szansę na spełnienie marzenia i zdobycie mistrzostwa Polski. Była oferta nowej umowy, ale nie czułem, że klub w pełni mi ufa. Ostatecznie wylądowałem w Turcji – opowiada Jakub Szumski, były bramkarz Rakowa Częstochowa i Legii Warszawa.
Piotr Kamieniecki, TVPSPORT.PL: – Lada moment minie miesiąc od przeprowadzki do Turcji. Jak odnajdujesz się w nowym kraju?
Jakub Szumski: – Uczę się Turcji. Poznaję klimat i przyzwyczajam się do warunków atmosferycznych. Erzurum leży prawie dwa tysiące metrów nad poziomem morza. Pierwsze dni upłynęły pod znakiem przyzwyczajania się do powietrza, a to powodowało nawet problemy ze spaniem. Sama temperatura nie jest wielkim szokiem, choć jeden mecz rozgrywaliśmy, gdy termometr wskazywał –16 stopni. W Stambule padał z kolei śnieg więc póki co, to taka polska Turcja. Staram się jak najszybciej zaadaptować. Mieszkam w regionie azjatyckim, ale dostrzegam pozytywne nastawienie ludzi. Słyszałem już też, że mamy bardzo żywiołowych kibiców. Da się to dostrzec na mieście, bo fani chcą pomagać, choć problemem jest znajomość języka angielskiego. W codziennych sprawach wspiera nas zatrudniony w klubie tłumacz. Jestem już na etapie, w którym w pełni można skupić się na piłce, bo spraw pozaboiskowych jest coraz mniej.
– Doczekałeś się już rozpoznawalności na mieście?
– Tak. Erzurum nie jest wielką metropolią, a w dodatku miejscowi żyją futbolem. Mimo czapek i zamaskowanych twarzy, ludzie są w stanie rozpoznać piłkarzy na ulicy. Zawsze płynie od nich pozytywny przekaz, który dostrzega się też w mediach społecznościowych. Fani starają się w ten sposób kontaktować z graczami i przyznaję, że takie nastawienie było bardzo pomocne. Niektórzy korzystali z translatora i wysyłali wiadomości po polsku. To taki akcent, który dodatkowo pomaga w aklimatyzacji.
– Szybkie wskoczenie do bramki było pomocne w adaptacji?
– Można powiedzieć, że zorganizowano mi przyśpieszony okres przygotowawczy, który trwał trzy dni. Sądzę, że ułatwieniem był też fakt, że nie byłem jedynym nowym zawodnikiem. Łącznie czterech piłkarzy trafiło zimą do klubu i od razu byliśmy szykowani do gry. Wszyscy musieliśmy się dotrzeć, ale wyniki pokazują, że to był opłacalny ruch. Byliśmy na ostatnim miejscu, a teraz drużyna złapała nieco pozytywnej energii.
– Zagrałeś w czterech meczach: dwa razy zremisowaliście, dwa razy wygraliście. Zdążyłeś się poczuć ważną postacią drużyny?
– Czuję zaufanie ze strony klubu, trenera i kibiców. Pewnie jestem jedną ze składowych lepszych rezultatów. Poprawiliśmy grę defensywną, ale pomaga fakt, że mam przed sobą dwóch doświadczonych stoperów. Liczę, że ostatnie cztery mecze okażą się kapitałem na przyszłość. Ostatnio jest dobrze i chcielibyśmy wygrzebać się ze strefy spadkowej. W niedzielę czeka nas niezwykle ważne spotkanie z Kayserisporem, to wręcz mecz o sześć punktów. Do końca sezonu pozostało jeszcze sporo meczów i trzeba walczyć. Cieszę się, że od razu mogłem złapać rytm w bramce Erzurumsporu.
– Międzynarodowa szatnia pomaga czy przeszkadza?
– W Polsce powiedziałbym, że to przeszkoda. Paradoksalnie w Turcji jest na odwrót. Większość graczy mówi po angielsku, a to duże ułatwienie na boisku. Nie ma dzięki temu problemów z komunikacją. Zastanawiałem się nad kwestią atmosfery w drużynie, a pozytywnie się zaskoczyłem. W szatni króluje język francuski, ale nadal każdy z każdym jest w stanie się dogadać. Całość nie jest tchnieniem do błyskawicznej nauki tureckiego, ale na boisku zapewnia to dobre efekty.
– Bogdan Butko i Arvydas Novikovas to naturalni koledzy na pierwsze tygodnie? Łączy was Ekstraklasa…
– Arvydas od początku pomógł mi z wieloma kwestiami, na pewno możemy porozmawiać po polsku. Butko także nieco mówi w naszym języku, z Novikovasem porozumiewa się też po rosyjsku. Miło jest dostrzegać znajome twarze kilka tysięcy kilometrów od domu. Pomaga to we wprowadzeniu się do drużyny. Pierwszy raz zdecydowałem się na grę w zagranicznej lidze. To sprawiało, że pojawiały się pewne obawy, ale dochodzę do wniosku, że nie taki diabeł straszny jak go malują.
– Jak wyglądała kwestia wyjazdu? To był twój wybór czy może nie było pełnego zaufania ze strony Rakowa?
– Rozstanie z Rakowem było dla mnie bardzo trudne. Ostatnie miesiące sprawiały, że miałem realną szansę na spełnienie marzenia, zdobycia mistrzostwa Polski… Trudno powiedzieć, że oferta z ostatniej drużyny ligi tureckiej okazała się nagle szansą życia. Każdy człowiek, który racjonalnie na to patrzy, wyciągnie pewne wnioski.
Mój kontrakt z Rakowem obowiązywał do końca sezonu. Była oferta przedłużenia umowy, ale… nie czułem, że klub w pełni mi ufa. Pojawiały się sygnały ze strony władz dotyczące poszukiwania nowego bramkarza. Przeważył bilans zysków i strat. Sam nie wiem, na ile propozycja Rakowa była realna. Klub ma pełne prawo do obserwacji nowych zawodników, ale opuszczenie świetnego projektu nie było moim widzimisię. Mistrzostwo Polski to marzenie, ale czułem, że nie dane byłoby mi walczyć o to wiosną z perspektywy boiska. To nie jest strach przed rywalizacją, ale nie po to pozyskuje się nowych zawodników, by nie pojawiali się oni na murawie. W końcówce rundy jesiennej straciłem miejsce w składzie, pojawiła się propozycja z Erzurum, choć wcześniej prowadzone były rozmowy z innym klubem. Turcy pokazali, że zależy im na moim transferze, a teraz regularnie okazują mi wsparcie.
– Możesz zdradzić pierwszy kierunek?
– Pojawiła się oferta z Łudogorca Razgrad. Prowadzone były rozmowy, ale ostatecznie doszło do zmiany trenera i temat się wysypał. Los chciał tak, że pojawiła się propozycja z Erzurumsporu. Jestem zadowolony, że jestem w tym klubie, bo to istotne, by czuć się potrzebnym. Stało się jak się stało, choć chęć walki o mistrzostwo Polski była bardzo mocna. Raków ma prawo postawić na nowego gracza, ale spędziłem w Częstochowie trzy lata. Zrobiłem tam największy sportowy postęp w karierze i miło będę wspominał ten czas. Na pewno nie rozstawałem się z klubem, bo szukałem lepszych warunków.
– Mecz ze Śląskiem Wrocław miał duże znaczenie? Raków przegrał wtedy 0:1, wielu uznało, że popełniłeś błąd przy bramce Pawłowskiego.
– Błędy w bramce się zdarzają. W telewizji ta sytuacja nie wygląda dobrze, ale z perspektywy boiska było nieco inaczej. Muszę przyznać, że to spotkanie oglądał trener bramkarzy Łudogorca i wydał wtedy pozytywną opinię odnośnie transferu. Byłem całym ciężarem ciała ukierunkowany na drugiej strony. To sytuacyjna piłka, której nie da się w pełni wytrenować. Takich bramek na świecie pada wiele każdego dnia.
Powinienem obronić wspomniany strzał, ale nie sądzę, że ta sytuacja zaważyła na zmianie między słupkami. Kontrakt kończył mi się za pół roku, a sztab szkoleniowy miał okazję, by w dwóch spotkaniach rundy jesiennej przetestować Branislava Pindrocha. Patrząc obiektywnie, to był rozsądny ruch, bo trenerzy mogli mu się przyjrzeć w meczach o stawkę.
– Raków to jeden z najciekawszych projektów w jakich uczestniczyłeś?
– Pod wieloma względami na pewno tak. Mnóstwo rzeczy wyróżnia Raków z tłumu: system gry jest jednym z tych aspektów. To najciekawsze miejsce i na pewno dalej będę kibicował częstochowianom. Mam duży sentyment i będę obserwował, w którym kierunku będzie to szło. Wiele się tam nauczyłem.
– W sobotę będziesz mocniej trzymał kciuki za Raków czy wygra warszawska dusza?
– W Warszawie się urodziłem, w Legii spędziłem wiele lat, ale… Raków to obecnie klub moich kolegów. Grałem tam przez całą rundę jesienną i nie ukrywam, że po sezonie chciałbym otrzymać jakąś przesyłkę z medalem z Częstochowy. Oby tylko celnicy w Stambule go nie zatrzymali, bo bywają duże problemy z paczkami! Sobotni mecz może być dużym krokiem dla Rakowa. Trzymam kciuki za dobre spotkanie. Trudno w takim spotkaniu decydować, kogo mocniej wspiera serce. W Częstochowie zostawiłem ludzi, pośród których bardzo dobrze się czułem.
– Raków jest gotowy na wielkie rzeczy? W szatni wierzyliście, że stać was na walkę o mistrzostwo?
– Wiara była i sądzę, że jest ciągle. Zmartwiła mnie, z perspektywy kibica, druga połowa meczu z Pogonią, ale to tylko 45 minut. Mam nadzieję, że wszystko będzie nadal dobrze funkcjonowało. Mówimy o drużynie, która wciąż może być bardzo groźna. Stać ją na walkę o najwyższe cele, bo jesień pokazała, że regularność jest możliwa.
– Wyjazd za granicę to moment, w którym zaczyna się myśleć o tym jak dalej potoczy się kariera? A może nie wybiegasz tak daleko w przyszłość?
– Sądzę, że najbliższe miesiące mogą przynieść kilka odpowiedzi na życiowe pytania. Gra w Erzurumsporze może pokazać jak dobrze odnajdę się w solidnej lidze. Zdarzą się spotkania, w których będę wystawiony na próbę. W Polsce często do zawodników przyklejają się łatki. Teraz jestem na nowym terenie, poczułem zaufanie i walczę o dobry odbiór. Przed nami wiele meczów, a to sprawia, że nie będzie czasu na myślenie.
– Znasz losy bramkarza Erzurumsporu z poprzedniego sezonu?
– Mówimy o Ibrahimie Sehiciu? To bardzo dobry bramkarz. Pamiętam go jeszcze z meczu reprezentacji Bośni, która grała z Polakami. W trakcie spotkania wymieniałem uwagi na jego temat z Michałem Gliwą. Kibice bardzo go lubili i wiem, że nadal pozostał w Turcji.
– Latem mocno chciała go Legia Warszawa…
– Jego przykład pokazuje, że jestem w klubie, w którym można się wypromować. A jak się potoczą losy? Zobaczymy.
W sobotę byłe drużyny Szumskiego powalczą o punkty w PKO Ekstraklasie. Legia podejmie Raków w 16. kolejce rozgrywek, a spotkanie rozpocznie się o godzinie 20:00. Transmisja na antenie TVP Sport, a także na TVPSPORT.PL oraz w aplikacji mobilnej.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.