Grecję zachwyciła w Rio. W finale olimpijskim na 10 000 metrów pobiła rekord kraju. I chociaż dało jej to zaledwie siedemnastą pozycję, to oczekiwania rosły z każdym kolejnym startem. Więcej chciała też biegaczka. Szybko przekonała się jednak, że nie tędy droga.
Greczynką została zaledwie kilka miesięcy przed igrzyskami. Ten ruch pomógł jej dostać się na tę największą imprezę. Wybór kraju nie był przypadkowy. Tam sięgały korzenie ojca. Stany Zjednoczone opuściła, aby oszukać konkurencję. Na Półwyspie Bałkańskim jej nie miała. Przeciwnikiem, nawet silniejszym od rywalek, stała się jednak sama dla siebie.
W poszukiwaniu wzorca
Na świat przyszła w 1990 roku na wschodnim brzegu Zatoki San Francisco, w Berkeley. Dziecięce lata spędziła w oddalonej o kilka mil Alamedzie. W wieku czterech lat straciła matkę. Jej samobójcza śmierć była ciosem. – Początkowo uznawałam, że nie byłam dla niej wystarczająco ważna, aby została – wyjawiła Alexi w wywiadzie dla CNN. – Z czasem zaczęłam odczuwać ogromną próżnię i brak żeńskiego wzoru do naśladowania. Musiałam ją wypełnić – dodała. Pomóc próbował ojciec. To on skierował jej uwagę na sport. "Tata nakłaniał mnie do chodzenia na treningi niemal każdej możliwej dyscypliny" – wyznała w jednym z postów.
Zanim wybór padł na biegi pojawiły się m.in. piłka nożna, baseball i koszykówka. – Mój ojciec był głęboko przekonany, że dzieci powinny być zajęte , a pogoń za piłką miała przykryć smutek, a przynajmniej nauczyć mnie trochę odporności – wyznała. Tęsknotę za matką próbowała zagłuszać także na inne sposoby. Szybko jednak przekonała się, że żeński wzorzec jest niezbędny. – Tata zwrócił się do najbardziej klasycznego kobiecego środowiska: The Girl Scouts – wyjawiła biegaczka. To właśnie ta organizacja miała pomóc jej dorosnąć.
W 2008 roku przyszła jednak pora, by opuścić Kalifornię. Rozpoczęła naukę w odległym Dartmouth College. Z wyróżnieniem ukończyła tam naukę kreatywnego pisania i język angielski. Po czterech latach spędzonych w Hanoverze powróciła na zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych. W Eugene kontynuowała naukę na University of Oregon aż do 2013 roku. Akademickie lata wypełniał również sport. Została członkiem zespołu Dartmouth College, a później Oregon Ducks. "Nigdy nie byłam najlepsza, ale ostatecznie zostałam wychowana na dobrą biegaczkę" – pochwaliła się w jednym z wpisów na profilu społecznościowym. "Na pewno nie byłabym tym, kim teraz jestem bez obecnych tam programów dla biegaczy, które dają sportowcom możliwość rozwoju" – uzupełniała. Sportowe środowisko było także miejscem poszukiwań autorytetów. "Byłam fanką Mii Hamm [amerykańska piłkarka]…dziewczyny z kobiecej drużyny Cal Berkeley były dla mnie jak boginie … a gdy zaczęłam profesjonalne bieganie to podziwiałam olimpijczyków. Wyjazd na igrzyska stał się celem, ale w Stanach niełatwym do osiągnięcia".
Nietypowa olimpijka
Równolegle ze sportem odkrywała w sobie inne powołania. Wybór studiów nie był przypadkowy. Od zawsze lubiła pisać. Zaczynała od wierszy, ale potem postawiła na dłuższe formy. Do scenariuszy filmowych zachęcił ją reżyser Jeremy Teicher (późniejszy mąż). To z nim zrealizowała w 2012 roku pierwszy film ("Tall as the Baobab Tree"). – Bieganie i pisanie – to są dwa światy, które dają mi radość – wyznała w rozmowie z CNN.
W każdym z tych światów pragnęła się rozwijać. Występowała na dystansach 1500, 3000 i 5000 metrów, ale także w biegach z przeszkodami. Ostatecznie wybrała jednak 10 000. Wiedziała dobrze, że na tle amerykańskich biegaczy się nie wyróżni. A tak bardzo chciała pojechać na igrzyska… Rozpoczęła starania o greckie obywatelstwo. Miała do tego prawo dzięki pochodzeniu ojca. W 2016 roku wszystko się udało. Igrzyska zaliczyła z rekordem. Nie tylko swoim, ale również nowej ojczyzny (31:36,16). Do zwyciężczyni (Etiopki Almaz Ayany) straciła jednak sporo. Choć marzenie spełniła, to pragnęła być jeszcze lepsza.
Jednocześnie pociągało ją kino. Na festiwalu filmowym w Los Angeles w czerwcu 2016 roku miał premierę dramat "Tracktown". Zadebiutowała w nim jako aktorka. Wcieliła się w rolę osamotnionej biegaczki, dla której życie poza sportem nie istnieje. Następnie, tuż przed występem w Rio, nagrała na zlecenie New York Timesa "Speed Goggles". Było to pięć filmików, które przedstawiały ostatnie tygodnie przygotowań do ważnego wydarzenia. Jej towarzyszem na ekranie został Andrew Wheating (były amerykański biegacz).
W 2018 roku pojechała po raz kolejny na igrzyska. Tym razem była to ich zimowa odsłona. W Pjongczangu zrealizowano kolejne dzieło filmowe, czyli "Olympic Dreams". Wcieliła się w rolę biegaczki narciarskiej, która w wiosce olimpijskiej przeżywa miłosną przygodę. Wszystkie obrazy łączy sport, ale jest jeszcze coś innego. W każdym z nich uwaga skierowana jest na przeżycia. Może są to rozterki, z którymi zmagała się kiedyś odtwórczyni ról?
Przede wszystkim odwaga
Amerykanka z greckim paszportem stawiała przed sobą bardzo wysokie cele. Chciała być najlepsza, ale to nie zawsze wychodziło. Pogoń za wielkimi marzeniami zostawiła ślady w jej psychice. – Naprawdę nie wiedziałam, że przez długi czas byłam chora – przyznała w rozmowie z olympicchannel.com.
To zapoczątkowało nową misję. Postanowiła podjąć działania, aby zdrowie psychiczne stało się priorytetem w sporcie. Za szczególnie ważny aspekt uznała zdolność do proszenia o pomoc. "To supermoc, którą każdy może mieć, ale tylko niektórzy z niej korzystają" – podsumowała w jednym z postów na Instagramie.
Do zadawania pytań zachęcała wszystkich "odważnych". Odpowiedzi na niektóre z nich udzielała w kilkuminutowych odcinkach "Ask Bravey", które były udostępniane na YouTubie (kanał wydawnictwa Random House). Było to zapowiedzią książki, nad którą już od dłuższego czasu pracowała.
– Napisałam "Bravey" dla małej Alexii, która desperacko szukała mentorek i potrzebowała kogoś, kto pomógłby zwiększyć jej pewność siebie – przyznała tuż przed styczniową premierą dzieła. Jest to zbiór esejów, ale także coś w rodzaju pamiętnika. Podstawą rozważań autorki jest jej życie. "Ta książka jest o wspaniałych rzeczach, takich jak wyjazd na igrzyska olimpijskie i robienie filmów, ale także o trudnych sprawach, takich jak samobójstwa, depresja i dojrzewanie. W każdym zwycięstwie są też momenty niewygodne i upokarzające. Jestem sumą ich wszystkich" – pisze we wstępie. "Ta książka jest o tworzeniu życia, a nie tylko o życiu. Będziemy tu razem dorastać" – dodaje w dalszej części.
Biegowe wyzwania
Do zawodowego sportu powróciła w 2018 roku. Jeszcze bardziej wydłużyła dystans. Postawiła na maraton. Kolejne etapy przygotowań dokumentowała za pośrednictwem social mediów. Pierwszy maraton przebiegła w Chicago. Najważniejszą rzeczą, z którą musiała się wówczas uporać, było zrozumienie sensu tak długiego biegu.
– Słyszałam, że maraton można uznać za odrębny sport. Zupełnie inny niż biegi na bieżni. Ale dopóki tego nie doświadczyłam, nie mogłam pojąć, co to tak naprawdę oznacza – podkreślała w relacji po ukończeniu zawodów. Dlaczego wybrała tak długi bieg? Zapewne po to, aby pokazać siłę. I to nie tylko tę fizyczną. "W maratonie jest dużo czasu na myślenie" – napisała na gotracktownusa.com. "Podczas biegu zrozumiałam, że fizycznie nie będę w stanie osiągnąć wyznaczonego celu… Kibicowano mi, krzycząc: "odważ się!". Pozwoliłam tym głosom dotrzeć do umysłu i przyszło zrozumienie" – kontynuowała. Takie doświadczenie nie byłoby możliwe w żadnym innym biegu. "Tylko w maratonie mogłam zmienić cel w trakcie wyścigu i na nowo go zdefiniować" – podsumowała swój występ.
Wybór maratonu nie jest niczym niezwykłym ze względu na nową ojczyznę atletki. Dla Greków jest on częścią kultury. A z nią chce utożsamiać się coraz bardziej Pappas. Jej następne sportowe cele są już nakreślone. To wyjazd na igrzyska do Tokio oraz pobicie rekordu kraju w biegu maratońskim. Życiowy wynik – 2:34:26 (osiągnięty w 2020 roku w Houston) daje jej nadzieję na jedno i drugie. Bliżej jest jednak najlepszy czas w Grecji, do którego zabrakło wówczas niespełna 50 sekund. Minimum olimpijskie wymaga jednak uszczknięcia z rekordu jeszcze 4 minut.
Z nadzieją łatwiej
W wielu wspomnieniach zamieszczanych na profilu Alexi wielokrotnie powraca do tematu igrzysk. – Mam nadzieję, że na świecie będzie wystarczająco bezpiecznie, abyśmy wszyscy ponownie zgromadzili się i wydobyli z siebie to, co najlepsze – mówi z ufnością. Teraz biegacze są zmuszeni do samodzielnych treningów. Ten trudny czas jest jednak wspaniałą okazją do rozmyślań.
Zdaniem Greczynki biegi maratońskie mogą być bardziej przyjazne zawodnikom. – Myślę, że byłoby dobrze, gdyby wszyscy na końcu mogli liczyć na wzajemne wsparcie – przekonuje w wywiadzie dla olympicchannel.com. To właśnie ono w wyczynowym uprawianiu sportu jest kluczowe, a tak często bywa pomijane. Jej historia ma być lekcją. A kolejne rozważania – misją. – Uwielbiam gonić za marzeniami, ale chcę też być lepiej przygotowana, gdy te marzenia się spełniają. To nie wina snów. Marzenia są warte pościgu. To nasze przygotowanie – wskazywała podczas prezentacji książki. – Myślę, że ta moja refleksja nakłoni do działania na rzecz zdrowia psychicznego – zakończyła pełna nadziei.