| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe
Igor Grobelny ma 27 lat. Choć jest Polakiem, gra dla reprezentacji Belgii. – Zadzwonił do mnie Andrea Anastasi, który wtedy był trenerem kadry Belgii. Zapytał, czy chcę w niej zadebiutować. Bardzo szybko musiałem poukładać sobie w głowie czy mi się to opłaca, czy nie, i czy zrezygnować z marzenia o grze w polskiej reprezentacji – mówi w TVPSPORT.PL.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Kiedy doszedłeś do wniosku, że w karierze zawodniczej nie osiągniesz tyle, żeby móc spróbować sił w polskiej kadrze?
Igor Grobelny: – To był rok, kiedy grałem w Austrii. Zadzwonił do mnie Andrea Anastasi, który wtedy był trenerem kadry Belgii. Zapytał, czy chcę w niej zadebiutować. Bardzo szybko musiałem poukładać sobie w głowie czy mi się to opłaca, czy nie, i czy zrezygnować z marzenia o grze w polskiej reprezentacji.
Stwierdziłem, że w Polsce jest wielu bardzo dobrych zawodników na mojej pozycji. Szansa na to, że załapałbym do kadry nawet na zgrupowanie była dla mnie wtedy minimalna. Marzenia marzeniami, ale na życie trzeba patrzeć realistycznie i jeśli pojawiła się okazja gry dla kadry Belgii, zwiedzenia z nią świata i pokazania się na najważniejszych turniejach, to była to propozycja nie do odrzucenia. Nie byłem najmłodszy. Wiedziałem, że nie mogę dać sobie dwóch, trzech lat, by później zdecydować, czy chcę grać dla Belgii czy Polski.
–Jaka była najbardziej niespotykana?
– Pracowałem kiedyś w sklepie z kwiatami. Miałem wtedy chyba 13-14 lat. Pracowałem w domu wolnostojącym z kwiaciarnią w środku. Z tyłu był ogród, w którym sadzono kwiaty. Sprzątałem sklep, robiłem bukiety, ciąłem kwiaty. Nie pytaj się jednak, jakie to były rośliny, bo znam tylko róże! (śmiech) Co środę po szkole spędzałem tam dwie godziny, a wieczorem miałem treningi. Tak zarobiłem swoje pierwsze pieniądze.