{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Rekordowa przerwa w Pucharze Świata? Niekoniecznie. Coś miłego? Ostatnia tak długa skończyła się wybuchem Małyszomanii

Skoczków czeka długa przerwa. Do rywalizacji w Pucharze Świata wrócą dopiero za dwa tygodnie w Planicy, a od mistrzostw w Oberstdorfie minęło już kilka dni. Kiedy ostatnio musieli tak długo czekać na kolejny start w sezonie zimowym?
Tajemnica sukcesu Krafta? Rywale już się przyglądają!
20 lutego – to data ostatnich zawodów Pucharu Świata w Rasnovie. 6 marca – to z kolei data "drużynówki" w Oberstdorfie. Kiedy skoczkowie zjawią się w Planicy, będzie już prawie kwiecień. Sezon skończy się 28 marca. Jednak wcale nie najpóźniej w historii. W 1991 roku finałowe zmagania w Szczyrbskim Plesie zaplanowano na 30-31 marca, ale drugi konkurs nie doszedł do skutku. W 1992 roku na Bloudkovej Velikance o punkty walczyli jeszcze 29 marca.
Teraz powstał jednak dysonans, bo późny termin zbiegł się z długą przerwą. Ta wynika z ekstremalnego norweskiego odwołania Raw Air oraz tylko jednego dodatkowego dnia lotów w Planicy.
W przeszłości długie przerwy były jednak na porządku dziennym. W latach 80. trzytygodniowy przestój nikogo nie dziwił. Tak planowano kalendarz. Choćby w sezonie 1981/1982 po konkursach w Engelbergu (wówczas w styczniu!) zawodnicy czekali dokładnie trzy tygodnie, by wziąć udział w zmaganiach mistrzostw świata w Oslo. Rok później Turniej Szwajcarski i Tydzień Lotów Narciarskich – tak, pojawiały się takie twory w kalendarzu – dzieliło osiemnaście dni.
Kolejny sezon i kolejna długa przerwa. Konkursów Pucharu Świata nie rozgrywano przez niemal półtora miesiąca. Oczywiście, w międzyczasie zawodnicy pojechali na igrzyska do Sarajewa, ale przed nimi dostali prawie trzy tygodnie wolnego od rywalizacji. Podobnie wyglądało to zimą 1985/86. Skoczkowie, wracając z Sapporo, nie musieli się obawiać, że nie zdążą dotrzeć do Vikersund. Mieli na to trzy tygodnie.
Najdłuższe przerwy wiązały się naturalnie z igrzyskami olimpijskimi i to zostało, choć w mniejszym wymiarze. Dziś kalendarz jest dużo bardziej napięty. Trudno sobie wyobrazić aż trzy tygodnie przerwy przed konkursami olimpijskimi. A tak było w 1984, 1988 czy nawet 1992 roku. Zresztą podobnie rzecz się miała w przypadku mistrzostw świata. Choćby w 1989 roku zawody w Chamonix przeprowadzono 28 stycznia, a czempionat w Lahti rozpoczynał się 17 lutego. Jeszcze dłużej na kolejny start skoczkowie czekali w 1991 roku, kiedy nie doszły do skutku zmagania w Courchevel. Ostatnimi przed mistrzostwami świata w Val di Fiemme (7-17 lutego) były te z 12 stycznia w Oberhofie. Puchar Świata zatrzymał się wtedy na półtora miesiąca.
Od sezonu 1995/96 kalendarz stawał się coraz bardziej napięty, a przerwy naturalnie coraz krótsze. Wyłom stanowiła zima 2000/01, kiedy z powodu braku śniegu odwołano zmagania w Ramsau, Libercu i Engelbergu. Gdyby nie dodatkowe konkursy w Kuopio, przerwa wyniosłaby ponad miesiąc. Skończyło się na trochę więcej niż trzech tygodniach (od 3 do 29 grudnia).
W polskich skokach to słynny czas ze zgrupowaniem w St. Moritz, podczas którego Adam Małysz zaczął szokować rywali wielką formą. – Ta skocznia położona na wysokości 2000 metrów n.p.m. była jedyną czynną w Europie w tamtym momencie. Wszędzie brakowało śniegu, dlatego po Kuopio mieliśmy problemy, odwoływano zawody. I do Sankt Moritz zjechały wszystkie reprezentacje. Tam Adam od pierwszego skoku świetnie się spisywał. Zaczął obniżać rozbiegi w stosunku do tych ustalonych, a i tak skakał dziesięć metrów za czerwoną linię. I wciąż obniżał belki – wspominał Apoloniusz Tajner w rozmowie z TVPSPORT.PL z okazji dwudziestej rocznicy triumfu Małysza w Turnieju Czterech Skoczni.
Nie mamy nic przeciwko, żeby tym razem przerwa wyszła na zdrowie innemu z Polaków. W końcu w Planicy do zdobycia będzie mała Kryształowa Kula za loty narciarskie. Piotr Żyła pewnie by się nie pogniewał, gdyby trafiła w jego ręce. A w formie z Oberstdorfu... aż strach się bać, gdzie wyląduje na Letalnicy.
Brak zmagań w Pucharze Świata nie oznacza jednak całkowitego rozbratu ze skokami. W najbliższy weekend na antenie Telewizji Polskiej transmisje z konkursów Pucharu Kontynentalnego w Zakopanem.