| Boks

Cudowny Marvin Hagler. Jedyny pięściarz z… rękawicą w głowie

John Mugabi i Marvin Hagler (fot. Getty)
John Mugabi i Marvin Hagler (fot. Getty)
Kacper Bartosiak

13 marca zmarł Marvin Hagler (62-3-2, 52 KO) – jeden z ostatnich naprawdę wielkich mistrzów boksu. Jego drogi bywały kręte i nieoczywiste, ale przeważnie wybierał je sam. W złotym okresie kariery czuł się powszechnie niedoceniany, dlatego... zmienił imię sądowo. Kolejnymi występami potwierdził, że ten pomysł miał więcej sensu niż mogło się wydawać. Odszedł jednak niespełniony i obrażony na boks, który w najważniejszym momencie po raz kolejny go zdradził.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Zmarł legendarny mistrz świata wagi średniej

Czytaj też

Marvin Hagler zmarł w wieku 66 lat (fot. Getty Images)

Zmarł legendarny mistrz świata wagi średniej

Na starcie już trzy rzeczy działają na twoją niekorzyść. Jesteś czarny, jesteś mańkutem i jesteś naprawdę dobry – usłyszał w młodości od Joego Fraziera. Kwestie rasowe od początku miały ogromny wpływ na życie Haglera. Jako 13-latek był świadkiem protestów w Newark, które wpisały się w burzliwy czas "długiego, gorącego lata" 1967 roku. W rodzinnej miejscowości Marvina ludzie wyszli na ulice po brutalnym ataku policjantów na czarnoskórego taksówkarza, ale sytuacja była bardziej złożona.

Miasto zmieniło się po wojnie przede wszystkim pod względem demograficznym. Najbogatsi biali wyjechali z centrum na przedmieścia, a ich miejsce zajęli czarnoskórzy, którzy nie mogli liczyć na dobre perspektywy zawodowe. Pogarszająca się sytuacja ekonomiczna doprowadzała do tarć, a kwestie rasowe cały czas były najważniejsze. Doszło do tego, że zdominowane przez czarnoskórych Newark było zarządzane wyłącznie przez białych.

Od 12 lipca 1967 roku przez pięć dni było jak w piekle. Zginęło 26 osób, ponad 700 odniosło obrażenia, a blisko półtora tysiąca trafiło do aresztu. Straty oceniono na ponad 10 milionów dolarów – przeliczając na nasze realia to kwota siedem razy wyższa. Hagler walczył więc od najmłodszych lat, początkowo na ulicy. Zamieszki przeraziły matkę, która postanowiła przeprowadzić się z szóstką dzieci do Massachusetts.

Nie było nam łatwo w New Jersey. Zawsze był jakiś chuligan, z którym musiałem się bić. Zamieszki, bieda, getto... matka uznała, że lepsza przyszłość czeka na nas w innym miejscu i miała rację – opowiadał po latach. Ida Mae Hagler ponownie wyszła za mąż w Brockton, ale wobec dzieci miała nadal wymagania. Każda z pociech musiała ukończyć szkołę średnią – dopiero z takim kapitałem mogły robić to, na co miały ochotę.

Zmarł legendarny mistrz świata wagi średniej

Czytaj też

Marvin Hagler zmarł w wieku 66 lat (fot. Getty Images)

Zmarł legendarny mistrz świata wagi średniej

TBN 16: Michał Leśniak vs. Rodrigo Labre [WALKA]
Michał Leśniak vs. Rodrigo Labre (fot. TVP)
TBN 16: Michał Leśniak vs. Rodrigo Labre [WALKA]

Wyjazdowe nauki


Marvin trafił po raz pierwszy do bokserskiej sali w 1969 roku – dwa lata po zamieszkach w Newark. Zdecydował na to po tym, jak pobił go jeden ze starszych wyrostków. Przypadek sprawił, że trafił do budynku zarządzanego przez Pata i Goody'ego Petronellich, którzy stali w jego narożniku do ostatniej walki. Wszystko zaczęło się od drobnego kłamstwa – dodał sobie dwa lata do wieku, by móc wziąć udział w młodzieżowych zawodach.

Amatorski etap kariery był skromny, ale udało się go spuentować złotym medalem mistrzostw kraju. Po niespełna 60 walkach w tej formule Marvin przeszedł na zawodowstwo, gdzie szybko pokonywał kolejne szczeble. Po roku wyszedł do walki z Sugarem Rayem Sealsem (21-0) – złotym medalistą igrzysk z Monachium i kolejną wielką nadzieją amerykańskiego boksu. Hagler okazał się nieznacznie lepszy, ale… w rewanżu sędziowie orzekli remis.

Potem były brutalne realia boksu. Na początku 1976 roku Bobby Watts (27-3-1) zaprosił niepokonanego przeciwnika do własnego domu, gdzie wydatnie pomogli mu sędziowie. "Marvin, witamy w Filadelfii!" – ironizował potem jeden z tamtejszych dzienników. Werdykt był skandaliczny, a Hagler z niedowierzaniem kręcił głową. – To dlatego boks nie ma dobrej reputacji. Nigdy się z czymś takim nie spotkałem. Przecież on nie wygrał rundy. Potrafił tylko trzymać... jak dziewczyna – komentował niby pokonany.

Dwa miesiące później zdarzyła się kolejna porażka. Znów bowiem pojechał na teren przeciwnika. Willie Monroe (32-3-1) po kilku minutach złamał mu nos, a potem porozbijał. Hagler kończył po-raniony, ale bogatszy o bezcenne doświadczenie. – Od drugiej rundy nie mogłem oddychać. Wciąż jestem młody, a Monroe dużo mnie nauczył – tłumaczył.

Wyjątkowość Haglera polegała na tym, że po takich wpadkach miał w głowie tylko jedno – rewanż. Jako pierwszy przekonał się o tym Monroe, którego po kilku miesiącach złamał w ostatniej run-dzie. Pokonany tłumaczył się przeziębieniem, więc szybko doszło do trzeciej walki. W niej Marvin pokazał sztuczkę – w drugiej rundzie zmienił pozycję i znokautował przeciwnika nieoczekiwaną kombinacją.

Nikt nie mógł mieć wątpliwości – pod koniec lat siedemdziesiątych Hagler był już pretendentem z krwi i kości. W gronie pokonanych byli weterani Bennie Briscoe (60-16-5) i Kevin Finnegan (31-6), ale i obiecujący pokroju Mike'a Colberta (22-0). Na mistrzowską szansę trzeba było jednak poczekać. Winna była polityka. Długo oczekiwana szansa zmaterializowała się w listopadzie 1979 roku, gdy Marvin miał już prawie 50 walk.

TBN 16: Stanisław Gibadło vs. Melvin Wassing [WALKA]
Stanisław Gibadło vs. Melvin Wassing (fot. TVP)
TBN 16: Stanisław Gibadło vs. Melvin Wassing [WALKA]

Sędzia nie mógł uwierzyć…


Mistrzem był Vito Antuofermo (45-3-1), który miał twardą głowę, ale skóra była wyjątkowo wrażliwa na rozcięcia i otarcia. Hagler zrobił Włochowi krwawą jatkę. Wygrał przekonująco – jeszcze przed ogłoszeniem werdyktu pogratulował mu sędzia Mills Lane. – Patrz w tę stronę, a ja za chwilę podejdę i podniosę twoją rękę – przekazał. Vito miał sześć rozcięć w różnych miejscach i założono mu 25 szwów.

Werdykt wydawał się formalnością, ale sędziowie nie byli jednomyślni. Każdy widział inną walkę – jeden dość pewnie wskazał na Haglera (145:141), drugi wypunkował remis (143:143), a trzeci przyznał minimalną wygraną obrońcy tytułu (144:142). Skonsternowany sędzia Lane musiał podnieść dwie ręce – oficjalnie w tym pojedynku nie było zwycięzcy i przegranego. Promotor Bob Arum zapowiedział natychmiastowy rewanż, ale najważniejsi w boksie mieli inne zdanie...

Na mistrzowską walkę czekał bowiem Alan Minter (36-6) i to on nieoczekiwanie zajął kolejkę. Wściekły Hagler musiał czekać rok, ale nie próżnował. Najpierw pokonał Loucifa Hamaniego (20-1), a potem wziął rewanż na Bobbym Wattsie (35-5-1). Wszystko dlatego, że Minter wygrał z Antuofermo, a potem... musiał zgodzić się na rewanż. Brytyjczyk wyszedł zwycięsko z obu starć, a jesienią 1980 roku zaprosił do domu Marvina. Stawką miały być mistrzowskie pasy organizacji WBC i WBA w kategorii średniej.

Pojedynek miał wiele podtekstów – wśród oczywiście także ten rasowy. Wywołał wszystko nowy mistrz. – Nie pozwolę, by czarnoskóry zabrał mi tytuły – prowokował kilka tygodni przed walką. W ringu nie było wątpliwości – Hagler już w pierwszej rundzie doprowadził do rozcięcia skóry na twarzy Mintera. Sędzia przerwał coraz bardziej nierówną walkę dwie rundy później.

Pobity mistrz przyjął to ze zrozumieniem, czego nie można niestety powiedzieć o kibicach. Z widowni na ring poleciały butelki, a nowy czempion musiał ratować się ucieczką. Sukces długo nie smakował właściwie, nawet gdy Marvin otrzymywał klucze od miasta podczas fety w Bostonie, to wciąż nie miał przy sobie mistrzowskich pasów, które dostał z dużym opóźnieniem.

"Wojna" na potwierdzenie wielkości



Walka o uznanie trwała w kolejnych latach. Hagler zaczął przedstawiać się jako "Marvelous" – "Cudowny". Dziennikarze ignorowali ten pseudonim, który wydawał się szyty grubymi nićmi. Dlatego w 1982 roku... zmienił imię i nazwisko i odtąd był znany jako "Marvelous Marvin Hagler". Tę wyjątkowość potwierdzał potem regularnie w ringu, dominując w swojej kategorii przez większość lat osiemdziesiątych.

Siedem pierwszych walk w obronie tytułu skończyło się przed czasem. W mistrzowskim wymiarze piętnastu rund sprawdził go dopiero weteran Roberto Duran (77-4). Po trzynastu rundach pretendent prowadził nawet punktem na kartach dwóch sędziów, a trzeci widział remis. Mistrzowski finisz Haglera potwierdził klasę i dał mu wyjątkowo cenne zwycięstwo.

Mogło się wydawać, że Marvin się starzeje, ale fakty zdawały się temu przeczyć. W 1985 roku na drodze mistrza stanął trochę młodszy Tommy Hearns (40-1) – wybitny mistrz dwóch niższych kategorii, który słynął z mocnego prawego prostego. Wyróżniały go także warunki fizyczne - był wyższy od Haglera i miał dłuższe ręce. Mistrz nie mówił dużo – wystarczająco wymowna była czapka z napisem "Wojna".

Przebieg wydarzeń był zaskakujący. Najpierw osiem minut brutalnych wymian w półdystansie, a Hagler momentami ganiał rywala po ringu. Raz trafiał jeden, raz drugi. Na twarzy mistrza pojawiło się rozcięcie, a na początku trzeciej rundy sędzia na moment prze-rwał walkę i zapytał Marvina, czy nie ma kłopotów ze wzrokiem. – Przecież nie mam problemów z trafieniem go, co? – odpowiedział zdenerwowany mistrz. Czuł co się święci – zbyt dobrze znał już realia i wiedział, że może przegrać z powodu kontuzji.



Po krótkiej przerwie błyskawicznie zabrał się do roboty i znokautował Hearnsa w tej samej rundzie. Pojedynek zelektryzował kibiców i sprawił, że stary mistrz wreszcie zaczął być postrzegany jak wielki czempion. Wydawało się, że rewanż jest kwestią czasu, ale Tommy specjalnie się do niego nie palił. Dlatego po niecałym roku szansę dostał John Mugabi (25-0) – srebrny medalista olimpijski, który w niższej kategorii wygrał wszystkie walki przed czasem.

Walkę trzeba było przełożyć przez kontuzję mistrza, ale gdy do niej doszło kibice znów obejrzeli porywający spektakl. Weteran przyjął kilka mocnych ciosów, ale zdołał pokonać go w jedenastej rundzie. Hagler zarobił 2,5 miliona dolarów, a większe pieniądze mógł mu zapewnić tylko rywal Sugar Ray Leonard (33-1).



Pieniądze za przywileje


Złoty chłopiec amerykańskiego boksu szykował się do powrotu po trzech latach przerwy, ale nigdy nie walczył w kategorii średniej. Podczas walki z Mugabim dostrzegł coś w boksie Haglera, co dawało mu podstawy do optymizmu. Negocjacje nie były łatwe. Marvin zadowolił się gwarancją większej wypłaty. W zamian pozwolił rywalowi wybrać liczbę rund oraz wielkość rękawic i ringu.

Leonard dokonał serii trafnych wyborów. Ring był większy niż zazwyczaj – dlatego złoty medalista igrzysk w Montrealu walczył na własnych warunkach. A większe rękawice miały odebrać Ha-glerowi argument siły. Skrócenie czasu – z piętnastu do dwunastu rund – miało pozbawić czempiona szansy na złapanie drugiego oddechu i imponujący finisz jak podczas walki z Duranem.

Do wielkiego pojedynku doszło 6 kwietnia 1987 roku, a kontrowersje powracają do dziś. Po dwunastu rundach sędziowie nie byli jednomyślni, jeden punktował 118:110 na korzyść Leonarda, co pozwoliło mu wygrać. Historia zatoczyła koło – Hagler czuł się oszukany na początku kariery, na jej szczycie i na końcu.



Rewanż wydawał się czymś naturalnym, ale nigdy do niego nie doszło. Leonard wodził w swoim stylu przeciwnika za nos. Deklarował emeryturę, by po chwili zmienić zdanie i przebąkiwać o walkach w jeszcze wyższych limitach. Zły Hagler przez moment szukał zapomnienia w alkoholu i narkotykach. Ostatecznie zakończył karierę – a w przeciwieństwie do rywala zrobił to raz na zawsze. Czuł się bowiem zdradzony przez boks. Osiadł we Włoszech, gdzie został... gwiazdą kina akcji.

Z rękawicą w głowie


Do boksu wracał, ale już jako widz i komentator. Stał się znany dzięki niezapomnianym cytatom. – Mistrz to ktoś, kto pokazuje charakter w chwili próby. Kiedy człowiek wstaje i mówi: "wciąż mogę to robić", to jest mistrzem. Jeśli kiedyś otworzą moją łysą głowę, to znajdują w środku wielką rękawicę bokserską. To wszystko co mam, żyję tym – tłumaczył.

TBN 16: Damian Wrzesiński vs. Julio Barraza [WALKA]
Damian Wrzesiński vs. Julio Barraza (fot. TVP)
TBN 16: Damian Wrzesiński vs. Julio Barraza [WALKA]

Ciężko jest wstawać o szóstej rano, gdy śpisz w jedwabnej piżamie – ten cytat też przypisuje się Haglerowi, ale on w rozmowie z Przemysławem Osiakiem z "Przeglądu Sportowego" zapewniał, że nigdy tak nie powiedział. Trudno się dziwić, że połączono go z tymi słowami, bo doskonale pasują do jego charakteru. W najlepszych latach stawiał na "destrukcję i zniszczenie", jak przyznał przed walką z Hearnsem. Do rywali czuł niechęć, jeśli nie odrazę. – Tylko sędzia dzieli mnie od zabicia ich – przekonywał. Przed walką nie podawał przeciwnikom ręki – traktował ich jak największe zagrożenie.

Inaczej traktował najbliższych. Do końca kariery pozostał wierny braciom Petronellim, którzy wcześniej nie zaistnieli na mistrzowskim poziomie. Gdy Marvin zaczął zarabiać miliony, to bracia nieśmiało próbowali przekonać go, że zgodzą się na niższe "sztywne" kwoty zamiast udziałów procentowych – by więcej pieniędzy zostawić pięściarzowi. Hagler poczuł się dotknięty – powiedział, że udział procentowy pozostanie bez zmian, a jeśli będą nalegali na niższe zarobki, to po prostu ich zwolni.

Nigdy tego nie zrobił. Do końca pozostał wierny własnemu kodeksowi. Miał szereg wielkich walk, które będą inspirujące nawet za 50 lat – jak choćby jedyna w swoim rodzaju "Wojna" z Hearnsem. Ringowy styl "Cudownego Marvina" to płynne zmienianie pozycji, mądre wywieranie presji i umiejętne podkręcanie tempa. Magazyn "The Ring" uznał go na początku XXI czwartym najlepszym pięściarzem w historii wagi średniej i jednym z dwudziestu najlepszych bez podziału na kategorie wagowe. A według "Boxing Illustrated" był najlepszym pięściarzem lat osiemdziesiątych.

Były mistrz zmarł w wieku 64 lat. Zasłabł w domu i nie odzyskał przytomności. Po kilku godzinach, podczas gali grupy Matchroom, pożegnał go w pięknym stylu Michael Buffer. – Zacznijcie liczyć do dziesięciu, na pewno wstanie – tak żegnany był też Stanley Ketchel, wielki mistrz kategorii średniej, który rozdawał karty na początku XX wieku. Te słowa idealnie pasują do Haglera, który zapisał się w historii boksu jako jeden z najtwardszych, bo nigdy nie znalazł się na deskach po ciosie rywala. Oficjalnie liczony był tylko raz – po potknięciu.

TBN 16: Ewa Brodnicka vs. Milena Kolewa [WALKA]
Ewa Brodnicka vs. Milena Kolewa (fot. TVP)
TBN 16: Ewa Brodnicka vs. Milena Kolewa [WALKA]

Zobacz też
Rywal odgraża się Sulęckiemu: słono za to zapłacisz!
Maciej Sulęcki i Christian Mbilli powalczą o pas WBC Interim w wadze super średniej w nocy z piątku na sobotę. Transmisja w TVP Sport (fot. Getty Images)

Rywal odgraża się Sulęckiemu: słono za to zapłacisz!

| Boks 
Kłótnia o sędziów przed walką Cieślaka
Promotorzy Michała Cieślaka domagali się zmiany składu sędziowskiego na walkę z Jeanem Pascalem (fot. Getty Images)

Kłótnia o sędziów przed walką Cieślaka

| Boks 
Maciej Sulęcki – Christian Mbilli. Oglądaj galę boksu w TVP!
Maciej Sulęcki – Christian Mbilli [NA ŻYWO]. Transmisja online gali w Quebecu, live stream (28.06.2025). Gdzie oglądać?
transmisja

Maciej Sulęcki – Christian Mbilli. Oglądaj galę boksu w TVP!

| Boks 
Michał Cieślak – Jean Pascal. Oglądaj galę boksu w TVP!
Michał Cieślak – Jean Pascal [NA ŻYWO]. Transmisja online gali w Quebecu, live stream (29.06.2025). Gdzie oglądać?
transmisja

Michał Cieślak – Jean Pascal. Oglądaj galę boksu w TVP!

| Boks 
Wielka zmiana u Oleksandra Usyka przed ważną walką
Aleksa

Wielka zmiana u Oleksandra Usyka przed ważną walką

| Boks 
Sulęcki powalczy o bilet do bokserskiego raju. Transmisja w TVP!
Maciej Sulęcki (fot. Getty Images)

Sulęcki powalczy o bilet do bokserskiego raju. Transmisja w TVP!

| Boks 
Polskie starcie przerwane! Sędzia musiał interweniować
Damian Knyba odniósł zwycięstwo na gali w Newark (fot. Getty Images)

Polskie starcie przerwane! Sędzia musiał interweniować

| Boks 
"Diablo" przejdzie zabieg na sercu. "Po nim wszystko się okaże"
Krzysztof "Diablo" Włodarczyk (fot. Getty Images)

"Diablo" przejdzie zabieg na sercu. "Po nim wszystko się okaże"

| Boks 
Polak z pasem WBC Baltic w wadze średniej
Rafał Wołczecki (fot. Getty Images)

Polak z pasem WBC Baltic w wadze średniej

| Boks 
Potężny nokaut. Pięściarz nie pamięta ostatnich 6 tygodni [WIDEO]
Jin Sasaki został brutalnie znokautowany przez Briana Normana Jr. (fot. TVP Sport)

Potężny nokaut. Pięściarz nie pamięta ostatnich 6 tygodni [WIDEO]

| Boks 
Polecane
Najnowsze
Hubert Hurkacz wycofał się z Wimbledonu!
pilne
Hubert Hurkacz wycofał się z Wimbledonu!
| Tenis / Wielki Szlem 
Hubert Hurkacz (fot. Getty Images)
Hurkacz nie zagra na Wimbledonie. Kiedy Polak może wrócić do gry?
Kiedy gra Hubert Hurkacz w 2025 roku? Sprawdź plany startowe Polaka [TERMINARZ]
nowe
Hurkacz nie zagra na Wimbledonie. Kiedy Polak może wrócić do gry?
| Tenis / ATP (mężczyźni) 
Wzmocnienie polskiego klubu! To czołowy reprezentant
Johannes Tille (fot. Getty)
Wzmocnienie polskiego klubu! To czołowy reprezentant
| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Wielka gwiazda nie wystąpi na ME w Polsce!
Victor Wembanyama (fot. Getty)
Wielka gwiazda nie wystąpi na ME w Polsce!
| Koszykówka 
Będą hity! Płock i Kielce poznały rywali w Lidze Mistrzów
Orlen Wisła Płock i Industria Kielce poznały rywali w Lidze Mistrzów 2025/26 (fot. Paweł Bejnarowicz / ZPRP)
pilne
Będą hity! Płock i Kielce poznały rywali w Lidze Mistrzów
(fot. własne)
Maciej Wojs
Kolejny Polak powalczy o grę w NBA!
Igor Milicic junior (fot. Getty)
Kolejny Polak powalczy o grę w NBA!
| Koszykówka / NBA 
Świątek jest już w finale! Po raz pierwszy "na trawie"
Iga Świątek (fot. Getty)
Świątek jest już w finale! Po raz pierwszy "na trawie"
| Tenis / WTA (kobiety) 
Do góry