| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Dziewięć lat, pięć mistrzostw, sześć krajowych pucharów – tyle Michał Kucharczyk potrzebował, by zapracować na pseudonim Kuchy King. 30–letni piłkarz po raz pierwszy w życiu zagra przeciwko Legii Warszawa na stadionie przy Łazienkowskiej. Jak wyglądał jego czas w stolicy? Transmisja meczu Legia – Pogoń w Telewizji Polskiej.
Chwile, które zamieniały się w lata. Tak Michał Kucharczyk może wspominać swoją karierę w Legii Warszawa. Skrzydłowy trafiał na Łazienkowską z drugiej ligi w 2010 roku i sam mógłby być zaskoczony tym, jak potoczyła się jego przygoda w stolicy. W snach nie mógł przypuszczać, że dla najzagorzalszych fanów Wojskowych stanie się… Kuchym Kingiem.
1. Dwa lata trwało zainteresowanie Legii Michałem Kucharczykiem. Piłkarz urodził się w Warszawie, ale wychowywał w Nowym Dworze Mazowieckim. W barwach Świtu zdobywał wiele bramek i wyróżniał się w drużynie z trzeciej ligi. Gracz był nawet obserwowany przez skautów... Chelsea. – Zainteresowanych jest kilka drużyn. Ma smykałkę do strzelania bramek, jest bardzo utalentowany. Strzelił pięć goli ostatnio, ale pamiętajmy w której klasie rozgrywkowej – opowiadał Marek Jóźwiak, ówczesny dyrektor sportowy Wojskowych. Co ciekawe, w tym samym czasie warszawianie chcieli pozyskać Artura Lenartowskiego uchodzącego za utalentowanego pomocnika Rakowa Częstochowa. Obaj mieli być powiewem świeżości w Legii…
2. Kucharczyk miał być pewnego rodzaju plastrem na zepsuty temat transferu Roberta Lewandowskiego. Młody gracz Świtu miał nawet ofertę z Celtiku Glasgow, ale propozycja pojawiła się już po podpisaniu umowy z warszawskim klubem. W lipcu 2009 utalentowany piłkarz podpisał kontrakt z Wojskowymi. – Jesteśmy bardzo zadowoleni, że podpisaliśmy umowę z Michałem. Młody napastnik pochodzi z Mazowsza, dlatego bardzo nam zależało aby zagrał przy Łazienkowskiej. Bieżący sezon zawodnik spędzi na wypożyczeniu do Świtu. Chcemy, żeby Kucharczyk zdał maturę. Naukę stawiamy na pierwszym miejscu – powiedział Mirosław Trzeciak, który odpowiadał za sprawy sportowe przy Łazienkowskiej.
3. Wraz z Cezarym Kucharskim, menedżerem Kucharczyka, rozważano opcję pozostania piłkarza w klubie. Ostatecznie zdecydowano na wypożyczenie gracza do Świtu. – To mądre posunięcie. Niech ogrywa się z seniorami w II lidze. To znacznie lepsze niż występy w Młodej Ekstraklasie – uważał Michał Globisz, który znał piłkarza z juniorskich reprezentacji. W Świcie, już w drugiej lidze, rozegrał 25 meczów i strzelił trzynaście goli. To była zapowiedź tego, że od kolejnego sezonu dostanie już szansę przy Łazienkowskiej.
4. Kucharczyk nie miał prostej drogi do składu Legii. Transfer piłkarza zbiegł się w czasie z truskawkowym zaciągiem. Na Łazienkowską trafiło wielu zawodników, choć kolejne tygodnie pokazywały, że wielu brakowało jakości. Na dłużej w klubie ostał się raptem Ivica Vrdoljak, który potem pełnił nawet funkcję kapitana Wojskowych. Kucharczyk w Nowym Dworze występował jako napastnik, choć przy Łazienkowskiej Maciej Skorża zaczął ustawiać go na skrzydle. Debiut nastąpił 27 sierpnia 2010 roku. Kucharczyk pojawił się na boisku w 62. minucie przegranego 0:2 spotkania z GKS–em Bełchatów. Zastąpił wówczas na boisku Takesure'a Chinyamę.
5. Legia bardzo źle rozpoczęła sezon 2010/2011. Słabe wyniki i nieatrakcyjna gra sprawiły, że Skorża szukał alternatyw. Jedną z nich okazał się Kucharczyk, którego wejścia pomagały polepszać występy warszawian. Wystarczyły dwie zmiany, by młody zawodnik trafił do podstawowego składu, a wkrótce... został bohaterem. Najpierw swoją bramką zapewnił wygraną 1:0 z Pogonią w Pucharze Polski, a już w kolejnym meczu strzelił gola na 1:1 z Lechem Poznań. Legia ostatecznie wygrała 2:1 po trafieniu Bruno Mezengi w końcówce.
6. Kucharczyk szybko stał się jednym z ulubieńców kibiców Legii. Chłopak z Mazowsza, kibic warszawskiego klubu od małego… To musiało zaskoczyć. Już w wieku ośmiu lat zakładał trykot Wojskowych. Różne rzeczy przez lata mówiono o skrzydłowym, chwalono go i ganiono, ale najzagorzalsi fani zasiadający na „Żylecie” zawsze mieli szacunek do gracza mierzącego 178 centymetrów wzrostu. Z biegiem lat nadano mu nawet pseudonim Kuchy King. To wiele mówi o pozycji Kucharczyka. Umiejętności mogło czasami brakować, ale serca w stolicy nikt nie mógł mu odmówić. – Jestem legionistą z krwi i kości przyznawał – przyznał w przeszłości sam gracz.
8. Przez lata Kucharczyk stał się specjalistą od ważnych bramek. Fani Wojskowych z pewnością będą pamiętali trafienie piłkarza w rywalizacji ze Spartakiem Moskwa, choć był to dopiero początek, który potem przypieczętował Janusz Gol. Doszły też gole w meczach z Celtikiem Glasgow czy Trabzonsporem. Kucharczyk mocno cieszył się także po pokonaniu bramkarzy Lecha Poznań. Swojego jedynego hat–tricka w Legii zdobył także w europejskich pucharach, gdy trzykrotnie posyłał piłkę do siatki The New Saints. Ale kluczowa mogła być bramka z Dundalk, kiedy Kucharczyk przypieczętował awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów.
9. Kucharczyk zawsze miał opinię specyficznego człowieka, choć najważniejsze było jego podejście wobec kolegów z szatni. Za to zawsze chwalono piłkarza, który był jedną z najważniejszych postaci w drużynie. Oddzielnie o zawodniku mogliby opowiadać dziennikarze. Skrzydłowy nie był fanem współpracy z mediami, niezbyt chętnie udzielał wywiadów. Gracz wolał wybiegać na boisko, zamiast rozmawiać o piłce nożnej. Jeden z obowiązkowych wywiadów po meczu z Ajaksem Amsterdam przeszedł wręcz do historii, choć na dobrą sprawę był wynikiem… nieporozumienia. Nieistotna sytuacja sprawiła, że do gracza przylgnęła taka, a nie inna łatka. – Na pewno gwiazdą nigdy nie będę. Bycie internetowym celebrytą też mnie nie interesuje – opowiadał pytany o siebie samego, ale pewne jest jedno – kurtuazji w tym zdaniu nie było. Prawda? Z całą pewnością.
15. Fakt pobytu w Rosji nie odmienił sytuacji, w której Kucharczyk chciałby grać przy Łazienkowskiej. Już po zakończeniu występów w Uralu, piłkarz wprost mówił o potencjalnych występach w Warszawie. – Powrót do Legii? Nie jest to ode mnie zależne. Cały czas daję Legii zielone światło. Wszystko zależy od zarządzających klubem. Z Legią przeżywałem wszystkie cudowne chwile. To tam osiągałem największe sukcesy: nie tylko w życiu sportowym, ale i prywatnym. W trakcie gry dla "Wojskowych" urodził mi się syn, wziąłem ślub. Tak samo nie mogę zapomnieć o paru występach w reprezentacji – stwierdził. A wszystko to miało miejsce jeszcze przed podpisaniem umowy z Pogonią Szczecin.
16. Pierwszy raz... Pierwszy raz przeciwko Legii nie mógł być łatwy, ale Kucharczyk ma to już za sobą. Stało się to w rundzie jesiennej obecnego sezonu. Skrzydłowy rozpoczął spotkanie z mistrzami Polski w podstawowym składzie Pogoni, do której trafił latem. Obie drużyny bezbramkowo zremisowały, a "Kuchy" spędził na placu gry 68 minut, po których zastąpił go Kamil Drygas. Były legionista nie rozegrał wielkiego spotkania, ale nie dało się go nie zauważyć na murawie. Piłkarz regularnie starał się uczestniczyć w akcjach ofensywnych, ale nie pokonał swojego byłego klubu.
17. Kucharczyk wraca do domu. – Michał będzie w sobotę w lepszej formie niż w jesiennym spotkaniu z Legią. Jest doświadczony i zdaje sobie sprawę, że jest jednym z ważnych zawodników na boisku. Nie potrzeba mu dodatkowej motywacji. Życzę mu, aby pokazał się z dobrej strony i zdobył bramkę – stwierdził Kosta Runjaić, szkoleniowiec szczecinian. Skrzydłowy zna każdy kąt przy Łazienkowskiej, jakby był jego własnym. Z dużą dozą przekonania można stwierdzić, że gdyby nie pandemia koronawirusa, zawodnik zostałby przywitany przez kibiców z dużą serdecznością. Jego nazwisko byłoby zapewne skandowane przez fanów na trybunach, ale pustka siłą rzeczy ogranicza możliwości ponownego powitania. Nie ma za to wątpliwości, że serce Kucharczyka mocniej zabije, gdy ten wysiądzie z autokaru i pojawi się na murawie stadionu, na którym grał przez blisko dziesięć lat…
18. Dlaczego osiemnaście chwil Kucharczyka? Bo nie ma w historii Legii zawodników, dla których numer 18. byłby bardziej charakterystyczny. W przeszłości taki trykot zakładali Kamil Majkowski, Bartłomiej Grzelak czy Jacek Magiera. W poprzednim sezonie na osiemnastkę zdecydował się Arvydas Novikovas, ale… to numer, który na lata będzie kojarzył się z okresem "Kuchego" w Warszawie.
Mecz Legia – Pogoń odbędzie się w sobotę o godzinie 17:30. Lider zmierzy się z drugim zespołem PKO Ekstraklasy. Transmisja spotkania na antenie TVP Sport, a także na TVPSPORT.PL oraz w aplikacji mobilnej.