| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Choć Maciej Skorża nie poprowadzi jeszcze Lecha Poznań w niedzielnym meczu z Legią Warszawa (transmisja w TVP), to jednak jego postać jest tematem numer jeden w stolicy Wielkopolski. Przed nowym-starym trenerem wicemistrza Polski stoją spore wyzwania. Kibice i władze Lecha liczą, że doprowadzi klub do tego samego miejsca, co sześć lat temu – na ligowy szczyt.
1. Poprawa gry w pozostałej części sezonu.
– Potrzebujemy jak najszybciej grać na miarę możliwości i umiejętności. Po prostu chcę w pełni wykorzystać potencjał tych zawodników, bo wydaje mi się, że w tej chwili on nie jest do końca wykorzystywany – to słowa Macieja Skorży, ale z września 2014 roku, kiedy to po raz pierwszy obejmował drużynę Lecha. Nie da się ukryć, że Kolejorz gra zdecydowanie poniżej swoich możliwości, zaprezentowanych chociażby w eliminacjach do Ligi Europy. Drużyna prowadzona przez Dariusza Żurawia potrafiła pokazywać atrakcyjny, a przede wszystkim skuteczny futbol, jednak od dłuższego czasu w poczynaniach boiskowych zapanował marazm. Tego sezonu nie da się już uratować, bowiem tylko cud sprawi, że Lech zakwalifikuje się do europejskich pucharów, ale w ciągu sześciu kolejek można poprawić wiele elementów. Interwencji wymaga zwłaszcza gra w obronie. Dużo pracy czeka lechitów również w zakresie kreowania i finalizacji akcji. Wyzwanie jest tym większe, że niemal wszyscy piłkarze są obecnie bez formy. Dalsze porażki mogą być zgubne w skutkach, bowiem Lech ma niedużą przewagę nad strefą spadkową.
2. Zmiana mentalności.
Jeszcze jedna wypowiedź Skorży sprzed niespełna siedmiu lat, również bardzo aktualna: – Zawodnicy mają pewnego rodzaju ograniczenia, które chciałbym zniwelować. Chciałbym uwolnić z nich grę zbliżoną do ich limitu, a nie zachowawczą, mało odważną. W Lechu od dłuższego czasu brakuje mentalności zwycięzcy. Ma to swoje odbicie nie tylko w liczbie trofeów. Dopiero niedawno Kolejorz po raz pierwszy od listopada 2018 (!) roku odrobił straty i wygrał mecz ligowy. Stracona bramka bardzo często była dla lechitów wyrokiem, który tylko paraliżował ich dalsze poczynania. Brak pozytywnej reakcji na boiskowe niepowodzenia odzwierciedla miejsce, w którym Lech od dłuższego czasu się znajduje. Skorża może odwrócić ten trend, ponieważ już to mu się w Poznaniu udało. Jego początki w Lechu obfitowały w liczne straty punktów. W połowie rozgrywek ligowych poznaniacy zajmowali dopiero ósme miejsce. Kolejne miesiące przyniosły jednak renesans. Kolejorz zaczął regularnie wygrywać, a tej pozytywnej serii nie zatrzymały nawet kompromitacja w Pucharze Polski z Błękitnymi Stargard czy porażka w finale tych rozgrywek z Legią. To Lech okazał się największym zwycięzcą tamtego sezonu.
3. Rozwój młodych zawodników.
Lech najczęściej w PKO Ekstraklasie sięga po młodzieżowców, jednak ich obecność na boisku nie zawsze przynosiła efekty. Niezbyt udany sezon rozgrywają Tymoteusz Puchacz i Filip Marchwiński, Jakub Kamiński dobre mecze przeplata słabymi, a Michał Skóraś również musi jeszcze ustabilizować formę. Wszyscy bardzo dużo zawdzięczają Dariuszowi Żurawiowi, ale przyjście Macieja Skorży może być dla nich pozytywnym impulsem. W trakcie pierwszej kadencji w Lechu szkoleniowiec nie bał się stawiać na młodych, choć trzeba przyznać, że miał w kim wybierać. Podstawowym bocznym obrońcą był Tomasz Kędziora, dużo grał również nastoletni wtedy Dawid Kownacki. Do ulubieńców Skorży należał też nieco zapomniany ostatnio Dariusz Formella, natomiast Karol Linetty przesądził o wyniku arcyważnego meczu z Legią w fazie finałowej. Wiąże się z tym zresztą często powtarzana anegdota: trener w przerwie spotkania w bardzo żołnierskich słowach zmotywował młokosa do lepszej gry. Efekt przyszedł już po kilkunastu minutach i na takie uwalnianie potencjału liczą również w Poznaniu.
4. Wpływ na letnie transfery.
Kwestia transferów w Lechu może być niebawem niezwykle ciekawa. Co prawda dyrektorem sportowym – czyli nadzorującym to pole – jest Tomasz Rząsa, jednak Skorża niezbyt akceptuje taki układ. Na razie nie wiadomo, czy dojdzie do zmian w strukturach i komitecie transferowym, lecz nowy szkoleniowiec powinien mieć większy wpływ na zatrudnianie nowych graczy niż jego poprzednik. Lech nie może dopuścić do błędu, który popełnił w tym sezonie. Kadra okazała się zbyt wąska do gry na trzech frontach, co odbiło się na wyniku we wszystkich rozgrywkach. Poznaniacy potrzebują jednak nie tylko uzupełnień, ale konkretnych wzmocnień. Bardzo prawdopodobne jest odejście Tymoteusza Puchacza do Unionu Berlin, a zainteresowanie budzą też m.in. Mikael Ishak czy Jakub Kamiński. Konieczne po sprzedaży Puchacza i zakończeniu wypożyczenia Wasyla Krawecia będzie zatrudnienie lewego obrońcy. Wzmocnienia wymagają również skrzydła, które w większości tegorocznych meczów zawodziły.
5. Trofea.
Skorża budzi spore zaufanie wśród kibiców, bowiem to on dał Lechowi ostatnie poważne trofeum – mistrzostwo Polski za sezon 2014/15. Równie duże, o ile nie większe, są natomiast oczekiwania wobec nowego szkoleniowca. Od ostatniego mistrzostwa klub z Poznania, przynajmniej na papierze druga siła w PKO Ekstraklasie, wywalczył tylko dwa superpuchary Polski. W tym samym czasie ich największy rywal z Warszawy czterokrotnie wygrał ligę, a dwukrotnie krajowy puchar. Lech zbyt często marnuje swój potencjał i bliżej mu ostatnio do przedsiębiorstwa nastawionego na zysk niż drużyny, dla której liczy się wyłącznie zwycięstwo. Skorża ma odwrócić ten trend, a okazja ku temu jest nieprzypadkowa. W przyszłym roku Lech obchodzić będzie 100-lecie swojego istnienia. Równie przeciętny sezon jak ten będzie absolutnie nie do zaakceptowania.