W tym momencie trwa dekada Roberta Lewandowskiego – przekazał Grzegorz Lato w rozmowie z TVPSPORT.PL. Kapitan reprezentacji Polski strzelił w sezonie 2020/2021 Bundesligi aż 41 goli dla Bayernu Monachium. Tym samym pobił rekord Gerda Muellera (40 trafień w jednych rozgrywkach).
Lewandowski trafił do bramki rywali w 90. minucie spotkania w Monachium, a tuż po tym golu sędzia zakończył mecz. Bayern wygrał 5:2. W zespole gości zagrali Robert Gumny i Rafał Gikiewicz.
Od zeszłego tygodnia kapitan reprezentacji Polski dzielił rekord z Muellerem, który strzelił 40 bramek w rozgrywkach 1971/72. Nikt inny nie zbliżył się do tego osiągnięcia, ale sam Mueller miał jeszcze sezony, w których zdobył 38 (1969/70) i 36 bramek (1972/73).
Nie licząc trwających rozgrywek, najlepszym dorobkiem Lewandowskiego były 34 gole w sezonie 2019/20.
Filip Kołodziejski, TVPSPORT.PL: – Wierzył pan, że Lewandowski pobije rekord?
Grzegorz Lato: – Zrobił, to co miał zrobić. Strzelił gola w ostatniej minucie, po błędzie bramkarza. Wszystkie mowy niemieckich dziennikarzy, że ma odpuścić, żeby nie grał, były bez sensu. To tak samo, jakby ktoś pojechał na igrzyska i nie mógł wygrać ze swoim rodakiem, bo to rekord, którego trzeba "pilnować". To jest sport. Po to są rekordy, żeby je łamać i przekraczać bariery.
– Scenariusz, jak z dobrego dreszczowca...
– Na pewno tej bramki by nie było, gdyby nie błąd Gikiewicza. "Wypluł" piłkę, odbiła się od klatki piersiowej. "Lewy" był tam, gdzie miał być. Sędzia skończył spotkanie i była radość.
– Ktoś zbliży się do osiągnięcia Polaka w najbliższych latach?
– Jeśli chodzi o historię Bundesligi, to Lewandowski jest już tam zapisany na zawsze. Za każdym razem będzie się podkreślać, że w trakcie jednego sezonu zdobył 41 bramek. W przyszłości będą próbowali pobić ten rezultat, ale będzie trudno. Robert nastrzelał dużo goli z karnych, ale to też się oczywiście liczy. Przecież je też trzeba umieć strzelić, żeby się nie pomylić.
– Bardzo długo kibice czekali na poprawienie historycznego wyniku. Gerd Mueller zdobył 40 bramek w sezonie 1971/1972. Robi wrażenie?
– Tak, jak długo czekaliśmy na pobicie rekordu, tak samo długo czekamy na sukces reprezentacji Polski w mistrzostwach świata. Dawno tam nie zaistnieliśmy.
– Może się to zmienić w kolejnych latach?
– Aaa... chciałbym! Życzę młodszym kolegom, żeby w końcu zamknęli nam usta i powiedzieli: "No, teraz my wchodzimy na piedestał". Niesamowity był wynik z 1974 roku (3. miejsce – przyp. red.), a przecież w Hiszpanii w 1982 roku Antonii Piechniczek z drużyną też powtórzył ten sukces Kazimierza Górskiego.
– Przed nami jeszcze mistrzostwa Europy. Mamy szasnę zagrozić faworytom?
– Wie pan, mamy ciekawą grupę. Jest Hiszpania, Szwecja i Słowacja. Ze Szwedami zawsze się trudno grało, z Hiszpanią też.
– Lewandowski może poprowadzić tę drużynę do sukcesu?
– Życzę mu tego. Mamy jeszcze dwa mecze towarzyskie z Rosją i Islandią. Zobaczymy, co z tego będzie.
– Można pokusić się o stwierdzenie, że kolejny rok mamy najlepszego piłkarza na świecie?
– Mamy. To taki sam przypadek, jak Leo Messiego. Niby najlepszy na świecie przez wiele lat, a Argentyna nic nie zdziałała na wielkich turniejach. Piłka nożna nie jest sportem jednoosobowym. Co z tego, że mamy najlepszego zawodnika, jeśli gramy tak, jak gramy. Widzieliśmy, jak to wyglądało z Włochami i Holandią...
– "Lewy" powinien zostać w Bayernie?
– Ma jeszcze kontrakt ważny przez rok. Trzeba pytać Roberta, jakie on ma zamiary. W tej chwili ma jednego z najlepszych menadżerów na świecie. Ma już 33 lata. Czas leci. Nie chcę jednak wypowiadać się za niego. Sam musi podjąć decyzję, czy zostaje, czy odchodzi. Bundesliga jest jedną z najlepszych lig świata. Musimy zaakceptować to, co on postanowi.
– Miło się słucha, gdy Polaka mianuje się legendą Bundesligi?
– Oczywiście. Żyjemy w takich czasach, że z kraju można wyjechać, gdy ma się 17-20 lat. Za moich czasów nie było takiej opcji. Trzeba było skończyć 30 lat, żeby myśleć o transferze, starać się o wyjazd. Za to mieliśmy w Polsce dobre zespoły na czele z Górnikiem Zabrze, Legią Warszawa, Widzewem Łódź i Stalą Mielec. Grali regularnie w europejskich pucharach, dochodzili do finałów, półfinałów i ćwierćfinałów. Teraz tego nie ma. Cieszymy się, gdy któraś z drużyn awansuje do jakiejkolwiek grupy. Potem okazuje się, że jest pierwszy mecz "w łeb", drugi "o honor", trzeci pożegnalny. Dlatego pozostaje nam kibicować zawodnikom, którzy grają za granicą.
– Lewandowski jest do zastąpienia?
– Nie wiadomo. Kwestia polega na tym, że za jakiś czas może "wyskoczyć" nowy, zdolny talent. W tym momencie trwa dekada Roberta Lewandowskiego.