{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Vital Heynen: możemy zapłacić cenę nie za eksperymenty kadrowe, ale za nasze wybory
Sara Kalisz /
Gramy każdy mecz, by go wygrać, ale celem Ligi Narodów jest doprowadzenie całej dziewiętnastki graczy do jak najlepszej formy. Dzięki temu będziemy mieli świetny wybór na igrzyska. Wszystkie indywidualne problemy analizujemy na bieżąco. Sprawdzamy, gdzie możemy pomóc. To jedyny nasz cel – mówi w TVPSPORT.PL o istocie Ligi Narodów w świetle przygotowań olimpijskich Vital Heynen, selekcjoner reprezentacji Polski siatkarzy. Wszystkie mecze biało-czerwonych można oglądać w Telewizji Polskiej.
Gdzie oglądać Ligę Narodów 2021? Transmisja meczów Polek w TVP
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Jak drużyna zareagowała na porażkę ze Słoweńcami?
Vital Heynen: – Jesteśmy w Rimini, by zagrać ze wszystkimi, a to oznacza, że będziemy zarówno wygrywać, jak i przegrywać mecze. Nie sądzę, że ktokolwiek z nas zakładał z góry, że wygramy wszystkie piętnaście spotkań z rzędu. Gramy mecz, analizujemy, rozmawiamy o tym, co można zrobić lepiej, a następnie trenujemy.
– W jak ciężkim treningu siłowym jesteście?
– Pół na pół. Każdy gracz ma indywidualny program, zaadaptowany do jego sytuacji. U każdego jest ona inna i zależy od minionych kontuzji i tego, co w danym momencie siatkarz potrzebuje. Ci, którzy muszą walczyć o swoje miejsce, mają trochę lżejszy program, a ci, którzy mają je pewne, trudniejszy.
Norbert Huber: Tokio? Jeśli nie polecę, nic się nie stanie
– Dlaczego więc Słoweńcy dla Polski zawsze są takim wyzwaniem?
– Nigdy nie myślałem, że jest to jakaś reguła. To logiczne, że Polska przyjechała na Ligę Narodów w czasie przygotowań olimpijskich, używając pełnej dziewiętnastki zawodników. Każdy z nich dostanie szansę. To trochę nielogiczne, by sądzić, że w różnych kombinacjach wygra się każdy mecz, jest to trudne. Bądźmy realistami. Gramy trzema zespołami, a Słowenia wybrała w tym momencie najlepszych graczy. To trudny dla nas rywal, dlatego nie było nam łatwo. Trenujemy po to, by wygrywać, ale to nie znaczy, że zawsze będzie łatwo o triumf.
– Chyba każdą Ligę Narodów tak graliście – wykorzystując ją do przygotowań do imprezy głównej. Nie nastawialiście się na zwycięstwo w turnieju. Jeśli pojawił się medal lub Final Six, był to dodatkowy bonus, a nie cel sam w sobie.
– Muszę się z tym zgodzić. Gramy każdy mecz, by go wygrać, ale celem Ligi Narodów jest doprowadzenie całej dziewiętnastki graczy do jak najlepszej formy. Dzięki temu będziemy mieli świetny wybór na igrzyska. Wszystkie indywidualne problemy analizujemy na bieżąco. Sprawdzamy, gdzie możemy pomóc. To jedyny nasz cel. Wiele osób patrzy na pojedynczy występ zawodnika i mówi "Nie poradził sobie, nie pojedzie na igrzyska”.
Powtarzam raz jeszcze, pierwsze dziewięć spotkań gramy po to, by dać każdemu szansę na boisku.
– W 2012 roku wygraliśmy Ligę Światową, by później odpaść z igrzysk w ćwierćfinale. Lepiej, gdyby w tym roku sytuacja była odwrotna.
– Lubię grać Ligę Narodów w ten sposób, że chcę wygrywać i chciałbym trafić do finału, ale mam nadrzędny cel. Łatwiej było trafić do Final Six, bo brało w nim udział sześć drużyn. Teraz w Lidze Narodów grany będzie półfinał, czyli jest miejsce dla czterech zespołów. Trzeba podejść z pełną mobilizacją do tego wyzwania i wybierać najmocniejszy skład, jeśli chce się osiągnąć sukces. Możemy zapłacić cenę nie za eksperymenty kadrowe, ale za nasze wybory. Brazylia gra mecze prawie cały czas tą samą drużyną. Podjęli inną decyzję niż my.
– Jak układa się współpraca z Mieszko Gogolem i Robertem Kaźmierczakiem, którzy zostali w Polsce?
– Układa się bardzo dobrze. Nie oznacza to jednak, że nie potrzebujemy ich na co dzień w drużynie. Potrzebujemy ich bardzo, ale skład był ograniczony. Robert wykonuje świetną pracę, bo pozwala mu na to technologia. Mamy ze sobą laptop, a on na nim pracuje z Polski. Widać tylko ruszającą się myszkę i otwierające się programy. To niesamowite, jak technologia poszła do przodu. Co kilka dni mamy spotkania całego sztabu szkoleniowego. Każdy z asystentów, także Paweł Woicki, pracuje nad analizami meczów. Brakuje nam jednak kontaktu międzyludzkiego, ale to konsekwencja covid.
– Zaczął się pan już nudzić byciem w jednym miejscu?
– Nie, nie mam z tym problemu. Jestem w bańce, ale całe szczęście jest plaża.
Czytaj też:
Maciej Muzaj siatkarzem Asseco Resovii Rzeszów
– Wydeptał pan już swoje ślady dookoła hotelu?
– Znam każde ziarnko piasku na naszej prywatnej plaży.
– Czy są jeszcze jakieś trudności organizacyjne?
– To, co mi się bardzo osoba, to to, że hotel zapewnia niesamowite jedzenie, zdecydowanie powyżej oczekiwań. Codziennie jest coś nowego. Normalnie po kilku dniach potrawy się nudzą, ale w tym przypadku tak nie jest. Ludzie nawet nie mają świadomości, jak ten aspekt jest ważny, kiedy uczestniczy się w tak długim turnieju. Plaża jest, siłownia jest. Nie mamy na co narzekać.
– To prawda, że po Rimini do Japonii pojedziecie nie w dwunastkę, a w czternastkę? Dwóch zawodników ma pomóc kadrze olimpijskiej w Takasaki?
– Tak, jedziemy w czternastkę. Zdecydowaliśmy o tym bardzo dawno temu.
– Rola tych dwóch będzie wyłącznie zadaniowa?
– Tak, wyraźnie zaznaczymy, że jedzie dwunastka olimpijska i dwóch dodatkowych graczy. Z doświadczenia wiem, że czasami nie jest łatwo o trening w dwunastkę, dlatego przyda nam się pomoc.
– Mecze towarzyskie z Japonią są nieaktualne?
– Na ten moment bardzo trudno w Japonii zorganizować mecze. Wszystko przez koronawirusa. Nie sądzę, że uda nam się tego dokonać.
– Kiedy ogłosi pan dwunastkę do Tokio?
– Po Lidze Narodów. Najprawdopodobniej bardzo szybko, ponieważ nie chcę trzymać zawodników w niepewności. Zapewne będzie to miało miejsce dzień lub dwa po zakończeniu udziału w turnieju.
Czytaj też na TVPSPORT.PL:
– Reprezentacja Polski siatkarzy poznała rywali w mistrzostwach Europy
– Małgorzata Glinka: To już jest moment, by wygrywać
– Fabian Drzyzga: choć plaża jest blisko, nie jesteśmy tu na wakacjach