{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Finał Euro 2020 w niedzielę. Dlaczego mogą wygrać Anglicy, a dlaczego Włosi?
Mateusz Miga /
Odliczamy godziny do wielkiego finału mistrzostw Europy. W niedzielę na boisko wybiegną reprezentacje Anglii i Włoch (transmisja w TVP). Wygrać chce każdy. Co przemawia za Anglikami, a gdzie swoich atutów mogą doszukiwać się Włosi?
BRYTYJSKI MINISTER OSTRZEGA WŁOCHÓW: NIE PRÓBUJCIE PRZYJEŻDŻAĆ
Wygrają Anglicy, bo...
Mają Harry’ego Kane'a
O takim napastniku Włosi mogą pomarzyć. Ciro Immobile ma za sobą – jak na razie – dość przeciętny turniej. Oczywiście, zdobył dwie bramki, ale nie ma takiego wpływu na grę zespołu jak Harry Kane. Anglik lubi schodzić do rozegrania, jednak wciąż jest to typowy egzekutor. Wyróżnia go łatwość w odnajdywaniu się pod bramką rywala i skuteczność. W drodze do finału zdobył cztery bramki i jeśli w niedzielę również znajdzie drogę do siatki – zostanie królem strzelców turnieju.
Potrafią bronić
Przez lata byłby to argument przemawiający za Włochami, ale podczas Euro 2020 grą w defensywie imponują przede wszystkim Anglicy. Gareth Southgate zrozumiał, że kluczem do sukcesu jest defensywa i jest w tym postanowieniu bardzo konsekwentny. W dogrywce z Danią – gdy rywale słaniali się już na nogach – Southgate ściągnął z boiska ofensywnego Jacka Grealisha, a wprowadził Kierana Trippiera. Wszystko po to, by ryzyko ograniczyć do minimum. To nie musi się podobać, ale przynosi spektakularne efekty. Zrozumieli to już kibice, zrozumieli to też piłkarze. W turnieju Anglicy stracili tylko jedną bramkę – dopiero w półfinale.
Grają u siebie
Podczas pandemii zrozumieliśmy, jak ważni w świecie futbolu są kibice. Mecze – niby te same – toczą się jednak ciut wolniej, presja jest odrobinę mniejsza, a w ślad za nimi także emocje. Ta odrobina robi dużą różnicę. Podczas mistrzostw Europy też to widzimy. Mecze rozgrywane w Baku czy Glasgow miały zupełnie inną temperaturę od tych w Kopenhadze, Budapeszcie czy w Londynie. Finał zostanie rozegrany na Wembley i nietrudno się domyślać, komu będzie sprzyjać publiczność. Tym bardziej w obecnych czasach, gdy zagraniczni kibice nie mogą przyjechać do Londynu. Wsparcie trybun będzie poważnym atutem drużyny Soutgate'a.
Mają świetne boki
Świetny turniej rozgrywa Luke Shaw, który ma na koncie już trzy asysty. Więcej zgromadził jedynie Steven Zuber ze Szwajcarii. Angielski lewy obrońca w każdym meczu imponuje grą w ofensywie, niemal w każdym meczu jak na tacy wykłada kolegom piłkę przed bramką rywala. Co ważne, jego ofensywna działalność nie przysłania mu obowiązków związanych z grą defensywną. Nieco mniej widowiskowy po prawej stronie jest Kyle Walker, ale i on wyrósł w trakcie turnieju na wiodącą postać zespołu Southgate’a. Obaj świetnie spisują się także na innych pozycjach. W meczu z Niemcami Walker zagrał jako jeden z trzech środkowych obrońców, a Shaw szalał jako wahadłowy.
Wygrają Włosi, bo...
Mają Donnarummę
Włosi może i zazdroszczą Anglikom środkowego napastnika, za to mogą pochwalić się lepszym bramkarzem. Jordan Pickford nie puścił gola na turnieju przez 721 minut, czym pobił rekord należący od lat do Gordona Banksa. Pięć spotkań kończył bez straconej bramki. Statystyki brzmią świetnie, ale jeśli można kręcić nosem nad bramkarzem, który nie puszcza goli to… Pickford jest poważnym kandydatem. Bywa elektryczny. Gra nogami nie jest jego najmocniejszą stroną. W spotkaniu z Danią kilkakrotnie wpędzał swój zespół w tarapaty złym wznowieniem gry. Gianluigi Donnarumma miał większy udział w drodze swojej drużyny do finału. W meczu z Belgią i Hiszpanią notował fenomenalne interwencje. W konkursie rzutów karnych obronił strzał Alvaro Moraty. Kibice mogą za nim nie przebadać, wytykać mu chciwość, ale bramkarzem jest świetnym.
Posiadają fantastyczną drugą linię
Tu trzeba szukać przewagi Włochów. Jorginho, Marco Veratti i Nicolo Barella rozgrywają fantastyczny turniej. Cała trójka. Veratti jest fantastyczny – niezwykle skuteczny w odbiorze i kreatywny w grze do przodu. Ma na koncie dwie asysty. Jorginho to mózg drużyny Roberto Manciniego. Nie widać po nim żadnego napięcia, żadnego stresu. Gra tak, jakby kopał w piłkę z dziećmi na plaży. Barella świetnie uzupełnia ten duet, a do tego potrafi zdobyć ważną bramkę. Mancini skomponował środek pola w niezwykły sposób. Włosi po drodze do finału pogubili się tylko raz. Tę trójkę potrafili zdominować jedynie Hiszpanie i to jest wskazówka dla Southgate'a. Ale jedno wiedzieć, jak. A drugie – wcielić to w czyn.
Chiellini chce wznieść trofeum
Giorgio Chiellini chce ucałować puchar. A gdy Chiellini coś chce, bardzo trudno jest go zatrzymać. Spróbujcie wyrwać się z jego objęć! 36-latek jest w gronie piłkarzy, którzy grali w finale mistrzostw Europy w 2012 roku. Z powodu kontuzji musiał zejść z boiska zaraz na początku meczu, a potem ze złością patrzył, jak Hiszpanie strzelają kolejne bramki. Dziś Chiellini jest żądny rewanżu. Nie chce przegrać drugiego finału. A w jego przypadku chcieć to móc. A poza tym – jego żądza musi udzielić się kolegom z zespołu. Nie ma innej możliwości. On zaraża emocjami z niezwykłą skutecznością. A przecież ciągle jest na bezrobociu. To też musi go wkurzać (dopóki nie podpisze nowej umowy z Juventusem).
Mają najlepszą ofensywę
Od początku turnieju Włosi imponowali rozmachem akcji ofensywnych. Gdy dopadli Szwajcarów – aż żal było patrzeć. Rywale rozgrywali dobry turniej, ale akurat w meczu z Włochami musieli poczuć się jak zabawka w rękach dziecka. Mnóstwo kreatywnych, szybkich zawodników, ciągła wymienność pozycji. Anglicy też mają takich piłkarzy, ale większość z nich siedzi na ławce. Mancini puszcza na boisko wszystko, co ma najlepsze. Nie boi się postawić akcentów na ofensywę. I jak na razie – dobrze mu idzie.