| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Przyszedł do Wisły siedem lat temu, by odnosić z nią sukcesy, a od tego czasu Białą Gwiazdę stać było najwyżej na szóste miejsce. Maciej Sadlok przeszedł w krakowskim klubie wiele. Widział się z Vanną Ly, a potem był świadkiem powolnej, na szczęście zawróconej, agonii klubu. Dziś liczy, że lepsze czasy jeszcze nadejdą. – Chciałbym w końcu powalczyć z Wisłą o coś więcej – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Jesteś w Wiśle od siedmiu lat. Pamiętasz, by kiedyś drużyna przeszła aż tak dużą przebudowę?
Maciej Sadlok: – Nie. Takich zmian w Wiśle nie przeżyłem. A przecież całkowicie zmienił się też sztab szkoleniowy.
– Jak się patrzy na kadrę Wisły to jest tu coraz mniej nazwisk, które – zdawało się – będą tu już zawsze. Trzeba się dobrze przyjrzeć, by zrozumieć, że to zespół Białej Gwiazdy.
– Rzeczywiście. Wisła słynęła z tego, że chce mieć w kadrze ludzi, którzy tu są od dawna. Jak widać, w tym roku doszło do sporej rewolucji i wierzę, że to przyniesie odpowiednie skutki. Może coś takiego było potrzebne? Nie wiem, jak to będzie wyglądało, ale czuję, że powstaje fajna paczka i są powody do optymizmu.
– Czujesz się w Wiśle trochę jak dinozaur?
– Do tego nie chciałbym dopuszczać. Co prawda, jestem w Wiśle drugim najstarszym zawodnikiem, ale staro się nie czuje. Inna sprawa, że młodzi napierają dość mocno i to się już raczej nie zmieni. Zapewniam, że jestem na to gotowy.
– Języki słowacki i czeski nie zdominują szatni? Pojawiło się kilku piłkarzy z tego kierunku.
– Faktycznie. Na szczęście języki są do siebie podobnie i tak samo jest z mentalnością. Nie widzę tu żadnego problemu, ale oczywiście będę pilnował, by w szatni mówiono po polsku. Siłą rzeczy z kilkoma zagranicznymi piłkarzami rozmawiamy po angielsku, a też czasem złapiemy jakieś słowackie czy czeskie słowo. Za to trener na tyle dobrze mówi po polsku, że wszystkie odprawy są w naszym języku.
– W defensywie jest jeden nowy człowiek. Nie liczę Alana Urygi, na którego i tak trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Matej Hanousek wskakuje na twoją pozycję, a ty masz grać na stoperze. Czego możemy się po nim spodziewać?
– Taki był plan od początku przygotowań. Wierzę, że Matej będzie dużym wzmocnieniem. Podczas gier kontrolnych widać było, że dobrze się czuje na tej pozycji. Po to Wisła wypożyczyła go ze Sparty, by dawał nam jakość.
– Myślisz, że jest szansa byście grali trójką w obronie, gdy do zdrowia wróci Alan?
– Nie wiem, to pytanie do trenera. Też o tym myślałem, ale z tego co widzę, trener preferuje grę czwórką obrońców. Zobaczymy jednak, co przyniesie czas.
– Będziesz tęsknić za Rafałem Boguskim? Przecież on w tej szatni był od zawsze.
– Był tu przez cały mój pobyt, więc to nagle nienormalna sytuacja, że nie ma go w szatni. Trzymaliśmy się razem – jeździliśmy wspólnie nawet na wakacje. Ale taka jest kolej rzeczy, a ja na pewne rzeczy nie mam wpływu. Kiedyś odchodził Głowa, potem Paweł, teraz Boguś. Ciągle mamy jednak ze sobą kontakt.
– Kogo z tej trójki najbardziej chciałbyś mieć nadal przy sobie?
– Każdy z nich coś wnosił do szatni, a są to trzy całkowicie inne osoby. Nie zastanawiałem się nad tym, ale uważam, że każdy z nich nadal na pewno by się przydał.
– Co ważne, okres przygotowawczy solidnie przepracował inny przedstawiciel starej gwardii, Jakub Błaszczykowski.
– Pozycja Kuby jest niepowtarzalna. Wiadomo, ile wnosi swoim doświadczeniem i umiejętnościami – zarówno jako człowiek, jak i zawodnik. Gdy jest zdrowy i nie ma żadnych innych zawirowań, to daje jakość tej drużynie. Cieszę się, że urazy go omijają i dziś znów widać u niego radość z gry w piłkę.
– Mówiąc o zawirowaniach, nie sposób ominąć Petera Hyballi. Ponoć śpiewaliście z radości, gdy zapadła decyzja o jego odejściu.
– Tego sobie nie przypominam, ale czas pokazuje, że ta decyzja chyba musiała zapaść. Teraz docierają do nas informacje z Danii i widać, że tam też nie wszystko jest w porządku. Nie chcę się w to mieszać, ale u nas wiele rzeczy było nie tak.
– Choć ty akurat przypadłeś mu do gustu. Trener mówił, że bardzo podoba mu się twoje podejście do obowiązków.
– Tak. Często powtarzam, że pod tym względem nie mogłem mieć do trenera żadnych zastrzeżeń. Czułem wsparcie z jego strony.
– Ale jednak to się rozpadło. Pamiętasz moment, w którym ta nić między trenerem, a zespołem ostatecznie pękła?
– Był taki moment. Wcześniej sytuacja z tygodnia na tydzień się nawarstwiała. W końcu jednak wydarzyło się coś takiego, po czym to już po prostu nie mogło się udać. Nie pamiętam, co to było, ale po tej sytuacji wiadomo już było, że rozstanie się będzie najmniejszym złem.
– Konflikt z trenerem Kmiecikiem?
– Nie, to już były końcowe wydarzenia. Naprawdę już nie pamiętam, co to było. W tamtym okresie starałem się na tym nie skupiać. Jako piłkarze jesteśmy rozliczani z tego, co na boisku. A zaprzątanie sobie głowy konfliktami, nie pomaga.
– Piłkarze Esbjerga udzielili anonimowego wywiadu. Stwierdzili w nim, że przychodząc do szatni zastanawiają się, kogo trener weźmie na celownik tym razem. W Wiśle też tak było?
– Nie jestem w stanie powiedzieć za wszystkich, ale ja takich myśli nie miałem. Nie wiem też do końca, co się dzieje w duńskim klubie, więc nie mam pewności, czy te sytuacje można porównać.
– To nie jest oczywiście najważniejsze, ale mówi wiele. Pod względem pierwszego wrażenia Adrian Gula bije Hyballę na głowę.
– To zdecydowanie inne charaktery, inne podejście. Trener Hyballa był specyficzny. Nie ma dwóch zdań – z trenerem Gulą znacznie łatwiej się dogadać. I chyba każdy to potwierdzi.
– W poniedziałek rozpoczynacie nowy sezon. Jakie są twoje oczekiwania?
– Ostatnie sezony były dla nas trudne. I to nie jest tak, że ktoś teraz weźmie magiczną różdżkę i nagle wszystko będzie OK, a Wisła będzie walczyła o mistrzostwo. Plan długofalowy zakłada drogę w górę, ale to trochę potrwa. Pierwsza dziewiątka na pewno jest w naszym zasięgu i możemy spokojnie o tym myśleć. A jeśli wydarzy się coś na plus to będzie jeszcze fajniej.
– Jesteś zmęczony poprzednimi sezonami w Wiśle?
– Nie da się ukryć, że nie były to łatwe lata dla Wisły i chciałbym w końcu zagrać o coś więcej. Te kilka lat, które tu spędziłem to ciągle trudne czasy. Marzy mi się, by Wisła zagrała o coś więcej. To normalne u każdego sportowca.
– Zarząd zakłada walkę o wyższe cele w ciągu dwóch, trzech lat. Myślisz, że dotrwasz?
– Trudno powiedzieć. Wszystko będzie zależało od mojej formy sportowej, bo to boisko jest wykładnikiem. W tym wieku długofalowych umów już się nie podpisuje. Ja już jestem Wisłą przesiąknięty i dążę do tego, by coś z nią osiągnąć. Ciężko byłoby mi, ot tak, nagle odejść. Na pewno będę walczył do końca i udowadniał, że należy mi się miejsce w tym klubie.
– A przecież miałeś ofertę z Rakowa Częstochowa. Jak do tego podchodziłeś?
– Były zapytania, telefony i rozmowy w klubie. Dostałem też jednak jasny sygnał, że klub będzie się bardzo cieszył, jeśli zostanę. I zapewnienie, że nikt mnie nie będzie wyganiał, ale też nie będą mi robić pod górkę, jeśli zdecyduję się na odejście. Widocznie jednak temat nie był na tyle poważny, by do tego doszło. Cieszyłem się, że sprawa szybko się wyjaśniła i zostałem w Wiśle.
– Na wiosnę błysnął Piotr Starzyński. Liczysz, że nadal będzie tak szybko szedł w górę czy obawiasz się, że może go złapać zadyszka związana z przejściem do regularnej gry z seniorami?
– Z reguły zazwyczaj pojawia się taki trudniejszy moment i utyka się pomiędzy juniorami, a dorosłą piłką. Na początku jest euforia, gra na "nieświadomce", a potem pojawiają się schody. Co ważne, Piotrek jest bardzo pokorny i twardo stąpa po ziemi. Sodówka mu nie grozi. Wydaje się, że nadal może robić takie postępy. Zagrał już kilka meczów. Pokazał umiejętności i potencjał.
– Peter Hyballa postawił na niego dość niespodziewanie i odważnie.
– Trzeba przyznać, że trener Hyballa od początku zobaczył, że coś może z tego był. Sukcesywnie stawiał na niego, a efekty widzieliśmy na boisku.
– W Wiśle budujecie zespół, a ty stawiasz dom. To dopiero przygoda. Z czym się obecnie zmagasz?
– Większość spraw związanych z budową ogarnia żona, która ma ciut więcej czasu. Ale też nie jest jej łatwo, bo przecież ma swoją pracę, są dzieciaki, a do tego budowa. Jesteśmy w dość trudnym okresie, a ja równocześnie wiem, że muszę skupiać się na piłce. W tym wieku regeneracja przebiega wolniej. Jeśli więc chcesz nadal utrzymywać się na tym poziomie – musisz się poświęcić. Młodzi naciskają, ale łatwo skóry nie sprzedam.
– Złapałeś się ostatnio na tym, że potrzebowałeś na coś więcej czasu?
– To nie jest tak, że nagle czegoś się nie da zrobić. Te zmiany przebiegają stopniowo i odczuwam je z roku na rok. Gdy miałem 20 lat już następnego dnia mogłem grać kolejny mecz. Dziś to tak nie działa. A do tego przecież futbol idzie do przodu i dziś jest znacznie bardziej atletyczny niż wtedy, gdy zaczynałem.
– Ale z łóżka jesteś w stanie się podnieść?
– Aż tak źle nie jest. Ze zdrowiem generalnie wszystko w porządku. Poza tym urazem ścięgna Achillesa, z którym zmagałem się dość długo. W pewnym momencie trzeba było powiedzieć sobie "pas", a ja tego nie potrafiłem. Drużyna wciąż walczyła o utrzymanie, a ja nie chciałem jej zostawiać. Nie wiedziałem wtedy, że to potrwa tak długo i nie będę gotowy do treningów w dniu rozpoczęcia przygotowań do nowego sezonu. Na szczęście teraz już wszystko jest w porządku.
– Ile meczów zagrałeś na własne życzenie?
– Dwa ostatnie – z Cracovią i Legią. W końcówce meczu z Legią zszedłem z boiska, bo w końcówce zaczęło się robić niebezpiecznie. Występ w tych dwóch meczach zdecydowanie pogorszył stan mojej nogi.
– Z takich meczów się nie rezygnuje.
– No właśnie. Zawsze powtarzałem sobie, by tego nie robić, by nie wychodzić na boisko wbrew rozsądkowi, ale to ciągle się powtarza.
– A tak w skrócie. Jak zmieniła się Ekstraklasa przez czternaście lat, od twojego debiutu?
– Zmieniło się wiele rzeczy, ale pierwszą myślą jest profesjonalizacja. Dziś jesteśmy ciągle monitorowani i już nie można się przeszwarcować na treningu. Pod względem organizacyjnym zmieniło się bardzo dużo.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (964 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.