Sześć medali wywalczonych podczas igrzysk w Pekinie jest realną perspektywą – stwierdziła Luiza Złotkowska, wicemistrzyni olimpijska z Soczi i brązowa medalistka z Vancouver w łyżwiarstwie szybki, w rozmowie z TVPSPORT.PL. Telewizja Polska przeprowadzi z tej imprezy 200 godzin transmisji. W TVP 1, TVP 2, TVP Sport, TVPSPORT.PL, naszej aplikacji mobilnej i aplikacji Smart TV pokażemy wszystko, co najważniejsze dla polskiego kibica.
– Nie obawiam się mówić o sześciu szansach medalowych, jeśli chodzi o PZN. Moje wieloletnie doświadczenie wskazuje, że na kilka miesięcy przed igrzyskami nie wyskoczy już nikt nowy. Szanse medalowe mają ci, których poziom sportowy oceniamy na tę chwilę wysoko – stwierdził prezes Apoloniusz Tajner w rozmowie z TVPSPORT.PL. W 2018 roku z koreańskiego Pjongczangu biało-czerwoni wrócili z dwoma laurami (złot Kamila Stocha oraz brąz drużyny – przyp. red.).
W porównaniu do rywalizacji sprzed siedmiu i jedenastu lat (Soczi – sześć medali, Vancouver – sześć medali – przyp. red.) Polacy wypadli w Azji przeciętnie. Apetyty rosną w miarę jedzenia. Podczas Gali Olimpijskiej w PKOl nie zabrakło słów wsparcia dla zimowych herosów, którzy za kilka miesięcy powalczą o zapisanie się w historii polskiego sportu.
Filip Kołodziejski, TVPSPORT.PL: – W gronie polskich sportowców jest rywalizacja, która z ekip wróci z większą liczbą medali z najważniejszej imprezy czterolecia?
Luiza Złotkowska: – Nie ma zawodów w liczbie medali pomiędzy letnimi a zimowymi igrzyskami. Rozmawiamy o dwóch różnych światach. Zimowa reprezentacja wysłana do Chin będzie dużo mniejsza niż ta, którą oglądaliśmy w Tokio. Jakościowo mamy jednak bardzo dobrych sportowców.
– Nastawiamy się na skoki narciarskie?
– Sercem zawsze będę na lodowisku z łyżwiarzami! Najfajniejsze medale to są jednak te z zaskoczenia. Mamy kilku kandydatów. Są zawodnicy w światowej czołówce, nie będą bezpośrednimi pretendentami do walki o podium, ale niespodzianki będą mile widziane.
– Wrócę zatem do lodowiska. Widać medalowe szanse?
– Przed igrzyskami w Vancouver w 2010 roku nie było żadnych szans. Wróciliśmy z medalem. Teraz po cichu myślę o dwóch osobach. Kalkulacje na to wskazują. Nie chcę jednak wymieniać nazwisk. Zdradzę tylko, że chodzi mi o sprint i start masowy.
– Prezes Apoloniusz Tajner mówił, że obstawia w Pekinie sześć medali.
– Ok... Realna perspektywa.
– Jest pani zadowolona z sytuacji w zimowych dyscyplinach w Polsce?
– Trudno mówić o tym, jaki jest stan zimowego sportu w kraju. Cały poprzedni sezon był wypaczony przez koronawirusa. Wiele startów przepadło. Nie było testów przedolimpijskich. Polacy polecą do Pekinu po raz pierwszy na obiekty, na których będą startować. Czeka nas jedna wielka niewiadoma. Liczę, że zamieszanie z wirusem nie wypaczy wyników. Oby wszyscy pojechali zdrowi, w pełni sił.
– Pandemiczne obostrzenia mogą negatywnie wpłynąć na biało-czerwonych?
– Nasi sportowcy mieli i cały czas mają bardzo dobre warunki do trenowania. Była dostępność obiektów. Kontynuowali proces szkoleniowy. Treningi nie były zaburzone. Nie było większych kłopotów. Kłopotem może być natomiast mniejsza liczba startów. Te niekiedy odbywały się w innych formułach niż dotychczas. Można to uznać za utrudnienie. Sportowcy mają jednak tak silną psychikę, że nie powinno to wpływać na ich dyspozycję.
– Trzeba się cieszyć, póki startuje w naszych barwach tak wybitny sportowiec jak Kamil Stoch?
– Adam Małysz i Stoch bardzo wypromowali skoki w kraju. Narybku jest bardzo dużo. Cały czas szukają talentów. Liczba skoczni jest jednak nadal mała. Liczba miejsc, gdzie można uprawiać tę dyscyplinę jest ograniczona. Trudno mówić o tym, by skoki narciarskie stały się naszym sportem narodowym.
– Najmłodsi garną się do uprawiania sportu?
– Bardzo bym chciała, żeby coraz więcej osób uprawiało sport. Trudno stwierdzić, jak młodzież zareaguje po ponad roku siedzenia przed telewizorem i ze smartfonem w ręku. Skutki tej sytuacji będziemy odczuwać za kilka lat.
– Przywieziemy z Pekinu więcej medali do Polski niż z Korei Południowej?
– Wróżenie z fusów. Nie lubię takich dywagacji. Co można powiedzieć na cztery miesiące przed docelową imprezą? Nie podejmuję się typowania.
– Czekają nas "szalone" igrzyska?
– Nie. Dlaczego? W Pekinie wszystko jest gotowe. Polacy przygotowują się tak, jak należy. Będziemy mądrzejsi, gdy skończą się kwalifikacje we wszystkich dyscyplinach. W niektórych jeszcze w ogóle się nie zaczęły. Poczekajmy dwa miesiące. Potem rozmawiajmy o naprawdę realnych szansach.