Przejdź do pełnej wersji artykułu

Prezes Górnika Zabrze krytykuje sędziów i PGNiG Superligę. "Gramy w epoce kamienia łupanego"

/ Prezes Górnika Zabrze Bogdan Kmiecik skrytykował sędziów i władze polskiej piłki ręcznej (fot. PAP / Andrzej Grygiel) Prezes Górnika Zabrze Bogdan Kmiecik skrytykował sędziów i władze polskiej piłki ręcznej (fot. PAP / Andrzej Grygiel)

Bogdan Kmiecik, prezes Górnika Zabrze, czwartej drużyny poprzedniego sezonu PGNiG Superligi piłkarzy ręcznych, głośno skrytykował władze rozgrywek oraz środowisko sędziowskie i delegatów po niedzielnej porażce jego drużyny z Grupą Azoty Unią Tarnów. – Gramy w epoce kamienia łupanego. Zmiany są konieczne – mówi.

Ze szkolnych sal do pięknych hal. W PGNiG Superlidze doszło do rewolucji

Niedzielne spotkanie w Zabrzu dostarczyło sporych emocji. Jeszcze na kilku minut przed końcem gry wszystko zapowiadało, że Górnik odniesie piąte zwycięstwo w sezonie – w 54. minucie zawodnicy Marcina Lijewskiego prowadzili bowiem 25:21. Unia zdołała jednak odrobić w końcówce straty i doprowadziła do rzutów karnych.

Czytaj też:

Martin Galia (na zdjęciu z prawej) doznał poważnej kontuzji kolana, która być może przerwie jego karierę (fot. Górnik Zabrze / Krzysztof Kuroń)

Pech Martina Galii. Najstarszy gracz PGNiG Superligi zakończy karierę przez kontuzję?

To właśnie w związku z trafieniem na remis wyniknęły spore kontrowersje. Zabrzanie byli przekonali, że po rzucie Aleksandra Buszkowa piłka nie zdążyła wpaść do bramki przed końcową syreną, w związku z czym gol nie powinien być uznany. Prowadzący mecz sędziowie – Mariusz Marciniak i Piotr Radziszewski z Wolsztyna – bramkę jednak zaliczyli, co spotkało się z żywiołową reakcją graczy Górnika i trenera Lijewskiego. Czy popełnili błąd? Tego nie jesteśmy w stanie ocenić na podstawie zapisu spotkania. W transmisji na stronie Emocje.tv nie słychać bowiem syreny, a zegarowi transmisyjnemu trudno w pełni zaufać – nieraz bowiem zdarzało się, że pojawiały się tu spore rozbieżności.

Oceny prawidłowości decyzji arbitrów nie chciał podjąć się wspomniany już prezes Kmiecik. W opublikowanej w poniedziałek na stronie internetowej zabrzańskiego klubu rozmowie skrytykował jednak delegata niedzielnego spotkania, a także środowisko sędziowskie i władze rozgrywek. Poniżej fragmenty jego wypowiedzi.

Prowadziliśmy czterema bramkami i ten mecz powinniśmy doprowadzić do końca z przewagą. Ale poza wynikiem nad tym spotkaniem nosi się nieco inna aura. Nasze wysiłki nie mają sensu, kiedy mamy do czynienia z chyba niekompetentnymi sędziami, zwłaszcza stolikowymi. Zobaczę jeszcze przebieg tego meczu na powtórce, ale to spotkanie było kolejnym przypadkiem, który potwierdza moją opinię o polskim sędziowaniu.

Bogdan Kmiecik (fot. Górnik Zabrze / Krzysztof Kuroń) Bogdan Kmiecik (fot. Górnik Zabrze / Krzysztof Kuroń)

Czytaj też:

(fot. PAP / Getty)

Transferowy zawrót głowy w PGNiG Superlidze. Takiego ruchu w krajowej elicie nie było od lat!

Sędziowie przez długi czas nie potrafili podjąć decyzji, wydawało się, że nikt nie chciał wziąć odpowiedzialności. Nikt nie czuł się kompetentny, by – podpierając się na przepisach – powiedzieć A lub B. To zresztą pewien obraz polskiej piłki ręcznej. Nie ma VARu, nie ma wypracowanych rozwiązań na takie sytuacje, a jest ich coraz więcej. Gramy w pewnym sensie w epoce kamienia łupanego. Ale najważniejsze to odpowiedź: dlaczego delegat potrzebował tyle czasu na podjęcie ostatecznej decyzji? Dlaczego nie dostrzegł przebiegu zdarzenia? Dlaczego nie widział szczegółów?

(...) Od dłuższego czasu widzę, że poziom sędziowania jest nieadekwatny do oczekiwań wobec zespołów. Oczywiście nie wszystkich sędziów, bo jest kilku bardzo fajnych. Nie wiem czy zrobią karierę w przyszłości, bo ich występy i szanse to jednak polityka związku. Ale słyszę od innych prezesów klubów i sam to dostrzegam, że władze rozgrywek mają ambicję produkcji reprezentantów, a jednocześnie nie zapewniają odpowiedniego poziomu przebiegu meczów.

(...) Wymaga się od nas coraz więcej, a jednocześnie system jakby nie nadążał za nami. Widzę jak liga zawodowa przesuwa współpracowników do ZPRP, a jednak to nic nie zmienia w jakości. Pytanie teraz czy dalej chcę w tym uczestniczyć. I będę się zastanawiał w tym tygodniu i do świąt zdecyduję jaka będzie moja przyszłość jako właściciela klubu.

(...) Wiem, że moje słowa mogą przynieść reakcje i władze rozgrywek nie będą zadowolone. Ale moim celem jest dyskusja, żeby jakość rozgrywek była podnoszona w każdym aspekcie. Nie tylko tym sportowym, ale także wspierania klubów w innych aspektach czy dbania o to, by sędziowanie było na odpowiednim poziomie. Bo wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że zmiany są potrzebne. I powinny przyjść jak najszybciej.


To nie pierwsza sytuacja w ostatnich dniach, kiedy podnoszona jest dyskusja na temat poziomu sędziowania w rozgrywkach Superligi. Po piątkowym meczu Orlen Wisły Płock z Azotami Puławypo emocjonującej końcówce zakończonym zwycięstwem Wisły 27:26 – o postawie arbitrów pisał na Twitterze prezes Łomży Vive Kielce Bertus Servaas.

Wczoraj patrzyłem na mecz Orlen Wisła Płock – Azoty Puławy i mam opinię, że naprawdę jest coś niedobrego z polskim systemem sędziowania. Naprawdę nie rozumiałem linii sędziowania co do gry pasywnej, błędu w ataku itd. Myślę, że oni (sędziowie) gwizdali sprawiedliwe i nie wypatrzyli wyniku. Szkolenia? – pytał Servaas.


Mecz w Płocku również zakończył się wywołującą dyskusję sytuacją, choć tu możemy mieć pewność, że sędziowie – Michał Fabryczny i Jakub Rawicki – prawidłowo nie uznali bramki zdobytej przez Michała Jureckiego. W momencie wznowienia gry nie wszyscy zawodnicy Azotów zdołali przekroczyć linię dziewiątego metra. Arbitrzy nie zauważyli jednak, że chwilę wcześniej biegnący po piłkę Dawid Dawydzik był w niesportowy sposób zatrzymywany przez Mirsada Terzicia.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także