Polska sztafeta kobieca w short tracku wystartuje w igrzyskach olimpijskich. Biało-czerwone bilety do Pekinu rzutem na taśmę wyrwały ze szpon pecha, który prześladował je od początku sezonu.
Znają się doskonale – nie tylko z lodowiska. Natalia Maliszewska, obecna liderka kadry, jest młodszą siostrą Patrycji. To na niej wzorowała się na początku kariery. Z Nicolą Mazur uczyła się z kolei w szkole. Trenują razem od czwartej klasy podstawówki. Gabriela Topolska jeździła z wymienioną trójką w Juvenii Białystok. Kamila Stormowska jest zaś obecnie koleżanką Nicoli ze Stoczniowca Gdańsk – po tym jak obie przeniosły się do Trójmiasta na studia.
Najmłodsza w tym gronie Magda Zych pozostaje dobrym duchem drużyny. Jako jedyna z pozostałymi wiąże jedynie reprezentacyjne doświadczenia. – Nie czuję się z tego powodu w żaden sposób odosobniona – śmieje się 17-latka. – Jestem otwarta na nowe znajomości. Zresztą wszyscy mówią, że potrafię poprawiać humor, bo niezależnie od wszystkiego tryskam energią. Żyjemy trochę jak rodzina. Oni wiedzą, że wiele bym dla nich zrobiła, a ja wiem, że oni zrobiliby to dla mnie – mówi.
W rzeczy samej, atmosfera między reprezentantkami Polski jest doskonała. Widać to zarówno na lodzie, jak i poza nim. W niedzielę biało-czerwone razem przeżywały wywalczony rzutem na taśmę awans na igrzyska. Awans, dzięki któremu będą ścierać się między sobą nie o trzy, a minimum cztery miejsca w samolocie do Chin.
Za godzinę jazda po igrzyska ���� Po marzenia �� pic.twitter.com/egviWiEcWP
— Dawid Brilowski (@BrilovD96) November 28, 2021