| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Przygody beniaminków w najwyższych klasach rozgrywkowych kraju z reguły nie obfitują w spektakularne zwycięstwa, a zakończenie pierwszego sezonu w środku tabeli traktowane jest jako sukces. Radomiak Radom zdaje się jednak grać na przekór wszelkim przewidywaniom i prawie na półmetku rywalizacji zajmuje piąte miejsce w Ekstraklasie. O tym, jak to się stało, że radomskiej drużynie bliżej do stałego bywalca ligi, niż beniaminka, rozmawialiśmy z trenerem Dariuszem Banasikiem.
Od drugiej ligi do Ekstraklasy w trzy lata
Gdy w 2018 roku Banasik obejmował stanowisko trenera Radomiaka, drużyna znajdowała się w drugiej lidze. Już po roku zespół zdołał awansować, a w kolejnym sezonie bliski był zagwarantowania sobie prawa gry w najwyższej klasie rozgrywkowej. Bliski, bo ostatecznie ta sztuka się nie udała. Zadecydował jeden mecz – finał baraży przegrany 0:2 z Wartą Poznań. Radomianie długo jednak na Ekstraklasę czekać nie musieli. Rok później drużyna Banasika zajęła pierwsze miejsce w lidze i bezpośrednio awansowała do najwyższej klasy rozgrywkowej. Teraz, jako beniaminek, Radomiak zajmuje piąte miejsce w tabeli i zdaje się tempa nie zwalniać. Jaki w takim razie jest przepis na sukces według trenera?
– Powiem szczerze niełatwo odpowiedzieć na to pytanie – przyznaje Banasik. – Też to analizuję. Wiele rzeczy ma na to wpływ. Trafiłem na dobry grunt, na dobry klub, chodzi tutaj o miasto, kibiców i zarząd. Jako trener też się rozwinąłem, zebrałem dużo doświadczenia w niższych ligach i wydaje mi się, że teraz są tego efekty. Jestem w stanie dobrze przygotować zespół pod względem fizycznym i taktycznym, potrafię w pewnych momentach wyjść z dołka, czy z jakiegoś kryzysu. Tak samo jeśli chodzi o dobór zawodników. Uważam, że coraz mniej jest pomyłek i to przychodzi z czasem. To doświadczenie teraz procentuje – dodaje.
Sukces Radomiaka jest zaskakujący nie tylko z powodu samego faktu bycia beniaminkiem. Kilku zawodników gra w drużynie od wielu lat; swoją przygodę zaczynali w drugiej, a nawet trzeciej lidze. Teraz ci sami piłkarze wyrastają na pierwszoplanowe postaci w Ekstraklasie, a sam zespół gra podobnym ustawieniem, co na niższym szczeblu rozgrywek. Czyją zasługą jest ten rozwój zawodników?
– Żeby piłkarz się rozwijał, trzeba mu do tego stworzyć dobre warunki. Od drugiej ligi gra z nami Jakubik, Kaput, Leandro. Ja dość skrupulatnie podchodzę do wyboru zawodników, bo często tych ludzi znałem, sprowadzałem i oni się tutaj dobrze czują i rozwijają. Wydaje mi się, że moją mocną stroną jako trener jest to, że mam bardzo dobry kontakt z piłkarzami. Rzadko kiedy wchodzę w konflikty, zawsze potrafię wszystko spokojnie wyjaśnić. Wszyscy mówią, że piłka nożna to sport zespołowy, ale ja trochę obalę tę teorię. Powiem, że w takich kontaktach to jest bardziej sport indywidualny. Pomimo, że jest jedenastu zawodników w składzie, ponad dwudziestu w drużynie, to do każdego trzeba podejść indywidualnie i ci piłkarze czują wsparcie. Ostatnio rozmawiałem z zawodnikami, którzy już u nas nie są, ale mówią, że zawsze czują wsparcie w sztabie, u trenera i to pozwala im się jeszcze lepiej rozwinąć zarówno piłkarsko, jak i pod względem mentalnym – stwierdza Banasik.
Sukces, który mógł być jeszcze bardziej spektakularny
Wyczyn trenera i całej drużyny Radomiaka mógł być jeszcze bardziej efektowny. W drugim roku swojej pracy w Radomiu Banasik doprowadził zespół do baraży o Ekstraklasę. Gdyby Radomiak wygrał te rozgrywki, w dwa lata zaliczyłby dwa awanse – od drugiej ligi, do najwyższej klasy rozgrywkowej. Na drodze stanęła jednak Warta Poznań, która w finale pokonała Radomian 2:0. Jak ten dodatkowy rok oczekiwania na Ekstraklasę wpłynął na drużynę?
– Wiadomo, każdy z nas chciał wtedy awansować. Wydaje mi się, że nawet rundę mieliśmy lepszą niż Warta, ale chyba jeszcze nie byliśmy gotowi na Ekstraklasę. Natomiast w kolejnym roku nabraliśmy rozpędu, jeszcze mocniej zbudowaliśmy zespół. Wielu zawodników zostało, ale też wielu przyszło i awansowaliśmy z pierwszego miejsca, bez baraży. Wydaje mi się, że przez ten rok bardzo nam się zgrała drużyna. Tracimy mało bramek, wygrywamy i nieźle gramy w defensywie. Gramy w podobnym ustawieniu, jak w pierwszej lidze, bo linia obrony się praktycznie nie zmieniła – mówi trener.
�� @LechPoznan wykorzystuje potknięcie @LechiaGdanskSA i ucieka reszcie ��#WPŁCRA 2:1#LPOWAR 2:0#LEGJAG 1:0 pic.twitter.com/pegoha4CpZ
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) November 28, 2021
Najlepszy beniaminek od lat
W Polsce tylko dwa razy w historii beniaminkowi udawało się zdobyć tytuł mistrzowski. Pierwszym zespołem, który tego dokonał, była Cracovia w 1937 roku, a tę sztukę powtórzył Ruch Chorzów w sezonie 1988/89. W ostatnich latach zdecydowanie najlepiej spośród beniaminków radziła sobie Warta Poznań w sezonie 2020/21. Drużyna zajęła piąte miejsce na koniec rozgrywek i otarła się o europejskie puchary. Trener Banasik nie przepada za porównaniami do drużyny z Poznania, ze względu na odmienny styl gry Warty i Radomiaka. Nie sposób jednak uniknąć porównań liczb. Radomianie po szestastu kolejkach mają na swoim koncie 28 punktów. Warta, na tym samym etapie rozgrywek, miała o 11 punktów mniej. Dopiero na wiosnę Poznaniacy rozpoczęli wspinaczkę w tabeli. Pamiętając słowa trenera Banasika, że jeszcze w pierwszej lidze Radomiak miał lepszą drugą rundę, niż Warta, nasuwa się pytanie, czego jeszcze możemy spodziewać się po "zielonych" w dalszej części sezonu?
– Dla nas Ekstraklasa była niewiadomą. Powiem szczerze, my wspólnie z zarządem budowaliśmy zawodników kreatywnych. Pierwsza liga, czy wcześniej druga liga to rozgrywki fizyczne, gdzie trzeba dużo walczyć i biegać. Nie zawsze elementy piłkarskie są priorytetem. Nam się w Ekstraklasie gra lepiej niż w pierwszej lidze. Przykładem jest Filipe Nascimento, który wyrasta na pierwszoplanową postać i zbiera dobre recenzje, ale w pierwszej lidze nie mógł sobie pograć. Sam twierdziłem, że to jest zawodnik, który szybciej będzie grał w Ekstraklasie, niż w pierwszej lidze. Pod tym kątem budowaliśmy zawodników i to teraz procentuje – stwierdza trener.
Banasik na początku sezonu wyraźnie wyznaczył cele zespołu – walczymy o bezpieczną przewagę nad strefą spadkową, a później, jesli sytuacja punktowa na to pozwoli, będzie można zacząć grać odważniej. Po szesnastu kolejkach Radomiakowi zdecydowanie bliżej do pierwszej, niż ostatniej trójki tabeli. Czy w takim razie to już ten moment, w którym drużyna zacznie być odważniejsza?
– Trochę te słowa się sprawdzają. Uważam, że mieliśmy bardzo trudny kalendarz, bo trafiliśmy od razu na Lecha, Legię, potem Raków, Śląsk, Pogoń i w tych meczach nie przegrywaliśmy. Później przyszły takie spotkania, w których mogliśmy grać bardziej odważnie. Potrzebowaliśmy paru zwycięstw, żeby nabrać pewności siebie i wydaje mi się, że jesteśmy w momencie, w którym niezależnie od przeciwnika zagramy przede wszystkim o zwycięstwo. Przed meczami z Wisłą czy Zagłębiem mówiłem drużynie, że nie powinniśmy zadowalać się remisem. Gramy o pełną pulę. Jak nie wygramy, to będziemy się cieszyć z punktu, ale robimy wszystko, żeby grać odważnie, żeby się nie bać. Nie chcemy grać jak beniaminek, tylko zespół, który w tej lidze gra już parę lat – przyznaje Banasik.
������
— RKS Radomiak Radom (@1910radomiak) November 27, 2021
Zdjęcia z wczorajszego meczu w Krakowie ➡ https://t.co/RtVjJn2KKV#GramyRazem | @_Ekstraklasa_ pic.twitter.com/HqfuOZkgI1
Europejskie puchary w Radomiu?
Świetna dyspozycja Radomiaka zdaje się budzić nadzieje kibiców na walkę o czołowe miejsca w tabeli. Radomianie na Ekstraklasę czekali 36 lat, wywalczenie prawa gry w eliminacjach europejskich pucharów byłoby więc wydarzeniem historycznym. Jakie cele stawia sobie trener Banasik?
– Nauczyłem się z doświadczenia, że nie ma co myśleć o tym, co będzie za 2 - 3 tygodnie. Trzeba się skupić na najbliższym meczu. Ktoś mnie pyta o Lecha, o Legię, a ja mówię, że mamy mecz z Piastem. Najważniejsze jest dobieranie priorytetów. Piłka nożna pisze różne scenariusze. Gdyby ktoś przed sezonem powiedział, w jakim będziemy miejscu, to pewnie nikt by w to nie uwierzył. My się przede wszystkim skupiamy na tych najbliższych meczach i jeżeli będziemy realizować nasze cele, to wszystko ułoży się samo. Byłoby fajnie, jakby Radomiak te rundę zakończył wyżej, a na wiosnę, jak będziemy mogli się wzmocnić, powalczył o najwyższe lokaty w Ekstraklasie – stwierdza trener.
– Umówiliśmy się z zarządem, że usiądziemy po ostatnim meczu i będziemy myśleć gdzie jesteśmy i jakie cele sobie stawiamy. Jeżeli będziemy mieli ponad trzydzieści punktów, to nie będziemy mogli mówić, że gramy o utrzymanie. Jeśli się okaże, że chcemy mierzyć wysoko i chcemy walczyć o pierwszą czwórkę, to wtedy zespół będzie musiał zostać wzmocniony, żeby była większa rywalizacja. Uważam, że wówczas paru klasowych zawodników powinno do nas dołączyć – dodaje Banasik.