Przejdź do pełnej wersji artykułu

Skoki narciarskie. Paweł Wąsek zapewnia: też chcę być najlepszy [ROZMOWA]

/ Paweł Wąsek (fot. PAP) Paweł Wąsek (fot. PAP)

W pierwszy weekend grudnia w Wiśle na skoczni Adama Małysza zostaną przeprowadzone konkursy Pucharu Świata w skokach narciarskich. Transmisje pierwszych zawodów w sezonie 2021/22 w naszym kraju na antenach Telewizji Polskiej, w TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej i Smart TV. Przed zawodami rozmawiamy z Pawłem Wąskiem, który zapewnia, że chce dołączyć do grona najlepszych.

Skoki narciarskie. Jedyna komentatorka skoków w Polsce. Jak Katarzyna Sverre napisała historię

Czytaj też:

Kamil Stoch

Skoki narciarskie. Kazimierz Długopolski: aktualnie w polskich skokach jest czarno na horyzoncie

MICHAŁ CHMIELEWSKI, TVPSPORT.PL: – Przyznaj się, ile masz na ścianie w pokoju zainstalowanych monitorów?
PAWEŁ WĄSEK: – Trzy. Ale nie na ścianie, tylko na stelażach.

– Do czego to wszystko?
– Do nauki oczywiście! Do nauki kierowania samochodem. To studio, które w całości ma imitować jazdę autami w wymiarze wyścigowym. Nazywa się to wszystko Simracing i zajawkę na to złapałem, odkąd zaczęliśmy trochę rywalizować z Kubą Wolnym i Andrzejem Stękałą. Mamy we trzech bakcyla do motosportu, ale że ten generalnie jest strasznie drogi, poszliśmy w alternatywę, hmm, trochę tańszą. Tu wystarczy raz kupić sprzęt, a potem nie trzeba już do niego dokładać. Bawimy się w to online, wcześniej zgadujemy się na konkretny serwer.

– To wyścigi F1?
– Nie, przeważnie klasa GT3: Lamborghini, Ferrari i tego typu auta, tyle że w wydaniu torowym. Rzadziej bierzemy udział w rajdach. Szkoda tylko, że nie można tego wszystkiego zabierać na zgrupowania. Do tego jednak byłby potrzebny oddzielny bus. Zostaje nam zatem FIFA. Chociaż i tak gramy w nią już rzadziej niż dawniej.

– Jak poza tym na obozach zapełnia się czas?
– Pogadamy, posiedzimy, wiadomo. Ale wiadomo też, że nie zawsze ma się ochotę na towarzystwo. Wtedy zostają seriale, książki. Jakoś sobie radzimy. Alternatyw jest wbrew pozorom sporo.

– Paweł, a czy ta pasja motorsportowa ma jakieś przełożenie na prawdziwe życie?
– Ojciec jest mechanikiem, ma własny warsztat. Okej, nie wjeżdżam jeszcze na kanał i nie robię w aucie wszystkiego, ale z podstawowymi naprawami nie mam większych problemów. Filtry, oleje, klocki hamulcowe – nie ma problemu. Czasami zdarzy się też wyciągnąć jakiś silnik, to już potrzebuję pomocy taty.

– Budujesz rajdówkę?
– Jeszcze nie, chociaż nie powiem, chodzi mi to po głowie. Może przyjdzie na to czas?

– A czy ta zajawka inżynieryjna przekłada się w jakiś sposób na skoki? Łatwo wyobrazić mi sobie sytuację, że z takim zmysłem wpadasz na różne rozwiązania techniczne przy sprzęcie narciarskim.
– Tu jednak tak to nie wygląda. Szczerze mówiąc, nie mam o tym wielkiego pojęcia i jakoś mnie do tego nie ciągnie. Inna sprawa, że tu nie ma już zbyt wielu pól do przykombinowania. Regulaminy są niebywale ciasne. Jeśli są jakieś luki, odkrywają je i wykorzystują specjaliści od serwisu, których mamy w kadrze. Nam pozostaje im ufać. To fachowcy.

– Kiedy ty staniesz się takiej klasy fachowcem od skakania? Zastanawiam się, czy może to już ten czas na karierę przez duże "K".
– Mam nadzieję, po to trenuję. Nikt z nas nie chce jeździć na zawody, tylko żeby się obskakiwać po trzydziestych miejscach albo niżej. Pytanie tylko, jak to zrobić? Gdzie jest sekret? Jedyne, co mi zostaje, to skupiać się na treningach. Jeśli efekt ma przyjść, to to jest podstawowy warunek.

– Jako dzieciak miałeś jednak sporo farta. Nikt nie nazywał cię "polskim Morgensternem", nie oczekiwał cudów itd. – To był komfort. Było wielu takich zawodników, którzy potem nie spełnili oczekiwań. Brak presji na sobie jest wartością, praca w cieniu i spokoju na pewno jest łatwiejsza niż czucie na sobie wzroków kibiców i środowiska.

– Masz lepiej niż Kasia [siostra Katarzyna Wąsek, trenująca narciarstwo alpejskie – przyp. autora]?

– Ona też miała dobrze. Mówię, że miała, bo już zrezygnowała z profesjonalnej kariery sportowej. Mieszka z chłopakiem, poszła na studia, sądzę, że jest szczęśliwa. Ja jednak mam nadzieję, że będę się spełniał życiem sportowym. Darzymy się szacunkiem, oboje rozumiemy, z jakimi poświęceniami wiąże się uprawiania zawodowo jakiejś dyscypliny. A to, że u niej wiązanie i but są sztywne, a u mnie ruchome, nie ma większej różnicy. Mogliśmy sobie swobodnie opowiadać o swoich światach. To, w czym mogłem mieć lepiej, to fakt, że w Polsce o wiele trudniej jest być alpejczykiem niż skoczkiem. My mamy zapewnione w kadrze znakomite warunki i obiekty. Rozumiem to podwójnie, bo jako dziecko też próbowałem zjazdówek. Bycie skoczkiem w Polsce to duże szczęście. Co ciekawe, w ujęciu globalnym zdecydowanie więcej profitów mają alpejczycy. To bardziej popularny sport, ma więcej sponsorów i lepsze zarobki. Pytanie, czy chcemy trenować, tylko po to, żeby zarabiać, czy też po to, żeby spełniać marzenia z dzieciństwa?

– A jakie były twoje?
– Być najlepszym! Chcę być w tym sporcie kimś wielkim: jak Kamil, jak Adam, jak kilku innych. Nie chciałbym skończyć kariery jako jeden z wielu lub jako facet od jednego konkursu. Tylko jako ktoś, kogo warto zapamiętać.

– Ile ci brakuje do poziomu, który by to zagwarantował?
– Dużo. Zresztą, wystarczy spojrzeć na wyniki. Do poprawy mam każdy element, przecież my skupiamy uwagę nawet na takim niuansie jak ruszanie z belki do pozycji najazdowej. To wystarczająco dużo mówi o detalach, które odgrywają rolę na skoczni. Mam przykład: Wielka Krokiew. Na zawody ustawia się tam inną belkę, która jest niższa od treningowych. Przez to nie da się wykonać ruchu, do którego jesteśmy przyzwyczajeni przed przyjęciem pozycji najazdowej. A to jak domino, wpływa na kolejne elementy – odbicie, przejście do lotu, pozycję w locie, w efekcie odległość.

– To zabawne, bo wychodzi na to, że ściany nie sprzyjają gospodarzom. A teoretycznie powinny.
– Na szczęście są kibice. Doping z ich strony, ta atmosfera – to jest najważniejsze. Nie ma znaczenia, jaka to skocznia, ma natomiast to, kto cię niesie z trybun i jak się dzięki temu czujesz. Zresztą, jeżeli jesteś w formie, to polecisz daleko niezależnie od miejsca, w którym są zawody.

– Igrzyska to sen?
– To marzenie.

– Do spełnienia?
– Miejmy nadzieję.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także