Osierocona przez Paulo Sousę reprezentacja Polski wciąż nie ma nowego trenera. Kandydatów z całego świata zgłasza się coraz więcej. Ostatnie godziny przyniosły kandydatury Andrei Pirlo i Ante Cacicia – a więc przedstawicieli dwóch najbardziej chętnych do objęcia kadry grup: szkoleniowców chcących naprawić swój wizerunek za sprawą widocznej w Europie reprezentacji bądź emerytów chcących dorobić przed zakończeniem kariery.
Po hucznym odejściu Paulo Sousy reprezentanci Polski czekają na nowego szkoleniowca. Ponoć i ich zdanie ma być brane pod uwagę przy wyborze selekcjonera. A nazwiska niektórych kandydatów na piłkarzach mogą zrobić wrażenie. Akces do objęcia sterów kadry zgłosili dwaj mistrzowie świata z 2006 roku: Fabio Cannavaro i Andrea Pirlo. Pierwszy doświadczenie trenerskie wyrobił tylko w Azji, gdzie trenował chińskie i saudyjskie kluby. Przez... dwa mecze prowadził także kadrę Chin – i zaliczył dwie porażki. Takie statystyki nie byłyby mile widziane w pierwszych dwóch meczach w Polsce.
Cannavaro nie miał okazji wypłynąć na szeroką wodę w Europie, a nasza reprezentacja byłaby ku temu świetną, niepowtarzalną wręcz okazją. Dla Andrei Pirlo zaś próbą naprawienia wizerunku trenera, znacznie nadszarpniętą przez roczne prowadzenie Juventusu, który pod jego wodzą po raz pierwszy od lat nie został mistrzem Włoch. I jego agenci złożyli ofertę PZPN-owi. Wielu piłkarzy naszej kadry gra w Italii, praca w roli selekcjonera od razu przykułaby więc uwagę tamtejszych mediów. A skoro w Juve się nie udało, to może udałoby się tam w drużynie walczącej o europejskie puchary? Ale zanim, to w barażach w Polsce?
𝐒𝐞𝐧𝐬𝐚𝐜𝐲𝐣𝐧𝐚 𝐤𝐚𝐧𝐝𝐲𝐝𝐚𝐭𝐮𝐫𝐚❗😮 Akces do prowadzenia reprezentacji Polski zgłasza... Andrea Pirlo⁉⚽🇵🇱 #tvpsport https://t.co/gAvIChIXbO
— TVP SPORT (@sport_tvppl) January 3, 2022
Co bardziej daje do myślenia, to cała grupa wiekowych trenerów, którzy niemal momentalnie zgłosili swój akces. I ich kariery w ostatnich latach warte są prześwietlenia. Jako pierwszy na powierzchnię wypłynął Dick Advocaat, który już kilkukrotnie powracał z emerytury. Najpierw poproszony o pomoc przez Sunderland, następnie przez Fenerbahce, a potem reprezentację Holandii. Z Oranje nie zdołał się zakwalifikować na mistrzostwa świata i podał się do dymisji. Ogłosił zakończenie kariery trenerskiej, po czym tymczasowo objął Spartę Rotterdam, Utrecht i Feyenoord Rotterdam. Po dwóch latach w portowym mieście przyjął ofertę z kadry Iraku. Pożegnał się z nią w listopadzie, gdy w sześciu spotkaniach zaliczył cztery remisy i dwie porażki w eliminacjach mundialu. Nie wystawia to 74-latkowi pozytywnej oceny.
Kolejnym z chętnych jest Alexandre Guimaraes. Postać, która, podobnie jak Cannavaro, nigdy nie trenowała w Europie. 62-latek na mundial dwukrotnie wprowadził Kostarykę – lecz za każdym razem odpadł w grupie. Potem pracował z kadrą Panamy, zaś następnie ruszył na podbój Azji. Al-Wasl, Tianjin Teda, Mumbai City – wszędzie na bogato. Ostatnio Guimaraes pracował w klubach kolumbijskich. Avram Grant zaś bezrobotny, przynajmniej oficjalnie był od 2018 roku. Ostatnio udzielał się jako organizator szkoleń sportowych w krajach Bliskiego Wschodu. Wcześniej był trenerem NorthEast United z Indii oraz reprezentacji Ghany. Pracę uznawaną za nie należącą do egzotycznych zakończył mniej więcej w 2011 roku, gdy z West Hamem spadł do Championship. Od tego czasu więcej nie trenuje, niż trenuje, lecz, także za sprawą polskiego paszportu, zawsze jest wymieniany w gronie kandydatów do objęcia sterów reprezentacji. Chyba z urzędu, bo nie ma na to innego uzasadnienia.
��Jest kolejny kandydat do pracy z reprezentacją ����. To Avram Grant, były trener Chelsea, rep. Izraela i Ghany. Od kilku lat ma... polski paszport. Ciekawa kandydatura, ale i zaskakująca, bo ostatni raz Grant pracował w 2018 roku. Więcej na @SportINTERIA. https://t.co/gWCPfKApgQ
— Sebastian Staszewski (@s_staszewski) December 30, 2021
Z drugiej strony, podobnie "emerycko" można popatrzeć na kandydaturę Adama Nawałki, który po najlepszych czasach z kadrą przepadł z nią na mundialu w 2018 roku, a jego pobyt w Lechu Poznań określa się mianem katastrofy. Tu przewagą jest tylko, albo i aż znajomość piłkarzy – a to w przypadku zaledwie jednego-dwóch treningów przed barażem kluczowa sprawa. Przed byłym trenerem Wisły Kraków czy Górnika Zabrze wielka szansa na objęcie posady. I szansa, by szybko pomóc zapomnieć o nieudanym mundialu w Rosji, po którym Nawałka powiedział "pas". Do myślenia daje jednak fakt zgłoszeń poszczególnych kandydatów. Nie ma tam trenerów z topu – i to nie dziwi. Nie ma jednak też z jego zaplecza. Są albo żyjący przyszłością, albo na dorobku. A czasu i na decyzję, i na zżycie się z drużyną nie ma. Wszak liczy się tu i teraz.