{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Pekin 2022. Ostre słowa Horngachera po mikście. "To nie jest w interesie sportu"

Pierwszy konkurs mikstów w historii igrzysk olimpijskich zostanie zapamiętany nie tylko z rywalizacji sportowej. Podczas zawodów cztery zawodniczki zostały zdyskwalifikowane przez odpowiadającą za kontrolę sprzętu Agnieszkę Baczkowską. Najbardziej poszkodowani w wyniku tych decyzji Niemcy są wściekli.
Konkurs pełen dyskwalifikacji. Sensacyjne rozstrzygnięcia w mikście!
Czytaj też:

Joanna Szwab o reprezentacji Polski w skokach narciarskich: skoki kobiet się cofnęły zamiast pójść naprzód
Podczas pierwszej serii unieważniony został skok wicemistrzyni olimpijskiej Kathariny Althaus. Podobny los spotkał zawodniczki z Japonii i Austrii, ale tylko w przypadku Niemiec dyskwalifikacja zakończyła się odpadnięciem w pierwszej serii. Trener tej reprezentacji Stefan Horngacher nazwał tę sytuację na antenie ZDF określeniem "Kasperletheater" nawiązującym do popularnego za naszą zachodnią granicą teatru lalek.
– To było naprawdę gorzkie. Trzeba powiedzieć o kontrolach –dopiero na igrzyskach zaczęto mierzyć inaczej i częściej. Moim zdaniem nie jest to w interesie sportu. Próbujemy wszystkiego, aby uszyć kombinezony zgodnie z przepisami – przyznał Horngacher.
Zdyskwalifikowana Althaus powiedziała po konkursie, że FIS "niszczy skoki narciarskie kobiet". – Byliśmy bardzo szczęśliwi, że możemy startować w Pekinie. Teraz FIS zniszczył wszystko. W ciągu jedenastu lat uprawiania dyscypliny byłam sprawdzana wiele razy i ani razu nie zostałam zdyskwalifikowana. Wiem, że mój kombinezon był zgodny z przepisami – przyznała zapłakana Althaus.
Zobacz terminarz igrzysk w Pekinie na wtorek, 8 lutego
Decyzję inspektorów krytycznie skomentował także jeden z szefów Niemieckiego Związku Narciarskiego Horst Huettel. – Nie sądzę, aby zawodnicy byli na tyle głupi, by oszukiwać na igrzyskach – podkreślił. Jego zdanie podzielił szef skoków narciarskich w Norwegii Clas Brede Braathen. – Brakuje mi słów, naprawdę. To bardzo bolesne dla sportowców. To jest coś, co powinniśmy byli "posprzątać" przed igrzyskami olimpijskimi – dodał Norweg.
Inne zdanie ma brązowa medalistka. Kanadyjka Alexandria Loutitt podkreśliła, że winą za to, co się stało, nie można obarczać tylko zawodniczki. – One same nie szyją sobie kombinezonów. Odpowiada za to sztab ludzi, na nich powinna spaść odpowiedzialność. To co się wydarzyło, może mieć negatywny wpływ na odbiór skoków kobiet. Ja mam jednak nadzieję, że ten brązowy medal da nam w kraju możliwość zachęcenia dzieci do rozpoczęcia treningu – stwierdziła.