Po oskarżeniu przez Peng Shuai byłego wicepremiera Chin o zmuszanie do seksu i nękanie na wierzch wypłynęły brudy, których nie sposób zamaskować. Afera umocniła Stany Zjednoczone w decyzji dyplomatycznego bojkotu zimowych igrzysk w Pekinie, a WTA wycofało wszystkie turnieje z Chin i Hongkongu. Za oświadczeniami chowają się natomiast ci, którym złe relacje z totalitarnym rządem nie są na rękę. Czyli prawie wszyscy.
Jak co roku zleciały w styczniu do Australii tłumy tenisistów, dziennikarzy i kibiców, by przez miesiąc pasjonować się sportem na najwyższym poziomie. Wysokie temperatury, piękne widoki, a przede wszystkim 11 turniejów rozgrywanych w niecałe 30 dni sprawiają, że Australian Summer to chyba najbardziej wyczekiwany czas w tenisowym tourze. Powrót do rozgrywek Naomi Osaki i Rafaela Nadala, wyrównane, zwłaszcza męskie, Australian Open oraz rozgrywane w coraz mniejszym rygorze sanitarnym turnieje pozwoliły skupić się na pięknej grze. Do czasu.
1 grudnia – prawie miesiąc po udostępnieniu posta przez Shuai – WTA podejmuje jednak decyzję o zawieszeniu jedenastu turniejów, w tym WTA Finals, zaplanowanych w Chinach i Hongkongu na wrzesień, październik i listopad. "To nie jest miejsce, w którym chciałem skończyć" – mówi jeszcze tego samego dnia Steve Simon, prezes WTA, który ponad dwa tygodnie wcześniej ostrzegał Chiny przed takimi sankcjami, jeśli ci nie wyjaśnią sprawy i nie pozwolą mu porozmawiać z zawodniczką.
Decyzje Simona cieszą się bardzo dużym uznaniem, tym bardziej, że na polu biznesowym nie są łatwe. W 2019 roku WTA podpisało 10-letni kontrakt z Chinami na organizacje finałów w Shenzhen, w które organizatorzy planowali zainwestować ponad miliard dolarów. Ta ogromna suma miała zostać przeznaczona na budowę nowego stadionu oraz podwojenie puli nagród do 14 mln dolarów. Teraz relacje na linii WTA – Chiny mocno się pogorszyły, a organizacja azjatyckich turniejów stoi pod dużym znakiem zapytania.
W przypadku braku porozumienia z totalitarnym krajem żeński tour miałby to samo, co przed rokiem: jesień uboższą o prestiżowe turnieje z wysokimi pulami nagród. Wygląda jednak na to, że prezes WTA, zdając sobie sprawę z nikłych szans na przeprowadzenie dochodzenia w sprawie Peng Shuai, będzie chciał o wiele wcześniej niż rok temu zabezpieczyć jesienny harmonogram.
Simon szuka teraz nowych sponsorów i inwestorów, którzy mogliby wesprzeć turnieje oraz ich organizację w przypadku porzucenia niezwykle opłacalnego i niemniej skomplikowanego chińskiego rynku. Choć straty będą liczone w setkach milionów dolarów Steve Simon – po konsultacjach z m.in. radą zawodniczek – wysyła jasny sygnał: bezpieczeństwo tenisistek jest najważniejsze.