Pełne strzykawki, pudełka z pigułkami i "magiczny" gaz. Kim jest lekarz Kamiły Walijewej?

Brak miesiączki, anoreksja, depresja. "Łyżwiarki są jak jednorazowe kubeczki"

Czytaj też

Brak miesiączki, anoreksja, depresja. "Łyżwiarki są jak jednorazowe kubeczki"

Podczas zawodów drużynowych w kiss&cry, czyli miejscu w którym zawodnicy oczekują na noty, obok łyżwiarzy i trenerów pojawił się doktor Filip Szwecki. Mężczyzna nie przyciągnął jednak uwagi mediów, skupionych na medalowych rozstrzygnięciach. Gdy dzień po zakończeniu rywalizacji świat obiegła informacja o wpadce dopingowej rekordzistki globu, Kamiły Walijewej, coraz więcej osób zaczęło wskazywać palcem na tajemniczą postać z otoczenia rosyjskiej solistki. Co bowiem lekarz-internista robił w miejscu przeznaczonym dla osób startujących w zawodach? I dlaczego jak cień podąża za Eteri Tutberidze i jej łyżwiarkami?



 – W programie dowolnym para Miszyna/Galliamow miała poważny upadek. To wyglądało naprawdę źle i mogło grozić wstrząsem mózgu. Co ciekawe doktor Szwecki nawet nie sprawdził czy zawodnicy czują się dobrze i nie nabawili się kontuzji. To wyglądało dziwnie – zauważył David Lease, z popularnego w łyżwiarskim świecie podcastu "The Skating Lesson". 





Brak miesiączki, anoreksja, depresja. "Łyżwiarki są jak jednorazowe kubeczki"

Czytaj też

Brak miesiączki, anoreksja, depresja. "Łyżwiarki są jak jednorazowe kubeczki"

”Strzykawki były już napełnione. To mogła być zakazana substancja…”



 Szwecki "zasłynął" już kilka lat temu, gdy będąca pod jego opieką drużyna rosyjskich wioślarzy wpadła na dopingu podczas przygotowań do letnich igrzysk w Pekinie. Jak poinformowała później światowa federacja - chodziło o niedozwolone wlewy dożylne. W latach 2007-2010 został on odsunięty od sportu, a po odbyciu kary w jednym z wywiadów stwierdził, że "został kozłem ofiarnym w nadziei, że uda się zawnioskować o krótsze zawieszenie dla sportowców". Rosjanie, którzy z racji dopingowych wpadek w poprzednich latach są na cenzurowanym, postanowili dać lekarzowi kolejną szansę. Zatrudnienie znalazł w grupie łyżwiarzy figurowych.



I tam nie obyło się bez skandali. W 2016 roku, po zdobyciu brązu mistrzostw Europy, na meldonium wpadła Jekaterina Bobrowa wielokrotna medalistka imprez najwyższej rangi w konkurencji par tanecznych. – Jestem pewna, że jedynym lekiem, który wtedy przyjmowałam, był actovegin. Polecił mi go lekarz, który z nami pracuje. Zwykle zaczynamy go brać półtora tygodnia przed zawodami, gdy zwiększamy liczbę przejazdów na treningach. Poza tym szybko się przeziębiam, więc jesienią i zimą muszę wspomagać się tabletkami – tłumaczyła się zawodniczka.



 W rozmowie z sport-express.ru wyznała jednak, że jedna z sytuacji budzi jej wątpliwości. – Na mistrzostwa Europy zabrałam ze sobą leki od mojego doktora. W Bratysławie opiekowała się nami inna osoba, pan Szwecki. Zazwyczaj otwierał ampułki z zastrzykiem przy mnie, ale jednego dnia strzykawki były już napełnione. Nie zwróciłam wtedy na to uwagi - chciałam wcześnie iść spać przed moim startem, a lekarz musiał wracać do hali, gdzie wciąż trwały zawody. I mnie i jemu zależało na czasie. To możliwe, że wstrzyknął mi wtedy zakazany środek. Przecież jego reputacja została już kiedyś nadszarpnięta… – opowiadała Bobrowa. 


Tajemnicze leki w pudełkach



Dopingowe wpadki zdarzyły się w ostatnich latach także innym rosyjskim łyżwiarkom, nie tylko tym trenującym w klubie Sambo-70. W 2019 roku 2-letnim banem ukarana została Aleksandra Koszewaja, która wpadła na torasemidzie. W tym samym roku na 12 miesięcy zawieszona została Anastazja Szakun (za furosemid). W lipcu 2020 roku aż 10-letnią karę "wlepiono" ósmej solistce igrzysk w Pjongczangu, Mariji Sotskowej, która przedstawiła fałszywe zaświadczenie lekarskie, wyjaśniające przyjmowanie przez nią zakazanych substancji. Mistrzyni świata i Europy z 2015 roku, Jelizawieta Tuktamyszewa, publicznie przyznała się do stosowania meldonium, zanim jeszcze środek trafił na listę zabronionych.



Wątpliwości co do otoczenia Walijewej budzą też informacje przedstawione przez Hajo Seppelta, niemieckiego dziennikarza, autora dokumentalnego filmu o dopingowych aferach w Rosji. Jak udało mu się dowiedzieć w źródłach bliskich rosyjskiej federacji łyżwiarskiej, zawodnicy prowadzeni przez Tutberidze otrzymywali od szkoleniowców pudełka z pigułkami. "Rzekomo były to suplementy witaminowe, jednak sportowcom nie mówiono dokładnie, jakie leki przyjmują. Podobnie działo się kiedyś we Wschodnich Niemczech. Dopiero po latach wyszło na jaw, że łyżwiarzom podawano sterydy anaboliczne" – pisze Seppelt w sportschau.de.



– Wiele osób pyta: "jak to możliwe, że Walijewa o niczym nie wiedziała?". Pomyślmy jednak: każdego dnia, odkąd masz dziesięć lat, dostajesz od trenerów pudełko z witaminami. Czy ktoś z nas kiedykolwiek zacząłby podejrzewać, że coś może być nie tak? – pyta Lease w swoim podkaście.

Cudowny gaz

O Szweckim w Rosji wiele mówi się także pod kątem pewnego rozwiązania, które zamierzał opatentować wraz z kolegami. Najlepsi zawodnicy mieli wdychać ksenon. Zdaniem autorów projektu gaz szlachetny pomagał sportowcom w uzyskiwaniu zdecydowanie lepszych wyników poprzez osiągnięcie stanu "odprężenia i pełni szczęścia". Według badań ksenon poprawiał także koncentrację i poziom testosteronu we krwi. Jak podaje sportschau.de metoda ta została w 2016 roku opatentowana i opublikowana w Rosji. Później znalazła się na liście zakazanych przez WADA.



– W przeszłości pojawiały się spekulacje, że zawodnikom podaje się testosteron, aby mogli wykonywać skoki z czterema obrotami. Zwłaszcza dotyczyło to nastolatków. Teraz wygląda na to, że te metody były bardziej wysublimowane – opowiada Lease.



| Już w 2014 roku telewizja ARD informowała o podawaniu ksenonu setkom rosyjskich sportowców uprawiających różne dyscypliny. – Potencjał dopingowy tej metody jest ogromny – mówił dla "Aerztezeitung" profesor Mario Thevis z Instytutu Biochemii Uniwersytetu Sportowego w Koloni. – Dzięki ksenonowi produkcja erytropoetyny w organizmie wzrasta od 1,6 do aż 160 procent – dodawał. Erytropoetyna, znana także jako EPO, to hormon stymulujący produkcję czerwonych krwinek i zwiększający stężenie hemoglobiny w organizmie. Na stosowaniu tej substancji w przeszłości złapany został m.in. słynny Lance Amstrong, siedmiokrotny triumfator Tour de France (tytuły zostały mu później odebrane.

Czy Szwecki maczał palce w dopingowej wpadce Walijewej? Na to pytanie nie znamy na razie odpowiedzi i niewiele wskazuje na to, że wkrótce ją poznamy. Pewne jest, że zatrudnienie przez Rosjan osoby, która była już skazana za nieprzestrzeganie przepisów antydopingowych i wciąż "kombinuje", by poprawić osiągi swoich zawodników, kładzie się cieniem na samej łyżwiarce, która wydaje się być jedynie trybikiem w wielkiej machinie...