{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Łapówki, tuszowanie śledztw, porwanie... Tak Roman Abramowicz dorobił się majątku pozwalającego na zakup Chelsea
Marcin Iwankiewicz /
Chelsea znajduje się w poważnych tarapatach. Po agresji Rosji na Ukrainę rząd brytyjski nałożył sankcje m.in. na Romana Abramowicza. Klub odcięto od jego pieniędzy i ma problemy z płynnością finansową. Znajdują się dowody potwierdzające, że poplecznik Władimira Putina gigantyczny majątek zgromadził dzięki okradaniu państwa, co tuszowali najważniejsi politycy Rosji.
Czytaj też:

Koniec Abramowicza równa się końcowi wielkiej Chelsea? The Blues mają poważne kłopoty finansowe
Abramowicz najwięcej zarobił na sprzedaży spółki naftowej Sibnieft. Jej właścicielem został w 1995 roku, płacąc około 250 milionów dolarów. A w 2005 odsprzedał Sibnieft skarbowi państwa za... 13 miliardów.
52-krotna przebitka w raptem dziesięć lat – powiedzieć, że zrobił na tej transakcji doskonały interes, to nic nie powiedzieć. Tyle że nie udałoby mu się to, gdyby nie działania korupcyjne.
Koniec "przyjaźni" z Bieriezowskim
Oligarcha już dawno przyznał się przed brytyjskim sądem do płacenia łapówek, dzięki którym udało mu się zakupić większościowe udziały w Sibniefcie. Miało to miejsce w trakcie procesu, wytoczonego mu w 2012 roku przez byłego wspólnika, Borysa Bieriezowskiego.
Bieriezowski vel Płaton Jelenin, bo takie nazwisko przyjął w 2003 roku w wydanych mu w Wielkiej Brytanii dokumentach, długo był bliskim współpracownikiem Borysa Jelcyna. W latach 90. szybko dorobił się fortuny – w 1997 roku "Forbes" wyceniał jego majątek na ponad 3 miliardy dolarów. Po zrzeczeniu się prezydentury przez Jelcyna naraził się Władimirowi Putinowi i w 2001 uciekł na Wyspy.

Czytaj też:

FA Cup. Chelsea chce zagrać z Middlesbrough bez udziału kibiców. Wystosowano prośbę do FA
Sprawę wytyczoną Abramowiczowi przegrał, ale ten złożył obciążające siebie zeznania. Przyznał, że aukcja prywatyzacyjna, na której zakupił Sibnieft, została sfałszowana, a on przekazał Bieriezowskiemu 10 mln dolarów na łapówkę dla kremlowskiego urzędnika.
Choć wypowiedział te słowa przed brytyjskim sądem, logicznym wydawałoby się, że zostanie o nie zapytany i przez rosyjski. Tyle że Rosja nie jest i nigdy nie była krajem praworządnym, więc sprawę wyciszono. Dziennikarze programu "BBC Panorama" dotarli do utajnionych na Kremlu dokumentów rosyjskich organów ścigania, dzięki którym wiadomo, w jaki sposób do tego doszło.
Dokument od "poufnego źródła"
Przekazała je osoba określona przez nich jako "poufne źródło". Jest to kopia akt zebranych na zlecenie najwyższych władz i obciążają one Abramowicza. Choć ich weryfikacja przez stację telewizyjną jest niemożliwa, inne źródła w Rosji potwierdzają wiele znajdujących się w nich szczegółów.
Pięciostronicowy dokument jasno stwierdza, że państwo rosyjskie oszukane zostało w 1995 roku na 2,7 mld dolarów. Przypomnijmy – zapłacił ok. 250 mln, czyli 8,5 proc z 2,95 mld. Ta ostatnia liczba odpowiadała wówczas wartości Sibnieftu, co wykazało dochodzenie przeprowadzone w 1997 roku.
"Śledczy Departamentu ds. Przestępst Gospodarczych doszli do wniosku, że gdyby Abramowicza udało się doprowadzić przed oblicze sądu, zostałby oskarżony o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która dopuściła się oszustwa" – czytamy w dokumencie.
W aktach można też znaleźć stwierdzenie, że rosyjska prokuratura początkowo planowała oskarżyć Abramowicza o oszustwo. Potwierdził to były główny prokurator kraju – Jurij Skuratow. W latach 1995-99 na jego zlecenie prowadzono śledztwo ws. transakcji sprzedaży Sibnieftu.
– Przede wszystkim, przygotowano oszukańczy schemat. Zgodnie z nim wszyscy ci, którzy brali udział w prywatyzacji, utworzyli jedną grupę przestępczą. Pozwoliła ona Abramowiczowi i Bieriezowskiemu oszukać rząd i nie zapłacić za przejęcie firmy prawdziwej jej wartości – opowiadał BBC Skuratow.
Co niesamowite, przyznał też, że nie wiedział nic o istnieniu utajnionych akt zebranych na Kremlu. Prokurator generalny.
Ale trudno się dziwić, kariera Skuratowa na tym stanowisku skończyła się raptem w wieku 46 lat. Poszedł w odstawkę po... wypłynięciu sekstaśmy z jego udziałem.
Prawnik twierdzi, że była to celowa dyskredytacja jego osoby i prowadzonych przez niego śledztw. A to związane z Abramowiczem i Sibnieftem nie było jedynym.
Skuratow w trakcie sprawowania urzędu oskarżył o korupcję lub zbierał dowody przeciwko wielu czołowym politykom i biznesmenom kraju. Po kilkunastu miesiącach zawieszenia, w 2000 roku zwolniono go w ogóle z prokuratury.
– To wszystko miało oczywiście podłoże polityczne. W swoich śledztwach bardzo zbliżyłem się do rodziny i otoczenia Borysa Jelcyna. Między innymi w tym dotyczącym prywatyzacji Sibnieftu – zapewniał Skuratow.
Teraz wiemy, że w tej sprawie kłody pod nogi rzucano mu od samego początku. "Skuratow zajmował się zbieraniem materiału dowodowego, na którym miała oprzeć się sprawa karna pozwalająca na konfiskatę Sibnieftu. Śledztwo zostało wstrzymane przez prezydenta Jelcyna, a akta sprawy trafiły na Kreml" – czytamy w tajnym dokumencie.
Otrucie i niewyjaśniona śmierć
Zmiana władzy nie osłabiła pozycji Abramowicza. Co innego Bieriezowski, który już w drugiej połowie lat 90. stracił ochronę Jelcyna. W 1998 roku Aleksandr Litwinienko, podpułkownik FSB, a wcześniej KGB, ujawnił, że zlecono mu jego zabójstwo. Sprzeciwił się "bezprawnemu rozkazowi".
Litwinienko również uciekł do Wielkiej Brytanii – w 2001 roku uzyskał tam azyl polityczny. Dwa lata później poinformował brytyjską policję o przygotowywaniu kolejnego zamachu na Bieriezowskiego. W 2006 roku został zamordowany. Otruty, umierał w męczarniach przez prawie miesiąc – w jego krwi wykryto ślady silnie radioaktywnego i toksycznego izotopu polonu 210.
Niewiele dłużej potrwała emigracja samego Bieriezowskiego, który zmarł w 2013 roku. W do dziś niewyjaśnionych okolicznościach. – Nie twierdzę, że pan Bieriezowski popełnił samobójstwo, nie twierdzę też, że został zabity. Twierdzę, że ciężar dowodu w tej sprawie jest tak duży, iż nie jestem w stanie jednoznacznie potwierdzić którejś wersji – przyznał koroner Peter Bedford.
Tymczasem po przejęciu władzy przez Putina Abramowicz nadal robił wielkie interesy na prywatyzacji państwowego kapitału. W 2002 roku, wraz z inną firmą, nabył kolejną spółkę naftową – Sławnieft. Tajny dokument wskazuje, że również w tym przypadku miała miejsce sfałszowana aukcja.
Porwanie chińskiego rywala
Początkowo zgłosił się do niej jeszcze jeden podmiot – chińska firma CNPC, która oferowała sumę prawie dwukrotnie wyższą. "CNPC musiało się wycofać z aukcji, gdy jeden z jej przedstawicieli został porwany po przylocie na lotnisko w Moskwie. Uwolniono go dopiero po tym, jak firma zadeklarowała rezygnację z próby nabycia" – czytamy w tajnym dokumencie.
Tę niemal niewiarygodną historię porwania potwierdziły BBC niezależne źródła, nie wiedzące o istnieniu utajnionych akt. O ustawieniu aukcji pod Abramowicza wypowiedział się także i Władimir Miłow, w 2002 roku wiceminister energetyki.
– Powiedziałem wtedy: "słuchajcie, Chińczycy chcą wejść do gry i zapłacą dużo wyższą cenę". Usłyszałem, że to bez znaczenia, że nie mój interes i żebym się zamknął. Że decyzja zapadła, Sławnieft idzie do Abramowicza, a cena jest uzgodniona i Chińczyków jakoś się odwiedzie od udziału w aukcji – przyznał.
Prawnicy Abramowicza informacje BBC odrzucają. Zapewnili, że twierdzenie o porwaniu jest "kompletnie bezpodstawne", a sam oligarcha "nie ma żadnej wiedzy na temat takiego zdarzenia". Na ten moment nie ma twardych dowodów świadczących, że jest inaczej, a tym bardziej, że Rosjanin odegrał w porwaniu jakąkolwiek rolę.
Faktem jest, że po wycofaniu się Chińczyków spółka kontrolowana przez Abramowicza jako jedyna złożyła ofertę i kupiła Sławnieft po zaniżonej cenie. Majątek oligarchy w marcu 2003 roku, a więc w pierwszym notowaniu po finalizacji transakcji, "Forbes" wycenił na ponad 10 miliardów dolarów. Sibnieft i Sławnieft były wówczas tylko częścią sprywatyzowanych państwowych przedsiębiorstw, w których miał większościowe udziały.
Cztery miesiące później nabył Chelsea...