| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Perspektywa meczu w Poznaniu jest ekscytująca. Słyszałem, że będzie komplet kibiców. Wolę słyszeć wyzwiska kibiców, bo znajduję w tym pokłady motywacji – mówi Maciej Rosołek przed meczem Legii z Lechem w Poznaniu. Transmisja rywalizacji w Telewizji Polskiej.
Piotr Kamieniecki, TVPSPORT.PL: – Znudził ci się już temat Lecha Poznań?
Maciej Rosołek: – Nie znudził mi się. Mecze z Lechem zawsze są fajne, przysparzają sporo emocji.
– Nawiązuję do twojej debiutanckiej bramki w PKO Ekstraklasie. Ten gol dał trzy punkty Legii. Wspomnienia wciąż są miłe czy przeszłość już nieco męczy?
– Zawsze będę miał sentyment do tego gola. To wciąż miłe wspomnienie, bo nie każdemu udaje się zdobyć bramkę w debiucie. W dodatku istotny był ciężar tego meczu i fakt, że wszystko działo się przed własną publicznością, a dodatkowo zwyciężyliśmy. Zdaję sobie sprawę, że wiele osób kojarzy mnie głównie z tym trafieniem. ”Rosołek? To ten co strzelił z Lechem”. Może nawet wciąż tak jest? Życie poszło jednak do przodu. Myślę, że po drodze zrobiłem też kilka innych rzeczy. Nie zmienia to faktu, że z przyjemnością wracam do tamtych chwil.
– Z czego powinno się kojarzyć Macieja Rosołka?
– Z tego, że jest wychowankiem Legii, który coraz mocniej puka do poważnej piłki. Staram się osiągnąć regularność, walczyć o kolejne występy w pierwszym zespole. Może ktoś nazwie mnie młodym i utalentowanym zawodnikiem? Niech każdy oceni tak, jak chce, ale przyznaję, że nie jestem fanem identyfikowania graczy z pojedynczymi zdarzeniami.
– Jak ci się żyje w poczuciu tymczasowości?
– Nie odczuwam czegoś takiego zbyt mocno. O jakim aspekcie mówimy?
– Zmierzam do tematu nowego trenera. Kosta Runjaić jest mocno przymierzany do roli szkoleniowca Wojskowych w kolejnym sezonie. Stawiam, że do was także docierają różne informacje z mediów.
– Szczerze mówiąc, unikam czytania informacji dotyczących takich tematów. Myślę, że podobnie jest z resztą kolegów. Mogę powiedzieć, że cieszę się, że współpracuję z trenerem Vukoviciem, bo to jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza osoba na stanowisku szkoleniowca, jaka może być w tym momencie, ale też w kontekście, na przykład, kolejnego sezonu. Nie wiem, co będzie dalej, ale nikt o tym nie myśli. Chcę korzystać ze współpracy z obecnym trenerem i odpłacać w miarę możliwości jak najlepszą grą.
– Odżyłeś po zimowym okresie przygotowawczym? Lato było specyficzne, bo rozpocząłeś treningi z Legią później od innych, a do Arki Gdynia wróciłeś pod koniec okna transferowego.
– Pojawiały się osoby, które w trakcie rundy jesiennej wytykały mi słabe liczby na wypożyczeniu do Arki. Nie uciekam od tego, bo statystyki faktycznie nie porywały. Przyznam jednak, że poprzednia runda była trudnym okresem. Dołączyłem do Legii dwa-trzy tygodnie po wszystkich. Wszystko dlatego, że razem z gdyńskim zespołem walczyłem w barażach o PKO Ekstraklasę. Poleciałem na wakacje, wróciłem i praktycznie prosto z samolotu ruszyłem na treningi mistrzów Polski.
Starałem się nadganiać, ale brak skutecznie przepracowanego okresu przygotowawczego ma taki efekt, że w trakcie sezonu jest trudno. Pech chciał, że nie było też łatwo o grę. Wszystko potoczyło się szybko. Przyznawałem, że zamierzam walczyć o szansę w Legii i nie myślę o kolejnym wypożyczeniu. Dostałem małego gonga, bo brakowało mi minut spędzonych na murawie. Rozsądnym ruchem było ponowne udanie się do Gdyni. Ostatniego dnia okna transferowego znów trafiłem do Arki, która też miała za sobą kilka meczów. Nie było łatwo od razu wkomponować się do zespołu. I to mimo faktu, że jeszcze kilka tygodni wcześniej wraz z nim ćwiczyłem.
– Warto było wracać do Arki czy lepiej było zostać w Legii? Inna sprawa, że mistrz Polski zaliczył bardzo specyficzną rundę jesienną.
– Wypożyczenie do Arki nie było złym ruchem. Dla młodego zawodnika istotna jest każda minuta na boisku. W Gdyni uzbierałem sporo minut. Regularnie występowałem, a w większości spotkań dostawałem szansę w pierwszym składzie. To pomagało mi w rozwoju.
– Kiedy dowiedziałeś się, że wracasz do Legii?
– Mniej więcej dwa tygodnie przed końcem rundy jesiennej. Rozmawiałem wtedy z dyrektorem Kucharskim i wspólnie podjęliśmy taką decyzję. Nie powiem, że na to naciskałem, ale czułem, że taki ruch będzie mi potrzebny. Nie wiedziałem jeszcze, że nowym szkoleniowcem zostanie Aleksandar Vuković, choć już wiele mówiło się o nadchodzącej zmianie. Miałem poczucie, że to szansa zbudowania od nowa pozycji w pierwszym zespole.
Chciałem poświęcić rundę wiosenną na wywalczenie sobie miejsca w składzie Legii. Dodatkowo miałem w głowie, że jeśli coś się nie uda, to pójdę na kolejne wypożyczenie, ale wtedy przypomniano mi o tym, że nie można w jednym sezonie rozegrać meczów w barwach trzech klubów. Zależało mi, by ogrywać się na poziomie Ekstraklasy. Może nie postawiłem wszystkiego na jedną kartę, ale w tej decyzji było nieco ryzyka. Arka gwarantowała pewniejsze minuty, ale czułem chęć spróbowania w barwach Legii.
– Pod koniec rundy jesiennej grałeś mniej. Nie pojawiła się myśl, że zdecydowanie się na Legię było zbyt pochopne?
– To wynikało z pewnych kwestii zdrowotnych. Z Sandecją zagrałem dopiero w drugiej połowie, bo dopiero co wróciłem ze zgrupowania reprezentacji Polski. Potem było spotkanie z Chrobrym Głogów, gdzie wszedłem na boisko w końcówce i doznałem urazu stawu skokowego. Wszystko przez fakt, że rywal ostro zameldował się w okolicach mojej stopy. Nie mogłem zagrać z Zagłębiem Lubin w Pucharze Polski, bo trudno było mi choćby trenować. Wróciłem w trakcie rywalizacji ze Stomilem, ale wyszło na to, że wciąż byłem kontuzjowany.
Jeszcze przed końcem rundy w wykonaniu Legii, pojawiłem się w ośrodku treningowym, by przejść dokładniejsze badania. Okazało się, że miałem uszkodzone więzadła. To uraz, z którym walczyłem jeszcze w trakcie zgrupowania w Dubaju. Ćwiczyłem i grałem, ale nie obywało się bez pracy fizjoterapeutów i bólu.
– Pojawienie się Aleksandara Vukovicia w Legii sprawiło, że zacząłeś rozważać, że może być łatwiej zaistnieć w klubie? Łatki regularnie łączą się z futbolem, a w twoim przypadku pojawia się myśl o tym, że jesteś piłkarskim dzieckiem Serba.
– Pomyślałem o tym, że może to być dodatkowa szansa na grę. Trener Vuković mnie zna, zdaje sobie sprawę z moich atutów i wad, a dodatkowo wprowadzał mnie do Ekstraklasy. Z przeszłości pamiętałem, że dawał mi szanse pokazania się na boisku. Wiedziałem, że jeśli zadbam o swoją dyspozycję, to otrzymam jedną czy dwie okazje udowodnienia swojej wartości na placu gry.
Nie jest jednak tak, że pojawił się trener Vuković i od razu będę faworyzowany. Wielu zawodników pracowało w przeszłości z tym szkoleniowcem i wielu z nas może powiedzieć, że to sprawiedliwy człowiek. Nie jest u niego tak, że dostanie się miejsce w składzie tylko dlatego, że jest się lubianym.
– Spodziewałeś się, że będzie tak dobrze? Od początku rundy regularnie dostajesz szanse w składzie. Po kontuzji Cezarego Miszty">Po kontuzji Cezarego Miszty stałeś się wręcz pewniakiem, bo spełniasz też wymogi formalne w kwestii gry młodzieżowca.
– Nawet gdyby Czarek był zdrowy, to i tak widziałbym dużą szansę na grę. W trakcie rundy wiosennej tylko choroba wymogła moją pauzę, a poza tym dostawałem okazję pokazania się w każdym meczu. Pamiętajmy też, że zdarzały się mecze, w których na boisku było trzech młodzieżowców, bo trzeba wspomnieć o Maiku Nawrockim.
Nie spodziewałem się, że będzie to tak dobrze wyglądało. Nastawiałem się na jedną czy dwie szanse, dalszą walkę. Nie chciałem się nastawiać zbyt dobrze, by potem się na tym nie przejechać i nie zawodzić. Z pewnością pomogła mi trochę ogólna sytuacja. Pole manewru w ofensywie zmniejszyło się po odejściu Mahira Emrelego. Potem do Stanów Zjednoczonych wyjechał Luquinhas i zrobiło się jeszcze więcej przestrzeni. To z pewnością mi pomogła, choć traktuję to pod hasłem elementu niezależnego ode mnie szczęścia. Ale sądzę też, że wykorzystałem szanse od trenera Vukovicia.
– Nie irytuje cię to, że w Legii nigdy nie jesteś napastnikiem?
– Może trochę… Zawsze uważałem, i to się nie zmienia, że najlepiej się czuję jako napastnik. To pozycja, na której mogę najmocniej pomóc. Nie oszukujmy się, nie mam cech typowego skrzydłowego. Staram się, jak tylko mogę, ale nie da się mnie porównać z Luquinhasem. Nawet futbolowy laik stwierdzi to gołym okiem. Może nie jest to irytacja, ale chciałbym kiedyś pokazać się w ataku. Ale przede wszystkim chcę doceniać grę w Legii i wykorzystywać dane szanse. Gra na innych pozycjach też może być rozwijająca.
– Jak odbierasz rundę wiosenną? Serii dobrych wyników nikt nie zabierze Legii, choć wydaje się, że porażka w Pucharze Polski zabolała.
– Tak jest. Mieliśmy z tyłu głowy fakt konsekwencji, które będą związane z porażką w Częstochowie. Przed rundą rozmawialiśmy o tym, że kluczowe jest utrzymanie w lidze. Zagrożenie było spore, a po porażce z Wartą… To był kulminacyjny moment, a widmo pierwszej ligi pojawiło się w każdej głowie. Nikt nie rozważał wtedy tematu Pucharu Polski.
Kiedy nasza pozycja w tabeli zaczęła się stabilizować, to apetyt zaczął rosnąć. Puchar Polski stał się realną szansą na eliminacje europejskich pucharów w kolejnym sezonie. Szkoda, że nie udało się tego zrealizować, ale nie traktujemy tej sytuacji tak, że rozgrywki się już skończyły. Wciąż mamy o co grać. Chcemy sobie zapewnić utrzymanie pod kątem matematyki, a co będzie dalej? Zobaczymy.
– Jakie uczucia towarzyszyły meczowi w Częstochowie?
– W czwartek rozmawialiśmy o meczu z Rakowem. Byliśmy zawiedzeni swoją postawą. Miałem sporo refleksji na swój temat. Rozbierałem to spotkanie na czynniki pierwsze. Mam też wrażenie, że każdy zagrał przynajmniej o poziom niżej, niż cztery dni wcześniej z Lechią. Częstochowianie wyglądali od nas lepiej w aspekcie fizycznym, przegrywaliśmy zbyt wiele pojedynków w zwarciach. Gospodarze przewyższyli nas jakością, to bardzo dobry zespół, który stawia twarde warunki. Jeśli chce się z nimi wygrać, to trzeba być w najlepszej formie.
– Jacek Zieliński rozważał ten mecz także pod aspektem braku pełnej regeneracji. Coś w tym może być?
– Można dyskutować o terminarzu, ale kwestia regeneracji mogła być pewnym czynnikiem. Nie wszyscy byli w topowej dyspozycji, zwłaszcza w aspekcie fizyczności. Motoryka idzie w parze z kwestiami piłkarskimi. Tak jest w wielu przypadkach. Proste rzeczy potrafią stać się trudnymi. Mam do siebie żal o dwie-trzy piłki, które można było łatwo zgrać na ścianę. Zamiast tego podawałem niecelnie, a rywale mogli z tego skorzystać i stworzyć groźne sytuacje. W poprzednich meczach nie zdarzały mi się takie złe zagrania. Nie chcę jednocześnie mówić, że przegraliśmy tylko przez niedostateczną regenerację, bo na zły wynik zawsze składa się kilka czynników.
– Legię stać na to, by rywalizować jak równy z równym z ligową czołówką?
– Na pewno tak. Mecz z Rakowem przegraliśmy zasłużenie. Ale kilkanaście dni wcześniej mierzyliśmy się z częstochowianami w lidze i pokazaliśmy, że możemy się postawić drużynom, które walczą o najwyższe cele. Podobnie było w rywalizacji z Lechią Gdańsk. Najlepszym wyznacznikiem może być tabela za 2022 rok. Jesteśmy drużyną, która radzi sobie bardzo dobrze. Zaliczając zaległe spotkanie, jesteśmy na pierwszym miejscu.
Jeśli ktoś będzie chciał się przyczepić, to będzie mógł powiedzieć, że za nami mecze z zespołami z dolnej części tabeli. Dopiero teraz czekają nas spotkania z czołówką. Ktoś powiedział jednak kiedyś, że mistrzostwo zdobywa się rywalizacją z tymi teoretycznie najsłabszymi. I zapewne jest w tym sporo prawdy.
– Wierzysz w czwarte miejsce Legii na koniec sezonu?
– Wierzę. Myślę, że podobnie jest z innymi zawodnikami Legii. Proszę mnie jednak zrozumieć dobrze – nie jest tak, że to myśl zaciemniająca wszystko inne. Kluczem jest skupienie się na poszczególnych spotkaniach. Istotne jest regularne punktowanie i wygrywanie. Najpierw chcemy zapewnić sobie spokojne utrzymanie, a potem będziemy mieli spokojne głowy. Czwarte miejsce nie będzie łatwym celem, bo czeka nas sporo trudnych spotkań, ale zrobimy wszystko, by w ten sposób załapać się do eliminacji europejskich pucharów.
– Mecze z Legią są bardzo istotne dla kibiców Lecha. To drużyna, która ma bardzo mocne parcie na mistrzostwo. Może to powodować obawy przed sobotnim spotkaniem?
– Nie, nie obawiamy się Lecha. Zgadzam się z tym, że to mocny zespół z szeroką kadrą. Trudno znaleźć słaby punkt w podstawym składzie rywali. Mają równą drużyną, ale perspektywa tego meczu raczej mnie ekscytuje. Słyszałem, że na trybunach zamelduje się komplet kibiców. Czasami nawet wolę słyszeć wyzwiska kibiców, bo znajduję w tym pokłady motywacji.
– A jak reagujesz na myśl, że wygrana Legii w Poznaniu może utrudnić Lechowi walkę o mistrzostwo?
– Jeśli tak się stanie, to… taka będzie prawda. Może ktoś pomyśli, że naszym celem jest utrudnienie Lechowi walki o mistrzostwo, ale nas po prostu interesuje zwycięstwo. Ale przed nami jeszcze spotkanie z Pogonią Szczecin, której też możemy utrudnić rywalizację o tytuł. Nie zwracam uwagę na fakt, że w pewnym stopniu możemy rozdawać karty. Mamy swoje cele i warto patrzeć głównie na siebie.
W sobotę (09.04) mistrz Polski zmierzy się na wyjeździe z Lechem w hicie 28. kolejki PKO Ekstraklasy. Początek rywalizacji o godzinie 17:30. Transmisja w TVP Sport, a także na TVPSPORT.PL oraz w aplikacji mobilnej i poprzez Smart TV.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (982 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.