{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
WTA Stuttgart. Czy ktoś przerwie zwycięską serię Igi Świątek? Spróbuje to zrobić Emma Raducanu
![Emma Raducanu](https://s10.tvp.pl/images2/0/2/e/uid_02ed062978f266254d42831df43335371650608887710_width_1280_play_0_pos_0_gs_0_height_720_emma-raducanu-fot-getty-images.jpg)
W wielkim stylu rywalizację w premierowym tegorocznym występie na kortach ziemnych rozpoczęła Iga Świątek. W drugiej rundzie turnieju WTA 500 w Stuttgarcie zrobiła to, do czego przyzwyczaiła nas w tym sezonie – nie dała żadnych szans rywalce. Kolejnym celem jest awans do półfinału. Poprzeczka będzie zawieszona wysoko, bo na jej drodze stanie zwyciężczyni ubiegłorocznego US Open, Emma Raducanu. Brytyjka w ostatnim czasie nie ma najlepszej prasy.
WTA Stuttgart: znamy kolejną rywalkę Igi Świątek
Czytaj też:
![Iga Świątek (fot. Getty Images)](https://s2.tvp.pl/images2/b/5/0/uid_b501ccffe0d076f88bcfe550227663ee1652365330045_width_1280_play_0_pos_0_gs_0_height_720_iga-swiatek-fot-getty-images.jpg)
Mistrz olimpijski Marc Rosset komplementuje Igę Świątek: jest zawodniczką, która rzadko zawodzi
Słoneczna Floryda, pochmurny Radom, czy zadaszona mączka w Stuttgarcie – w każdym z tych miejsc Świątek gra, jak z nut! Bez względu na okoliczności rozgrywania meczów i to, kto stoi po drugiej stronie siatki. Polka nie ma litości dla przeciwniczek, o czym boleśnie przekonały się chociażby Andreea Prisacariu i Eva Lys Dla obu tenisistek starcie z liderką rankingu WTA było najważniejszym momentem kariery, ale nie zachowają z niego zbyt dobrych wspomnień. Rumunka przegrała 0:6, 0:6, a zawodniczka ukraińskiego pochodzenia musiała się zadowolić bardzo skromną zdobyczą – dwoma gemami.
Po spotkaniach z niżej notowanymi oponentkami (do tego grona należy dodać także Mihaelę Buzarnescu), Świątek czeka poważniejszy egzamin. W piątkowym ćwierćfinale przyjdzie jej skrzyżować rakiety z Emmą Raducanu. Niewątpliwie jest to osobowość, która w ostatnim czasie wzbudza wiele skrajnych emocji.
Błyskawiczne narodziny gwiazdy i bolesny upadek
Wszystko zaczęło się oczywiście podczas ubiegłorocznego US Open. Był to turniej szczególny, opiewający w niespodziewane rozstrzygnięcia. Nigdy wcześniej o tytuł między sobą nie walczyły dwie nierozstawione zawodniczki. W dodatku Raducanu była pierwszą kwalifikantką w historii, która dotarła do finału. Nie zatrzymała się na tym osiągnięciu – wygrywając z Leylah Fernandez rozkochała w sobie całą Wielką Brytanię (została pierwszą wielkoszlemową mistrzynią tego kraju od 1977 roku) i z miejsca stała się idolką społeczeństwa. Szybko okazało się, że sam puchar, który wywiozła z obiektów Flushing Meadows nie był najcenniejszą zdobyczą.
Czytaj też:
Ashley Harkleroad, niegdyś 39. tenisistka świata, teraz sprzedaje swoje zdjęcia w "OnlyFans"
Wielkie firmy zaczęły się ustawiać do niej w kolejce. Ogromny wpływ na to miało zainteresowanie, jakim była darzona w reprezentowanym kraju, jak również pochodzenie. Brytyjska tenisistka nie ukrywała swoich rumuńsko-chińskich korzeni, co dodatkowo dawało potencjał na poruszenie kolejnych rynków. Nie minęło kilka tygodni, a Raducanu stała się "żywym billboardem". Coraz częściej mogliśmy oglądać zdjęcia z przeróżnych ścianek celebryckich czy posty, w których informowała o wywiązywaniu się ze sponsorskich kontraktów.
Sukces marketingowy okazał się problemem w kontekście osiągnięć czysto sportowych. O ile po zwycięstwie w Nowym Jorku nieźle zaprezentowała się także w Kluż-Napoce, gdzie doszła do ćwierćfinału, tak początek 2022 roku był dla niej bardzo nieudany. Brakowało zwycięstw, tymczasem oczekiwania wzrastały równomiernie wraz z liczbą jej nowych kontrahentów. Nie mogło się obyć bez krytyki kierowanej w jej stronę. Była tenisistka, Daniela Hantuchova, stwierdziła, że Raducanu traci szacunek, na który sobie zapracowała za sprawą triumfu w US Open. Słowaczka nie była jedyną, która negowała kierunek jej kariery. W końcu sama zainteresowana zabrała głos. – Może widzisz w mediach społecznościowych, jak podpisuję tą, czy inną umowę. Wydaję mi się, że generalizowanie tego jest bardzo mylące, ponieważ trenuję dziennie po pięć, a nawet sześć godzin. W drodze do klubu wrzucam post i nagle czytam, że "nie skupiam się na tenisie" Myślę, że to niesprawiedliwe, ale nauczyłam się z tym sobie radzić i być mniej wrażliwą – zapewniła wschodząca gwiazda.
Emma Raducanu has partnered with Vodafone in a deal worth a reported $3.9M a year.
— Boardroom (@boardroom) March 7, 2022
The British tennis star adds to her endorsement portfolio of brands which include Nike, British Airways, Evian, Dior, and Tiffany's.
All at just 19 years old. �� pic.twitter.com/CbE6ZqalI4
Promyk nadziei
Co mogło być dla niej najlepszą linią obrony? Chociażby poważne zaznaczenie swojej obecności w turnieju. 19-latka musiała uzbroić się w cierpliwość, bowiem na jakiekolwiek pozytywy musiała czekać aż do zmagań w Stuttgarcie. W imprezie rangi WTA 500 pokonała Storm Sanders i Tamarę Korpatsch, co okazało się dla niej niemałym przełamaniem. Po raz pierwszy w tym sezonie wygrała dwa mecze z rzędu oraz awansowała do ćwierćfinału po przerwie sięgającej końcówki października ubiegłego roku.
Rezultatami wciąż daleko jej do tego, czego oczekuje się od 12. tenisistki świata, ale pierwszy krok we właściwą stronę został wykonany. O poprawę najlepszego wyniku w tym sezonie będzie jej niebywale trudno. Tak należy oceniać jej szansę w pojedynku z rozpędzoną Świątek, która – odkąd w Dosze rozpoczęła się jej zwycięska seria – nie bierze jeńców.
Zresztą – choć mowa o spotkaniu z 2018 roku – Raducanu już miała okazję przekonać się o jakości najbliższej rywalki. Tenisistki trafiły na siebie w ćwierćfinale juniorskiego Wimbledonu. Reprezentantka Polski straciła w tym meczu zaledwie jednego gema, a później wygrała cały turniej. Statystyki wskazują, że podobny wynik jest wielce prawdopodobny także i tym razem. Najlepsza zawodniczka świata w 2022 roku jawi się jako specjalistka od wygrywania setów do zera – udało się jej to już 11 razy, co jest bezdyskusyjnie najlepszym wynikiem.
W piątek na korcie centralnym w Stuttgarcie – nie wcześniej, niż o godzinie 18:30 – zmierzą się tenisistki, które "na papierze" powinny stanowić o sile kobiecego tenisa. Jedna z nich wywiązuje się z tego zadania bezbłędnie, natomiast druga, i mowa tutaj o Raducanu, będzie chciała udowodnić krytykom, że nowojorski sen nie był jednorazowym występkiem. Nie będzie miała ku temu lepszej sposobności niż pojedynek z absolutną dominatorką.