{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
PKO Ekstraklasa. Jacek Zieliński: szanujemy punkt, bo wywieźliśmy go z twierdzy lidera
Dominik Pasternak /
Remis Rakowa Częstochowa z Cracovią może okazać się punktem zwrotnym w rywalizacji o mistrzostwo Polski. Lech Poznań wykorzystał potknięcie rywala i z powrotem objął prowadzenie w tabeli. Po spotkaniu zaczęto mówić, że władze Kolejorza chciały dodatkowo zmotywować zespół Jacka Zielińskiego i obiecały im pieniądze za zatrzymanie ekipy Marka Papszuna. – To jest dla mnie dość zabawne. Mamy o co grać i nawet nie było dyskusji na ten temat – powiedział w wywiadzie dla TVPSPORT.PL szkoleniowiec Pasów.
Lokomotywa jedzie po mistrza. Triumf Lecha na trudnym terenie
Dominik Pasternak, TVPSPORT.PL: – Jak na chłodno oceni pan spotkanie z Rakowem? Udało się zrealizować większość założeń?
Jacek Zieliński (Cracovia):– Większości nie udało się zrealizować, bo straciliśmy bramkę, ale dobrze, że odrobiliśmy straty i drużyna poprawnie zareagowała. Raków ma swój styl gry, jest bardzo powtarzalny i trudno go zneutralizować. Nam się udało ich zatrzymać, grając solidnie w defensywie – mieliśmy trochę za mało atutów z przodu i gdybyśmy ich mocniej postraszyli, to kto wie, jak potoczyłby się ten mecz. Punkt trzeba jednak cenić, bo wywieźliśmy go z twierdzy lidera ligi.
– Praca domowa została odrobiona przez was bardzo dobrze, bo udało się w zmniejszyć zagrożenie w bocznych sektorach boiska i skutecznie zachowywać się przy stałych fragmentach gry.
– To był klucz do tego, żeby uniknąć tam problemów. Cały zespół grał konsekwentnie, nie gubiliśmy krycia przy stałych fragmentach, a wiemy, że to duża broń Rakowa. Jeśli chodzi o defensywę, to jestem bardzo z niej zadowolony, natomiast w ofensywie mogliśmy spróbować zagrać nieco odważniej.
– Mieliście też swoje okazje, bo gdyby Kakabadze uderzył celnie, to mogliście wywieźć z Częstochowy trzy punkty.
– Mieliśmy, ale były one nieliczne. Gdy już dochodziliśmy do sytuacji, to przeważnie kończyło się to zamieszaniem pod bramką Kovacevicia. Oczywiście, dało się wywieźć pełną pulę, jednak szanujemy punkt, bo nadal walczymy o szóste miejsce.
– Trener Marek Papszun na konferencji prasowej stwierdził, że nie powinniście zdobyć bramki w tym meczu. Co pan o tym sądzi o tych słowach?
– Dość dziwne słowa, bo zdobyta bramka nie była przypadkowa, ale rozumiem, że w nerwach niekiedy mówi się różne rzeczy i trener Papszun na pewno nie miał najlepszego humoru po spotkaniu.
– W meczu z Rakowem nie popełniliście błędów Lecha z finału Pucharu Polski. Wyciągał pan wnioski po poniedziałkowym spotkaniu?
– Przygotowywaliśmy się do tego meczu nie tylko na bazie Pucharu Polski, ale też w oparciu o pierwsze spotkanie w Krakowie, gdzie ja powtórnie debiutowałem na ławce Cracovii. Wtedy też cierpieliśmy w defensywie, ale mądrze zneutralizowaliśmy Raków, bo nie stwarzał on sobie poważnych sytuacji i podobnie było teraz. W pewnym momencie świadomie oddaliśmy inicjatywę gospodarzom, żeby ustawić się w obronie i prawie udało się powtórzyć ten plan.
– Raków to jest najlepiej grająca drużyna w naszej lidze?
– Mam duże słowa uznania dla trenera Papszuna i wszystkich ludzi, którzy odpowiadają za rozwój tego klubu w ostatnich latach. To najbardziej powtarzalny zespół w Polsce, ale jest to pozytywne określenie, bo grają pewne schematy w ciemno i wszystko im fajnie wychodzi. Myślę, że obok Lecha jest najlepszy zespół w naszym kraju, bo trzeba powiedzieć, że Kolejorz też ma swoje atuty i rywalizacja tej dwójki w końcówce sprawiła, że liga stała się bardzo ciekawa.
– Dzięki wam Lech ma teraz wszystko w swoich rękach, żeby zdobyć tytuł. Były telefony z Poznania po remisie z Rakowem?
– Nie było żadnych telefonów, natomiast nie do końca dzięki nam, bo gdyby Lech nie wygrał z Piastem, to nie byłby teraz liderem. Oni sami sobie pomogli, a my tylko spowodowaliśmy, że rywalizacja stała się jeszcze ciekawsza.
– W mediach pojawiła się plotka, że Lech miał zapłacić wam milion złotych za urwanie punktów Rakowowi. Jest w tym cień prawdy?
– Nie wiem, skąd biorą się te bzdury. To jest dla mnie dość zabawne. Mamy o co grać i nawet nie było dyskusji na ten temat. Ktoś próbuje bezsensownie podgrzewać atmosferę, a jest to zupełnie niepotrzebne.
– W meczu z Rakowem kontuzji doznał Jewhen Konoplianka. Wiadomo, co z jego zdrowiem?
– Będzie miał robione USG i wtedy zobaczymy, na ile jest to poważny uraz. Poczuł mocny ból w przywodzicielu i trudno powiedzieć, czy jest naciągnięcie, czy naderwanie, ale oprócz Jewhena straciliśmy też Davida Jablonsky’ego. On ma pękniętą kość twarzoczaszki i jest chyba wyłączony z gry do końca sezonu.
– Jeśli chodzi o Konopliankę, to jest szansa, że zostanie na przyszły sezon?
– Jewhen to świetny piłkarz i zawodnik, który na boisku robi dużą różnicę, natomiast ważne dla nas jest jego zdrowie. Zrobiliśmy dużo, żeby doprowadzić go do takiej dyspozycji, by był wiodącym graczem i tak było w ostatnich meczach. Chcielibyśmy, że przygoda z nim dalej trwała, ale do tego potrzebne jest porozumienie obu stron.
– Jak on zapatruje się na pozostanie w Krakowie?
– On dobrze czuje się w Krakowie i myślę, że znalazł dobre miejsce, żeby się rozwijać i występować regularnie na poziomie, który go zatysfakcjonuje. Jego plany nie są jeszcze do końca sprecyzowane, więc daliśmy mu czas na podjęcie decyzji do końca maja.
– Do końca sezonu jeszcze dwa mecze. Pozytywnie ocenia pan ostatnie miesiące?
– Nasza dyspozycja i jakość gry od momentu przejęcia przeze mnie zespołu, myślę że jest powodem do satysfakcji. Przejmowaliśmy drużynę na 12. miejscu w tabeli i zdecydowanie było bliżej dołu niż góry. Jesteśmy teraz cztery lokaty wyżej, mamy przed sobą starcie z Wisłą Płock, który będzie spotkaniem o szóste miejsce, więc gdyby to się udało osiągnąć, to ocena naszej pracy byłaby naprawdę dobra.
– Kibice narzekają, że w pierwszym składzie występuje niewielu Polaków. Można spodziewać się ruchów transferowych z naszego kraju latem?
– Myślimy o tym, żeby zespół trochę spolszczyć. Chcemy postawić w kolejnym sezonie na większą ilość polskich piłkarzy, ale nie będzie to łatwe, patrząc na obecny rynek transferowy. Mamy takie plany, prowadzimy rozmowy i wierzę, że szatnia będzie wyglądała trochę inaczej.
– Wzmocnieniem może być też zaciąg z drużyny rezerw, która walczy o awans do 2. ligi – de facto z bliską panu sercu Siarką Tarnobrzeg – spogląda pan na to, co się tam dzieje?
– Oczywiście, bywam na każdym meczu zespołu rezerw. Trenujemy obok siebie, więc mam dobry pogląd na tych zawodników. Mamy też ciekawy zespół juniorów w Centralnej Lidze Juniorów U18, którzy na dwie kolejki przed końcem mają realne szanse na zdobycie tytułu mistrza Polski. Jest duża grupa młodzieży w Cracovii, przyglądamy się im i zobaczymy, jak to będzie wyglądało w przyszłym sezonie.
– Planuje pan dokonać rewolucji w składzie? Mówi się o odejściu czołowych piłkarzy m.in. Pelle van Amersfoorta.
– Nie planujemy rewolucji, tylko prędzej ewolucję. Pelle decyzję o odejściu z klubu podjął już wcześniej, bo nie przedłużył kontraktu, mimo tego w dalszym ciąg gra i to na wysokim poziomie, więc cieszę się z tego. Nie będzie w przyszłym okienku sprowadzania wagonu nowych zawodników, jest grupa chłopaków, którzy pokazali, że mogą być ważną częścią drużyny i chcemy im dać szansę.