| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Jagiellonia Białystok wciąż zamieszana jest w walkę o utrzymanie. Co jest tego powodem? Spytaliśmy Michała Pazdana. – Trzeba mierzyć siły na zamiary. Dopiero teraz, gdy wracają jakościowi piłkarze, można wymagać więcej – przyznaje w rozmowie z TVPSPORT.PL obrońca.
Jagiellonia Białystok ma już niemal pewne utrzymanie. W przedostatniej kolejce PKO Ekstraklasy zmierzy się na swoim stadionie z Legią Warszawa. Dla Michała Pazdana to mecz, jak każdy inny. Jak obrońca białostoczan podsumowuje obecne rozgrywki?
Robert Bońkowski, TVPSPORT.PL: – Sezon jeszcze się nie skończył, ale można go podsumować. Jaki był dla pana?
Michał Pazdan, Jagiellonia Białystok: – Specyficzny, nierównomierny. Oceniając go przez pryzmat drużyny, to do grudnia gra była dobra, tylko brakowało nam punktów. Uważam, że mogliśmy mieć 30 punktów na półmetku i wtedy byłoby dobrze. Runda wiosenna była bardzo nierówna. Brakowało nam stabilizacji w grze.
– Przechodziliście trzęsienie ziemi. Nowy trener, nowy prezes, nowy sztab, nowy dyrektor sportowy.
– To tez ma wpływ na grę. No i nowe spojrzenie trenera miało wpływ na tę kadrę. Proszę zauważyć, że na obozie mieliśmy 14 młodzieżowców. Takie sytuacje zdarzają się bardzo rzadko. Różne rzeczy widziałem w piłce, ale aż tak odmłodzonej kadry, jak na obozie w Turcji, to jeszcze nie.
– A to niosło za sobą później wyniki?
– Oczywiście. Liczba tych zmian wpływała na to, jak później graliśmy w lidze. Moim zdaniem zbyt szybko wprowadziliśmy do zespołu aż tylu młodych.
– Miał pan trudniejsze sezony w swojej karierze?
– Tak. Może nie pod kątem sportowym, ale pod względem tego ile działo się dookoła mnie. Może tego nie widać, ale więcej siwych włosów przybywało mi np. w Turcji czy w Legii. Nie pierwszy raz miałem w klubie takie sportowe problemy. Chodzi mi o wyniki. Teraz tego nie przeżywałem, bo jestem doświadczonym zawodnikiem. Gorzej pewnie było z młodszymi.
– Jest pan zadowolony ze swoich występów?
– Pierwszą połowę sezonu miałem bardzo dobrą. Teraz gram w kratkę, jak cała drużyna.
– To widać nawet po reakcjach pana organizmu? W pierwszej połowie sezonu Michał Pazdan był piłkarzem nie do powstrzymania, teraz bardzo często zbiega pan do ławki rezerwowej w okolicach 70. minuty po energetyki. Długo może pan grać na takim poziomie, z taką intensywnością? Biega pan czasami za dwóch.
– Może to tak wygląda, ale nie ma różnicy pomiędzy tym, jak czułem się pół roku temu i teraz. Trochę się śmieję z takich pytań, bo Lewandowskiego nikt nie pyta o to, ile ma lat. To on gra na najwyższym poziomie. W Ekstraklasie tak naprawdę nie ma intensywności. Mecz co tydzień, to nie jest duża intensywność. Wracając do pytania, ta runda była też dla mnie nieregularna i trudna. Miałem dwa urazy, dodatkowo nie pomógł mi covid.
– A może trudne treningi Piotra Nowaka?
– Nie tyle treningi, ile okres zimowy. Zajęcia na sztucznym boisku bardzo uderzyły w mój organizm. Inaczej jest, gdy trenujesz tam miesiąc, a inaczej, gdy od listopada do końca marca. To jest niemal cała runda treningów na sztucznym boisku. Trudniej się zregenerować. Jest ciężko w tym okresie piłkarzom doświadczonym. Problem jest taki, że na tym poziomie potrzeba przynajmniej dwóch, może trzech boisk podgrzewanych do treningu. Wtedy nie ma problemu. Gdyby kazano piłkarzom z Turcji trenować przez kilka miesięcy na sztucznej murawie, to od razu by odpuścili.
– Jagiellonia wycisnęła maksimum z tegorocznych rozgrywek?
– Jeśli nie mielibyśmy tylu kontuzji, to obecnie w tabeli mielibyśmy na pewno 45 punktów. Wypadli nam jakościowi zawodnicy i tak to wtedy jest. No niestety. Można mówić różne rzeczy, ale jak nie ma jakości, to nie ma punktów.
– A teraz mecz z Legią. Będą punkty?
– To będzie fajne spotkanie. Ostatnie w tym sezonie przed naszą publicznością. My i Legia wiemy, jakie mamy miejsce w tabeli i ile punktów. Wróci Tomas Prikryl, będzie Jesus Imaz, Israel Puerto. Tak naprawdę nasz trener będzie miał pierwszy raz w tej rundzie niemal całą kadrę do dyspozycji.
– Jest sentyment, że to mecz Jagi z Legią? Pana dwa kluby.
– Z jednej strony tak, ale już młody nie jestem i każdy mecz traktuję podobnie.
– Legia, podobnie jak i Jagiellonia, sprawiła kibicom przykrą niespodziankę i plasuje się w środku tabeli.
– Myślę, że w Legii jest podobnie, jak w Jagiellonii. Dużo zmian, a to ma wpływ na wyniki. Gdyby było więcej stabilności i mniej rotacji, to z pewnością wyglądałoby to solidniej. Piłkarze też czuliby większą pewność siebie.
– Ma pan oferty z innych klubów?
– Na razie myślę tylko o tym, by zakończyć obecny sezon.
– Przechodziły przez głowę myśli, by po tym sezonie zmienić otoczenie?
– Powtórzę się. Jeśli jest wszystko w miarę zorganizowane i poukładane, to i jest przyjemność z gry na boisku. Jeśli jest odwrotnie, to może to wyglądać różnie. Chcę podkreślić, że nadal mam ochotę do gry w piłkę i nie mam problemów ze zdrowiem.
– Tej stabilizacji na razie nie będzie. Zwłaszcza że Jagę czeka odchudzanie kadry.
– Tylko co my piłkarze możemy z tym zrobić? Rozumiem, że czasami wszystko trzeba pozbierać, żeby rozpocząć nowy etap. Przy takich zmianach nie można jednak wiele wymagać... Trzeba mierzyć siły na zamiary. Dopiero teraz, gdy wracają jakościowi piłkarze, można wymagać więcej.
– Kierunek wakacyjny wybrany?
– Chyba Turcja.
– Ankaragucu awansowało, więc jedzie pan po swoje pieniądze?
– Jadę odpocząć, ale fakt jest taki, że cieszę się z awansu Ankaragucu. Grałem tam, to dobry klub, miasto i kibice…
– Długie to będą wakacje?
– Trzytygodniowe.
– Wrócicie w połowie czerwca. Będzie czas na obóz przygotowawczy?
– Tak, będzie. Czasami jednak się zastanawiam, czy nie lepiej w Polsce byłoby mieć dłuższe urlopy i więcej meczów rozgrywanych w środku tygodnia, żeby zwiększyć intensywność? To moja opinia, bo lubię grać co trzy, cztery dni.