Przejdź do pełnej wersji artykułu

Wisła Kraków kontynuuje milczenie. Ale jedna ważna decyzja już zapadła

/ Jerzy Brzęczek (fot. PAP) Jerzy Brzęczek (fot. PAP)

Blisko miesiąc od spadku z ligi będą czekać kibice Wisły Kraków na komentarz zarządu klubu i plan na przyszłość. Nikt nie chce być twarzą tego spadku. Kończący się sezon był dla Wisły katastrofą sportową, a teraz dochodzi do tego katastrofa komunikacyjna. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że jedna z kluczowych decyzji już zapadła.

Przedstawiciele Wisły Kraków odmówili udziały w gali PKO Ekstraklasy 

Czytaj też:

Jerzy Brzęczek oddał się do dyspozycji zarządu (fot. PAP / Łukasz Gągulski)

Wisła Kraków. Co dalej z Brzęczkiem? Trener oddał się do dyspozycji zarządu

Krakowski klub absolutnie nie był gotowy na ten spadek. W nocy z niedzieli na poniedziałek z kibicami próbował połączyć się jeden ze współwłaścicieli Jarosław Królewski. Wyszło jak wyszło, na gorąco trudno było liczyć na sensowny komentarz, liczy się chęć. Królewski przeprosił też za pomocą wpisu na Twitterze. To samo uczynił inny współwłaściciel Tomasz Jażdżyński, który równocześnie wyraził gotowość do poważnych zmian. Co ciekawe, gdyby kibic śledził losy Wisły tylko za pośrednictwem klubowych social mediów, miałby problem ze zrozumieniem, że doszło do spadku. Nawet gdy dzień po meczu pojawiło się coś w formie przeprosin – klub nie sprecyzował, co się właściwie stało.

Spadek? Jaki spadek?


Strach przed słowem "spadek" jest symptomatyczny, ale wizerunkowo najgorsze jest milczenie prezesa klubu, Dawida Błaszczykowskiego. I trzeciego ze współwłaścicieli, Jakuba Błaszczykowskiego. Ten drugi najczęściej komunikuje się z fanami za pośrednictwem Faceboooka. Co znajdziemy na jego profilu? 15 maja pojawił się ostatni wpis dotyczący piłkarskiej drużyny Wisły, w którym Kuba zapowiadał walkę do końca. Trudno powiedzieć, co miał na myśli, bo na pewno nie zespół Jerzego Brzęczka, który pod względem sportowym całkowicie skompromitował się w starciu z Radomiakiem.

Bracia Błaszczykowscy pojawili się w piątek na stadionie Garbarni, gdzie rozpoczął się turniej finałowy amp futbolowej Ligi Mistrzów. Rzecznik prasowa klubu Karolina Biedrzycka już wcześniej informowała dziennikarzy, że nie będzie żadnych wypowiedzi na temat sytuacji drużyny piłkarskiej. Podjąłem próbę rozmowy z Jakubem Błaszczykowskim, ale ten oczywiście odmówił.

Nie mam najmniejszych wątpliwości, że ten spadek mocno go boli, ale co mają myśleć kibice? Przecież nie usłyszeli od niego nawet tego, że jest mu choćby przykro.

Do tej pory głos w imieniu zarządu zabrał jedynie w kilku krótkich wypowiedziach wiceprezes Maciej Bałaziński.

– Prezes, który po spadku klubu nie zabiera głosu to ewenement na skalę światową – komentuje prezes Sport Management Polska oraz ekspert z zakresu marketingu i konsultingu sportowego, Grzegorz Kita. – Przy tej randze zdarzenia to coś totalnie abstrakcyjnego i bardzo negatywnego. Gdybym dzisiaj wrócił z dalekiej podróży po świecie gdzie byłbym odcięty od internetu i ktoś powiedziałby mi, że Wisła spadła, a bracia Błaszczykowscy nie zabrali w tej sprawie głosu, to ja bym w to po prostu nie uwierzył. To pod każdym względem przekracza standardy nie tylko komunikacyjne, ale też kanony logiczne. Mamy tu przecież prezesa i jego brata, który jest współwłaścicielem klubu i ma wiele do powiedzenia. To jakaś abstrakcja i nawet trudno to skomentować – dodaje.

Czytaj też:

Jewhen Konoplanka (fot. PAP)

PKO Ekstraklasa. Jewhen Konoplanka zostaje w Cracovii

Znikanie Wisły


Krakowski klub robi wszystko, by o spadku pisało się jak najmniej. Oczywiście, to nierealne. Taka sportowa katastrofa w polskiej piłce nie wydarzyła się już dawno i media będą żyły tym tematem jeszcze przez co najmniej kilka tygodni. Klub oddał retorykę w ich ręce, nawet nie próbuje nią w ten czy inny sposób kierować. Jarosław Królewski zaapelował nawet do fanów, by nie czytali "doktoratów na temat problemów Wisły".

Jeszcze nie zdaje sobie sprawy z tego, że za kilka miesięcy przyjdą do niego klubowi sponsorzy i powiedzą:

– Panie Jarku liczba publikacji medialnych na temat klubu spadła o x procent. W takiej sytuacji my też musimy ograniczyć nasze środki na sponsoring.

To teoria naczyń połączonych. Jedna z podstaw funkcjonowania klubu.

W piątek Wisła wystosowała krótkie oświadczenie, w którym poinformowała, że plan naprawczy zostanie zaprezentowany 13 czerwca. To blisko miesiąc po meczu w Radomiu. – Piątkowe oświadczenie jest dziwne i nieco ośmieszające dla klubu i dla ludzi, którzy nim rządzą. Nie uważam jednak, że szkodzi klubowi w sposób nieodwracalny. Jeśli przy okazji czerwcowej konferencji zostanie przedstawiony konkretny plan, który będzie mieć ręce i nogi, to ten okres milczenia zostanie „przykryty”. Trudno jednak już dziś przewidzieć, jak to wszystko się potoczy, bo spadek Wisły to wyjątkowe zdarzenie i może wywołać przedziwne efekty – zaznacza Kita.

– Mam odczucie, że w Wiśle mogli uznać niedawne działania medialne Jarosława Królewskiego za część komunikacji klubowej. Teoretycznie można to traktować jako swoistą komunikację hybrydową, w której Królewski został frontmanem zabierającym głos po spadku. Gdyby nie to, piątkowe oświadczenie już zupełnie nie miałoby racji bytu. Taka interpretacja jest jednak jedynie moją dobrą wolą, bo – co do zasady – milczenie prezesa klubu po takim katastrofalnym wydarzeniu jak spadek jest niezwykłe – dodaje.

Część fanów mówi: "To dobrze, że klub przedstawi stanowisko tak późno, bo przynajmniej przyjdą z konkretami".

– Nie, tego się nie da sensownie wytłumaczyć. Mam wrażenie, że część wiślackiej społeczności łapie się każdej możliwości, by w jakiś pozytywny sposób interpretować dziwne zachowania i zjawiska zarządzających klubem. Co do zasady, w każdym kanonie komunikacyjnym, klub musi się odnieść do takiego zdarzenia jak spadek. Nie chodzi o kajanie się - ale unikanie kontaktu, unikanie słowa ″spadek″, strach przed mediami to zachowania trudne do zrozumienia. A już zupełnie nie rozumiem argumentu, że odzew spotkałby się z negatywną reakcją. Dawid Błaszczykowski objął fotel prezesa, więc musi umieć radzić sobie z presją, także z negatywnymi komentarzami i ocenami. Widać jednak, że w tej sytuacji wiele osób nie zdało egzaminu i nie potrafią się odnaleźć. Po części jest to zrozumiałe, bo spadek Wisły to rzecz niecodzienna, ale nie możemy też w ten sposób tego tłumaczyć. Spadek to niejako finalizacja wielomiesięcznego ciągu złych decyzji i zaniechań – komentuje Kita.

Czytaj też:

PKO Ekstraklasa. Aleksandar Vuković krytycznie o Legii. "Planowali udowodnić, że są mądrzejsi niż cały świat"

Brzęczek zostaje

Kibice nie wiedzą dziś, kto będzie budował drużynę, która spróbuje już w pierwszym sezonie wrócić do PKO Ekstraklasy. Jeśli w klubie nie dojdzie do wolty, będą to ci sami ludzie, którzy odpowiadali za drużynę w ostatnich miesiącach. Jedna z kluczowych decyzji już zapadła. Wedle naszych informacji trenerem w nowym sezonie ma być Jerzy Brzęczek. Nie wiemy, czy decyzja ta była poprzedzona głęboką analizą czy po prostu uznano, że trener zasługuje na drugą szansę. Fakt, że przejął zespół w trudnej sytuacji i początkowo zdołał go pobudzić, ale później całkowicie stracił kontrolę nad kierownicą, a statystyki (jeden wygrany mecz) są druzgocące.

Kluczowe decyzje nadal będzie podejmować więc najbliższe otoczenie Jakuba Błaszczykowskiego. To się nie zmieni, dopóki w klubie nie zmieni się układ sił, a na to obecnie się nie zanosi. Kto liczył na to, że klub diametralnie zmieni sposób funkcjonowania, że poszuka wiedzy u osób z zewnątrz, może czuć się roczarowany. Osoby świetnie znające Kubę są przekonani, że po spadku ten jeszcze bardziej się najeży i jeszcze mocniej zewrze szeregi ze swoimi ludźmi. Będąc przekonanym, że we własnym gronie muszą naprawić to, co zepsuli.

Ekstraklasy bezskutecznie uczyli się przez trzy lata, a teraz mają kilka tygodni, by wgryźć się w Fortuna I Ligę. Można mieć obawy, czy postawienie w tej sytuacji sprawy na ostrzu noża: "Ekstraklasa albo śmierć" będzie dobrym rozwiązaniem.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także