| Piłka nożna / Ekstraliga kobiet
Piłkarki TME SMS Łódź pokonały Olimpię Szczecin 7:0 (1:0) w ostatniej kolejce Ekstraligi. Jeszcze przed meczem były pewne wywalczenia mistrzostwa. Aktywnością w ofensywie pomogły jednak Dominice Kopińskiej w sięgnięciu po koronę królowej strzelczyń.
Jeszcze przed ostatnią kolejką wszystko było jasne. Łodzianki miały zagwarantowane mistrzostwo, Górnik Łęczna – drugie miejsce, a Czarni Sosnowiec – trzecie. Wiadomo było również, że spadną Tarnovia Tarnów i Rekord Bielsko-Biała. Rywalizacja toczyła się jedynie o pozycje 6-8.
Ostatecznie na szóstym miejscu sezon zakończył Medyk Konin. Wygrywając 2:1 (1:0) z AZS UJ Kraków wykorzystał potknięcia rywalek. Śląsk Wrocław tylko zremisował bowiem 2:2 (0:1) z Tarnovią, a Lotos Gdańsk przegrał 2:5 (1:3) z Rekordem.
W ostatnim meczu sezonu piłkarki TME SMS zmierzyły się z Olimpią Szczecin. I wystąpiły w bardziej mistrzowskiej niż szampańskiej formie. Choć do przerwy prowadziły tylko 1:0, spotkanie zakończyły wynikiem 7:0. Wzmożoną ofensywą pomogły Kopińskiej. Napastniczka wzbogaciła dorobek o cztery gole i zrównała się z Macleans Chinonyerem na czele klasyfikacji strzelczyń.
TME SMS ŁÓDŹ. MISTRZYNIE Z LUDZKĄ TWARZĄ
Przed sezonem w Łodzi nie było "ciśnienia" na wywalczenie mistrzostwa. Ba! Mało kto wierzył, że dziewczyny z SMS-u ponownie włączą się w grę o tytuł. Świetny wynik wypracowany przez nie w ubiegłym roku mógł być przecież pojedynczym wyskokiem. Wiele na to wskazywało.
Po zdobyciu wicemistrzostwa do FC Koeln odeszła Adrianna Achcińska, będąca kluczowym elementem tamtej układanki. Na domiar złego już na początku rozgrywek poważnej kontuzji nabawiła się czołowa napastniczka – Paulina Filipczak, a w przerwie zimowej do Czarnych Sosnowiec odeszła Daria Kurzawa. Mimo takich braków oraz wyjątkowo krótkiej ławki rezerwowych, TME SMS zdołał dociągnąć sezon na wysokim poziomie.
Wygląda na to, że kluczem do sukcesu było zgranie. Większość dziewczyn występujących w drużynie ukończyło jedną szkołę. Po latach spędzonych na wspólnych zajęciach, w bursie i na treningach znają się na wylot. I wyjątkowo rozumieją – także z tymi, które do klubu dołączyły nieco później.
Dzięki tym więzom cechy przywódcze Katarzyny Konat, skuteczność Kopińskiej, zimna krew Gabrieli Grzybowskiej (w tym: przy rzucie karnym z Medykiem Konin w 90. minucie) czy szybkość Klaudii Jedlińskiej złożyły się w mistrzowską mieszankę.
TME SMS miał moment kryzysu. Przyszedł on na przełomie października i listopada, przekładając się na niespodziewane porażki z Lotosem Gdańsk (0:1) i AZS UJ Kraków (0:2). Szybko został jednak zażegnany. Najważniejsze było to, że łodzianki efektownie ogrywały na wyjeździe bezpośrednie rywalki do złota: Czarnych Sosnowiec (3:2) i Górnik Łęczna (5:0). Dzięki temu nawet słabsze wyniki z tymi zespołami na własnym terenie (odpowiednio 1:1 i 2:3) nie odebrały im pierwszej pozycji.
Mistrzostwo jest dla SMS-u pierwszym w historii. W przyszłym sezonie wezmą dzięki niemu udział w eliminacjach Ligi Mistrzyń. Mecze pierwszej rundy zaplanowano na 18 i 21 sierpnia. Losowanie odbędzie się zaś 24 lipca.
Następne
GÓRNIK ŁĘCZNA. UDANA SZTUKA ZMIAN
Wicemistrzynie Polski również mają się z czego cieszyć. Górnik Łęczna od dziesięciu lat nie schodzi z podium Ekstraligi, ale ten rok był znacznie trudniejszy niż poprzednie. Przed sezonem klub opuściły Ewelina Kamczyk, Patricia Hmirova, Nikola Karczewska czy Emilia Zdunek. Podstawowa "jedenastka" zespołu z Lubelszczyzny została przemodelowana w przeszło 50 procentach.
W Łęcznej są przyzwyczajeni do zmian, ale ich zeszłoroczny kaliber mógł być zaskakujący. Tymczasem Górnik od początku wyglądał świetnie. Pozytywnie zaskoczyła Chinonyerem, która okazała się strzelczynią wyborową. Nigeryjka była postrachem rywalek, a ostatecznie została współ-królową strzelczyń.
Górniczki w październiku zdołały podnieść się po silnym ciosie, jakim była porażka 0:5 z TME SMS na własnym boisku. Do wicemistrzostwa doszły, ogrywając po drodze dwukrotnie Czarnych Sosnowiec.
CZARNI SOSNOWIEC. PUCHAR NA OSŁODĘ
Drużynę Czarnych śmiało można by określić mianem "zawodu sezonu", gdyby nie to, że... w czwartek sięgnęła po Puchar Polski. A finansowo trofeum to jest dwukrotnie cenniejsze od mistrzostwa (premia za nie wynosi aż 400 000 złotych).
Niemniej: w lidze sosnowiczanki zawiodły. Po podwójnej koronie z ubiegłego sezonu "na papierze" wydawały się mieć jeszcze większą przewagę nad resztą stawki. Tymczasem ugrały zaledwie punkt (!) w czterech kluczowych starciach – z TME SMS Łódź i Górnikiem Łęczna oraz dwa punkty (!) w derbach z czwartą siłą ligi – GKS-em Katowice.
Następne
GKS KATOWICE. WYRAŹNA "CZWÓRKA"
Podsumowując sezon nie można nie wspomnieć o GKS-ie Katowice. Wydawało się, że po utracie Zofii Buszewskiej i Kingi Kozak (obie przeszły do Czarnych Sosnowiec) zespół może znacznie stracić na jakości. Tymczasem stał się on łącznikiem między grupą walczącą o mistrzostwo a resztą stawki.
Gieksa potrafiła zaskoczyć. Nie była na straconej pozycji w żadnym z meczów. W rywalizacji z czołową trójką wywalczyła co prawda jedynie trzy "oczka", ale tylko raz przegrała wyżej niż jedną bramką. Gdyby nie wpadki z teoretycznie słabszymi (chociażby remis ze Sportisem Bydgoszcz czy dwie porażki ze Śląskiem Wrocław), jeszcze dłużej miałaby szanse na realną walkę o "trójkę".
Wyróżnić należy Klaudię Maciążkę i Nikolę Brzęczek. Obie były skuteczne i potrafiły w różnych fragmentach sezonu brać ciężar zdobywania ważnych bramek na swoje barki.
WALKA O LEPSZĄ POŁOWĘ
W ubiegłym dziesięcioleciu Medyk Konin czterokrotnie sięgał po mistrzostwo i trzykrotnie po wicemistrzostwo Polski. Ten sezon był dla niego pierwszym, w którym na dobre wypadł z czołówki.
Poza wymienioną czwórką wyraźnie silniejszy był jeszcze AZS UJ Kraków. Medyczki włączyły się w walkę do ostatniej kolejki o to, by w ogóle znaleźć się w górnej części tabeli. Rzutem na taśmę wyprzedziły Śląsk Wrocław i Lotos Gdańsk.
Niespodziewana utrata punktów przez piłkarki Śląska w ostatniej kolejce prawdopodobnie była skutkiem feralnego terminarza. Niecałe trzy dni wcześniej rozegrały bowiem finał Pucharu Polski, do którego dostały się sensacyjnie wyeliminowując TME SMS Łódź.
NIE TAKIE ZŁE, JAK SIĘ WYDAJE
Kwestia spadku rozstrzygnęła się w przedostatniej kolejce. Olimpia Szczecin, która od przyszłego sezonu stanie się "Pogonią", wygrała 3:1 z Tarnovią Tarnów, budując dostateczną przewagę nad tym zespołem.
Do I ligi powróci więc obu beniaminków, bo poza Tarnovią spadł także Rekord Bielsko-Biała. Mimo to należy zauważyć, że... obie ekipy spisały się nad wyraz dobrze. Sezon kończą odpowiednio z dorobkiem 14 i 12 punktów, co w ubiegłych latach nie zdarzało się outsiderom. Co więcej: Katarzyna Białoszewska z Tarnovii z dorobkiem 12 goli została czwartą najskuteczniejszą zawodniczką rozgrywek.
Jest więc nadzieja, że Tarnovia i Rekord nie podzielą losu drużyn, które w ostatnim czasie opuszczały Ekstraligę. Z dziesięciu ekip, spadających w ostatnich pięciu sezonach, żadna nie potrafiła nawet nawiązać walki o powrót do elity.
EKSTRALIGA – TABELA SEZONU 2021/22
1. TME SMS Łódź – 55 pkt (67:17)
2. Górnik Łęczna – 52 pkt (65:29)
3. Czarni Sosnowiec – 47 pkt (61:15)
4. GKS Katowice – 38 pkt (41:28)
5. AZS UJ Kraków – 33 pkt (34:31)
6. Medyk Konin – 30 pkt (32:31)
7. Śląsk Wrocław – 30 pkt (33:36)
8. Lotos Gdańsk – 27 pkt (27:45)
9. Sportis Bydgoszcz – 24 pkt (29:36)
10. Olimpia Szczecin – 17 pkt (25:48)
11. Tarnovia Tarnów – 14 pkt (27:78)
12. Rekord Bielsko-Biała – 12 pkt (19:66)
EKSTRALIGA – STRZELCZYNIE SEZONU 2021/22
20 goli – Macleans Chinonyerem (Górnik Łęczna), Dominika Kopińska (TME SMS Łódź)
15 goli – Martyna Wiankowska (Czarni Sosnowiec)
12 goli – Katarzyna Białoszewska (Tarnovia Tarnów)
11 goli – Anna Rędzia (TME SMS Łódź), Klaudia Jedlińska (TME SMS Łódź)
9 goli – Karolina Majda (Sportis Bydgoszcz), Marcjanna Zawadzka (Górnik Łęczna)