| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Miedź Legnica po raz drugi w historii zagra w PKO Ekstraklasie. Pierwszy epizod w najwyższej klasie rozgrywkowej zakończył się po jednym sezonie. Teraz ma być inaczej. Pomóc ma w tym pamiętający tamten spadek jako piłkarz trener Wojciech Łobodziński i kilka ciekawych transferów, które mogą, a wręcz powinny wypalić.
Miedź Legnica w PKO Ekstraklasie spędziła jak dotąd jeden sezon – 2018/19. Choć przez większość sezonu plasowała się ponad strefą spadkową, do utrzymania zabrakło jej punktu. Miedzianka dała się wówczas zapamiętać pięknymi golami Petteriego Forsella, dziurawą obroną i zagranicznymi wynalazkami, które choć nazwiska miały całkiem dobre, to nie wniosły nic, bądź były pośmiewiskiem. Tak było choćby w przypadku bramkarza Antona Kanibołockiego. Ekstraklasowy zaciąg szybko się zmył, a Miedź spędziła w 1. lidze trzy sezony. Odbudowana i poukładana przez pamiętającego spadek trenera Wojciecha Łobodzińskiego, zdominowała rozgrywki na zapleczu ekstraklasy. Cel na drugi w historii sezon jest prosty – utrzymanie.
Ponownie w letnim oknie transferowym do klubu sprowadzono głównie piłkarzy spoza Polski. Wyjątkiem wypożyczony z Arki Gdynia młodzieżowiec, Olaf Kobacki, który o pierwszy skład powalczy zapewne z Maciejem Śliwą. Bezsprzecznie najciekawszym nazwiskiem jest jednak Angelo Henriquez. Reprezentant Chile, który ze swoją kadrą wygrał Copa America, w przeszłości grał w Manchesterze United czy Dinamie Zagrzeb. Gdyby kariera potoczyła się tak, jakby chciał, nigdy nie trafiłby do Miedzi. 28-latek chce odbudować się po przejściach, a Ekstraklasa jawi się mu jako dobre do tego środowisko. I Chilijczyka, i pozostałe nazwiska zweryfikuje boisko. Wtedy okaże się, czy Miedź nauczyła się na błędach, czy znowu postawiła na truskawkowy zaciąg stranierich.
Kluczowy czynnik:
Proporcja. Do klubu sprowadzono pięciu zagranicznych graczy, pożegnano się zaś z czterema Polakami. W kadrze pierwszego zespołu znajduje się aż trzynastu obcokrajowców. Umiejętne wprowadzenie ich do zespołu dla Łobodzińskiego może być wyzwaniem. Z drugiej strony sam trener pamięta czasy, gdy w wyjściowym składzie Wisły Kraków był jedynym Polakiem w składzie. Zachowanie proporcji będzie jednak wskazane. Brak piłkarzy, którzy z Miedzią są od lat, którzy utożsamiają się z klubem, może być widoczny, gdyby Miedziance powinęła się noga. Najlepszym przykładem wspomniana już Wisła z poprzedniego sezonu.
Zawodnik warty obserwacji:
Angelo Henriquez. Jeżeli do klubu przychodzi piłkarz, który w CV ma Manchester United, musi robić to wrażenie. Henriquez to jeden z największych niespełnionych talentów w Chile w XXI wieku. Potencjał miał znacznie większy, ale i w większych klubach od Miedzi Legnica potrafił sprawić dobre wrażenie. 16-krotny reprezentant kraju i zwycięzca Copa America najwięcej goli, bo 51 w 129 meczach strzelił dla Dinama Zagrzeb. A to zespół, który w Polsce byłby czołowym. W Czerwonych Diabłach Henriquez nie zadebiutował, w Premier League gola jednak strzelił, w barwach Wigan. Po słabszym okresie w lidze brazylijskiej chce spróbować swych sił w Europie. Miedź bardzo na niego liczy. I musi, bo wcześniej sprzedała do Cracovii Patryka Makucha.