Jesteśmy krajem inteligenckim. Sportem narodowym są szachy, a nie piłka – mówi erywański taksówkarz. Wbrew tym zapewnieniom Henrich Mchitarjan został piłkarzem światowej czołówki. Tropem zawodnika Interu chcą podążać teraz młodzi, ale na ich drodze stoją stragany handlujące sokiem z granatu i... granaty w Karabachu.
Dlaczego Lenin "grał" z numerem 8? Kto łamanym polskim mówił: "posprzątaj w pokoju"? Na którym stadionie można kupić medal za obronę Górskiego Karabachu? Kto jest właścicielem marki Armani? Gdzie wysyłają poborowych? Dlaczego dzieci w Armenii grają w koszulkach duńskiego Aarhus FC? Kto pokonał van der Saara, a kto ma w domu czołg T-90?
I gdzie na jednej ulicy można spotkać krowy i mustanga? Forda mustanga.
Język polski, czyli "posprzątaj pokój"
Zależnie od źródeł Sewan liczy od 17 do nawet 23-tysięcy mieszkańców. Trudno powiedzieć, gdzie są poukrywani. Być może w obdartych postsowieckich blokach, których tu nie brakuje. Między nimi porozsiewane są stare wołgi, ale na ulicach można spotkać też krowy i… fordy mustangi.
— Podoba mi się tutaj. Jest dużo ładniej niż na Syberii, gdzie wcześniej mieszkałem — mówi Sułtan Aksanow. — To bardzo dobre miasto do życia z elementami starej architektury. Byłem bardzo zadowolony z pobytu w Sewan — wtóruje Nigeryjczyk, Ojetunde Olaoluwa.
Miasto można przejść w kilka minut, więc liczba mieszkańców wydaje się zawyżona. Możliwe, że mieszkają tu... tylko na papierze. Tak jak Arman, do którego dostaje kontakt od starszych panów popijających piwo Ararat.
Arman wyjechał do Erywania. Tam studiuje na politechnice, ale w Sewan została jego matka. Mają wyremontowany budyneczek. Coś w stylu letniej kuchni, którą wynajmują mi za grosze. W związku z tym, że pięć kilometrów od miasta znajduje się monaster Sewanawank — ważny punkt pielgrzymek — Arman odremontował budynek i zarejestrował go na bookingu. Ściana letniej kuchni niemal przylega do muru stadionu miejskiego. Akurat widać grupę dzieciaków, więc zamiast kierować się do zabytkowego klasztoru, warto ruszyć do nich.
Dzieciaki, jak to dzieciaki — biegają za piłką od rana. Pomysł zagrania z jakimś dziwnym obcokrajowcem przypada im do gustu i szybko dzielą się na składy. Na boisku prym wiedzie 13-letni Albert Grigorjan.
— Byłem kiedyś w Polsce. W Warszawie — rzuca w biegu. — Coś tam nawet umiem powiedzieć. Myślałem, ba byłem święcie przekonany, że powie coś z zakresu łaciny podwórkowej, ale chłopiec zaskakuje dwoma innymi zwrotami: "dziękuję bardzo" i… "posprzątaj pokój".
Albert wyróżnia się na boisku. Porusza się mądrze, ma głowę uniesioną, cały czas skanuje przestrzeń. Choć trochę się garbi, to w charakterystyczny sposób wypina dumnie klatkę piersiową. Raczej nie popełnia błędów. Nie szuka dryblingów. Gra odpowiedzialnie.
— Trenuję tutaj, w Sewan FA. Jestem obrońcą — zdradza. — Nasza drużyna nawet kiedyś grała w najwyższej lidze, ale teraz to nawet nie wiem… — Pytam chłopca o piłkarskie wzory. — Benzema i Vinicus z Realu Madryt. Ale podziwiam też Mchitarjana za to, że mówi płynnie w sześciu językach — dodaje.
Białoruś, czyli Edwin van der Saar
Na boisku jest barwnie. Są koszulki FC Barcelony, jest jeden Ronaldo z Juventusu, Messi, Pogba. Jest też kilka t-shirtów z logiem Armaniego.
— Nie szkoda grać w takiej drogiej koszulce? — pytam chłopaka.
— Ja jestem Arman, a ta koszulka to jest mój brand — odpowiada rezolutnie.
Nikt nie biega w stroju Sewan FC, mimo że siedziba klubu znajduje się tuż za bramką. — Nie można kupić szalików. Koszulki mają tylko ci, którzy grają w klubie — tłumaczy Albert. W mieście nie ma plakatów. Nie ma nawet charakterystycznych bohomazów na murach.
Albert Grigorjan jak na 13-latka imponuje dojrzałością. Trudno powiedzieć, czy kiedyś dostanie szansę gry w seniorach Sewan FC. Jeszcze niedawno można by założyć, że nie. Dopiero w 2018 profesjonalna piłka w mieście ożyła, głównie dzięki międzynarodowej sieci szkółek. Dlatego nowy klub nazywał się Junior Sewan i miał cztery przykazania obwieszczone od razu przez nowy zarząd:
1. Armenia to najkrótsza droga do europejskich pucharów. W ubiegłym sezonie w najwyższej klasie rozgrywkowej wzięło udział 6 drużyn, z których aż 4 trafiły do Pucharu Europy.
2. Wsparcie od federacji. Wielokrotnie spotykaliśmy się z kierownictwem FFA i oprócz słów poparcia, udostępniono klubowi nowy stadion w mieście Sewan do bezpłatnego użytku.
3. Nie ma limitu na zagranicznych graczy. Będziemy mogli ściągnąć wszystkich potrzebnych nam zawodników z różnych krajów.
4. Pod względem klimatycznym, jakości żywności, kosztów mieszkaniowych Armenia to najtańsza opcja do prowadzenia klubu.
Zamiast stawiać na chłopców z Armenii, postawiono jednak na utalentowanych zawodników z całego świata. Trenerem nowopowstałej drużyny został najlepszy piłkarz Białorusi z 1993. Siarhiej Hierasimiec miał ciekawą karierę jako piłkarz. Grał w Dynamie Kijów, Szachtarze Donieck i Zenicie Sankt Petersburg.
"Ostry, wybuchowy i agresywny zawodnik stał się ważnym punktem drużyny. Był bardzo szybki, a ataki flankami były znakiem rozpoznawczym drużyny prowadzonej przez Anatolija Byszowca" — czytamy w encyklopedii Zenita Sankt Petersburg. Z powodzeniem grał w reprezentacji Białorusi, gdzie w 26 meczach zdobył 7 bramek. — Otrzymałem fantastyczne podanie od Piotra Kaczura i uderzyłem niemal spod chorągiewki, pokonując Edwina van der Saara — wspominał w rozmowie z NewaSport. — Ten gol został uznany za najładniejszy w kwalifikacjach do EURO’96.
Johan Peltier signed his first overseas contract in July, joining Armenian First League club, Junior Sevan FC. The club currently sits in third place after three games. Johan’s brother @LesterPeltier15 plays in the Armenian Premier League with FC Banants. pic.twitter.com/rzjrcoRZ7g
— Soca Warriors ���� (@socawarriors) August 28, 2018
Klub, który awansował do Barcragujn chumb, czyli ormiańskiej ekstraklasy, przemianowano na Sewan FC. Próbowano trzymać się dawnej polityki personalnej. Jednym z młodych talentów, który miał pociągnąć nowy-stary zespół był Nigeryjczyk Ojetunde Olaoluwa. — Cóż mogę powiedzieć — zastanawia się. — Piłka nożna w Armenii jest miejscem dla tych o silnej psychice. Gra zdecydowanie więcej starszych piłkarzy niż młodych. Futbol jest tutaj trudny i wymagający. Szczególnie dla kogoś, kto zaczyna karierę — przyznaje Olaoluwa.
Sewan FA błyskawicznie spadł z Barcragujn chumb. I nie zadecydowała o tym forma sportowa, a tzw. działacze na stołkach. — To "świeży" klub i nie ma o nim za wielu informacji. Gdy grali w ekstraklasie, to z reguły grali dobrze — dowodzą autorzy podcastu "Football in Kentron", który jest poświęcony piłce nożnej w Armenii. — Prezentowali bardzo defensywny styl, ale to nie mogło dziwić, bo z tego był znany ich trener. Niestety, zostali wyrzuceni z ligi po części przez kłopoty finansowe.
Po części. 9 listopada klub wystosował komunikat dotyczący stadionu. Tylko Alaszkert, Urartu i Wan miały własne obiekty, a pozostałych siedem klubów Barcragujn chumb wynajmowało boiska — w tym od federacji. Władze drużyny z Sewan zaproponowały trzy obiekty, deklarując przy tym ich modernizacje, ale FFA odmówiła i zaproponowała stadion Avan, przy czym klub miał zakaz korzystania z udogodnień, m.in. sali konferencyjnej. W tym samym komunikacie zaatakowano sędziów, którzy mieli ponoć gwizdać przeciwko zawodnikom znad jeziora oraz prezesa federacji Armena Melikbekjana.
"To, co się dzieje potem to bajka! Delegat na spotkanie Sewan — Urartu informuje, że na meczu pojawi się prezydent FFA i zarezerwował 5 miejsc w strefie VIP. Armen Melikbekjan nie tylko nie dociera, ale też nie przyjeżdża brygada pogotowia ratunkowego. 43 minuty beznadziejnego oczekiwania. Dwie minuty od walkowera"" — czytam w komunikacie Sewan FC."Oczywiste jest, że nasz klub przeszkadza wielu ludziom i miesza w kartach przy ligowym stole."
A co się dzieje w tym czasie ze stadionem w Sewan? Przechodzi remont. Okazuje się, że prowadzi go firma meblowa kontrowersyjnego oligarchy i… byłego prezesa armeńskiej federacji, Rubena Hajrapetjana. Ten na skutek śledztwa policji zostaje zatrzymany, ale zarzuty nie zostają podane opinii publicznej. — Mam, jeden samolot Su-35, jeden czołg T-90, kilka transporterów opancerzonych i bojowych wozów piechoty — kpił zapytany przez Radio Azatutyun.
13 listopada klub wystosowuje list otwarty do premiera Nikola Pasziniana w sprawie nieuczciwego sędziowania w lidze. Gromy spadają na Melikbekjana. 17 listopada Sewan odmawia gry z Alszkertem Erywań. Motywuje to napięciami na granicy armeńsko-azerskiej. 24 listopada prezes Sewan FC, Hajk Grigorjan, atakuje wprost federację, nazywając ją "skorumpowaną" i "niemoralną". Niebawem ma odbyć się konferencja prasowa Grigorjana, na której "na jaw wyjdą wszystkie brudy FFA". Teraz — w związku z wojną — Grigorjan nie chce tego robić.
Do konferencji nie dochodzi, a 24 grudnia pojawia się ostatni komunikat. O tym, że Sewan FC wycofuje się z ligi. Z kolei na portalu FFA możemy przeczytać, że klub zostaje wyrzucony za to, że dwukrotnie nie stawił się na meczach wyjazdowych.
Szlugi, czyli Karabach i Unia Europejska
Akademia jednak działa. Ostatniego dnia mojego pobytu w Sewan był rozgrywany turniej. Oprócz miejscowych chłopców, którym przewodzi Albert Grigorjan pieczołowicie poprawiający opaskę kapitana, są jeszcze dwie drużyny. Pierwsza to papierowy faworyt, czyli juniorzy Alaszkertu Erywań. Przyjechali rozklekotaną kią z drewnianymi ławkami zamiast foteli, ale mają piękne, zielone koszulki, kolorowe korki i trenera z prawdziwego zdarzenia. Trzecia drużyna jest zagadką.
— To zespół Miki — tłumaczy Albert.
— Miki? Miki Mouse? — dopytuje, co spotyka się z rechotem młodzieży.
Zespół Miki jest prowadzony przez zgorzkniałego trenera. Takiego, którego oczy widziały już wszystko, co najgorsze w futbolu. Ma na sobie dresy pamiętające pierwszy występ Sarkisa Howsepiana w reprezentacji Armenii, zupełnie niepasującą koszulkę polo, klapki i skarpety. Z finezją żongluje piłką. Nie przeszkadza mu nawet papieros w gębie. A tych pali co niemiara. Jeden za drugim. Wszystkie marki Ararat. Zespół Miki gra w koszulkach duńskiego Aarhus FC. — Unia Europejska dała — ucina trener i karci mnie wzrokiem, że przerywam mu palenie papierosów.
Sewańska młodzież pokonuje jednak łatwo rywali wspieranych datkami z Danii. Trener pozostawał niewzruszony. Wykonywał tylko dwa ruchy. Sięgał po następnego papierosa i wskazywał zmiany. Chłopcy nie zawsze wiedzieli, o kogo chodzi, ale dogadywali się jakoś między sobą. Okazało się nawet, że jest mniej koszulek niż chętnych do gry, więc schodzący od razu dawał koszulkę wchodzącemu. Obyło się też bez żółtej kartki.
W szeregach Sewan FC też zabrakło meczówek dlatego jeden z zawodników biegał w t-shircie Juventusu z nazwiskiem Cristiano Ronaldo. Gospodarze zdeklasowali rówieśników ze stolicy 4:0 i wygrali turniej.
Chłopcy zbijają piątki. Podbiegają do dziadków i rodziców, którzy przyszli na stadion zobaczyć dzieci i wnuki. Ci odważniejsi posyłają nawet zalotne spojrzenia do kilku dziewczyn, które chichoczą w rogu trybuny niby niezainteresowane zalotami młodych piłkarzy.
Wielu chłopców marzy o zostaniu profesjonalistą. Tak jak Mais, który gra w Sewan FC, ale teraz nie chodzi na treningi, bo handluje sokiem z granatu pod klasztorem Sewanawank. — Lubię, lubię piłkę, ale teraz jak są wakacje, to muszę pracować, żeby mieć pieniądze — zdradza z błyskiem w oku.
Wątpię, żebym widział kolejnego Mchitarjana, ale może piłkarz Interu miał trochę łatwiej. Urodził się w stolicy, od początku był związany z Pjunikiem Erywań. Debiutował jako 17-latek i jeszcze zdobył bramkę w prestiżowym meczu z Szirakiem Gymuri.
Może kiedyś Mais, Albert i reszta nawet trafią na Hrazdan. Niegdyś 75-tysięczny stadion, teraz ogołocony z trawy jest giełdą, jak niegdyś Stadion Dziesięciolecia. Można tam kupić wszystko. Dętkę do roweru, jakiś ciuch, akumulator, srebrną łyżkę. Nawet medal za obronę Karabachu.
Poprzedniego dnia odjeżdżał z Sewan autobus. Pół miasta zebrało się, żeby pożegnać wyjeżdżających. Żołnierz powoli czytał nazwiska. Wyczytany wchodził do środka. Ale nie od razu. Przyjaciele robili sobie z nim pamiątkowe selfie. Część mężczyzn była wzruszona, ale kryła łzy. Gdy wszyscy już byli w LAZ-ie, ten ruszył. Spora grupa biegła z nimi jeszcze przez kilkaset metrów...
— Żołnierze. Tych z pierwszego zaciągu wysyłają do Arcachu — tłumaczy ekspedientka sklepu, pod którym rozgrywa się ta scena. Arcach to ormiańska nazwa Górskiego Karabachu. 4 sierpnia w wyniku starć zginęły tam trzy osoby. Dwóch Ormian i jeden Azer. Hrazdan, jaką by nie był ruiną, nie jest więc najgorszym miejscem, do jakiego mogą trafić Albert i jego koledzy. Oby więc jedyne granaty w ich rękach to były te, z których sok sprzedaje Mais u podnóża klasztoru.
Historia Armenii jest historią cierpienia. Ormianie cierpią, patrząc na świętą górę Ararat, którą oddziela pas graniczny. Podobnie jak marzenia chłopców z piłką przy nodze oddziela od Santiago Bernabeu ciekłokrystaliczny ekran telewizora.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (991 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.