Jest jednym z największych talentów polskich skoków w ostatnich latach. Ma za sobą występ w igrzyskach olimpijskich. Marzą mu się podia w Pucharze Świata. Według wielu Paweł Wąsek będzie jednym z jokerów w kadrze prowadzonej przez Thomasa Thurnbichlera. – Jest opanowany, skryty, spokojny. W tym momencie bardzo trudno wyprowadzić go z równowagi. Czasami zdarzały się drobne sprzeczki. Bywałam w szoku, że reagował bez większych emocji – mówi o bracie Katarzyna Wąsek, która w przeszłości zawodowo trenowała narciarstwo alpejskie.
Postawił sobie jeden główny cel przed zimowym sezonem: wyeliminować błędy, które popełnia. Te, według niego, pojawiają się w każdym elemencie skoku. Marzy mu się również wskoczenie na podium zawodów Pucharu Świata, chociaż nie zamierza się nakręcać. Od kilku lat skoki są jego numerem jeden. Pracuje ciężko i systematycznie. Zrezygnował z wielu przyjemności, które mogłyby go narazić na urazy.
Nie jest do końca zadowolony, że inauguracja sezonu zostanie przeprowadzona na obiekcie z torami lodowymi i igelitem. Nie ma jednak na to wpływu. Zamierza dostosować się od panujących warunków i pokazać, że również w takiej sytuacji jest w stanie doskoczyć do światowej czołówki. Cieszy się każdą chwilą, bo wie, jak wiele zawdzięcza skokom. Mimo poważnego upadku w 2014 roku nie zrezygnował z treningów. Wtedy bardzo pomogła mu rodzina. Jego siostra Katarzyna wspomina tamte chwile w rozmowie. Opowiada także o tym, jaką osobą na co dzień jest nasz kadrowicz.
Filip Kołodziejski, TVPSPORT.PL: – Jakim słowem można najlepiej opisać Pawła?
Katarzyna Wąsek: – Pracowitość. To słowo klucz. Skoki to wyjątkowy sport. Nie można odpuszczać, żeby osiągnąć sukces. Wyrzeczeń w zawodowym sporcie jest dużo, ale w tej dyscyplinie szczególnie to widać.
– Jak to z wami było od najmłodszych lat? Wspieraliście się i nakręcaliście? Sama trenowałaś zawodowo narciarstwo alpejskie.
– Mamy zupełnie inne charaktery. Byłam bardziej otwarta. Paweł skupia się na celu, który chce osiągnąć. Nie rozprasza się. Dodatkowe wsparcie ode mnie i reszty rodziny zapewne dużo mu daje.
– Paweł też zaczynał sportową przygodę od zjazdów na nartach. Kto namówił go do przejścia na skocznię?
– Od początku byliśmy "skazani" na narty. Tata jeździł zawodowo. Długo walczył, by syn poszedł jego drogą. Nie udało się. Dziadek namówił Pawła na skoki. Brat zaangażował się w stu procentach. Spodobało mu się i został do teraz. W rodzinie od zawsze była kultura ruchu. Czas wolny spędzamy wykonując wiele czynności. Rodzice też są bardzo aktywni. Paweł, wybierając karierę w skokach, musiał zrezygnować z wielu aktywności. Zawsze był tym bardziej zdolnym dzieckiem. Wiele rzeczy wychodzi mi zdecydowanie lepiej niż mi. Gdyby mógł poświęcałby czas też na inne aktywności.
– Rywalizowaliście na wielu płaszczyznach jako rodzeństwo?
– Nie. Nasze dyscypliny bardzo się od siebie różniły. Nie traciliśmy czasu na spory. Bardziej cieszyłam się, że i jemu, i mnie udało się wskoczyć do sportowego świata.
– Jak Paweł zachowuje się w najbliższym gronie?
– Zależy od sytuacji. W domu każdy pozwala sobie na więcej. Jest opanowany, skryty, spokojny. W tym momencie bardzo trudno wyprowadzić go z równowagi. Czasami zdarzały się drobne sprzeczki. Bywałam w szoku, że reagował bez większych emocji. U niektórych byłoby to niemożliwe. Widać u niego zmianę w trakcie wywiadów. Ćwiczy wypowiadanie się. Nie jest to łatwa sprawa. Sama odpowiadałam kiedyś na pytania dziennikarzy i wiem, że w stresie trudno tworzyć piękne zdania. Są jednak osoby w branży, z którymi Pawłowi rozmawia się swobodniej. Gdy w pobliżu pojawia się Andrzej Stękała, to z góry wiadomo, że będą żarty.
– Rozmawiacie na co dzień o sporcie, czy unikacie tematu?
– Sport i trenowanie nigdy nie były tematem tabu w domu. Mamy to szczęście, że rodzice nas mocno wspierają. Nigdy nie usłyszeliśmy słów krytyki. Nie poczuliśmy, że kiedykolwiek ich zawiedliśmy. To ważne, gdy chce się wejść w świat sportu. Rozmawiamy na każdy temat, jeśli jest potrzeba.
– Miałaś w głowie myśli, by spróbował sił na skoczni?
– Niestety, raz usiadłam na belce. Wiem, z czym brat mierzy się na koniec. Niemal zemdlałam. Niby skoczkowie oswajają się z obiektami od najmłodszych lat, ale nie zmienia to faktu, że są bardzo odważni. Paweł zawsze potrzebował dużo adrenaliny. Uprawianie sportu sprawia mu radość.
– Jak reagujecie, gdy Paweł jest w powietrzu?
– Jest radość i obawa o zdrowie. Jak wiele osób wie, Paweł miał poważny upadek, gdy miał 15 lat. Musieliśmy to przepracować. Teraz nie ma już tak dużego stresu. Jeśli są dobre warunki na skoczni, nie panikujemy. Negatywne myślenie w niczym nie pomaga. Brat doświadczył już tej gorszej części skoków. Na szczęście mógł wrócić do sportu.
– Brat spędził w szpitalu tydzień. Wspominał, że był to bardzo trudny moment. Pamiętasz tamte wydarzenia?
– Byliśmy młodzi. Nie mieliśmy jeszcze wszystkiego uporządkowanego w głowie. Był to szok i cios. Brat chwilę pracował z psychologiem. Jest jednak delikatnym introwertykiem. Nie chciał dzielić się wszystkim. Nie chciał oglądać upadku. Staraliśmy się pomagać. Nie naciskaliśmy na niego. Nie wiedzieliśmy, czy po raz kolejny zechce zasiąść na belce. Okazało się, że nie ma z tym kłopotu. Po pierwszych zwycięstwach nakręcił się na nowo. Dostał pozytywnego kopa motywacyjnego.
– Paweł w pokoju miał więcej plakatów Adama Małysza czy tych związanych z Formułą 1?
– Zdecydowanie z Małyszem. Zawsze nawiązywał do pana Adama. Nawet, gdy zjeżdżał na nartach udawał naszego skoczka. Podobnie było, kiedy imitował skoki na kanapie. Od zawsze chciał to robić.
– Zamiłowanie do sportów motorowych przyszło nagle?
– Ta pasja pojawiła się zdecydowanie później niż do skoków. Tata od zawsze siedział w temacie motoryzacji. Brat na początku od tego uciekał. Potem powoli, powoli łapał bakcyla. Teraz trudno sobie to wyobrazić.
– Trudno wyobrazić sobie również kadrę skoczków bez Pawła. Jako siostra widzisz, że zmienił podejście do życia?
– Nie odczułam, by zmienił się na przestrzeni ostatnich lat. Ciężko pracuje. Stał się profesjonalistą. Nie odpuszcza. Pojawił się w gronie najlepszych specjalistów na świecie. Ma do czynienia ze skoczkami z topu. Ma głowę na karku. Już w młodości wiedzieliśmy, jak wycieńczające są treningi. Rodzice tłumaczyli, dlaczego należy się regenerować.
– Cieszy się z obecności Thomasa Thurnbichlera?
– Oczywiście! Paweł jest bardzo zadowolony. Ma za sobą najlepszy letni sezon. Niby były osoby sceptycznie nastawione do zmian, ale chyba im przeszło. Brat szybko złapał dobry kontakt z Thurnbichlerem. Liczę, że da to kolejne dobre wyniki.
1
1749.3
2
1720.2
3
1707.2
4
1680.6
5
1673.1
6
1484.1
7
1458.0
8
1350.9
9
561.6
10
551.6
459.1
454.8
444.1
443.6
433.5
430.1
418.3
418.2
417.7
10
409.4
11
409.1
12
408.7
13
404.1
14
401.1
398.4
16
397.7
17
397.5
394.5
19
392.7
20
389.6
21
389.4
22
387.7
386.4
24
386.2
381.5
26
377.7
374.0
372.6
29
365.0
30
363.6
231.1
228.9
226.0
225.7
225.5
225.3
225.0
218.2
214.6
212.4
212.0
12
211.6
13
211.0
14
210.0
15
209.1
208.5
205.8
18
205.3
19
202.9
20
202.5
21
202.1
22
201.2
23
197.0
196.7
25
196.4
195.0
27
193.6
193.4
193.2
191.5
1
813.4
2
809.3
3
802.5
4
762.1
5
699.9
6
681.3
7
667.2
8
601.6
9
383.9
10
382.6
11
382.3
12
380.8
1
543.5
2
539.5
3
535.4
4
507.2
5
471.2
6
453.5
7
445.8
8
412.2
9
383.9
10
382.6
11
382.3
12
380.8
13
178.5
14
163.0
15
153.6