Kamil Stoch nie utrzymał podium w Innsbrucku, ale piąte miejsce w trzecim konkursie 71. Turnieju Czterech Skoczni to i tak jego najlepszy występ w tym sezonie Pucharu Świata. 35-latek rok temu z Bergisel odjeżdżał do domu rozbity i zrezygnowany. Teraz znów łapie kontakt z czołówką i mówi o małych krokach. – Podium? Brałbym w ciemno – mówi ze spokojem. I kto wie, czy wkrótce tego nie doczeka. Po mistrzu widać konkretną zmianę.
>> KAMIL STOCH W QUIZIE O SOBIE SAMYM. "TEGO SOBIE NIE WYBACZĘ"
W sporcie szuka się symbolicznych momentów. Dla Kamila Stocha zatrzymanie w Innsbrucku windy dla skaczącego po nim Dawida Kubackiego było czymś normalnym – tak robią sobie koledzy. Ale jeśli szukać znaków, to do takiego gestu można równie dobrze dopowiedzieć: były mistrz uchyla drzwi następnemu. Albo coś tę stronę, że ikona drużyny dba o komfort tego, który zmienił go na tronie. I tak dalej, do woli. Tak w końcu nie raz, będąc w roli koordynatora drużyny, robił również Adam Małysz: nosił sprzęt, trzymał parasolkę, może też zatrzymywał windę.
Z tą różnicą, że Adam już wtedy nie skakał – był działaczem PZN. A Kamil przeciwnie – robi wszystko, żeby też jeszcze poczuć się wielkim.
Kamil Stoch wrócił do TOP10 Pucharu Świata. Podia dziś wziąłby w ciemno, jakiekolwiek
Innsbruck w wykonaniu 35-latka był najlepszymi zawodami w sezonie. Można żałować, że będąc na półmetku na trzeciej pozycji, Stoch nie obronił podium, ponieważ przy równej pogodzie hierarchia mogłaby na koniec być inna. Ale piąte miejsce, bo z takim wyjeżdża z Bergisel Kamil, jest dla niego i tak najlepszym rezultatem w tym sezonie. A nawet więcej, jest najbardziej solidnym występem w PŚ od grudnia 2021 roku. To wtedy w Klingenthal król ostatniej dekady po raz ostatni zmieścił się w TOP3 w zawodach tej rangi. Lepiej skończył się wyłącznie olimpijski konkurs na dużej skoczni w Zhangjiakou – na czwartym – tylko że tam skoczek przechodził przez strefę wywiadów we łzach. A teraz, po teoretycznie słabszym dniu, potrafi się cieszyć.
Zresztą, to dobrze oddaje jego aktualne nastawienie. Po kwalifikacjach w Innsbrucku, które skończył drugi, opowiedział:
– Drugie w konkursie? Biorę w ciemno!
Wcześniej zresztą pozwolił sobie na żart w stronę Kubackiego, że ten – zbijając go z fotela lidera kwalifikacji – powinien w takim razie podzielić się z nim częścią premii. Dawid zarobił 3000 franków, Kamil uścisk dłoni kolegi. – Może załatwimy to jakoś inaczej, może piwem – odparł lider PŚ.
To wszystko potwierdza dobrą atmosferę w ekipie. Zresztą, nie ma się czemu dziwić – jeśli "żre", to kibic i trenerzy przymkną oko nawet na to, że nie wszystkim wiedzie się idealnie. Ba, nawet kiepskie skoki zaplecza są jakby na drugim planie, bo przecież Thomas Thurnbichler ma obecnie aż trzech skoczków w TOP10. Tym na ostatnim miejscu w elicie jest po Innsbrucku właśnie Stoch.
Metoda na siebie: po prostu cieszyć się, że coś wychodzi. A wychodzi sporo
Natomiast jak można wyczytać między wierszami z ostatnich wypowiedzi Kamila, taka pozycja zaczęła go cieszyć. To o tyle nietypowe, że mówimy o człowieku, który zawsze wymagał od siebie maksimum. Nigdy nie patrzył wstecz, zawsze interesowały go kolejne osiągnięcia. Na początku kariery – jeszcze na MŚ 2013 – potrafił płakać, kiedy nie stanął na podium na normalnej skoczni. Czasami rzucał sprzętem. A dziś deklaruje, że nie musi nawet wygrać, że wystarczy mu chociażby stanąć na podium.
– Mam takie postanowienie, żeby zacząć doceniać małe rzeczy, które mam. Metodą małych kroczków. Muszę być dla siebie surowy, ale niech to nie przesłania mi rzeczy, które udają mi się na skoczni i poza nią. To będzie moja metoda. Chcę mieć ze skakania i rywalizacji jak najwięcej radości – przyznał zresztą sam w rozmowie z reporterami TVP Sport w Ga-Pa.
Niezależnie czy to psychologiczne nastrajanie się na luz, czy najszczersze samopoczucie Kamila, wydaje się działać. Ten wspomniany awans do TOP10 sezonu PŚ przyszedł właśnie pierwszy raz od 5 listopada, kiedy w Wiśle był 10. na powitanie z sezonem. Poprzednią zimę – rozpoczętą świetnie, a zakończoną koszmarnie (a w dodatku w atmosferze kłótni) – ukończył na 19. pozycji. Najsłabiej od ery pożegnania z Łukaszem Kruczkiem, czyli wiosny 2016.
22 konkursy na siebie, drużynówki, MŚ w Planicy. Jest czas na cierpliwość
Dziś Stoch, wciąż w cieniu wspaniałego Kubackiego i bardzo przekonującego Żyły, nadal pozostaje kadrowym numerem trzy. I chociaż mit o tym, że "jak już się rozpędzi, to nie puści" trochę rozjechał się zimą 2020/21, to nie da się nie zauważyć podstaw, aby wierzyć w jego reaktywację. W TCS rozpędza się z każdą skocznią. Od niedzieli w Titisee-Neustadt, nie licząc jednej wpadki w Engelbergu, nie wypada z dziesiątki. Kiedy przychodzi na gorąco po konkursach do mediów, mówi o tym, że się cieszy i jest na wysokim poziomie.
– Mogę być w ścisłej czołówce z takimi skokami – dokładnie tak ocenił aktualny potencjał w środę w rozmowie z Eurosportem.
Thurnbichler lubi używać słowa "proces", niekiedy łączonego z określeniem "plan naprawczy". Kamilowi nie będziemy już liczyć kolejnych lat kalendarzowych ze zwycięstwem w PŚ, seria skończyła się na 11. Niemniej, w jego przypadku do naprawiania nie było wiele poza przekonaniem, że on też może robić na skoczni to, co koledzy. Jasne, po drodze są słabsze prędkości, balans w pozycji najazdowej, pewnie też kierunek odbicia i sto innych elementów. Ale teraz, kiedy sztab "odzyskał" już Stocha jako walczaka gotowego na wszystko, wydaje się, że te wszystkie korekty techniki mogą przychodzić łatwiej. – To są drobne rzeczy do upilnowania – to też są dokładnie cytowane słowa Kamila.
Pomimo trudnego początku zimy i pojedynczych rozczarowań ta zima wygląda i tak całkowicie inaczej od dwóch poprzednich. A do końca tylko w PŚ zostały jeszcze aż 22 konkursy, drużynówki, duety i przede wszystkim mistrzostwa świata w Planicy. Planicę akurat kocha, na pewno ma ją zakreśloną w kalendarzu grubym markerem. Finał sezonu zaplanowano najpóźniej w dziejach, bo dopiero 2 kwietnia, o ile nie spłynie śnieg. Też w Planicy. Tu naprawdę jest jeszcze dużo czasu na to, aby wrócić. Choćby po to wzięte w ciemno drugie miejsce, choć za długo Kamila znamy, żeby wiedzieć, co interesuje go tak naprawdę. Ale jedno drugiego nie wyklucza.
– Metodą małych kroków – tak ją nazwał.
482.1
475.0
455.8
451.6
449.4
438.9
434.0
422.2
420.4
10
419.8
11
419.7
12
413.3
13
412.5
14
403.1
15
400.8
16
400.4
17
399.4
18
397.9
19
397.1
396.0
21
384.2
22
382.3
377.5
24
372.6
371.6
26
364.5
27
357.3
355.7
320.5
314.1
1
1749.3
2
1720.2
3
1707.2
4
1680.6
5
1673.1
6
1484.1
7
1458.0
8
1350.9
9
561.6
10
551.6
459.1
454.8
444.1
443.6
433.5
430.1
418.3
418.2
417.7
10
409.4
11
409.1
12
408.7
13
404.1
14
401.1
398.4
16
397.7
17
397.5
394.5
19
392.7
20
389.6
21
389.4
22
387.7
386.4
24
386.2
381.5
26
377.7
374.0
372.6
29
365.0
30
363.6
231.1
228.9
226.0
225.7
225.5
225.3
225.0
218.2
214.6
212.4
212.0
12
211.6
13
211.0
14
210.0
15
209.1
208.5
205.8
18
205.3
19
202.9
20
202.5
21
202.1
22
201.2
23
197.0
196.7
25
196.4
195.0
27
193.6
193.4
193.2
191.5
1
813.4
2
809.3
3
802.5
4
762.1
5
699.9
6
681.3
7
667.2
8
601.6
9
383.9
10
382.6
11
382.3
12
380.8